Odkąd jestem rodzicem… czytam w prywatnej korespondencji i czuję, że zaczynam kołować wokół tematu, który kosztował mnie społecznie w chuj dużo, bo taki mamy w tym kraju klimat. Czytam dalej i własnym oczom nie wierzę, bo człowiek bystry i wrażliwy do mnie skrobnął kilka słów. I… w końcu rozumiem! Ale nim zrozumiałam, nie mogłam pojąć, że można tego lub tamtego nie zauważać lub nie czuć, nim zostało się rodzicem. Jak to możliwe? Możliwe, nawet jeśli ja pojąć tego nie mogę.
Odkąd jestem rodzicem… oznacza ni mniej, ni więcej, że bez doświadczenia rodzicielstwa być może ktoś lub ktosia nie dostrzegliby jakiegoś zjawiska społecznego, nie dostrzegliby subtelności takich czy innych kolorów, dźwięków i uczuć.
Odkąd jestem rodzicem… Problem z tym stwierdzeniem polega na tym, że wypowiadające te słowa osoby w wielu wypadkach w mgnieniu oka dokonują generalizacji, że nie da się dostrzec tego czy tamtego bez bycia rodzicem, skoro w ich przypadku tak było. Dlaczego nie przyjdzie im do głowy, że do miejsca zrozumienia, do którego dotarli, można dojść innymi ścieżkami? Że można bywać w tych miejscach, nim np. skończyło się podstawówkę? Nie znajduję odpowiedzi.
A ja trochę to rozumiem. mogę powiedzieć np. odkąd mam zwierzęta, jestem bardziej wrażliwa na ich potrzeby. Ponieważ uprawiam sport, rozumiem, co to znaczy, itp itd. Każdy ma jakieś doświadczenia, których nie ma inny. Tylko wiesz co? Nie można tego wartościować, i to wartościowanie jest najgorsze, nadawanie tym doświadczeniom jakiejś hierarchii przez pryzmat norm społecznych. Tak, nie rozumiem, co to znaczy być rodzicem, ale nikomu nic do tego. Rozumienie bycia rodzicem nie jest ani trochę lepsze niż rozumienie, jak się np. dogadywać z papugą albo z rybkami w akwarium. Nie jesteśmy pępkiem tego świata. Tyle i aż tyle :)
OdpowiedzUsuńale chyba nie wpadniesz na pomysł, że aby być bardziej wrażliwą na potrzeby zwierząt, trzeba je mieć? Ale jeśli, to chcę byś powiedziała: trzeba mieć dwa koty! Poprzeczkę trzeba wysoko wieszać ;)))))
UsuńKołowanie po raz kolejny unaoczniło mi golutki mechanizm, który się za tym kryje. Długą drogę przeszłam, by widzieć tę goliznę.
Nie, oczywiście, że nie, chociaż powiem, że pewnych rzeczy, nie mając zwierząt, się nie wie/nie rozumie, tak mi się wydaje - ale to moje zdanie oparte na doświadczeniu własnym ;).
UsuńOczywiście, że trzeba mieć co najmniej dwa koty - wtedy są szczęśliwsze ;)