wpis przeniesiony 2.03.2019.
(oryginał bez twardych spacji)
Fachowo. Znienacka. Bez sygnałów ostrzegawczych napadła mnie dzisiaj rano w drzwiach do saloonu. Wdzięczność. Za mój wzrost, co wyzwaniem był nie lada. Za mój pesymizm w zakresie wiary katolickiej, co każe mi nieustannie zadawać sobie pytania i poszukiwać odpowiedzi, zamiast zadowalać się prostymi prawdami polskich purpuratów. Za Bruneta, dla którego i mój wzrost, i pesymizm religijny to było dużo za dużo, by chcieć wędrować ze mną po tych samych drogach, wpadać w te same dołki, utykać w zaułkach tych samych ślepych uliczek, walić głową w te same mury.
Oj, tak! W szczególności za Bruneta! Jeden Pan Bóg wie, gdzie bym dzisiaj była, gdyby powiedział „tak”. Wdzięczna dziś jestem niezmiernie każdej podłej rzeczy, która sprawiła, że me życie znalazło się właśnie tu, właśnie teraz.
Alicja Majewska, To nie sztuka wybudować nowy dom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz