Jestem wyszkolona w czekaniu. Wyszkolona wzorowo. W czekaniu na lekarza. Na pomoc. Na tabletkę. Na chłodniejszy dzień. Na wspólną chwilę. Na książkę. Na sen. Na rozmowę. Na bólu koniec. Na sens. Na wyjście z domu. Na, szturchający moją dłoń, psi nos. Na dobro. Na właściwy moment. Ja to wszystko umiem jak mało kto. A mimo to.
Z trudem czekało mi się, aż kromeczki z tegorocznego pleneru wybiorą dla siebie książkę. Jest! Nie, to jednak nie ta. Ta! Nie! Kręciły nosem. Straciłam nadzieję, choć jednocześnie wierzyłam, że do końca roku na coś się zdecydują.
Odpuściłam. Nie naciskałam. Żadnych nerwowych ruchów i poszturchiwania. Minął prawie miesiąc, choć wrażenie, jakie zrobiła na mnie ta kromeczka, wciąż jest bardzo świeże. Dziś, coś potrzebowałam sprawdzić, na szybko odnaleźć pewien fragment i, wiedziałam w oka mgnieniu, wybrały!
Kaan.
Osoba twórcza, zwłaszcza ta o genderze kobiecym, albo zostanie uznana, albo zostanie wygnana. Nie ma trzeciej drogi. A ten wybór nigdy nie dokonuje się ostatecznie. Zawsze ostatecznie okazuje się, że cały czas balansuje na granicy.
Ale właściwie niezależnie od tego, która opcja się wydarzy – osoba twórcza kończy jako wiedźma.
Bo jest jej za mało, wciąż za mało. I tam, i tu.
Twórczość realizuje się w duchowości, i dla wiedźmy nie ma miejsca w głównym nurcie.
Katarzyna Michalczak, Gdzie zgłosić dzikie zwierzę,
Wydawnictwo Cyranka, Warszawa 2024.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz