sobota, lipca 06, 2024

5509. Czekariat (LXXXV)

Jestem wyszkolona w czekaniu. Wyszkolona wzo­ro­wo. W czekaniu na lekarza. Na pomoc. Na tabletkę. Na chłod­niej­szy dzień. Na wspólną chwilę. Na książ­kę. Na sen. Na rozmowę. Na bólu koniec. Na sens. Na wyjście z domu. Na, szturchający moją dłoń, psi nos. Na dobro. Na właściwy moment. Ja to wszyst­ko umiem jak mało kto. A mimo to.

Z trudem czekało mi się, aż kromeczki z tego­rocz­ne­go pleneru wybiorą dla siebie książkę. Jest! Nie, to jednak nie ta. Ta! Nie! Kręciły nosem. Stra­ci­łam nadzieję, choć jednocześnie wierzyłam, że do końca roku na coś się zdecydują.

Odpuściłam. Nie naciskałam. Żadnych ner­wo­wych ruchów i po­sztur­chi­wa­nia. Minął prawie miesiąc, choć wrażenie, jakie zrobiła na mnie ta kro­meczka, wciąż jest bardzo świeże. Dziś, coś potrzebowałam spraw­dzić, na szybko odnaleźć pewien fragment i, wiedziałam w oka mgnie­niu, wybrały!


Kaan.

Osoba twórcza, zwłaszcza ta o genderze ko­bie­cym, albo zostanie uzna­na, albo zostanie wy­gna­na. Nie ma trzeciej drogi. A ten wybór nigdy nie dokonuje się ostatecznie. Zawsze ostatecznie oka­zu­je się, że cały czas balansuje na granicy.
     Ale właściwie niezależnie od tego, która opcja się wydarzy – osoba twórcza kończy jako wiedźma.
     Bo jest jej za mało, wciąż za mało. I tam, i tu.
     Twórczość realizuje się w duchowości, i dla wiedźmy nie ma miej­sca w głównym nurcie.

Katarzyna Michalczak, Gdzie zgłosić dzikie zwierzę,
Wydawnictwo Cyranka, Warszawa 2024.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz