poniedziałek, lipca 29, 2024

5536. Z oazy (CCLXVI)

Nie­dzielne odliczanie literek, cztery, poślizgnięte na czasie i kolejności donoszenia o prze­czy­ta­nych książkach. Gdy wczoraj wieczorową porą zmierzałam w kierunku spania, dotarła do mnie in­for­macja, że Autor, że świeżynka, jeszcze ciepła nowość wydawnicza. Ibukosknera już spał, więc nie było nikogo, kto mógł­by mnie po­wstrzy­mać, również przed natychmiastową konsumpcją od deski do deski. Peleton suk­ce­sów zamyka fakt, że choć nie mogłam się od tej książki oderwać, udało mi się je­szcze w nie­dzie­lę pójść spać.

     – Tato, chciałbyś byś być nieszczęśliwym milionerem czy szczęśliwym alkoholikiem?
     Zaczęło się – pomyślałem, chociaż być może powinienem uznać, że tak naprawdę się skończyło. Beztroskie dzieciństwo mojego trzyletniego syna zaczęło zamieniać się we wczesną dorosłość. […]
     Studiujemy tyle lat, żeby się dowiedzieć, że nie potrafimy odpowiedzieć na pytanie trzylatka.

🖇

🖇

     – Tato, dlaczego nie umiesz rysować, skoro ja umiem? Nie chodziłeś do przedszkola?
     – Chodziłem.
     – Tylko się nic nie nauczyłeś?
     Ja pierdolę! Szczęście, że przy dziecku można przeklinać w myślach.

🖇

🖇

     – Tato, a dlaczego nie jesteś szczęśliwy?
     – Bo nie umiem rysować.
     – Ja cię nauczę.
     – Po co?
     – Chyba raczej: jak?
     Na wstępnych lekcjach dowiedziałem się, że kółko może mieć początek i koniec. Że mała czarna kropka może patrzeć nawet na siebie samą oraz tego, że ręce są podobne do grabi i w sumie do tego samego służą.

🖇

🖇

     – Tato, a dlaczego listonosz jest zły?
     – Bo musi rozdawać paczki, a sam rzadko coś dostaje.
     – A święty Mikołaj też jest zły, że nic nie dostaje?
     Też, ale nie daje tego po sobie poznać.

🖇

🖇

W dorastaniu do wyrazów istotna jest relacja. Ona jest nawozem w ich ro­zu­mie­niu. Kaligrafuję MIŁOŚĆ. Patrzę. Nie rozumiem, chociaż bardzo chciał­bym. Skreślam. Teraz wygląda lepiej. Mam uczucie, jakbym uczył się patrzeć od nowa. Być może ziemniak mi wyjaśni, jak podejść do tego, czego nie rozumiem.

🖇

Każde kółko było jak Ensō. Można było po nim poznać, w jakim stanie sku­pie­nia zostało zrobione, ile poświęciło się mu uwagi i jak bardzo opisywało rzeczywistość. Łatwość opisu emocji za pomocą tak prostej figury geo­me­trycz­nej wygląda na szaleństwo, na szczęście zawsze można je zwalić na dziecko. Dorosłemu nie wypada być aż tak szalonym. Szaleństwo dorosłych musi być zawsze ujęte w sztywne ramy.

🖇

🖇

W sumie to tylko kółko. Właściwie nie kółko, tylko niby-elipsa, ale okazuje się, że można narysować ją w sposób przekonujący lub w totalnie zły. W świe­cie ziemniaków nie ma szarości.

🖇

🖇

🖇

🖇

🖇

🖇

🖇

🖇

🖇

🖇

🖇

🖇

🖇

🖇

🖇

🖇

Filip Zawada, Z punktu widzenia ziemniaka,
Wydawnictwo Znak, Kraków 2024.

     – Tato, jak to jest być takim i takim?
     – Czyli jakim?
     – Takim jak ty i takim jak ja?
     – Ale ja nie jestem taki jak ty.
     – Skąd wiesz?
     – Bo widzę.
     – Na pewno?

🖇

🖇

     – A co to jest śmierć?
     […]
     – Więc śmierć jest wtedy, kiedy jedna część ciebie jest, a drugiej nie ma, ale obydwie są pełne.
     – Rozumiem.

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz