wpis przeniesiony 13.03.2019.
(oryginał z zawieszkami)
O czym jest życie? O czym jest moje? O czym twoje?
Wykonałam w życiu wiele zwrotów przez rufę. Wieloma drzwiami trzasnęłam. Wielu ludziom pokazałam plecy. Wielu sprawom powiedziałam „nie”. I niech mnie, ale każdy z tych manewrów był ważny, bo doprowadził mnie do dnia wczorajszego, gdy po raz pierwszy, drugi... dziś setny czy dwusetny, przeczytałam otrzymane słowa:
Zresztą [Jej] choroba wszystko przewróciła — kiedyś przyszłe dni traktowałem jako coś, co się nam należy. Teraz — każdy dzień jest darowany i mam świadomość, że limit się wyczerpuje...
Łzy wdzięczności za te słowa po policzkach płyną wciąż, że napisał, nie skasował; napisał i dał radę wysłać; napisał, ale najpierw poczuł! W tych słowach spotkaliśmy się po raz pierwszy od bardzo długiego czasu, pierwszy raz do samych trzewi, do istoty jestestwa. Cudownie jest wewnętrznie dojrzewać, widzieć tę przemianę w kimś innym i doświadczać tej zmiany, a nie tylko przeczuwać, że nastąpiła.
Moje życie? Jest o chwilach, czasem ułamkach sekund, gdy spotykam się z kimś naprawdę. Zwykle poza słowami albo pomiędzy nimi. W geście, w spojrzeniu, w znaczącym milczeniu. Wiem, że to właśnie to, bo potem już nic nie może być takie jak przedtem. Po to żyję. To mnie karmi. To czyni mnie kimś więcej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz