poniedziałek, stycznia 12, 2015

1226. Kręte drogi sensu

 wpis przeniesiony 13.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Wieloma drogami doszłam do dzisiejszego poranka. Poranka co odkryciem był, że znów chcę za szybko, zbyt wiele i w zbyt krótkim czasie. Odkryłam, że wolniej znaczy lepiej, zdrowiej, ale i paradoksalnie szybciej. Noooo, to  w o l n i e j!

Droga №1. Po skończeniu Kapitana rozmawialiśmy z Seniorem i zgadało się na temat książki Teligi. Mógł i chciał Senior pożyczyć, ale zapragnęło się przeczuciu — twierdzącemu, że to ważna książka — mieć swój egzemplarz. Sadownik nabył. Jabłoń czekała. Przesyłka była dwa razy droższa od książki. Zostawiłam sobie historię tego rejsu na świąteczny czas.

Droga №2. Kradnąc wrażenia na skraju krainy OZ, dotarło do mnie kilka myśli, które tylko pozornie z drogą pierwszą nie mają nic wspólnego. Kilka kwantów gapienia się i dwa niebagatelne odkrycia.

Po pierwsze, jeśli człowiek chce czegoś dokonać, ziścić jakieś marzenie lub zrealizować jakiś plan, to jest jak w banku, że będzie to wymagało więcej niż osiem godzin dziennie przez dłuższy, niż myśli on, czas. Przestało być kwestią, że może tylko mi rzeczy ważne zajmują czas i czas, i jeszcze więcej czasu.

Po drugie, mając chwilowy kontakt z człowiekiem egzotycznym, czyli takim co o popowskich poziomach rzeczywistości najprawdopodobniej nie wie nic, zatrzymało mnie na wiele dni, jak ważnym jest, by każdego dnia na swej drodze coś w „uzgodnionej rzeczywistości” zrobić, kwity uporządkować, liczby dodać, telefon wykonać, i te pe, i te de. Gdy tylko tego, oczywistego dla innych, odkrycia dokonałam, dodałam do swojej codziennej marszruty punkt: „codziennie jedną rzecz w URze zrobić” i robię — magia, normalna magia, tylko na oko wyglądająca na przyziemną. Żeby sprawa była jasna, dla Sadownika to żadna nowość i żadne odkrycie.

Droga №3. W Nowy Rok przeczytałam i zaraz o Zazoo i Onemu pomyślałam:

Spotykani ludzie urastają do wymiarów nowo odkrywanych wysp na bezmiarze życia.

Leonid Teliga, Samotny rejs „Opty”,
Wydawnictwo Morskie, Gdańsk 1976.

Uśmiechnęłam się do tych słów, a potem przypomniało mi się, gdy po raz pierwszy zdałam sobie sprawę z tego, że ludzie są dla mnie planetami.

Zanim jednak dotarłam do powyższego cytatu, najpierw zobaczyłam, że i Teliga drogę numer dwa na swoje potrzeby odkrył:

[z listu do brata Stanisława, w roku 1945] […] często szukamy wytłumaczenia dla samych siebie, kiedy coś nam nie wychodzi, przyznajemy winę sobie. Gdy patrzymy na ogrom pracy czekającej na nas, bledniemy. […] Można czasem zblednąć, gdy widzi się stos spiętrzonych myśli i nie wykonanych jeszcze zadań. Teraz robię inaczej. Robię cokolwiek, a po pewnym czasie patrzę Oho! Coś zrobiłem, znaczy — czas nie został stracony.

Leonid Teliga, Samotny rejs „Opty”,
Wydawnictwo Morskie, Gdańsk 1976.

Droga №4. Podjęta po przerwie na źle i gorzej. Dziś rano przy kawie, Sadownik o ludziach, którzy sercem wybierali, czytał mi na głos. Gdy Pan Ciasteczko ruszył do swych obowiązków, podeszłam do regału z płytami. Wyjęłam staroć nad starociami, guzik plej wcisnęłam i usłyszałam sercem słowa:

No matter how you try to
You can't explain
The places you find love
I can't explain it, but I can feel it
All around me

[…]
Remember in a flash the feeling can hit you
After all the times that it missed you
Reaching deep inside to find your secret heart

Barbra Streisand, The Places You Find Love
z albumu Till I Loved You, 1988.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz