wpis przeniesiony 13.03.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Konkretne zadanie. Konkretny termin. Kartony, które od pięciu miesięcy pomieszkują w saloonie, mam metodą gospodarczą uporządkować, wynieść, wyrzucić, zutylizować. Zrobić, co chcę, byle znikły. Na pierwszego stycznia zarządziłam obróbkę jednego małego i jednego dużego kartonu.
Raz. Z papierem było najprościej. Ważne, nieważne? Potrzebne, niepotrzebne? Czy zajrzę do tego kiedykolwiek? Tak czy nie? Poleciała makulatura.
Dwa. Razem z Sadownikiem w jedno miejsce wrzuciliśmy całą naszą papierową korespondencję — na uporządkowanie datami nie mieliśmy już siły.
Trzy. Uściślijmy, jeden i pół. Przyjemności nieśpiesznej przy okazji razem z Sadownikiem oddaliśmy się. Zdjęcia. Na trzy kupki dzieliliśmy. Życie Jabłoni. Życie Sadownika. Wspólne Życie Sadownika i Jabłoni. Na zdecydowanej większości zdjęć Ludzie. Wielu z Nich już tu nie ma. Fragmenty Ich Żyć wspominaliśmy. Można by powiedzieć: piękni, młodzi migawką wpędzeni w „pozaczas”. Poruszyła mnie ta podróż do czasów przeszłych i minionych. Nigdy wcześniej nie widziałam w tych zdjęciach tyle nadziei, wiary i miłości w ludzkich twarzach zatrzymanych. Choć od momentu zwolnienia migawki w życiu każdej z tych osób wydarzyło się wiele trudnych, beznadziejnych, raniących chwil, to wszystko to nic wobec nadziei, wiary i miłości, które wciąż w tych zdjęciach widzę; nadziei, wiary i miłości, które w tych ludziach znalazły schronienie.
Pozostałam z pytaniem, które zadaję sobie codziennie nim nastanie brzask. Uwielbiam czuć w sobie odpowiedź o różnych porach dnia. Może przyjść mróz, ogień w sercu mam.
Dobroć, łagodność, miłość,
gdzie w sobie dziś masz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz