Niedzielne kilkutygodniowe odliczanie literek, trzy. Urzekł mnie i uwiódł tytuł. Kompletnie nie skojarzyłam nazwiska Autorki. Nasze pierwsze literkowe spotkanie miałyśmy połtora roku temu. Dowiedziałam się tego z pierwszego rozdziału.
Było tak jak wtedy. Mimo tego, że z literkami ostatnio nie było mi po drodze, mimo prób powstrzymywania łakomstwa na akapity, gdy książka mnie w ekspresowym tempie wciągnęła, nie na długo starczyło mi tej lektury.
Inność, niedopasowanie czasem dostaje etykietę. Nie zmniejsza to bólu, tylko go sankcjonuje, czasem pozwala zrozumieć. Nie przesadzę, pisząc, że podobnie jest z nieuleczalnymi chorobami. Nazywasz je, rozumiesz konsekwencje, ale na pewnym poziomie nie chwytasz.
Mam kolosalne szczęście, bo w trakcie mojego życia nasza kultura przeobraziła się na tyle, że pojawiła się jakakolwiek otwartość na inne niż ogólnie przyjęte sposoby przetwarzania świata w umyśle.
🖇
Upodmiotowienie obiektu, […], odchodzenie od uniwersalizowania doświadczeń i przekonań, […], docenienie komunikatu „ja” jako podstawy w porozumiewaniu się, uznanie narracji rodzaju żeńskiego, narracji uważanej za kobiecą, za równie uprawnioną – ocaliły mi życie.
Gdyby nie one, przepadłabym.
Umysł osoby zsocjalizowanej do bycia kobietą, która ma ADHD, jest jakby do kwadratu kobiecy. Oczywiście w takim ujęciu „kobiecości”, jakie funkcjonuje w naszej kulturze. Wszystkie wady sposobu myślenia i postępowania przypisywane kobietom przy ADHD jeszcze się potęgują. Skakanie z wątku na wątek, trudności z prowadzeniem wywodu, nietypowy sposób podejmowania decyzji, bardzo mocne przeżywanie emocji, impulsywność… Mogę jeszcze długo wymieniać.
🖇
Diagnozy są mi potrzebne, bo aktywnie żyję w społeczeństwie, które się nimi kieruje i ich używa. Są mi potrzebne, żebym mogła mieć poczucie, że poruszam się po rzeczywistości na zasadach, które zostały ogólnie przyjęte. Mogę czasem od nich odstąpić, ale ogólnie – mam bilet. Nie jadę już na gapę.
[…] poczucie, że coś wskoczyło na swoje miejsce, to poczucie, które się zyskuje, gdy uznaje się coś za prawdę – jest nie do podrobienia.
🖇
Nikt nie ma pojęcia, ile kosztuje mnie bycie taką jak inni.
🖇
Piszę to wszystko i widzę, jak można to odebrać: mam dobre życie – i narzekam. Mam tyle darów – a męczy mnie dbanie o nie.
Ale czy to, że mnie męczy, znaczy, że nie doceniam?
Bynajmniej. To się nie wyklucza.
Jestem taka wdzięczna za to wszystko.
I tak cholernie męczy mnie codzienne pamiętanie, że żeby rosło, trzeba podlewać. W ogóle nie robię tego odruchowo.
🖇
Potrzebuję ich [emocji], żeby w ogóle coś zacząć rozumieć i żeby zyskać motywację – bez intensywnych przeżyć jestem jak drętwy patyk. Coś musi mnie poruszyć, żeby w ogóle zyskać moje zainteresowanie. Coś – i tak samo ktoś.
🖇
Kiedy piszę, najbardziej nudzi mi się przy pisaniu słowa „najprawdopodobniej” – jest takie nieskończenie długie i mało fascynujące, ponadto trzeba się skupić, żeby litery postawić we właściwej kolejności, bo w taki trudny do przewidzenia sposób się powtarzają.
🖇
Ludzie to upojne przygody
🖇
[…] zadając samej sobie pytania, żeby móc opisać w książce odpowiedzi, uświadamiałam sobie coraz wyraźniej i dobitniej, jak mocno odstaję. Jak strasznie się różnię. I jak wiele kosztuje mnie każdego dnia, żeby dawać radę się dopasować.
🖇
Dwa fakty: psy intensywniej doznają bodźców zmysłowych niż ludzie – i zarazem żyją krócej. A co, jeśli to jest ze sobą powiązane? Co, jeśli to dlatego komputery żyją najdłużej – bo nie dopuszczają do siebie bodźców z otoczenia? Są zamknięte na przetwarzanie bezpośredniej rzeczywistości i stąd bierze się ich trwanie? Czy poznanie zmysłowe powoduje, że szybciej zużywa się nasza mana?
🖇
Nie każdą osobę zainteresuje to, co ja uważam za fascynujące.
Do tej pory muszę sobie to powtarzać.
🖇
Uznać uczucia, ale zarazem pokazać, że nie są one centrum świata. Że jest prócz nich coś takiego jak rozsądek, wolna wola, samokontrola, motywacja, wyższe cele.
Pierdolona praca poznawczo-behawioralna, dzień po dniu.
🖇
[…] „gdybym mogła, tobym uciekła” – ale jednak fakty są takie, że nie uciekłam. […] Potrzebna mi jest do życia jakaś zgoda na mnie, bliskość, akceptacja.
🖇
Zawsze można uciec bardziej, śmierć wcale nie jest ostateczną ucieczką; jest nieodwołalnym zamknięciem sobie drogi ucieczki.
🖇
Myślałam, że mam wiele specyficznych cech – jedna stoi na drugiej, a na niej kolejna i kolejna, zaraz ta piramida się przewróci, muszę trzymać się z całych sił w ryzach, żeby do tego nie doszło. Myślałam, że jedyne, co mogę z tą piramidą zrobić, to ujarzmiać te aberracje i jak najudatniej ukrywać je przed innymi, żeby ludzi do siebie nie zrazić.
Tymczasem to zaburzenie. W rozumieniu naszej kultury. Zaburzenie z punktu widzenia naszych reguł społecznych. Zaburzenie w rozumieniu: inny mózg. Mózg inny niż u większości.
Ta świadomość daje mi poczucie uwolnienia – i przygnębia.
🖇
[…] od lat jest dla mnie oczywiste, że muszę wydeptywać labirynty ścieżek tam, gdzie inni idą sobie prostą drogą, pogwizdując.
🖇
Rozmawiam z koleżanką czy znajomym i powtarzam sobie: spokojnie, nie naciskaj, nie przyśpieszaj […] – tam jest tylko jedna myśl naraz! Szanuj to. Ty tego nie rozumiesz, nie mieści ci się to w głowie, ale tak po prostu jest.
🖇
Ufać sobie – i zarazem stale nie dowierzać.
Odnajdywać balans nad przepaścią.
🖇
I dopiero teraz uświadamiam sobie, jak bardzo każdy mój dzień jest walką z motywacją. Bo ja CHCĘ coś zrobić i to CHCĘ jest większe niż CHCĘ TERAZ – ale jak ogromnie większym muszę je uczynić, żeby to się mogło udać.
🖇
Brakujący puzzel? Nie znajdę go
Role społeczne – to nie dla mnie.
🖇
W sumie dobrą miałam dotąd strategię: olać to, na co nie mam wpływu, kompletnie zignorować trudności z uwagą i na oślep, po stratach, brnąć do celu, jakikolwiek by był. Byleby był mój.
Teraz zaczęłam skupiać się na tym, w jaki sposób działam. Obserwuję ten proces – i załamuję ręce.
🖇
Na pewno jest wiele osób, które
[…] są w gorszej sytuacji niż ja.
To nie zmienia prawdziwości mojego cierpienia.
🖇
Wiedza umyka, zostaje tylko kreatywność; jak czekoladki w pudełku, którym potrząśniesz na słońcu…
🖇
Czy kreatywnością są rzeczy, które są na nic?
🖇
Doszłam do tego, żeby pracować nad tym, co ze mnie wypływa, żeby dopieszczać to, co mi się pojawia – po to, żeby innym się podobało. Wtedy czuję się przydatna. Czy to dobrze, czy źle? Może i tak, i tak. A może ani, ani.
🖇
[…] nie rozumiem wielu oczekiwań, jakie się formułuje wobec mnie; nie wyłapuję ich. Kiedy jestem z ludźmi, mój mózg prowadzi mnie w zupełnie inne rejony niż te, w których powinnam być zgodnie z oczekiwaniami.
Katarzyna Michalczak, Gdzie zgłosić dzikie zwierzę,
Wydawnictwo Cyranka, Warszawa 2024.
(wyróżnienie własne)
„Dlaczego ten x jest poza nawiasem”? „Bo taka jest treść zadania” „Czy jeśli ta operacja nazywa się badaniem przebiegu zmienności funkcji, to analogicznie można by zbadać przebieg wartości przeznaczenia?” „Nie wiem”.
🖇
Babcia opowiadała mi o płanetniku, który zeskakiwał z chmury i wraz z nim na ziemię spadała ściana deszczu. Ona naprawdę w to wierzyła. Przesądy, zabobony. Wierzyłam w płanetnika razem z nią. Jakże ja już mam dosyć tej całej racjonalności! To nie tak, że ją odrzucam – no bo jednak dzięki niej jakoś odnajdujemy się w uwspólnionej rzeczywistości. Jest przydatna, jest praktyczna. Ale muszę uczciwie przyznać: racjonalność mnie nie uwodzi.
🖇
Ma doktorat, a nie zna na pamięć tabliczki mnożenia. Wyrzućmy ją na śmiesznik.
To nie musi nazywać się ADHD. To może nazywać się zupełnie dowolnie. RWEW, MNUN, BFCF, GZDZ, INAN. Jakie jest rozwinięcie skrótu INNA?
Ale ja mam coś. Mam coś. Mam to. Mam to, mam ten jeden jedyny łup.
Nie bój się, moje mini-mini.
Nie dam cię zgłosić.
Nie pozwolę.
Szybko!
Ja zmylę ich czujność, a ty – uciekaj. Rób to, co chcesz robić.
Jakeicu. Zrówt.
(tamże)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz