wtorek, czerwca 03, 2025

5793. Panna cotta (CLVII)

Leczę się dwudziestoma ośmioma sekundami kreskówki, które wczoraj mnie od­na­la­zły, by oszczędzić mojej duszy zgrzytania zębami.

Sei troppo arrabbiato! Ti serve un abbraccio!
[z:] Wyfrunięci, 2023.

po wyborach prezydenckich…
siamo troppo, troppo arrabiati!
[jesteśmy wku***eni!]

niedziela, czerwca 01, 2025

5792. Wczorajsza chwila

[suplement 2.06.2025]
Jeżeli pielęgnujesz w sercu zieloną gałąź – przyleci ptak i zaśpiewa.
  — powiedzenie chińskie

5791. Z oazy (CCCXXXVIII)

Po­gigantowe odliczanie literek, siedem, poślizgnięte na sześciu dniach. Wyczekana. Zaczęta przed gigantem, przed śmier­cią Heniutki. Oczekiwana z nie­bywałym entu­zja­zmem, jakbym kom­pletnie zapomniała, że spod ręki tej Autor­ki wychodzą literki wyłącznie cięż­kie­go kalibru. Szybko złapałam, że te są arcy­cięż­kie. Odłożyłam. Wró­ci­łam do tej książ­ki na kilka dni przed końcem giganta, trochę w reakcji na red­pillo­we dyskusje wokół tamtego iesbeenu.

Ta lektura przewraca. Mnie potężnie zachwiała, coś we mnie tąpnęło. Nie dała rady przewrócić tylko dlatego, że zrobiła to wcześniej śmierć mojej bardzo sta­rej ku­dła­tej dziew­czyn­ki. Przemieliła mnie. Już „tylko” to mogła mi zrobić.

Dla tych wszyst­kich kobiet,
które wciąż cze­kają na prze­pro­siny

Mam dość cze­ka­nia. Mój ojciec nie żyje już od dawna. Ni­gdy wię­cej nie wypo­wie do mnie żad­nych słów. Nie prze­prosi. Więc muszę to sobie wyobra­zić. Ponie­waż tylko w wyobraźni, tak jak we śnie, możemy prze­kra­czać gra­nice, pogłę­biać opo­wieść i two­rzyć alter­na­tywne roz­wią­za­nia.

🖇🖇

Czy lękamy się cze­goś bar­dziej niż czu­ło­ści? Żadna wojna, żadna nie­na­wiść, żadne okru­cień­stwo nie napa­wają nas takim poczu­ciem bez­bron­no­ści. Co z nią uczy­nić?

🖇

Gwałt to spa­czona refrak­cja wszyst­kiego, co zaprze­czone i odrzu­cone w lu­dziach, uwol­nione przy mak­sy­mal­nej pręd­ko­ści. Tak wygląda przy­wi­lej sie­jący spu­sto­sze­nie.

🖇

Na jaką samo­świa­do­mość pozwala czło­wie­kowi uprzy­wi­le­jo­wa­nemu i upraw­nio­nemu życie pełne przy­wi­le­jów i upraw­nień? Jeśli rodząc się, wkro­czy­łeś w okre­ślony para­dyg­mat, co mogłoby cię skło­nić do spoj­rze­nia na zewnątrz?

🖇

Kiedy twoje ist­nie­nie jest warun­ko­wane przez kłam­stwo, zasto­suj tak­tykę wyuczoną w szkole wła­dzy i obłudy. Doko­naj zamiany ról. Uczyń ofiarę swego kłam­stwa kłamcą. […]  Czyż nie jest to w wiel­kiej mie­rze opo­wieść o histo­rii? Ci, któ­rzy mają wła­dzę, two­rzą kłam­stwo, pro­mują je i wysy­łają w drogę na całą wiecz­ność.

🖇

[…]  żadna struk­tura oparta na potrze­bie nisz­cze­nia kogoś innego nie jest spra­wie­dliwa ani trwała.

🖇

Jeśli coś napawa mnie naj­więk­szym wsty­dem, to jest to owa aro­gan­cja, to poczu­cie wyż­szo­ści i duma. […]
     Byłem wycho­wy­wany w cza­sach, kiedy męż­czyzn ceniono za kon­tro­lo­wa­nie i powstrzy­my­wa­nie emo­cji. Byli podzi­wiani za swą żela­zną wytrwa­łość w dąże­niu do wyty­czo­nego celu. Ni­gdy nie prze­pra­szali. Ni­gdy nie za­da­wali pytań. Ni­gdy nie wyja­śniali. Ni­gdy nie odkry­wali kart. Nie mówili. Ich mil­cze­nie było dowo­dem siły i męsko­ści. Ocze­ki­wano od nich, że będą rzą­dzić świa­tem i prze­wo­dzić z deter­mi­na­cją i pew­no­ścią sie­bie. Istota życia męż­czyzny pole­gała na utrzy­ma­niu jego pozy­cji.

🖇

[…]  histo­ria, która nie jest uwi­docz­niona, opo­wie­dziana lub komuś przy­na­leżna, odzna­cza się naj­więk­szą siłą.

🖇

To twoja rodzina. Zawsze spra­wia­łaś kło­poty. Dla­czego się nie dosto­su­jesz?

🖇

[…]  prze­pro­siny wyma­gają naj­bar­dziej pier­wot­nej intym­no­ści. […]  nie­od­zow­ne w prze­pro­si­nach jest ponowne odtwo­rze­nie pod­sta­wo­wych skład­ni­ków tego wszyst­kiego, co nas okre­ślało.

🖇

Czym, spy­tasz, jest życie bez zdu­mie­nia? Jest bez­barwne i po­sęp­ne. Jest ży­ciem narzu­co­nej pew­no­ści i przy­mu­so­wej rutyny. Jest pozba­wione splen­doru, eks­cy­ta­cji, a drzwi pro­wa­dzące do za­chwy­tu są zary­glo­wane.

🖇

Cie­ka­wość jest formą altru­izmu. Jej naj­waż­niej­szy i bez­wa­run­kowy ele­ment to dostrze­że­nie dru­giej osoby, to zaś wymaga prze­bi­cia próż­nej i hanieb­nej sko­rupy poczu­cia wła­snej waż­no­ści.

Eve Ensler, Wybacz mi, przeł. Jan Kabat,
Świat Książki, Warszawa 2025.
(wyróżnienie własne)

Kim jesteś, Eve? Prze­ga­pi­łem wszystko. Prze­ga­pi­łem cie­bie.
     I tęsk­nię za tobą.
     Nie chcia­łem cię poznać ani dostrzec. I była to pod pew­nymi wzglę­dami naj­bar­dziej nisz­czy­ciel­ska i ka­rzą­ca strata. Czyż nie tego tak naprawdę wszy­scy pra­gnie­my? By nas pozna­wano?

🖇

Prze­pra­szam. Prze­pra­szam. Pozwól, bym posie­dział tu­taj, w tej ostat­niej godzi­nie. Pozwól, bym tym razem zro­zu­miał. Pozwól, by wstrzą­snęła mną twoja czu­łość. Po­zwól, bym zary­zy­ko­wał i stał się kru­chy. Pozwól, bym stał się bez­bronny. Pozwól, bym się zatra­cił. Pozwól, bym znie­ru­cho­miał. […]  Pozwól, bym był twoim ojcem.
     Pozwól, bym był ojcem, który jak zwier­cia­dło odbija ku tobie twoją życz­li­wość.

(tamże)

5790. Czekariat (CXV)


fot. Saxifraga, fragment.
 

I nagle mamy wrażenie, że wszystkie rzeczy tego świata są na własnym miej­scu; podobnie inni ludzie i my sami spoglądający z jedynego słusz­ne­go miej­sca, jakie zostało nam dane. Odnosimy wra­że­nie, że ludzie, rzeczy i wspo­mnie­nia znalazły swoje miejsce na ziemi. […]  Przez całe życie umie­li­śmy być tylko panami lub sługami, ale w tamtej ta­jemniczej chwili, w mo­mencie cał­ko­wi­tej równowagi zrozumieliśmy, że na ziemi nie ma prawdziwego pa­no­wa­nia ani prawdziwej służalczości. Tak więc teraz, wracając myślami do naszej tajemniczej chwili, za­sta­na­wia­my się, czy innym przytrafił się już podobny moment, czy może jest jeszcze gdzieś daleko. Trzeba to wiedzieć. To najważniejszy moment ludzkiego życia […].

Natalia Ginzburg, Małe cnoty,
przeł. Weronika Korzeniecka,
Wydawnictwo Filtry, Warszawa 2025.

5789. Z oazy (CCCXXXVII)

Po­gigantowe odliczanie literek, sześć, poślizgnięte na sześciu dniach. Bo w japon­kach, bo poprzednia książka Autor­ki opublikowana w języku pol­skim bardzo mi się podobała. Chwilami mu­sia­łam sobie przypominać, dlaczego po tę książkę się­gnę­łam, bo zbyt prosty język, bo zbyt łopatologicznie. Na szczęście były też mo­menty wzru­sze­nia, wewnętrznego zatrzymania, pojawiających się w oczach łez rezo­nu­ją­cych wdzięcznością.

Aragaki po raz kolejny uświadamiała sobie, że nie jest w stanie odciąć się od spraw dawno minionych, i poczuła, jak niewiele może jako człowiek.

🖇

     – Myślę, że ludzi można podzielić na dwie grupy: „tych, co umarli”, i „tych, co jeszcze nie umarli”. Umarli udają się na tamten brzeg rzeki. Ale pani jest wciąż na tym brzegu. Pani jeszcze żyje – mówiąc to, Nanahoshi dyskretnie przesuwała obu dłońmi paczuszkę w jej stronę. – Wydaje mi się, że to jest właśnie to, czego pani teraz potrzebuje.

🖇

Jeśli pojawia się coś, co burzy spokój grupy, próbujemy się tego pozbyć – tak było kiedyś i to się nie zmieniło do dziś.

🖇

Tak jak głosi deklaracja praw człowieka, której uczyłam się kiedyś na za­ję­ciach: „Ludzie rodzą się i pozostają wolni i równi w swych prawach”. Nie zawsze tak jest, ale babcia, jak to babcia – choć środowisko wokół niej zmie­niało się w zawrotnym tempie, również postrzeganie, co jest właściwe, a co nie – żyła po swojemu pełnią życia.
     „Rób to, co chcesz robić.
     Jedź tam, dokąd chcesz pojechać”.
     – Babciu… – wyszeptała Fumika.

🖇

Teraz na świecie zupełnie brakuje tajemnic, prawda.

🖇

Słyszała, że istnieje kara polegająca na tym, że kopie się dół, a potem go zasypuje i tak przez dłuższy czas. Wydaje jej się, że rozwiązywanie testów czy robienie zeszytów ze słówkami, które mogą się nie przydać, bardzo ją przypomina.

🖇

„Zapytałem wprost – a czy byłaś, Yaetchi, szczęśliwa […]? A ona, no tak… bardzo cichym głosem… Co tak cicho mówisz? – przerwałem jej… – […]  prze­cież robienie tego, co inni, niekoniecznie jest dobre, wtedy ona zamilkła. Yaetchi, czy naprawdę o niczym nigdy nie marzyłaś? – spytałem znowu, a wtedy…”.

🖇

Jedna dziewczynka podbiegła do Yu, pewnie uznała, że to dobre miejsce, a wi­dząc mężczyznę, powiedziała: „Nie mów nikomu, że się tu chowam”, powiedziała i ukryła się za ławką. A kiedy podeszła szukająca i zapytała: „Czy ktoś tu jest?”, mężczyzna zrobił minę: ja nic nie wiem, i w tym samym momencie zza ławki rozległo się głośne: „Nie ma!”, więc się mimowolnie roześmiał.
     […] 
     Kiedy dawniej bawili się w chowanego, czasem udawał, że ma zamknięte oczy, i pod­glądał albo nie doliczał do trzydziestu. Kiedy tak nieuczciwie po­stępował, Maho się naprawdę złościła. Nie będzie więc tego robił. A gdyby zrobił coś niestosownego, by od razu do niej dołączyć, pewnie w ogóle nie chciałaby z nim rozmawiać. Będzie się nadal bawił w chowanego. Tak by kiedyś w przyszłości znaleźć Maho. By móc z wypiętą piersią powiedzieć: „Znalazłem!”. Będzie żył pełną piersią.
     Zmienił się szukający, już inne dziecko głośno liczy: „raz, dwa, trzy…”. Dzieci, chichocząc, biegają wokół, szukając kryjówek.
     „Yu, przyjdź kiedyś i znajdź mnie”.
     Yu starannie złożył list od Maho, włożył do kieszonki na piersi i z jedną walizką w ręku ruszył przed siebie.

🖇

[…]  nawet jeśli człowieka spotyka wielkie nieszczęście, takie, że nie chce mu się żyć, i tak zawsze przychodzi wiosna.

🖇

Nanahoshi zastanawiała się nad upływem czasu: na co dzień sobie tego nie uświadamiamy, że z każdą sekundą tracimy po trochu pozostały nam jesz­cze czas życia. Nikt nie wie, kiedy przyjdzie mu przekroczyć rzekę. Wszyscy troje milczeli nad filiżankami z wystygłą już herbatą.

🖇

Mówi się, że nie wolno głaskać kota pod włos, ale ludzie też ma­ją swoje czułe punkty, tyle że nie wiadomo, gdzie one są.

🖇

Pewnie mogłam dziś to wszystko opowiedzieć dlatego, że minęło już dużo czasu od tamtej pory. […]  Ale dlaczego chcia­łam o tym wszystkim po­wie­dzieć tobie […]? A zresztą…

🖇

Nie musi to być rzecz wartościowa. Może być
jakiś zapomniany drobiazg, cokolwiek.

🖇

W tym momencie Osabe uśmiechnęła się, wyobrażając sobie po­stać pro­fe­so­ra Sanady, który czuwa nad nimi na wale, choć oczywiście nie ma go już nigdzie na świecie. Na tym zdjęciu jest widok, który zamierzał zobaczyć.
     Osabe wyobraziła sobie, że puszcza latawiec wysoko w chmury, tak by dotarł do profesora, gdziekolwiek teraz jest.

🖇

Bo jak się czegoś nie zna, to jest tak, jakby to w ogóle nie istniało.

Sanaka Hiiragi, Przesyłka z Nieba, przeł. Barbara Słomka,
Grupa Wydawnicza Relacja, Warszawa 2025.
(wyróżnienie własne)

Być może śmierć to przejście na drugi nieznany ni­ko­mu brzeg dalekiej rzeki, ale z pewnością są i tacy, którzy żyć będą nadal, choć w zmienionej postaci, w tych, których pozostawili na tym brzegu.

🖇

Czasem przychodzą takie chwile, gdy czujemy, że mo­że­my powiedzieć komuś nawet to, czego normalnie po­wie­dzieć byśmy nie potrafili.

(tamże)

5788. Z oazy (CCCXXXVI)

Po­gigantowe odliczanie literek, pięć, poślizgnięte na sześciu dniach. Potrzebowałam dotyku liter delikatną akwa­re­lo­wą kreską kreślonych. Ibuko­skne­ra, czuwając nad zła­manym sercem, trzymał rękę na pulsie i w odpowiednim momencie krzyknął: teraz! Klik, klik i nie mogłam uwie­rzyć, że ta książka musiała na mnie czekać.

Delikatna precyzja, precyzyjnie odmierzona delikatność, ani jednego zbędnego sło­wa, piękno i mądrość zatrzymania się, ciszy, chwili — wszystko to w tej książce jest, zwra­ca uwagę na rzeczy, które tak łatwo w życiu przegapić. Karmi i koi, a potem koi i karmi, pomaga w gojeniu ran.

Nasze życia toczą się według starych i niezmiennych praw, według jed­no­li­tego i starego rytmu. Marzenia nigdy się nie spełniają i kiedy widzimy je roztrzaskane, w mig pojmujemy, że największe radości naszego życia są poza rzeczywistością. Kiedy widzimy je roztrzaskane, usychamy z tęsknoty za czasem, gdy jeszcze nas rozpalały. Nasz los przemija w splocie nadziei i tęsknot.

🖇

I czułam chłód bruku pod stopami. Właśnie dlatego również teraz zawsze mam porwane buty: przypominam sobie tamte i w porównaniu z nimi obec­ne nie wydają mi się aż tak zniszczone. A jeśli mam pieniądze, wolę przeznaczyć je na inne rzeczy, ponieważ buty nie wydają mi się tak bardzo istotne. […]  Moje dzieci […]  jakie będą w dorosłym życiu? Mam na myśli to, jakie buty będą miały w dorosłym życiu. Jaką drogę wybiorą dla własnych kroków? Czy zdecydują się zrezygnować z tego, co przyjemne, ale niepotrzebne? Albo czy stwierdzą, że potrzebne jest wszystko i że czło­wiek ma prawo nosić solidne i wygodne buty?

🖇🖇

Przez lata stworzył tak nieugięty i pogmatwany system myśli i zasad, że nie­możliwe już było powołanie do życia choćby najprostszej rzeczywistości. […]  Choć wiele nas nauczył, nie był dla nas wzorem, ponieważ wyraźnie widzieliśmy, jak absurdalne i pogmatwane są myśli, w których więził swoją prostą duszę. My też chcieliśmy go czegoś nauczyć. Pokazać mu, jak żyć ła­twiej i pełniej. To jednak nigdy nam się nie udało, bo kiedy tylko pró­bo­wa­li­śmy przedstawić mu swoje racje, unosił rękę i mówił, że wszystko już wie.

🖇

[…]  nie potrafiliśmy mu powiedzieć, że widzimy, w czym tkwi błąd. W tym, że nie chce pokochać codziennego biegu egzystencji, która toczy się jed­no­staj­nie i tylko pozornie nie ma w niej już tajemnic.

🖇

Widok, który tak kochał – obrzeża miasta u progu jesieni. Obser­wo­wa­li­śmy, jak ponad trawiastymi brzegami i zaoranymi polami zapada sierp­nio­wa noc. Wszyscy bardzo się ze sobą przyjaźniliśmy i znaliśmy od wielu lat, jak ludzie, którzy od zawsze razem pracują i myślą. Jak to bywa po­mię­dzy bliskimi, których spotkało jakieś nieszczęście, próbowaliśmy być jeszcze bliżej, troszczyć się o siebie i wzajemnie się chronić. Ponieważ czuliśmy, że w jakiś tajemniczy sposób on zawsze się o nas troszczył i nas chronił. Na zbo­czu tamtego wzgórza obecny był bardziej niż kiedykolwiek.

🖇🖇

[…]  nie ma na świecie nic smutniejszego od angielskiej dyskusji, głęboko sku­pionej na tym, by nawet nie musnąć czegokolwiek, co istotne, i by za­trzy­mać się na powierzchni. Aby tylko nie urazić rozmówcy, nie naruszyć jego świętej prywatności. Konwersacja w stylu angielskim krąży wokół tematów ekstremalnie nudnych. Ważne, żeby były bezpieczne.

🖇🖇

Kiedy Włosi spotykają się w Londynie, rozmawiają o restauracjach. Nie ma tu ani jednej, w której przyjemnie byłoby się spotkać, pogadać i coś zjeść. Tutejsze lokale są albo zbyt zatłoczone, albo zbyt wyludnione. I wszystkie charakteryzuje albo zadęcie, albo nędza. […]
     Pomimo całego zamieszania, jakie się tu robi wokół jedzenia, dla tych lu­dzi wciąż jest to wyłącznie food, po prostu jedzenie, coś ogólnego i raczej smutnego. W powieściach czytamy, że ktoś gdzieś przyniósł „trochę je­dze­nia” – bez emocji, bez jakichkolwiek czułych detali.

🖇🖇

Jemu zawsze jest gorąco, mi zawsze zimno. Latem, gdy naprawdę jest cie­pło, nie robi nic poza narzekaniem na to, jak mu gorąco. Oburza się, kiedy widzi, że wieczorem zakładam golf.
     On dobrze mówi w kilku językach, ja nie mówię dobrze w żadnym. On umie mówić nawet w tych językach, których nie zna.
     […]  On nienawidzi pytać o drogę. Kiedy jeździmy samochodem po nie­zna­nych miastach, nie chce prosić o wskazówki i każe mi patrzeć na mapę. Zwodzą mnie te czerwone kółeczka, a on się denerwuje.
     On kocha teatr, malarstwo i muzykę. […]  Kocham i rozumiem tylko jed­ną rzecz na świecie i jest nią poezja.

🖇

Mówi, że całkiem brakuje mi ciekawości, ale to nieprawda. Jestem ciekawa, tyle że niewielu, bardzo niewielu rzeczy, a gdy je poznam, zachowuję z nich kilka rozproszonych obrazów, kadencję zdania lub słowa.

🖇🖇

Raz doświadczonego zła nie zapomina się nigdy. Kto widział walące się do­my, doskonale wie, jak ulotne są kwiaty w wazonach, obrazy, białe ścia­ny. I doskonale wie, z czego składa się dom. Dom składa się z cegieł i z wapna. I może się zawalić. Nie jest zbyt trwały. Może się zawalić z mi­nu­ty na mi­nutę. […]
     Już nigdy nie wyzdrowiejemy z tej wojny. To bez sensu. Już nigdy nie będziemy pogodni. Nie będziemy jak ci, którzy rozmyślają, stu­diu­ją i spo­koj­nie urządzają swoje wnętrza.

🖇

I wierzyliśmy, że któregoś dnia będziemy mogli spokojnie spacerować uli­ca­mi naszych miast. Ale dzisiaj, gdy możemy już beztrosko spacerować, uświadamiamy sobie, że nigdy nie wyzdrowiejemy z tego zła. Wciąż mu­si­my szukać nowych sił, żeby mierzyć się z rzeczywistością. Jesteśmy zmu­sze­ni do szukania wewnętrznej radości, której nie dają nam dywany i kwiaty w wazonikach.

🖇

Każdy z nas choć raz w życiu łudził się, że może zasnąć gdziekolwiek, wziąć cokolwiek za pewnik, w cokolwiek uwierzyć i pozwolić odpocząć zmę­czo­ne­mu ciału. Ale wszystkie dawne pewniki zostały nam wyszarpane, wiara nie czuwa już nad naszym snem.

🖇🖇

Nikt nie może oczekiwać, że napisze coś poważnego tak po prostu, bez wy­sił­ku, jedną ręką, a później odfrunie jakby nigdy nic. Nie sposób tak łatwo sobie z tym poradzić.

🖇

[…]  nie ma czegoś takiego jak oszczędzanie. Jeśli ktoś myśli sobie: „Ten de­tal jest piękny i zamiast marnować go […], zachowam go sobie na później”, to ten detal w nim zaskorupieje i później nie będzie można go już wy­ko­rzy­stać. […]  A detale, jeżeli długo nosimy je przy sobie i nie robimy z nich po­żyt­ku, zużywają się i wyczerpują. Nie tylko zresztą detale – tak jest ze wszystkim. Ze wszystkimi pomysłami i ideami.

🖇🖇

Świat dla mnie milczał. Nie znajdowałam słów, by go opisać. Nie miałam już słów, które dawałyby mi przyjemność. Nie miałam niczego.

🖇

[…]  dobrze poznałam ból. Był to ból prawdziwy, nieodwracalny i nie do za­le­czenia. Całkiem złamał mi życie, a gdy próbowałam je na nowo po­skła­dać, zrozumiałam, że zarówno ja, jak i to moje życie zmieniliśmy się nie do poznania.

🖇🖇

Istnieją dwa rodzaje milczenia: milczenie z samym sobą i milczenie dzielone z innymi.

🖇

Nie pozwolono nam wybrać, czy będziemy szczęśliwi, czy też nieszczęśliwi. Ale trzeba przynajmniej zdecydować, by nie być diabelnie nieszczęśliwym. Milczenie może przyjmować formy zamkniętego, potwornego, diabelnego nieszczęścia.

🖇🖇

W centrum naszego życia znajduje się kwestia relacji międzyludzkich. Gdy to sobie uświadomimy, czyli kiedy spojrzymy na relacje jak na konkretną kwestię, a nie jakieś niejasne formy cierpienia, zaczniemy poszukiwać ich śladów i odtwarzać ich historię w ciągu całego życia.

🖇

Jako dzieci wierzyliśmy w Boga, ale teraz mówimy sobie, że być może On wcale nie istnieje. Albo istnieje, ale ani trochę się nami nie przejmuje, skoro wrzucił nas w tę okrutną rzeczywistość.

🖇

A jednak ból przychodzi. Choć na niego czekaliśmy, nie rozpoznajemy go od razu i nie od razu nazywamy go po imieniu. Oszołomieni i w nie­do­wie­rza­niu, z nadzieją, że wszystko da się jeszcze odwrócić, schodzimy po schodach naszego domu i po raz ostatni zamykamy drzwi. […]  Jesteśmy biedni, my­śli­my bez odrobiny pychy, bo pomału giną w nas ostatnie ślady dziecięcej dumy. […]
     Tylko czasami gdzieś z głębi zmęczenia budzi się w nas świadomość rze­czy i jest ona tak przeszywająca, że łzy napływają nam do oczu; bo być mo­że patrzymy na świat po raz ostatni. Jeszcze nigdy tak bardzo nie ko­cha­li­śmy kurzu na drogach, głośnych ptasich wrzasków, naszego ciężkiego od­de­chu. […]  Bogu mówimy, by nas chronił, jeśli chce. Mówimy Mu, żeby robił, co chce.

🖇

Naszej własnej powłoki – naszego ciała – w przeszłości nigdy nie uwa­ża­li­śmy za kruche czy śmiertelne. […]  Nie wiedzieliśmy nawet, że w naszym ciele jest tyle strachu, tyle kruchości. Nigdy nie sądziliśmy, że do życia tak mocno mogą nas przywiązać lęk i rozdzierająca czułość.

🖇🖇

Jeśli chodzi o wychowanie dzieci, uważam, że należy im wpajać nie małe, lecz wielkie cnoty. Nie oszczędzanie, lecz hojność i beznamiętny stosunek do pieniędzy. Nie ostrożność, lecz odwagę i lekceważenie niebezpieczeństwa. Nie przebiegłość, lecz prostoduszność i umiłowanie prawdy. Nie dyplo­ma­cję, lecz miłość do bliźniego i ofiarność. Nie pragnienie sukcesu, lecz pra­gnie­nie, żeby być i wiedzieć.

🖇

Wychowanie to nic innego jak relacja, którą nawiązujemy z naszymi dzieć­mi, i atmosfera, w której kwitną uczucia, instynkty i myśli.

🖇

Wstrzemięźliwość wobec siebie i hojność względem innych – oto jak za­cho­wać własną wolność i właściwy stosunek do pieniędzy. […]  Sprawy kom­pli­ku­ją się tam, gdzie pieniądze bytują; i to bytują całym swoim ciężarem, jak ołowiana i zastała woda wydzielająca ferment i odór. Dzieci szybko do­strzegają obecność tych pieniędzy i czują ich ukrytą moc, choć nigdy jasno się o tym nie mówi. […]  W takich rodzinach dzieci bezustannie upomina się, by wydawały rozsądnie. […]  Muszą długo wzdychać, czasem na darmo, do rowerów i aparatów fotograficznych, które ich biedniejsi koledzy mają już od dawna. A kiedy później dostaną wymarzony rower, do prezentu dołącza się całą serię upomnień – żeby tylko nie popsuć i nikomu nie pożyczać tego luksusowego sprzętu, który przecież kosztował bardzo dużo pieniędzy. Od­wo­ła­nia do finansów pojawiają się w domu nieustannie i uporczywie – książ­ki należy kupować tylko używane, zeszyty jedynie w sklepach sieci Standard. Dzieje się tak po części dlatego, że bogaci często są skąpi i uwa­ża­ją się za biednych. […]  W każdym zakątku domu pieniądz przemawia wła­snym językiem – jest obecny w porcelanie, w meblach, w ciężkiej srebrnej zastawie, w komfortowych podróżach i w ekskluzywnych wczasach […]. Pieniądz jest wszędzie. […]  Jeżeli odmówimy mu wymarzonego roweru, który moglibyśmy mu kupić, najzwyczajniej odbierzemy mu to, co się ta­kie­mu dziecku należy, i uczynimy jego dzieciństwo mniej radosnym w imię ja­kiejś abstrakcyjnej reguły, niemającej żadnego uzasadnienia w rze­czy­wi­stości. I milcząco przyznamy, że pieniądz jest lepszy od roweru. Tymczasem ono powinno wiedzieć, że to rower jest lepszy od pieniądza.

🖇

Otóż łatwiej nie mieć pieniędzy, jeśli nauczyliśmy się je wydawać, jeśli wi­dzie­li­śmy, jak szybko przelatują z rąk do rąk. Łatwiej obejść się bez pie­nię­dzy, jeśli dobrze je poznaliśmy, a trudniej wówczas, gdy w dzieciństwie od­da­wa­liśmy im hołd, traktowaliśmy z nabożnością i ze strachem, i choć wo­kół czuliśmy ich obecność, nie pozwalano nam spojrzeć im prosto w oczy.
     […]  I powinniśmy im je dawać nie po to, by uczyły się je kochać, lecz by nauczyły się ich nie kochać i zrozumiały ich prawdziwą naturę, czyli to, że nie mogą zaspokoić najprawdziwszych pragnień, tych płynących z duszy. Podnosząc pieniądze do rangi nagrody, punktu koń­co­we­go i celu, przypisujemy im miejsce, wagę i szlachetność, których nie powinny mieć […].

Natalia Ginzburg, Małe cnoty,
przeł. Weronika Korzeniecka,
Wydawnictwo Filtry, Warszawa 2025.

Relacje międzyludzkie co dzień trzeba wy­my­ślać i od­kry­wać na nowo. Musimy pamiętać, że każdy rodzaj spo­tka­nia z drugą osobą zawsze oznacza jakiś uczynek, a więc jest dobrem lub złem, prawdą lub kłamstwem, łaską lub grzechem.

(tamże)

5787. Z oazy (CCCXXXV)

Po­gigantowe odliczanie literek, cztery, poślizgnięte na sześciu dniach. Wiele za­krę­tów pokonałam, by ominąć tę książkę. Udawało mi się prawie przez rok. Jeden, dru­gi, trzeci newsletter. Jedna, dru­ga, trzecia audycja radiowa. A jednak i tak skoń­czy­ło się na klik, klik. Chwilkę na stosiku czytelniczym po­cze­ka­ła. Wystarczająco dłu­go cze­ka­ła, bym zapomniała, co było w tej trzeciej au­dy­cji, że zdecydowałam się zrobić klik, klik.

Wynik osobistego remanentu: (1) to nie jest żart, tylko krawędź świata, w którym jest ra­czej strasz­no niż śmieszno, (2) przez wiele lat miałam dokładnie jeden uścisk dło­ni do niegłupiego człowieka, który potrafił pojechać czymś, co ma bardzo kon­kret­ną nazwę i pozwala nazwać tego ojca trzech córek: pospolitym red­pill­em, ma­sa­kra…

Zawartość tej książki nie pomieści się w zdrowym umyśle. Nim jednak wyimki, od­ro­bina próby zrozumienia wynaleziona przez Sadownika, gdy prowadziliśmy inten­syw­ne telefoniczne dysputy na temat redpillowych ofiar feminizmu. A i tak wkradło się do tej rozmowy kilka sekund rozmowy dwóch redpillowców.

Jacek Masłowski w rozmowie z redpillem,
Dlaczego faceci czują się przegrani?

🖇 🖇

Strategia polegająca na tworzeniu fałszywej równoważności w kwestiach związanych z płcią nie tylko jest czystą manipulacją, ale również szkodzi sprawie autentycznych ofiar wśród mężczyzn, którzy zasługują na pomoc, wsparcie i współczucie. Gdyby MRA [Men’s Rights Activists] naprawdę sku­pia­li się na ich potrzebach i cierpieniu, mogliby […]  prowadzić kam­pa­nię społeczną uświadamiającą stygmatyzację, z jaką zmagają się mężczyźni, którzy zgłosili, że padli ofiarą przemocy. Tymczasem MRA zajmują się ata­ko­wa­niem schronisk dla kobiet, nękaniem osób walczących z przemocą sek­su­al­ną i celowym naginaniem statystyk, aby tylko udowodnić, że kobiety są znacznie bardziej agresywne od mężczyzn. Uparcie milczą natomiast w tak ważnym i otoczonym tabu temacie społecznym jak napaści seksualne do­ko­ny­wa­ne na mężczyznach przez innych mężczyzn.

🖇

Rzeczy, w które wierzą ci ludzie, są absurdalne, ale ich samych powinniśmy traktować jak najpoważniej.

🖇

Możemy traktować inceli, artystów podrywu, MGTOW, trolli inter­ne­to­wych i MRA jako odrębne społeczności obecne wyłącznie w internecie. Możemy uważać, że nie mają nic wspólnego ze zwykłymi mężczyznami, którzy w prawdziwym życiu obrażają, terroryzują, prześladują, nękają i mordują kobiety, najczęściej własne żony, dziewczyny lub krewne. Ani ze sprawcami masowych aktów przemocy i mordów. Tymczasem to błąd. Te grupy mocno inspirują siebie nawzajem i wyrastają z tych samych ko­rzeni.
     Mężczyźni krzywdzą kobiety. To fakt. Który przybiera rozmiary epi­de­mii. Społecznej katastrofy. Ale traktujemy go jako coś normalnego.
     Ponad jedna trzecia kobiet na całym świecie doświadczyła w swoim ży­ciu przemocy fizycznej i/lub seksualnej (nie wliczając w to molestowania seksualnego). […]
     Nie sposób rozmawiać o agresywnym mizoginicznym ekstremizmie i mę­skiej supremacji, jeśli nie umieścimy tych kwestii w kontekście świa­to­wych statystyk, w których przemoc wobec kobiet wzbija się na niebotyczne wy­ży­ny. Manosfera stanowi zarówno symptom tego zjawiska, jak i pełną wście­kło­ści reakcję na próby jego zredukowania.
     […]  głównym celem tych reakcyjnych wspólnot – podobnie jak sporej czę­ści alt-prawicy i internetowych grup supremacjonistów – jest powrót do wyidealizowanego porządku, w którym biali, heteronormatywni mężczyźni sprawują nad wszystkim kontrolę.

🖇

Do lekceważenia męskiej supremacji prowadzi również inny ważny czyn­nik: przemoc wobec kobiet jest w naszym społeczeństwie tak powszechna, że trudno nam uznać ją za coś „radykalnego”.

🖇

Jesteśmy skłonni myśleć, że młodsze pokolenia w naturalny sposób przyjmą bardziej postępowe postawy, że uprzedzenia, uważane za staroświeckie, w koń­cu znikną, jeśli tylko uzbroimy się w cierpliwość i poczekamy. Ale fakty temu przeczą.

🖇

Strach przed kobietami, przed feminizmem, przed #MeToo, przed postępem i zmianami. Przeciwnikom rów­no­upraw­nie­nia znacznie łatwiej bowiem za­siać strach w umysłach innych, niż otwarcie polemizować z jego zwo­len­ni­ka­mi przy użyciu logiki i argumentów. Strach motywuje ludzi. A strach przed zagrożeniem, którego istnienia nawet sobie nie uświadamiali, spra­wia, że tym łatwiej ulegają oni nienawiści. Nie pozwala im sympatyzować z „innymi” – czy będą to ofiary gwałtu, czy uchodźcy, czy nawet pracujące kobiety – ponieważ uważają, że to wbrew ich najlepiej pojętym interesom.

🖇

[…]  rządy zaskakująco opornie próbują pociągnąć media spo­łecz­no­ściowe do odpowiedzialności. A ta niechęć nie pozostaje nie­za­uważona przez eks­tre­mistów i trolli internetowych, którzy doskonale zdają sobie sprawę, że dzięki niej mogą nadal bezkarnie działać.

🖇

[…]  uznanie mizoginii za jedną z kategorii przestępstw z nienawiści zmie­ni­łoby społeczne i instytucjonalne postrzeganie męskiej supremacji i ekstre­mi­zmu. Potwierdzałoby, że nienawiść o podłożu seksualnym może być równie silnym motywem czynów przestępczych co nienawiść ra­so­wa oraz re­li­gijna.

🖇

„Według mnie – mówi Ben Hurst – większość facetów, którzy angażują się w te ruchy, boryka się z wielkim cierpieniem i nie jest w stanie pojąć, dla­cze­go nie są tacy, jacy chcieliby być”. Odkrycie społeczności ma­no­sfe­ry przynosi im wielką ulgę i działa na nich wręcz jak kojący bal­sam. […]
     Chłopcy utożsamiają emocje ze wstydem i dlatego są uczeni, by je ukry­wać. Poczucie osamotnienia rodzi w nich chęć przynależności do wspólnoty. Wstyd wzmaga pragnienie prestiżu, szacunku, celu. Chłopcy są znacznie bar­dziej narażeni na to, że padną ofiarą brutalnego przestępstwa, co w na­tu­ral­ny sposób skłania ich do szukania poczucia bezpieczeństwa w po­słu­szeń­stwie wobec grupy. Wszystkie te pragnienia zaspokajają społeczności manosfery, które z wielką wprawą przechwytują odtrąconych społecznie, wściekłych młodych mężczyzn i karmią ich fałszywymi obietnicami, wypa­czo­ną logiką i nienawiścią.

🖇

Najskromniejsze wysiłki na rzecz równouprawnienia są prezentowane przez wściekłych białych mężczyzn jako potencjalne zagrożenie dla ich życia i kariery zawodowej. Dlatego zachęcają innych mężczyzn, żeby bali się postępu, zamiast się nim cieszyć.

🖇

Mężczyźni, którzy boją się kobiet, w gruncie rzeczy boją się in­nych męż­czyzn. Boją się z powodu stworzonych przez nich mitów, w któ­re bez chwili zastanowienia uwierzyli. Boją się jednak nie samej rze­czy­wi­sto­ści, ale jej wyobrażenia. Boją się sprytnie wymyślonych i szeroko roz­po­wszech­nia­nych wizji, zgodnie z którymi gdzieś w mroku czai się nie­bez­pie­czeń­stwo, w każdej chwili gotowe ich dopaść. Boją się, że ich pozycji, pra­wom, a na­wet toż­sa­mości grozi jakaś tajemnicza i potężna siła. Boją się, że ruch ko­biet, które żądają sprawiedliwej kary za rozmaite męskie przewiny, nagle stanie się zagrożeniem dla wszystkich „niewinnych” mężczyzn. […]  Ale prze­cież nie tego domagają się kobiety. Domagamy się godności, spra­wie­dli­wo­ści i skończenia z bezkarnością. Krótko mówiąc, wiele osób uwie­rzy­ło w zagrożenie, które w rzeczywistości nie istnieje.

🖇

To niezwykłe, jak dużą presję nakłada się na kobiety, by umiały dostrzec u wrogich im mężczyzn człowieczeństwo i indy­wi­du­al­ność, podczas gdy mizogini odmawiają tego samego kobietom.

🖇

[…]  być może potrzebna jest również fundamentalna zmiana w naszym po­dejściu do samej idei męskości. Może nie jest to kwestia do­ty­cząca bez­po­śred­nio manosfery i tak jak męscy supremacjoniści wykazali się zadzi­wia­ją­cą wprawą w optymalizacji swojej ideologii, aby płynnie przenikała po­mię­dzy światem wirtualnym a realnym, tak samo my musimy stworzyć rów­nie silną narrację na temat męskości zmierzającą w odwrotnym kie­runku.

🖇

[Ben] Hurst podkreśla, jak ważna jest różnorodność w tworzeniu nowych koncepcji męskości, i wskazuje, że nie wolno zastępować jednych ste­reo­ty­pów innymi. „Jedną z najbardziej gównianych rzeczy w męskości jest to, że ma ona charakter nakazowy. […]”.


Ben Hurst, Boys Won’t Be Boys. Boys
Will Be What We Teach Them to Be
.

🖇

Kiedy feministki mówią o „toksycznej męskości”, mają na myśli przestarzałe wyobrażenia na temat istoty bycia mężczyzną, która objawia się demon­stro­wa­niem siły i ukrywaniem słabości. Dominacją i przejmowaniem kon­tro­li we wszystkich relacjach personalnych. Nieumiejętnością przy­zna­wa­nia się do emocji. Tłamszeniem w sobie strachu i cierpienia, a także uni­ka­niem pomocy oraz jakichkolwiek prób komunikacji. Przyj­mo­wa­niem roli pana domu, żywiciela i obrońcy. Traktowaniem kobiet i dzieci jak własność lub bezradne, drugorzędne i uzależnione od jego władzy istoty, a nie rów­no­rzęd­nych partnerów służących mu wsparciem. Przedkładaniem siły, spraw­no­ści fizycznej i sukcesów erotycznych ponad intelekt, inteligencję emo­cjo­nal­ną i przyjaźń. Przedkładaniem samokrytyki i prób samodoskonalenia się ponad odwagę przyznania się do porażki. Wybieraniem pieniędzy i sta­tu­su kosztem satysfakcji z pracy. Kariery kosztem zaangażowanego ro­dzi­ciel­stwa. Społeczeństwa kosztem samego siebie.

Laura Bates, O mężczyznach, którzy nienawidzą kobiet.
Od inceli do artystów podrywu
, przeł. Mariusz Gądek,
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2024.

Zgadza się, molestowania i napaści seksualnych może do­puszczać się z premedytacją jedynie niewielka grupa mężczyzn, lecz jeśli w odpowiedzi na takie doniesienia większość męskiej populacji rzuca się do obrony i pró­bu­je podać w wątpliwość świadectwa ofiar, to raczej nie dzia­ła na korzyść argumentu, że nie wszy­scy z nich po­no­szą odpowiedzialność za problem. Oczywiście nie wszy­scy mężczyźni popełniają czyny tego rodzaju. Ale ci, którzy w przypadku rozliczania sprawców usiłują dy­skre­dy­to­wać pokrzywdzone kobiety, pozostają współ­win­ni istnienia większego systemu mającego na celu uci­sze­nie ofiar i zachowanie status quo osób uprzy­wi­le­jo­wa­nych.

🖇

Zastanówmy się, co by było, gdybyśmy przemoc do­mową traktowali poważnie. Gdybyśmy starali się skazywać takich mężczyzn na karę więzienia, gdy­by­śmy próbowali usunąć ich z ulic naszych miast albo cho­ciaż wprowadzili w niektórych krajach ostrzejsze prze­pi­sy, żeby uniemożliwić im dostęp do broni palnej. Głosy ostrzegające przed zagrożeniem dla kobiet nigdy nie są jednak na tyle głośne, by zostały usłyszane. […]  Po­dno­si­my alarm i reagujemy dopiero wtedy, gdy umierają mężczyźni (lub, jak zwykło się o nich mówić w mediach, „ludzie”).

🖇

Przemoc nie bierze się znikąd. Nie wynika z te­go, że ktoś traci nad sobą panowanie, jak za­pew­ne myśli wiele osób. W większości wy­pad­ków przemoc to próba zyskania nad kimś kontroli.

(tamże)

5786. Z oazy (CCCXXXIV)

Po­gigantowe odliczanie literek, trzy, poślizgnięte na sześciu dniach. Pierwsza dla mnie no­wość książkowa po śmierci He­niut­ki. Wyklikana w szybkim tempie, bo dys­po­no­wa­łam uwagą wyłącznie na czytanie o miłości lub śmierci, czyli w sumie o jed­nym i tym samym. Półtora dnia i było po książce.

Kilka zaskakujących rozmów plus niezmiennie niemiłe zadziwienie, że światły, wy­e­du­kowany kierunkowo człowiek nie rozumie efektów pracy Elisabeth Kübler-Ross, nazywając je przestarzałymi teoriami. Czytanie ze zrozumieniem, niedo­ry­so­wy­wa­nie krzywych kółek do tekstu to, jak można się przekonać, wciąż umiejętności w ka­te­go­rii: supermoc. Nie każdy je ma.

Kocham życie, a śmierć jest jego nieodłączną częścią.

🖇

[A.M.R.]  Rozmawiasz z osobami zmarłymi? O czym?
     [Sławomir Pawlak]  Zwracam się z prośbą o współpracę, jeśli mogę to tak ująć. Często wspominam też zmarłemu, że widziałem się z żoną lub mężem i dziećmi, że wszyscy tęsknią i że odczuwają wielką pustkę. Staram się być pośrednikiem i przekazać osobie zmarłej to, czego rodzina nie zdążyła. Pró­bu­ję ją zapewnić, że wszystko będzie dobrze, że może odejść w spokoju.

🖇

Kiedyś na targach pogrzebowych widziałem hiszpańską firmę, która oferowała coś ciekawego: podczas pogrzebu pisano krótkie teksty na karteczkach – mogły to być fragmenty modlitwy czy wspomnienia – a potem wkładano je do pudełka. Po trzech miesiącach organizowano spotkanie rodzinne, podczas którego otwierano to pudełko i czytano karteczki. Był to taki kolejny etap żałoby, a nie stypa.
Sławomir Pawlak

🖇

[Anja Franczak] […]  twoja żałoba wygląda tak, bo wpłynęło na nią milion różnych czynników z twojej historii. Moja wygląda inaczej, bo mam inną historię, inny bagaż doświadczeń. Nie wolno tego porównywać. Możemy się dzielić, wspierać, znajdować wspólne punkty, ale nikt nie ma prawa na­rzucać innym, jak mają przeżywać stratę. […]  kategoria nor­mal­no­ści wcale nam nie służy, bo nikt z nas nie jest normalny w po­wszech­nie przyjętym sensie. Każda żałoba jest inna, bo każda historia jest inna. Ale na poziomie uniwersalnym wszyscy znamy smutek, ból, lęk i stratę. Wszyscy tracimy bliskich, zdrowie, młodość. Wszyscy kiedyś umrzemy. To nas łączy.

🖇

[…]  warto pamiętać o spokoju i lekkości,
którą zyskuje umierający człowiek.

Teresa Łącka

🖇

[Teresa Łącka]  Hospicjum dodało mi odwagi, nauczyło mnie, by nie cią­gnąć na siłę relacji, które są toksyczne, w których czuję, że ktoś mnie wy­ko­rzy­stuje, kłamie, manipuluje. […]  Uświadomiłam sobie, że trzeba za­dbać o to, co naprawdę ma znaczenie.

🖇

[…]  żałoba to rozmowa o życiu i o wartościach pozo­sta­wio­nych nam przez osoby, których już z nami nie ma. […]  Wdzięczność to chyba jeden z najpiękniejszych sposobów, by w zdrowy sposób po­go­dzić się z chęcią życia, bez krzywdzenia siebie czy drugiego człowieka.
Agnieszka Walczak

🖇

[Lekarz dokonujący eutanazji w Holandii]  Czasami myślę, że doświadczenie pracy z pacjentami stojącymi na granicy życia i śmierci pozwala mi spoj­rzeć z innej perspektywy na sens życia. Uczę się dostrzegać, jak ważne jest docenianie chwil, które mamy, i jak istotne jest szanowanie de­cy­zji dru­gie­go człowieka, nawet jeśli prowadzą one do końca.

🖇

[A.M.R.]  A kim są duchowi przewodnicy?
     [Iwona Górzkowska-Jarząbek]  Przewodnikiem jest dusza wyższego rzę­du, którą nazywam opiekunem cyklu życia. Ona jest z duszą do samego końca. […]
     [A.M.R.]  Co z Bogiem?
     [I.G.J.]  Bóg to jedna wielka energia, ogromne serce, które nas przy­cią­ga. […]  Grzech to coś, co wymyśliliśmy my, ludzie. Grzechem się dobrze stra­szy i wykorzystuje się go do manipulowania. To sposób na utrzy­my­wa­nie nas w lęku. […]
     [A.M.R.]  Przy każdym człowieku widzisz jego opiekuna?
     [I.G.J.]  Oczywiście! […]
     [A.M.R.]  To rodzaj anioła stróża?
     [I.G.J.]  Ja to nazywam duszą wyższego rzędu. To dusza, która już nie in­karnuje, nie wraca, a wybiera nas ze względu na wyzwania, z jakimi przy­cho­dzimy do obecnego wcielenia.

🖇

Intencja ma znaczenie. Słowa mają moc. Kiedy jednak spojrzymy głę­biej, zobaczymy, że ci, którzy przeklinają, często robią to z granicy wła­snych możliwości – z bólu, wykluczenia, naznaczenia.
Anna Choińska
[…]  przeciwstawienie się schematom wymaga odwagi – od­wa­gi, by uszanować różnorodność serca, duszy i życia człowieka.

🖇

[Jacek Adamiec] Myślę, że wszyscy skończymy w deskach, jeśli będziemy mieli szczęście, lub w dywanie, jeśli nie. […]  Najważniejszym celem jest dla mnie oddanie szczątków rodzinie, by mogła je pochować, zapalić znicz na grobie, pożegnać się i ruszyć z życiem dalej.

🖇

[…] w Europie cuda uznaje się za łaskę,
a w Ameryce Łacińskiej – za obowiązek świętego.

Ola Synowiec

🖇

[Przemysław Staniszewski ] […]  motyw zatrzymania, jak przecinek w zda­niu. To symboliczne – musimy nauczyć się zatrzymywać w życiu, bo wokół nas jest wielu zagubionych ludzi.

🖇

Zawsze jest jakiś margines na wolną wolę i przeznaczenie 
– gdzieś pomiędzy nimi istnieją cuda.

Ryszard Zawadzki

🖇

[A.M.R.]  To też wielka sztuka, umieć powiedzieć „stop”.
     [Przemysław Staniszewski]  Zgadzam się. To nie słabość, to siła.

Anna Matusiak-Rześniowiecka, Ze śmiercią im
(nie) do twarzy
, Wielka Litera, Warszawa 2025.

Śmierć, bez względu na to, w co wierzymy, jest czymś wyjątkowym, szczególnym.
Sławomir Pawlak

🖇

[Anja Franczak]  Myślę, że będziemy zaskoczeni, kie­dy śmierć nadejdzie.
     […]  Im więcej się uczę o śmierci, tym bardziej widzę, że pozostaje ona wielką tajemnicą. Paradoksalnie im mniej wiem, tym bardziej mnie fascynuje. Czuję respekt, fascynację i ciekawość wobec tego, co nas czeka. Nie są­dzę, by był to koniec, bo zachodzi zbyt wiele zjawisk, któ­rych nie da się wytłumaczyć.

🖇

[…]  warto jednak pamiętać, że jeśli coś pójdzie nie po naszej myśli, życie zawsze daje alternatywy.
Teresa Łącka

🖇

Wierzę, że jeśli istnieje jakiś Bóg, to nie […]  w tobie, nie we mnie, lecz w tej niewielkiej przestrzeni pomiędzy nami.

(tamże)

5785. Z oazy (CCCXXXIII)

Po­gigantowe odliczanie literek, dwa, poślizgnięte na sześciu dniach. Drugiego wie­czoru po śmierci Heniutki paliła się do późnego wieczora dla kudła­tej dziew­czyn­ki świeczka, a my z Kaan raczyłyśmy się wieczornymi pogaduchami. W ten sposób wy­płynęło ist­nie­nie tej książki. Przy porannej ka­wie na­stęp­nego dnia klik, klik, to­wa­rzy­szące na­dziei, że szybko przyjdzie na nią czas.

Na gi­gan­cie każdego dnia zry­wa­łam się do baru Pod orłem na przynajmniej półtorej go­dzi­ny, by złapać oddech, po­gapić się przez okno, wypić kawę, zgrzeszyć ciastem, cza­sem zjeść obiad czy frytki z batatów. Podczytywałam tę książkę między książkami z okolic miłości czy śmierci. Zaskoczyłoby Fromma, że dwa fragmenty z jego książki wydanej z 1956 roku będą pasowały jak ulał do świata, w którym żyjemy od dzie­się­cio­le­ci w XXI wieku. Nie mogłam ich tu nie umieścić jako przystawki do dania głów­ne­go, jakim są wyimki ze skończonej na gigancie jako drugiej książki.

Ta lektura to swoisty test diagnostyczny: jak bardzo mamy wyprane mózgi. My, pokolenie X.

Kapitał panuje przed pracą; nagromadzone przedmioty, to, co martwe, ma wyższą wartość niż praca, niż siły ludzkie, czyli to, co żywe.
     […]  W rezultacie rozwoju kapitalizmu obserwujemy bez­u­stan­nie wzra­sta­ją­cy proces centralizacji i koncentracji ka­pi­ta­łu. Wielkie przed­się­bior­stwa ustawicznie rosną, mniejsze są wy­pie­ra­ne. […]  Coraz więcej ludzi tra­ci niezależność i zaczyna pod­le­gać tym, którzy zarządzają wielkimi po­tę­ga­mi gospodarczymi.
     […]
     Współczesny kapitalizm potrzebuje ludzi, którzy zapewnią mu sprawną i masową współpracę; ludzi pragnących coraz więcej konsumować; któ­rych upodobania są ze­stan­da­ry­zo­wa­ne, dają się łatwo przewidywać i kształ­to­wać. Potrzebuje ludzi, którzy czują się wolni i niezależni, nie kie­ru­ją się żadnym auto­rytetem, zasadą ani sumieniem […].

Nowoczesny człowiek przekształcił się w towar; traktuje swoją energię ży­cio­wą jak inwestycję, która powinna mu przynieść maksymalny zysk, sto­so­wny do jego pozycji i sytuacji na ludz­kim rynku. Człowiek taki jest wy­ob­co­wany od samego siebie, od swoich bliźnich i od natury. Jego głównym celem jest korzystna wymiana swoich zdolności, wiedzy i samego siebie, swego „oso­bo­we­go pakietu” – z innymi, którzy w równej mierze są na­sta­wie­ni na uczciwą i korzystną wymianę. Jedynym celem życia jest ruch, jedyną zasadą zasada uczciwej wymiany, jedynym zadowoleniem – kon­sump­cja.

Erich Fromm, O sztuce miłości, przeł. Aleksander Bogdański,
Rebis, Poznań 2025.

🖇 🖇

Moim zamierzeniem było opowiedzenie o niedopasowaniu sposobów opo­wia­da­nia o pracy do jej rzeczywistego doświadczania. Chcia­łam po­ka­zać, jak niszowe są opowieści o takiej pracy, która jest do­świad­cze­niem więk­szo­ści Polaków, o pracy, która wyniszcza, zabiera czas na ży­cie i upokarza, i z ko­lei jak głośne i popularne są legendy o pracy jako o szczę­śli­wej prze­strze­ni samorozwoju, karierze, która czeka na wyjątkowo za­an­ga­żo­wa­nych, o pracy jako recepcie na dobre życie.

🖇

Nasza współczesność sporo odbiega od wizji pracy, które w poprzednich wiekach mieli intelektualiści. Nikt nie przewidział tego, jak w rzeczywistości będzie wyglądać praca w XXI wieku. Na przykład słynnemu ekonomiście Johnowi Meynardowi Keynesowi w 1930 roku wydawało się, że dziś po­win­ni­śmy pracować około 15 godzin tygodniowo. Nie prze­wi­dzia­no też ist­nie­nia klasy pracujących biednych, czyli osób, którym wy­na­gro­dze­nie za pracę w pełnym wymiarze godzin nie pozwala związać końca z końcem.

🖇

Czy narracje, które organizują nasze opowiadanie o pracy w 2024 roku, są inne niż 30 lat temu? Tylko w części. Owszem, zmieniły się słowa, obrazy i mo­dy. „Dyspozycyjność” została zastąpiona przez work-life balance. Mimo tych drobnych przesunięć w dalszym ciągu zdecydowana większość z nas pracuje pod dyktando ideologii neoliberalnej.

🖇

Powszechność pewnych opowieści o pracy wynika z tego, że ich nadawcy posiadają władzę. Jest to zatem dominacja nie „ilościowa” (czyli wynikająca z tego, że reprezentuje szerokie masy i ich interesy), lecz dominacja związana z uprzywilejowaniem, pozycją w strukturze społecznej i dostępem do mediów – czyli reprezentująca mały wycinek społeczeństwa, który jest w stanie narzucić masom swoją wizję dobrego życia.

🖇

Wspólną funkcją dominujących współcześnie ideologii związanych z pracą jest wyciskanie z pracowników jak najwięcej zaangażowania. […]  Opo­wie­ści te zazwyczaj przemilczają fakt, że do pracy chodzi się po to, żeby zarobić pieniądze. W kontekście pracy dużo piszemy i mówimy dziś o samo­re­a­li­za­cji, twórczości i pasji, zaś zdecydowanie mniej – o zaspokajaniu przez nią potrzeb materialnych.

🖇

Nasza relacja z pracą i sposób opowiadania o niej mają dużo wspólnego z pochodzeniem społecznym.

🖇

Przedsiębiorczość jest uważana za cechę, którą warto w sobie odnaleźć i pie­lęgnować. Państwo polskie otwarcie i na wielu płaszczyznach pod­kre­śla swoje umiłowanie przedsiębiorczości. […]  Dzięki konsekwentnemu bu­do­waniu wizerunku przedsiębiorcy jako wypruwającego sobie żyły su­per­bo­ha­te­ra krajowej gospodarki stało się jasne, że nikt nie pracuje tak dobrze, jak przed­siębiorcy.

🖇

🖇

O przedsiębiorcach często pisze się w taki sposób, jakby na ich barkach spo­czy­wała cała gospodarka i jakby dźwigali ją samotnie. Szczególnie czę­sto piszą tak o sobie sami przedsiębiorcy. Udział pracowników w funk­cjo­no­wa­niu przedsiębiorstwa często bywa prze­milczany albo ich rola bywa spro­wa­dza­na do beneficjentów dobroci właścicieli firm. Fakt, że przedsiębiorcy zatrudniają pracowników nie z po­bu­dek charytatywnych, ale po to, żeby zarabiać na ich pracy, bywa w tych narracjach pomijany. […]  „To [przed­się­bio­rcy] zaledwie 4 proc. ogółu pra­cu­ją­cych, ale z istotnym wkła­dem we wszystkie procesy ekonomiczne w kra­ju i za gra­nicą – od zwiększania do­bro­by­tu pracowników, po kontry­bu­o­wa­nie do budżetu pań­stwa”. To brzmi, jakby pozostałe 96% pra­cu­jących nie płaciło żad­nych podatków, a cały budżet państwa opar­ty był na daninach od przedsiębiorców.

🖇

Jednym z najważniejszych oszustw, na którym oparta jest ideologia miłości do pracy, jest założenie, że możemy kochać ją wszyscy i że posiadanie pra­cy, którą się kocha, to kwestia wyboru jednostki, a nie warunków jej życia i posiadanych przez nią kapitałów.

🖇

Dominujący język mówienia o pracy przez całe dekady nie odzwierciedlał różnic pomiędzy klasami społecznymi, ich różnorodnego funkcjonowania w pracy oraz niejednakowego wpływu na własny los. Wręcz przeciwnie: dyktatura pojęć związanych z karierą, awansem, motywacją, przed­się­bior­czo­ścią i kreatywnością przez lata narzucała bardzo wielu uczestnikom ryn­ku pracy myślenie o sobie w sposób, który nie miał nic wspólnego z ich pozycją klasową, ich doświadczeniem pracy ani z perspektywami zawo­do­wymi. […]
     Klasa dominująca nie tylko opowiada sobie samą siebie; nie poprzestaje na podziwianiu własnej pracowitości, wytrwałości, pomysłowości deter­mi­na­cji. Jej sposób mówienia i pisania o pracy wyznacza ton także tam, gdzie mówi się i pisze o pracy klas bez szans na sukces i akces do elit.

🖇

Wracając do kwestii politycznego podłoża dyskusji o pracy – na szczęście nie jesteśmy zdani wyłącznie na rodzimych polityków. Na naszą korzyść jako pracowników działają także instytucje unijne, o wiele bardziej scep­tycz­ne wobec przekonania, że wszystkie relacje pracy powinien regulować wolny rynek.

🖇

[…]  elastyczność faworyzuje tych, którzy
posiadają rozmaite rodzaje kapitałów.

🖇

Pandemia przyczyniła się do chwilowego załamania dyktatury pro­dukty­wno­ści, ponieważ przypomniała, że przemęczony pracownik nie ma szansy być wydajny, a wypalony złoży wypowiedzenie i stanie się bohaterem jed­ne­go z artykułów o „wielkiej rezygnacji”.

🖇

Przekonanie o tym, że gospodarka przechodzi aktualnie „ciężkie chwile”, od lat stanowi powszechne usprawiedliwienie dla obsesji elastyczności, czyli zmniejszania zatrudniania na etat i rosnącej powszechności pracy na umo­wie o dzie­ło, kontrakcie menedżerskim, umowie-zleceniu, jednoosobowej działalności gospodarczej, zatrudnieniu przez agencję pracy tymczasowej albo w ogóle bez żadnej umowy. Elastyczność rynku pracy od lat opi­sy­wa­na jest jako siła gwarantująca wzrost gospodarczy albo opiewana jako ma­giczna recepta na wychodzenie z kryzysów. „To, co niektórzy uważają za pa­to­logię i nazywają umowami śmieciowymi, w znacznej mierze przy­czy­ni­ło się do łagodnego przejścia Polski przez światowy kryzys”, pisała „Rzecz­po­spo­li­ta” w 2015 roku. Kryzysy mają jednak to do siebie, że jeden płynnie przechodzi w następny i nigdy nie przychodzi dobry moment na wycofanie się z elastyczności stosunków pracy.

🖇

Czy da się gdzieś odetchnąć od obrazu pracy jako błogo­sła­wień­stwa, misji tożsamościowej i źródła samorealizacji kreowanego na LinkedIn, w „Forbesie” lub „Business Insiderze”?

Zofia Smełka-Leszczyńska, Cześć pracy. O kulturze zap***dolu ,
Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2024.
(wyróżnienie własne)

Ale niewiele stoi na przeszkodzie, żebyśmy rozmawiali z innymi pracownikami o tym, w jaki sposób realnie do­świad­czamy swojej pracy. W tym upatruję największą szansę na odbudowę solidarności pracowniczej i od­zy­ska­nie głosu.

🖇

Kolejną szansą na uzdrowienie dyskursu o pracy jest po­pularyzacja idei bezwarunkowego dochodu pod­sta­wo­we­go, czyli wypłacania wszystkim obywatelom – nie­za­leż­nie od zatrudnienia – pewnej kwoty, która pozwoli im na przeżycie. W zamyśle takie postępowanie miałoby dwie konsekwencje. Pierwszą byłoby uwolnienie ludzi od prac najpodlejszych i odzierających z godności, ale po­dej­mo­wa­nych dla podstawowego ekonomicznego prze­trwa­nia, oraz zapobieżenie problemowi skrajnego ubó­stwa. Drugą – redefinicja samej pracy. Mogłoby okazać się, że wystarczy wykonywać ją przez 10 godzin w ty­go­dniu albo że ludzie pozbawieni przymusu pracy za­czę­liby podejmować w odzyskanym czasie zupełnie inne aktywności.

(tamże)

5784. Z oazy (CCCXXXII)

Pogigantowe odliczanie literek, raz, poślizgnięte na dniach, gdy wybierałam frag­men­ty, które muszę tu mieć zawsze pod ręką. Po śmierci Heniutki byłam w stanie otulać się wyłącznie literkami o miłości. Wyda­na po raz pierwszy w 1956 roku, choć w dwóch miejscach trąci zepsutym mamutem, zaskakuje świe­żością. Wygładza zmarszcz­ki na wodzie, otula, opatruje świeże rany, pozwala wziąć głęboki oddech i poczuć odro­bi­nę nadziei na dobre jeszcze dni, nim wszyscy spotkamy się po dru­giej stronie tęczy. Nie śpieszyłam się z czytaniem.

Zrewidowałam swoje poglądy na zwierzę zwane człowiekiem. Chciwość nie jest jego immanentną cechą. Chciwość jest wtórna wobec doświadczenia dziury, będącej efek­tem braku miłości. Tej dziury nie zasypiesz dukatami, piątym wozem czy trze­cim pałacem. Człowiek, jak inne zwierzęta, przychodzi na świat jako emanacja mi­ło­ści. Niedoskonały świat robi swoje i potem do końca życia szukamy miłości, nigdy nie mając jej dość.

Uprzywilejowani ci, którzy pewnego zaskakującego dnia odkrywają, że miłość już tu jest, że zawsze była i nigdzie sobie nie pójdzie. Że zawsze będzie pod ręką, jeśli po­zwo­lil_ś nieludzkiej Osobie dotknąć swojego serca.

[…]   koncentracja jest w naszej kulturze czymś jeszcze rzadszym niż dys­cy­pli­na. […]   Ten brak skupienia można łatwo zauważyć, obserwując trud­ność, z jaką nam przychodzi przebywać sam na sam z sobą. […]   Dzisiejszy człowiek uważa, że traci coś – czas – kiedy nie działa dość szybko; a jednak nie wie potem, co zrobić z czasem, który zyskał – może go tylko „zabić”.

🖇

Czy miłość jest sztuką? Jeżeli tak, to wymaga wiedzy i wysiłku. […]  ludzie jej pragną, […]  ale mało kto pomyśli, że istnieje coś, czego w sprawie mi­ło­ści trzeba się nauczyć.

🖇

Co należy zrobić, by nauczyć się jakiejś sztuki?
     Proces nauki można z łatwością podzielić na dwa etapy: pierwszy – opa­no­wa­nie teorii; drugi – opanowanie praktyki. […]  Stanę się mistrzem w tej dziedzinie dopiero po długiej praktyce, dopiero w chwili, kiedy w końcu re­zul­ta­ty mojej teoretycznej wiedzy oraz praktyki ze­spo­lą się w jedną całość – zrodzą intuicję, istotę opanowania każdej sztuki. Obok jednak poznania teo­rii i pra­kty­ki istnieje jeszcze trzeci niezbędny czynnik, aby się stać mi­strzem w jakiejkolwiek dziedzinie – opa­no­wa­nie sztuki musi być sprawą maksymalnego zainteresowania; nie może być nic ważniejszego na świecie od danej sztuki. Prawda ta odnosi się do muzyki, medycyny, sto­lar­stwa – i do miłości.

🖇

Jeżeli ktoś nie wie, że wszystko wymaga czasu, i chce przyspieszać spra­wę, to rzeczywiście nigdy nie uda mu się skupić – ani nie nauczy się kochać. Aby poznać, czym jest cierpliwość, wystarczy przyjrzeć się, jak dziecko uczy się chodzić. Pada, wstaje, znów się przewraca, a jed­nak próbuje dalej, idzie mu to coraz lepiej, aż wreszcie pewnego dnia zaczyna chodzić. Co mógłby osiągnąć dorosły człowiek, gdyby dążąc do czegoś, co jest dla niego ważne, miał cierpliwość i skupienie małego dziecka!

🖇

Czy stolarz robi stół, czy złotnik klejnot, […], czy ma­larz maluje obraz – we wszystkich typach pracy twórczej pracujący i przed­miot jego pracy stają się jednym, człowiek zespala się ze światem w procesie tworzenia. Jednakże odnosi się to jedynie do pracy twórczej, do pracy, którą ja sam planuję, wy­ko­nu­ję, oglądam jej rezultaty.

🖇

[…]  dojrzała miłość jest zjednoczeniem, w którym zachowana zostaje inte­gral­ność człowieka, jego indywidualność. Miłość jest aktywną siłą w czło­wie­ku, siłą, która przebija się przez mury oddzielające człowieka od jego bli­źnich, siłą jednoczącą go z innymi; dzięki miłości człowiek przezwycięża po­czu­cie izolacji i osamotnienia, pozostając przy tym sobą, zachowując swą integralność. W miłości urzeczywistnia się paradoks, że dwie istoty stają się jedną, pozostając mimo to dwiema istotami.

🖇

Kwintesencją miłości matczynej jest troska o rozwój dziecka, co oznacza, że chce ona, aby dziecko oddzieliło się od niej. Tu leży zasadnicza różnica mię­dzy miłością macierzyńską a miłością erotyczną. W tej ostatniej dwoje lu­dzi, którzy dotąd byli oddzielnymi istotami, staje się jednością. Natomiast w miłości matczynej dwoje ludzi będących jednością rozdziela się. Matka musi to nie tylko tolerować, musi chcieć pomóc w tym odejściu. Właśnie na tym etapie miłość matczyna staje się tak trudnym zadaniem, ponieważ wy­ma­ga bezinteresowności, zdolności dawania wszystkiego, nie pragnąc w za­mian nic poza szczęściem ukochanej istoty. I właśnie na tym etapie wiele matek nie jest w stanie wywiązać się z zadań, jakie stawia przed nimi miłość do dziecka. Kobieta zapatrzona w siebie, władcza i za­borcza może być „kochającą” matką, póki dziecko jest małe. Jedynie pra­wdziwie ko­cha­ją­ca kobieta, która jest szczęśliwsza, kiedy daje, niż kiedy bierze, która mo­cno stoi na własnych nogach, może być naprawdę ko­cha­ją­cą matką na­wet wtedy, kiedy jej dziecko zaczyna się od niej oddalać.

🖇

Nie dostrzega się w miłości erotycznej bardzo doniosłego czyn­ni­ka, jakim jest wola. Kochanie kogoś to nie tylko sprawa silnego uczucia – to również decyzja, osąd, obietnica.

🖇

Czy człowiek nie stał się dodatkiem do swej społeczno-ekonomicznej roli? Czy jego egoizm jest identyczny z miłością własną, czy też może jest wynikiem jej braku?

🖇

Jedno z pojęć działania, pojęcie dzisiejsze, definiuje je jako użycie energii dla osiągnięcia zewnętrznych celów; inne mówi o użyciu wrodzonych sił człowieka, niezależnie od tego, czy pociąga to za sobą jakąkolwiek zmianę w świecie zewnętrznym.

🖇

Równość w religijnym kontekście oznaczała, że wszyscy jesteśmy dziećmi Boga, że wszyscy posiadamy ten sam ludzko-boski pierwiastek, że wszyscy stanowimy jedność. Znaczyła ona również, że należy szanować właśnie róż­ni­ce pomiędzy ludźmi, że aczkolwiek jest prawdą, że wszyscy stanowimy jedno, jest również prawdą, iż każdy z nas jest niepowtarzalnym ist­nie­niem, jest wszechświatem sam w sobie.

🖇

Miłość nie jest zasadniczo stosunkiem do jakiejś określonej osoby; jest ona postawą, pewną właściwością charakteru, która określa stosunek człowieka do świata w ogóle, a nie do jednego „obiektu” miłości.

🖇

Jeżeli naprawdę kocham jakąś osobę, kocham wszystkich, kocham świat, kocham życie. Jeżeli mogę powiedzieć do kogoś: „Kocham cię”, muszę także umieć temu komuś powiedzieć: „Kocham w tobie wszystkich, przez ciebie kocham świat, kocham też w tobie samego siebie”.

🖇

Ktokolwiek potrafi dawać z siebie, jest bogaty. Czuje się jak ktoś, kto może przekazywać coś z siebie innym. […]  to, co dany czło­wiek uważa za minimum konieczności, zależy w równej mierze od jego charakteru, jak i od tego, co w danej chwili posiada. Powszechnie wia­do­mo, że lu­dzie biedni dają o wiele chętniej niż bogaci.

🖇

Wśród uczuć rozróżnia on uczucia czynne i bierne, „działania” i „namię­tno­ści”. Człowiek, który doświadcza uczuć czynnych, jest wolny, jest panem swego działania; natomiast człowiek, który doświadcza uczuć biernych, jest kierowany, jest przedmiotem działających nań motywów, z których nie zda­je sobie sprawy. […]  Ludzie, u których dominująca jest jedna z orien­ta­cji nieproduktywnych, odczuwają dawanie jako zubożenie. Dlatego też większość osób tego typu dawać nie chce. […]
     Dla osób o orientacji produktywnej dawanie ma zupełnie inne znaczenie. Dawanie jest najwyższym przejawem mocy. W samym akcie da­wa­nia doświadczam mojej siły, bogactwa, mojej potęgi. To doznanie wzmo­żo­nej żywotności i mocy napełnia mnie radością.

🖇

Miłość jest doznaniem osobistym, które każdy może przeżyć tylko sam w so­bie i dla siebie; nie ma zresztą chyba nikogo, kto by nie doświadczył choć w nieznacznym stopniu tego uczucia jako dziecko, młodzieniec czy jako czło­wiek dorosły. […]  Kroki na tej drodze stawiać można jedynie sa­me­mu, a dy­skusja zamyka się przed postawieniem ostatniego, decydującego kroku.

Erich Fromm, O sztuce miłości,
przeł. Aleksander Bogdański,
Rebis, Poznań 2025.
(wyróżnienie własne)

[…]   koncentracja jest w naszej kulturze czymś jeszcze rzadszym niż dys­cy­pli­na. […]   Ten brak skupienia moż­na łatwo zauważyć, obserwując trud­ność, z jaką nam przychodzi przebywać sam na sam z sobą. […]   Dzisiej­szy człowiek uważa, że traci coś – czas – kiedy nie działa dość szybko; a jednak nie wie potem, co zrobić z czasem, który zyskał – może go tylko „zabić”.

🖇

[…]  miłość możesz wymieniać tylko na miłość, zaufanie tylko na zaufanie […].

🖇

[…]  to, co różne, nie jest ani trochę mniej ważne od tego, co jest wspólne dla różnych form miłości.

🖇

Życie w samych swoich biologicznych aspektach jest cudem i tajemnicą, tym bardziej człowiek w swoim aspekcie duchowym jest niezgłębioną tajemnicą i dla samego siebie, i dla swoich bliźnich.

🖇

[…]  człowiek może postrzegać rzeczywistość jedynie w sprzecznościach, nigdy natomiast nie może myślą ogarnąć najwyższej rzeczywistości, która stanowi Jedność.

🖇

Uprawianie sztuki wymaga przede wszystkim dys­cy­pli­ny. […]  problem nie ogranicza się jedynie do dys­cy­pli­ny w uprawianiu określonej sztuki (powiedzmy do ćwi­cze­nia się w niej codziennie przez kilka godzin), lecz jest pro­blemem dyscypliny całego życia.

🖇

Wiara wymaga odwagi, umiejętności podejmowania ry­zy­ka, a nawet gotowości zaznania bólu czy roz­cza­ro­wa­nia. […]  Prawdę mówiąc, wiarę można praktykować w każdej chwili. […]  Każdy, kto jej nie ma, […]  nie po­tra­fi robić żadnych planów na dłuższą metę. […]  Trak­to­wa­nie trudności, porażek i zmartwień, jakie przynosi życie, raczej jako próby sił, z której wyjście czyni nas sil­niej­szymi, niż jako niesłusznej kary, która nas nie po­win­na spotkać – również wymaga wiary i odwagi.

(tamże)

piątek, maja 30, 2025

5783. #worldmsday


fot. Gil Alter, fragment.

Some moments don’t shout. They whisper. A small life looks up at you, and suddenly, you’re not invi­sible. You’re needed. You matter. Even when eve­ry­thing feels broken, life still reaches for you—softly, like this. Hold on. The world isn’t done with you yet.
Gil Alter

[suplement 31.05.2025]
Slowly is the fastest way.
Especially when the clock is ticking.
[…]
rushing breaks you.
But steady builds you.
And what you build slowly,
you get to keep.
#GilMS

czwartek, maja 29, 2025

5782. 149/365

dziś, dzięki gepardzicy pierwsze w tym roku truskawki. kudłata miłość uwielbiała je. nie pozostało nic innego, jak uwiel­biać je od teraz i za siebie, i za nią.

149/365

Masz moc skupiania uwagi na tych wspomnieniach, które mają dla ciebie największy sens.

David Kessler, Szósty etap żałoby. W poszukiwaniu sensu,
przeł. Magda Witkowska, Laurum, Warszawa 2022.

sobota, maja 24, 2025

5781. Wracając z giganta

Nie czujesz domu, kiedy jesteś w nim na co dzień. Ale nie ma cię przez ty­dzień, a dom nabiera własnego zapachu.
     […]
     Chyba domy i ich mieszkańców łączy coś w tym stylu: dom pachnie mieszkańcami, a mieszkańcy domem.

Selja Ahava, Rzeczy, które spadają z nieba, przeł. Justyna Polanowska,
Grupa Wydawnicza Relacja, Warszawa 2021.

5780. Ścinki z giganta







5779. Śniadaniowe ścinki z giganta

Siódmy mój turnus. Po ośmiu dniach frustracji (ile razy trzeba zgłaszać, mó­wić, narzekać, jeden turnus, drugi… szósty), gdy i na śniadanie, i na ko­lację otrzymywałam niezmiennie ogórki kiszone — od lat nie zmieniło się w tym za­kre­sie nic poza ceną, która w ciągu ostatnich czterech lat wzrosła o 83% — po­sta­nowiłam cyk, dzień po dniu, „pakszot” za „pakszotem”. Po ko­lej­nych trzech dniach chlapnę­łam, że przetransformowałam frustrację w pro­jekt fo­to­gra­ficz­ny. Dyrektor me­dyczna z uśmie­chem oświadczyła, że postara się mi go popsuć. Nie da się ukryć, troszkę się jej udało.

Razem z Królową śmiałyśmy się, że ktoś powinien zacząć fotografować obiady, by była szansa, że zniknie marchewka nasza codzienna: tarta, gotowana, zupa krem, w krążkach, w kostkę bez groszku, rozgotowana, puree, dzień po dniu, do upadłego, do samego końca. Żeby sprawa była ja­sna: to nie NFZ płaci za nasze wyżywienie.

Tak czy inaczej, przed i po dyrektorskiej interwencji, każdego dnia na śnia­da­nie po­da­wa­no mi optymalną dawkę mądrości rynku. Dziś ostatnie cyk ment­ze­na­dy żywieniowej.

Cyk, il gran finale, amen, a dio i czas do ula!









logo centrum SM Borne Sulinowo

*

Endriu & Maestro, W klapkach.

życie jak bajka,
se lece w klampkach najka

/oryg. zapis fonetyczny/