Zalega na stosiku wrażeń kilkanaście dni. Trudno odcedzić cytaty? A może zrobiło się zbyt trudno, by zatrzymywać tu książki? Może trzeba się już tylko cieszyć tym, że mam jeszcze siłę i ochotę, by je czytać? Więc?
Jeśli zbyt trudno, trzeba iść dalej bez wybieranych cytatów, bez książek tu, bez akapitów i strof. Czyli co, odpuszczamy i żyjemy to, co daje się jeszcze żyć?
Jeszcze nie.
Niepijący alkoholicy, nieznani osobiście, to długa lista Osób, które mnie od ponad dwudziestu lat dużo o życiu nauczyły. Gdy więc ta książka pojawiła się w nowościach książek elektronicznych, wiadomo było, że ibukosknera nic nie będzie miał do powiedzenia, a książka, zaraz po nabyciu, trafi na sam szczyt wirtualnego stosiku lektur do przeczytania od zaraz. Tak też się stało.
Test na alkoholika… nie znałam — rewelacyjny! Chciałabym zobaczyć wysokofunkcjonującego alkoholika, który oczywiście nim nie jest, jak sobie z tym testem radzi. Proste rzeczy są piękne, bo są tak pięknie proste!
To dla mnie pierwsza książka o alkoholizmie, którą czytam jako osoba nieuleczalnie chora. Są rzeczy bardzo podobne w światach trzeźwiejących i moim. Przede wszystkim: dbaj i troszcz się wyłącznie o dziś. To czasem jedyny sposób, by utrzymać się na powierzchni.
Dzienna porcja alkoholu, którą zdolny jest metabolizować ludzki organizm (bez względu na płeć i masę ciała), wynosi 25 miligramów. Taka ilość alkoholu etylowego znajduje się w pięćdziesiątce czystej wódki, lampce wina lub w jednym półlitrowym piwie. Każda dodatkowa porcja tego organicznego związku chemicznego jest, z punktu widzenia pracy naszego organizmu, nadużyciem. Najprostszy test na alkoholizm zakłada spożywanie właśnie tej dziennej dawki – ani grama więcej, ani mniej – dokładnie przez trzydzieści dni. Jeśli zdolna, zdolny jesteś przez miesiąc pić codziennie wyłącznie tyle alkoholu i nie sięgniesz za którymś razem po dawkę dodatkową, nie jesteś uzależniona/y. Zaprawionemu w boju pijakowi łatwiej jest zachować trzydzieści dni całkowitej abstynencji, aniżeli porcjować sobie alkohol w taki właśnie sposób.
*
Jak można nie trafić z autodiagnozą, jeśli w stwierdzeniu: „alkoholizm to choroba ciała, umysłu i ducha” ukryta odpowiedź na pytanie „dlaczego piję”, brzmi: „z powodu wszystkiego” lub „z jakiegokolwiek powodu”.
*
On sam i świat wydawali mu się tworami nierzeczywistymi i skazanymi na ciężkie, milczące współistnienie – skutek jakiegoś fatalnego niedopowiedzenia lub sprzeczki, których przyczyn i przebiegu ani świat, ani on nie potrafili sobie przypomnieć.
*
Tutaj zrozumieliśmy, że musimy się leczyć, właśnie i przede wszystkim dlatego, że jesteśmy chorzy nieuleczalnie.
*
Są dwa dni w tygodniu, o które nie powinniśmy się martwić, dwa dni, które powinny być wolne od lęku i niepewności. Jednym z nich jest wczoraj, ze swoimi błędami i kłopotami, ze swoimi bólami i cierpieniami. Wczoraj minęło już na zawsze i nie mamy nad tym kontroli. […]
Drugim dniem, o który nie powinniśmy się martwić, jest jutro, z możliwością niepowodzeń i ciężarów, z wieloma przyrzeczeniami i słabym ich dotrzymywaniem. Dzień jutrzejszy jest również poza zasięgiem naszej kontroli. […]
Pozostaje nam tylko jeden dzień – dzisiaj. Każdy człowiek jest zdolny staczać bitwy jednego dnia.
*
I podobnie jak trudno precyzyjnie odnaleźć moment (jeśli jest to moment), w którym staliśmy się alkoholikami, tak samo trudno – na osi toksycznego istnienia – wyznaczyć ostatnie dno, po dotknięciu którego możemy już tylko wydobywać się na powierzchnię.
*
Większość tutaj wróci, dobrze o tym wiem. Statystyka mojego ośrodka mówi, że rok w trzeźwości wytrzymuje tylko jedna osoba na dziesięć. Zwykle wracają po dwa, czasem trzy razy, zanim zapijaczonym łbem uderzą w to swoje ostatnie dno, z którego wydźwignąć się można już tylko cudem albo jakimś nadludzkim wysiłkiem. I wiesz co? Im się to dopiero wtedy udaje, kiedy nikt nie daje im już żadnej nadziei, kiedy zostają sami i kiedy wreszcie muszą się z tym zmierzyć bez żadnej ochrony i współuzależnionego wsparcia.
*
Stabilizacja to walka i praca,
czymże bez kamienia byłby los Syzyfa?
*
Faza muru (od czterdziestu pięciu dni do czterech miesięcy) to – jak sama nazwa wskazuje – czas, który cechuje poczucie daremności podejmowanych wysiłków. Trzeźwość przedłuża się, a obiecywanych cudów jakoś brak. Ogarnia nas apatia, uderzają fale powracającego, paraliżującego strachu przed przyszłością, która – jeśli wyglądać ma jak to, co przeżywamy teraz – przeraża. Dopada nas poczucie bezsensu i rezygnacji. Na szczęście, powtarzać należy sobie, dyskomfort psychiczny jest w tej sytuacji zjawiskiem zrozumiałym, logicznym i naturalnym. Pokonywanie oporu, muru przeszkód wystających z każdego zakamarka codzienności jest nieodłączną częścią procesu trzeźwienia.
*
[…] ciekawi tego, czy kogoś ciekawimy.
*
Trzeźwy alkoholizm to wysokogórska wspinaczka. Na drogę dostaniesz czekan, raki i linę, odbędziesz szkolenie z wykorzystywania tego ekwipunku. Musisz „tylko” znaleźć siłę, by trenować codziennie, od rana do wieczora i w nocy przede wszystkim.
*
Tak, pamiętam, kiedy mówiłeś mi, że cierpliwość popłaci, ale przestraszyłam się wtedy, bo ja w stanach niepokoju miewam chwile, w których tracę panowanie i wyrywam się ze swoich objęć.
*
Pod koniec dnia sprawdzaj swoje osiągnięcia. Pamiętaj, dobrze skonstruowany plan to taki, którego nie udało ci się w stu procentach wykonać.
*
Biesiadną salę wspierają dwie kolumny wież, filary tego czasu, prawidła tej przestrzeni. Jednej na imię Przeszłość, drugiej Przyszłość, a między nimi zwisa wątły most linowy, a na nim chwiejna i niebezpieczna wędrówka do celu.
*
Lubieżnie ocieramy się o świat, by doświadczać go wielokrotnie i każdym zmysłem. […]
Smakujemy go i kochamy, chorujemy na niego i boimy się go, ale w końcu mamy tę jedną, absolutnie niepodważalną refleksję, że oto świat, w którym przychodzi nam „być”, na pewno jest. […]
Damy tu sobie radę.
*
Uczucie lęku to znak. A znak to coś, czego funkcją jest wskazywanie czegoś, co znajduje się poza znakiem. Znaczenie znaku nie może być nim samym, wówczas znak przestałby być znakiem. Lęk wskazuje wobec tego na coś, czym nie jest. Pochodzi z jakiegoś źródła, jest czegoś efektem lub sygnałem nadchodzenia czegoś, ale na pewno nie jest znakiem lęku. Aby pokonać ów lęk (znak), należy nauczyć się go oswajać (rozumieć) oraz pogodzić się z tym, że będzie on wracał, uderzając w nas raz z większą, raz z mniejszą mocą.
Jakub Zając, HALT. Zapiski z domu trzeźwienia,
Wielka Litera, Warszawa 2022.
(wyróżnienie własne)
Szatan jest po to, aby stwarzać zadania.
Bóg jest po to, aby powierzać je Człowiekowi. Człowiek jest po to, aby je wykonać.
Opowieść o Szatanie, Bogu i Człowieku jest po to, by pokazać, że Bóg wierzy w Człowieka i pozwala mu samemu mierzyć się z Szatanem.
Opowieść jest po to, by dowieść, że Człowiek potrafi z tej walki wyjść zwycięsko.
Opowieść jest po to, by wysłuchawszy jej, powtarzać. Opowieść jest po to, by ją powtarzać.
*
Trzeźwość to wędrowanie po przedmieściach Ziemi Obiecanej.
*
Do walki z panterą swej zachłanności, wilczycą pragnienia i lwem pychy nieodzowny jest przewodnik. On zostawić cię może samego dopiero w chwili, kiedy zobaczysz przed sobą niebo, a opiekę nad tobą przejmie ktoś stojący ponad nim.
*
Pomocą w poradzeniu sobie z tymi dwiema przeszkodami (lękiem przed nieznanym i oceną innych) jest zaciekawienie się zachodzącą w nas przemianą.
(tamże)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz