wpis przeniesiony 2.03.2019.
(oryginał bez twardych spacji)
29 maja 2003. Poznań. Przed koncertem kupiliśmy koszulki, by dowiedzieć się, że Poznaniacy są już w Unii Europejskiej, a nawet lepiej, bez żadnego referendum przenieśli się do Francji. To był jedyny koncert Petera Gabriela w Polsce. Koszulki mamy do dziś. Według tych koszulek Poznań wciąż francuski jest. Wytarte. Umęczone życiem. Często wrzucając je do prania wzdychaliśmy, że gdyby tylko... jedziemy na koncert. Rzucamy wszystko i jedziemy!
***
Od dwóch miesięcy próbowaliśmy zorganizować się w kategorii „rzucić wszystko”, by pojechać na koncert Gabriela do Niemiec. Nie mogłam się nadziwić, że im bardziej chcemy, tym bardziej ten wyjazd wydaje się bez sensu. Data ciut kłopotliwa. Powrót w noc po koncercie niemożliwy. Tylko Heniutka nie stanowiła żadnego kłopotu, choć wydawała się najsłabszym ogniwem tego przedsięwzięcia — Jej ukochana Ciocia Antena zgodziła się u nas pomieszkać na czas naszego niebytu. Niefart, niemoc, co to jest? Myślałam sobie: dziwnie dziwne, nigdy tak nie było.
***
Sadownik z uporem maniaka od dwóch miesięcy słucha tylko jednego albumu i marudzi, że na taki koncert to on bardzo chciałby iść... kotły, bębny, smyki, łomot w wersji klasycznej. Myślałam sobie: dziwnie dziwne, nigdy tak nie było.
Jean Michel Jarre, Equinoxe 4.
***
I proszę! Jest!
13 maja 2012. Life Festival Oświęcim. Jedyny koncert w Polsce z pakietu trasy koncertowej, która obejmuje również koncert, na który usilnie próbowaliśmy się wybrać. Sadownik w stanie „wyjechany” a sprawa nie mogła czekać. Telefon. Mail. Telefon. Potwierdzenie. Od informacji do zamówienia biletów wszystko zajęło Sadownikowi kilka minut.
Jedziemy!
Już nie myślę, że to dziwne. Znów Świat powstrzymał nas ciut w naszych planach, by podarować nam to, czego chcemy, ale w innym miejscu i w innym czasie. Czasem Świat wie lepiej. :)
Jedziecie?
Peter Gabriel, Red Rain.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz