piątek, stycznia 17, 2025

5684. 17/365

filmy mojego życia, ich ścież­ki dźwiękowe znam na wyrywki. dziś dowiedziałam się o śmierci reżysera jednego z nich, więc ło­mo­li­łam. kompozytor muzyki do tego filmu, doczytałam, pięć dni przed Tobą, Biały Kruku, opuścił bardo — szklą mi się tak bardzo oczy, gdy słucham rose’s theme, gada do mnie o bez­brzeż­nej tęsknocie.

17/365

Angelo Badalamenti (1937–2022), Laurens Walking,
[z filmu:] Prosta historia, 1999.

Angelo Badalamenti, Rose's Theme, [z:] Prosta historia, 1999.

czwartek, stycznia 16, 2025

5683. 16/365

łańcuch skutków płynnie stających się przy­czy­na­mi: po­łamana w maju ręka na wiele ty­godni zatrzymała mnie w łóż­ku; uwię­zio­na w pozycji horyzontalnej oglądałam z fa­nem siatkówki mecz za meczem; oglą­da­nie siatkówki wyhodowało we mnie ki­bic­kę; ki­bicka w ze­szłym tygodniu tę konkretną aran­ża­cję naj­słynniejszej na świecie arii wy­dłu­bała z kanału sportowego, na którym śledzić można wszystkie siat­kar­skie po­tyczki.

nieprzypadkowo dobrane instrumenty tak pięknie i nie­śpiesz­nie za­bie­rają głos, by o głę­bi barwy dźwięków wspo­mnieć, wspa­nia­łe stac­ca­to, wy­śmie­ni­cie brzmiące pauzy. podobałoby Ci się, Biały Kruku?

16/365

Georges Bizet, Habanera [z:] Carmen,
Abaco Tango Club.


Autor(ka) nie do ustalenia.

środa, stycznia 15, 2025

5682. 15/365

tygodniowy sucharek: by­łam, widziałam, jak mogłaś*?

po pierwsze, re­ko­men­du­ję czytanie ze zro­zu­mie­niem. po dru­gie, wchodzisz tu na wła­sną odpowiedzialność — nie umiesz wziąć odpowiedzialności za własne reakcje, nie właź**, na­ka­zu­ję, nie proszę.

15/365

_________
   *  skoro tak zrobiłam, to znaczy, że mo­głam (cytując wspa­nia­łą anegdotę).
  **  dot. każdej osoby, uprzedzam jeszcze raz: to pornoblog i śle­pa kiszka Internetu.

5681. —





stay strong, stay positive, and keep moving.
Dom Thorpe

[…]  w twoim wnętrzu nie bra­ku­je paliwa i nie trzeba go oszczędzać.
Maxwell Maltz

🍆

niedziela, stycznia 12, 2025

5680. Zamieniając ziarnka piasku w perły (XIII)

w jaki sposób historia z przeszłości
dzieje się teraz?
*
łatwiej się wkurzyć czy obrazić, niż
powiedzieć czego się potrzebuje.
KD • Teachers
jaka jest istota zarzutu?
*
w zarzucie jest ziarno prawdy,
ale jest w nim też projekcja.

★ ★

środa, stycznia 08, 2025

5679. 8/365

po wszystkim wykrztusiłam* z siebie brak szacunku, or­ga­nicz­ną niechęć i wszystkie uspra­wie­dli­wie­nia, jakimi karmiono mnie przez dzie­się­cio­le­cia, wyplułam zatykające zrozumco ty tam wiesz.

od wczoraj biorę głęboki oddech, bo już mo­gę, i, nim ruszę z od­sie­czą, zadaję sobie pod­stawowe pytanie dia­gno­stycz­ne: czy to na pewno moja spra­wa? bo jeśli nie, czyli nie moja wo­kan­da, nie mo­je de­mo­ny, nie mój cyrk, nie moje za­wra­ca­nie rze­ki kijem, państwo wy­ba­czą, nie mam na to czasu.

8/365

__________
  *  co to było? psychologiczne aspekty krztuśca czy co? bo, że fizycznie mnie sponiewierał, to fakt.

poniedziałek, stycznia 06, 2025

5678. I po…

Nie wszystkie te rękodzieła zostały już pożarte, ale wszystkie zrobiły wra­że­nie na naszych ob­da­ro­wa­nych sercach. Befana raniutko, nim zadecydowała o końcu świą­tecz­ne­go czasu, wymogła, by cyk.

wtorek, grudnia 31, 2024

5677. Z oazy (CCCXIII)

Ostat­nie w tym roku odliczanie literek, raz. Wspak i poślizgnięte na dniach, których nie było, oraz wolniutkim dochodzeniu do siebie. Gdybym miała w kończącym się roku przeczytać tylko jedną książkę, wybrałabym tę.

Czytając fragmenty dotyczące życia w sieci, dotarło do mnie, że już wiem, co znaj­du­je się na końcu Internetu, czyli tam, gdzie mało kto trafia. Na końcu cyf­ro­we­go świa­ta jest — cytując Rysię nareszcie ze zrozumieniem — oldskulowy blog. Ten blog.

Wybór cytatów, jak przystało na tak gęste od znaczenia lektury, był piekielnie trud­ny. Kluczem głównym był język i jego okolice.

Osoby typu stare (do których się już zaliczam) pamiętają to, że kie­dyś rze­czy­wistość była wolniejsza, pusta, a w tramwaju nie było co robić.
     Nie jestem pewna, czy tamte czasy były lepsze, czy gorsze, natomiast za­sta­nawiam się, jak ja w ogóle wtedy żyłam, kiedy telefon służył do odbie­ra­nia połączeń, wysyłania SMS-ów i ewentualnie grania w węża.

🖇

Za określonym, wybranym językiem stoi zawsze ukryta optyka. […]  wybór języka to wybór intencji. […]  pojęcia nie są prze­zro­czy­ste – po­ję­cia zakładają istnienie szerszej, nie od razu dającej się uchwycić per­spe­ktywy, sposobu traktowania świata.

🖇

Ekspansja i przejęcie. Zamiast „kontemplacji” – „uważność”, którą należy „tre­nować”. Zamiast spełnienia” – „sukces”, którynależy osiągać”. Za­miast „problemów” „wyzwania”, zwane wewnętrznie w firmach „czelen­dża­mi”. Świetnie sprawdzają się przy prywatyzowaniu stresu – kryzysy psy­chiczne są dla kadr, przepraszam, działów HR, ewentualnie działów do spraw zarządzania zasobami, wyzwaniem. Oczywiście język zysku to prze­cież też zarządzanie zasobami ludzkimi. Skrzyżowanie wojny, siłowni i mar­ketingu.
     […]  Piękno jest bezinteresowne, nie każe niczego robić (ku­po­wać, kreować, kon­su­mo­wać). Co za marnotrawstwo!
     To język zysku zajmuje się produkcją kalek językowych. […]
     W tej wacie słów zysku jest jeszcze KREATYWNY, które traktuję jak oso­bi­stego wroga. Słowo-silnik języka zysku, bo żeby sprzedawać, trzeba wy­my­ślać nowe, nowe i nowe, aktualizować, rebrandingować i zmieniać ko­mu­ni­kację. Jest w tym słowie coś obrzydliwego, narosło jak czyrak na pol­skim „twórczy”, którego zakres znaczeniowy ma rys metafizyki (twórca/twór­czy­ni to trochę demiurg/demiurżka).

🖇

Możesz wszystko, nie przejmuj się.
     Pierwszy człon tego wyrażenia jest kłamstwem, drugi unie­ważnieniem tego, co czujemy.

🖇

To trik, magiczna sztuczka. Przesunięcie znaczenia. „Możesz wszystko” ozna­cza tak naprawdę MUSISZ wszystko.
     MUSISZ wszystko i MUSISZ bezbłędnie.
     W społeczeństwie osiągnięć oczywiście nie możesz wszystkiego.
     Nie możesz na przykład ponieść porażki. Nie możesz się skom­pro­mi­to­wać. Nie ma w nim miejsca na blamaż.
     Nie ma w nim też miejsca na pewne emocje. Niemile widziane są smutek i wyrozumiałość. W cenie są lęk i cierpienie. Ponieważ można je spek­ta­ku­lar­nie przezwyciężać. Być niezniszczalnym, nierozczulającym się nad sobą ambitnym człowiekiem dążącym do celu i oczywiście, oczywiście, „po­ko­nu­ją­cym swoje ludzkie słabości”.

🖇

Marzę o tym, żeby prezydent mojego miasta miał ustawowo narzucony obo­wią­zek korzystania z komunikacji miejskiej. I żeby raz w miesiącu mu­siał jeździć z wózkiem. Inaczej nie dostawałby wypłaty.

🖇

ChatGPT przetłumaczył „disinhibition” jako dezinhibicję. Oczywiście. Na­czy­tał się przecież tylko tego, co jest dostępne, jakby skończył kierunek hu­ma­ni­styczny i nauczył się automatycznego tłumaczenia słów obcych tak, by zostawały niezrozumiałe, ale za to po polsku. Nie chodził na zajęcia z ję­zy­ko­znaw­stwa, nie usłyszał „jeśli coś można powiedzieć prościej, a ktoś mówi do nas trudniej, to tam jest naddany sens”.
     Przecież „rozprężenie”! I jakie fajne słowo, dawno nieużywane. W pol­skim ko­no­tuje inaczej niż w angielskim. Tam bardziej neurologicznie, w pol­skim etycznie – rozprężenie moralne, ma rozpięte trzy guziki na wypukłym brzuchu Sarmaty.

🖇

Internet jest źródłem cierpień na dwa sposoby.
     Po pierwsze – monetyzuje nasz czas i uwagę i uczy się, jak tę uwagę wy­eks­plo­atować do cna.
     Po drugie – od ponad piętnastu lat jest bąblującym ściekami eko­sy­ste­mem utwierdzającym użytkowników w tym, że pogarda to taka wolność słowa. Oraz że „no trudno, taki jest internet”.

🖇

Medioznawca Mirosław Filiciak mówi, że opinia publiczna w stosunku do in­ternetu wykazuje myślenie religijne. Że jest to dar dany nam z niebios. A nie produkt, efekt pracy tysięcy specjalistów zatrudnionych przez pry­wat­ne korporacje, nie efekt niewyobrażalnych nakładów finansowych. My­śle­nie religijne oznacza myślenie „no taki jest internet i musimy się z tym pogodzić”.

🖇

Jak dopuściliśmy do tego, że w ogóle nie mamy wpływu na to, co się nam wyświetla, i nie ma do kogo napisać listu w tej sprawie, tego nie wie nikt.

🖇

To jest bardzo sprytne podkręcić algorytm tak, żeby wzbudzać w użyt­kow­ni­kach najgorsze instynkty, a potem mówić „to nie nasza wina, to człowiek człowiekowi wilkiem”.

🖇

[…]  daliśmy sobie wmówić, że to odpowiedzialność jest po naszej stronie. Tak samo jak winą grubych jest to, że są grubi. A nie fakt, że najtańsze je­dze­nie jest najbardziej tuczące, że od dziecka jesteśmy bombardowani re­kla­ma­mi kolejnych produktów pełnych cukru, które potem czekają wy­eks­po­no­wane na sklepowych półkach. Że zajadamy stres spowodowany czyn­ni­kami środowiskowymi, a miejsc do spacerowania jest w miastach coraz mniej. Prywatną sprawą uzależnionych jest ich uzależnienie, a nie brak opieki psychologicznej w szkołach, niska dostępność grup wsparcia, słabo rozbudowana sieć pomocy środowiskowej, a z drugiej strony dostępność alkoholu i brak krytyki kultury alkoholowej.
     Co to za zwalanie winy na jakieś tam zewnętrzne czynniki, leniu. Nie­bra­nie odpowiedzialności za siebie.
     To twój problem.
     I jesteś z nim sam.

🖇

Niewiele się zmieniło przez ponad sto lat. W dalszym ciągu podważenie zy­sku jako nadrzędnego celu uważane jest za świętokradztwo. Fisher pisze, cytując poetę Brechta, że „kapitalizm to gentelman, który nie lubi, żeby o nim mówiono”. Kapitalizm – w końcu musiało paść to słowo – to sy­stem, w którym najważniejsze są zysk i osiąganie celu, a nie dobrostan i spełnienie.

🖇

[…]  w moim świecie, jeśli ktoś jest lewicowcem, to znaczy, że wierzy w ha­sło „braterstwo” i „solidarność”. Tak jak Fisher.
     Nikt o tym jakoś, kurwa, nie pamięta. Że to jest ta baza. Że sensem le­wi­co­wego myślenia nie jest pouczanie innych w agresywnym tonie, ale bu­do­wa­nie wspólnoty, w której staramy się sobie nawzajem pomagać. […]  wierzymy też w to, że każdemu należy się szacunek, że edukujemy, a nie pouczamy.

🖇

Idę i w środku stanowczo żądam od świata zmiany języka. Z języka orga­ni­za­cji, celu i produktywności – od samych tych wyrazów czuję, że z bez­sil­no­ści chce mi się płakać, tak jakbym nie miała miejsca w ciągu dnia, żeby, kur­wa, w ogóle móc myśleć w innych kategoriach – na jakiś inny język.

🖇

Wolnościowcy nie uznają, że istnieje coś takiego jak dobro wspólne. I dlatego są groźni.

🖇

Moje ciało nie chce, żebym patrzyła na nie „holistycznie” (jakby, kurwa, nie było słowa „całościowo”, jakby je było trzeba było zastąpić nowym, takim, które lepiej się sprzedaje między innymi dlatego, że nie wiadomo, co znaczy, ale to nieważne, co znaczy, ważne, jak brzmi), moje ciało chce po prostu wziąć paracetamol.

🖇

Mówię cicho. W dodatku mówię po angielsku. Przyznanie się do tego na pi­śmie ułatwia mi jedynie fakt, że moja przyjaciółka robi to samo – kiedy roz­ma­wia ze sobą, to mówi po angielsku. Racjonalnie proste – obcy język po­zwa­la oddalić się od podmiotu, jednocześnie staję się dwoma bytami, jest tro­chę jak z pisaniem autofikcji – jest nas wtedy dwie, opowiadająca i słu­chająca.

🖇

Mam wyrzuty sumienia, więc tak, chcę, Tomaszu z Akwinu, wierzyć w to, że największą wartością jest spokój i dobro, a nie popędzanie siebie za to, że za mało zrobiłam i jestem głupia.
     Możemy przyjąć, że jednym z sensów, jakich poszukujemy, niezależnie od wyznawanej czy też nie religii, jest radosny spokój. Nie tylko „brak cier­pie­nia” (chociaż wielu z nas by się tym zadowoliło), ale też to efemeryczne „po­czu­cie harmonii”, które w praktyce oznacza trochę zachwytu, trochę miłej niespodzianki, trochę uczucia, że nie jesteśmy na wojnie przeciwko światu i ludziom.

🖇

Z pewnością proces dochodzenia do tego, czym jest „po mojemu”, musi za­wie­rać popełnianie błędów, mnóstwa błędów, a co za tym idzie – wy­ro­zu­miałość.
     Z pewnością również niezbędny jest do tego SPOKÓJ.

🖇

Być może prawda leży w komunikatach, które pojawiają się na ekranach rze­czy, tylko nie zwracamy na nie uwagi. […]
     „Coś poszło nie tak, spróbuj jeszcze raz” to przecież nic innego jak zachęta do podejmowania kolejnej próby mimo niepowodzenia. Czy nie jest to czy­ste dobro, przyzwolenie na popełnianie błędów – coś, z czym wiele osób ma problem. Wydaje nam się, że pierwsze podejście, pierwsza wersja to ma być sukces. A przecież zazwyczaj idzie nie tak. Co z tego – spróbuj jeszcze raz. Z pewnością zbyt rzadko to słyszysz. Nie wydarzyło się nic strasznego.

🖇

Twórczość (a nie kreatywność) polega na eksperymencie. A eksperyment z ko­lei na tym, że nie wiemy, jaki czeka nas wynik. Że możemy i musimy po­pełniać błędy. I te błędy nie oznaczają, że mamy schować narzędzia i iść do kąta, i nigdy w życiu już niczego nie wymyślać, tylko właśnie że możemy spróbować jeszcze raz. Twórczość to nie jest odtworzenie gotowego wzoru narysowanego na pudełku.

Małgorzata Halber, Hałas,
Wydawnictwo Cyranka, Warszawa 2024.
(wyróżnienie własne)

Bądźmy roszczeniowi. Żądajmy więcej. […]  Meret Oppenheim powiedziała „Nobody will give you freedom. You have to take it”.

🖇

André Breton […]. Z Josefem Pieperem łączy go pod­kre­śla­nie pielęgnowania w sobie stanu pewnej gotowości. Nazwałabym ją gotowością do przeżywania i kie­ro­wa­nia się zasadą szukania zachwytu jako nadrzędną.

🖇

„Cudowny przypadek” to bodziec, którego nie jestem w stanie zaplanować ani nawet go sobie wyobrazić.

🖇

Każdy jest w czymś dobry. Ma jakąś czynność, która po­wo­du­je, że czuje się idealnie. Niektórzy czują to, na­pra­wia­jąc wszystko, co się da, w domu, inni obrabiając zdję­cia, inni wyrywając niepotrzebne rośliny z ziemi. Coś, co budzi taką niebieską żyłkę. Ona zaczyna pul­so­wać, jest się skupionym, a jednocześnie szczęśliwym.

(tamże)

5676. Z oazy (CCCXII)

Ostat­nie w tym roku odliczanie literek, dwa. Wspak i poślizgnięte na dniach, któ­rych nie było, oraz wolniutkim dochodzeniu do siebie. Wyjęłam tę książkę z pierw­szej, a dokładniej z informacji podanej w jednym z umieszczonych w niej przypisów.

Łatwo wyobrazić sobie, że ta lektura jako świeżynka wydawnicza wraz ze swoją rówieśniczką współdzieliły w księgarniach regał proroczych nowości pod koniec lat czter­dzie­stych (!) ubiegłego wieku. Trudno uwierzyć, że już w 1948 można było tak trafnie zdiagnozować szaleństwo, w kierunku którego ruszył świat. Żaden fragment nie trąci myszką, każdy jest nietknięty zębem czasu, niestety…

Kto myśli, ten usiłuje dotrzeć do samej istoty rzeczywistości. Filozofia jest z pewnością bardziej ukierunkowana na pytanie o całość, podczas gdy teologia chce dać pewną i pozytywną odpowiedź bardziej na pytanie, dlaczego istnieje coś, a nie ni­cość. […]  Kto chce starannie szukać, ten dociera do filozofii, a kto chce znaleźć odpowiedź, ten dochodzi do religii i teologii.

Zdumiewające jest, z jaką przenikliwością Josef Pieper […]  tak wcześnie dostrzegł ciężką chorobę naszych czasów, a także potrze­bę leczenia. Miał również świadomość tego, jak bardzo czło­wiek się przed tym broni.

Karl Lehmann (1936–2018),
[z:] Wstęp do nowego [2007] wydania.

🖇 🖇

[…]  pierwotne pojęcie „odpoczynku”, przy programowym braku od­po­czyn­ku w świecie totalnego prymatu pracy, stało się całkowicie nieznane; i żeby móc swobodnie dojrzeć istotę odpoczynku, trzeba przezwyciężyć opór, nasz własny opór, wynikający z przeceniania świata pracy.

🖇

Średniowiecze rozróżnia rozum jako ratio i rozum jako intellectus. Ratio jest to władza myślenia dyskursywnego, szukania i sprawdzania, abstra­ho­wa­nia i precyzowania, a także wnioskowania. Intellectus natomiast jest na­zwą rozumu jako zdolności simplex intuitus, „prostego spojrzenia”, któremu prawda ukazuje się jak krajobraz oku. Duchowa władza poznawcza czło­wie­ka – przynajmniej tak to rozumieli starożytni – stanowi obie rzeczy w jed­nej: ratiointellectus; a poznanie jest współdziałaniem obydwu. Dro­dze myślenia dyskursywnego towarzyszy i z nią współdziała po­strze­ga­ją­ce bez trudu spojrzenie intellectus, który jest władzą duszy nie aktywną, ale bardziej bierną, albo raczej receptywną, aktywnie przyjmującą.

🖇

Co dzieje się wtedy, gdy nasze oko spostrzega różę? Co my sami przy tym robimy? Gdy widzimy ten obraz w je­go barwie i kształcie, nasza dusza odbiera go, przyj­mu­je, akceptuje i ogarnia. Jesteśmy z pewnością roz­bu­dze­ni i czynni. Ale jest to swobodne spoglądanie – jeśli rze­czy­wi­ście w grę wchodzi swobodne spoglądanie, a nie ob­ser­wo­wa­nie, przy którym już się mierzy i liczy. […]  Wpa­try­wa­nie się, przyglądanie, spoglądanie – to otwie­ra­nie się oka w celu spojrzenia na przedstawiające się rzeczy, które w nas wchodzą, nawet bez potrzeby za­bor­cze­go wysiłku patrzącego.

🖇

[…]  najgłębszy sens przeceniania […]  trudu jest taki: człowiek nieufnie podchodzi do wszystkiego, co przychodzi bez trudu; że gotów jest z dobrym sumieniem mieć na własność tylko to, co wywalczył z bolesnym trudem; a odmawia przyjmowania darów. Pomyślmy przez chwilę, jak bardzo chrześcijańskie pojmowanie życia polega na tym, że istnieje „łaska”; […]  wszelkie zdobycze, wszelkie możliwe postulaty zakładają dar, coś, co się nam nie należy, czego nie wywalczyliśmy i nie wysłużyliśmy. Na pierw­szym miejscu jest zawsze otrzymanie czegoś […].

🖇

[…]  czy dzisiaj istnieje jeszcze jakiś rodzaj ludzkiego działania lub po prostu egzystencji człowieka, który nie potrzebuje uzasadnienia na przykład po­przez wpisanie go w cele planu […]? Istnieje czy nie?

🖇

Nie trzeba dodawać, że nie wszystko, czego nie można objąć pojęciem użyteczności, jest bezużyteczne.

🖇

Człowiek wyszkolony staje się funkcjonariuszem. Szkolenie polega na tym, że odnosi się do czegoś szczegółowego i specjalnego w człowieku i jed­no­cześ­nie do jakiegoś wycinka świata. Kształcenie odnosi się do całości. Czło­wiek wykształcony to taki, który wie, jaki jest świat w jego całości. Kształ­ce­nie obejmuje całego człowieka jako tego, który jest capax universi, który potrafi objąć swym umysłem całość istniejących rzeczy.

🖇

Pytanie jest jednak takie: czy świat człowieka może się wyczerpać w byciu „światem pracy”; czy człowieka można sprowadzać do bycia funk­cjo­na­riu­szem, „pracownikiem”, czy ludzka egzystencja może się sprowadzać do by­cia wyłącznie egzystencją pracownika?

🖇

Przeciwieństwem pojęcia acedia nie jest duch pracy w codziennym życiu za­wo­do­wym, lecz ufna afirmacja i akceptowanie przez człowieka je­go własnej istoty, całego świata i Boga – a więc miłość (z której ro­dzi się też szczególna świeżość działania, której nie należy jednak mieszać z morderczą aktywnością fanatyka pracy).

🖇

Odpoczynek jest formą takiego milczenia, które stanowi warunek po­strze­ga­nia rzeczywistości: tylko milczący słyszy, a kto nie milczy, ten nie słyszy. Takie milczenie nie jest jedynie głuchą ciszą, martwym zamilknięciem; zna­czy raczej, że zdolność duszy do dawania odpowiedzi nie wy­ra­ża się w słowach. Odpoczynek jest postawą przyjmowania, ba, kon­tem­pla­cyj­ne­go zanurzenia się w bycie.
     W odpoczynku jest poza tym coś z pogodnego przyjmowania tego, czego nie da się pojąć, z akceptacji tajemniczego charakteru świata, z ser­decz­no­ści ślepego zaufania, które potrafi godzić się z biegiem rzeczy; jest w tym coś z „zaufania wobec fragmentaryczności decydującej o życiu i isto­cie historii”.

🖇

[…]  zdolność odpoczynku należy do
podstawowych sił ludzkiej duszy.

🖇

[…]  proletariuszem jest ten, którego przestrzeń życiowa jest cał­ko­wi­cie za­peł­nio­na pracą, dlatego że została od wewnątrz uszczuplona, ponieważ sen­sowne czynności niebędące pracą nie są już realizowane, a mo­że nawet nie można ich sobie wyobrazić.

🖇

[…]  samym rdzeniem odpoczynku jest świętowanie. W świę­to­wa­niu łączą się ze sobą i tworzą jedną całość wszystkie trzy elementy tego po­ję­cia: swoboda, brak wysiłku i przewaga „robienia odpoczynku” nad jego funkcjonalnością.

🖇

[…]  czy wobec napierania świata totalnego prymatu pracy będzie możliwe utrzymanie albo przynajmniej przywrócenie jakiejś przestrzeni chwil od­po­czyn­ku, które byłyby […]  także miejscem pielęgnowania prawdziwego, nie­skrę­powanego człowieczeństwa, wolności, autentycznej formacji, za­sta­na­wia­nia się nad światem jako całością?

🖇

[…]  w epoce zażartych dysput, w której świat pracy rości sobie pretensje do całej sfery ludzkiej egzystencji, wymagany jest powrót do całej tej tematyki, jak również do uzasadniania przez odnoszenie się do najgłębszych źródeł.

Josef Pieper, Odpoczynek i kult,
przeł. Wiesław Szymona OP,
Wydawnictwo W drodze, Poznań 2023.
(wyróżnienie własne)

[…]  nie tylko w doświadczeniu zmysłowym, ale także w umy­sło­wym poznawaniu człowieka tkwi element czy­sto biernego wpatrywania się albo, jak mówi He­rak­lit, „wsłuchiwania się w istotę rzeczy”.

🖇

Istnieje nie tylko korzyść, ale także błogosławieństwo.

(tamże)

poniedziałek, grudnia 30, 2024

5675. Z oazy (CCCXI)

Ostat­nie w tym roku odliczanie literek, trzy. Wspak i poślizgnięte na dniach, których nie było. Kaszel wyrywa mostek, ale życie powoli domaga się odrobiny aktywności.

Bardzo przyjemna dla oka kreska, w której spokojnie mieszczą się i nadzieje, i nie­do­po­wie­dzenia ukryte między słowami tekstu. Zdania, akapity, a na­wet całe sceny wprawiają w zachwyt precyzją, doborem re­kwizytów, szyderą, balansem między śmie­chem a śmiertelną powagą. Czytać o trudnym, czytać z taką przyjemnością, że czas nie wie, co ze sobą zrobić, to nie jest obcowanie z dobrą literaturą lecz z magią.

🖇

Ale, jak mówi pewien mój znajomy, w razie wyjątkowej konfuzji fuck to fuck, czyli fakt jest faktem: wreszcie dotarliśmy, i z tego trzeba się cieszyć.

🖇

Przez kilka pokadrowanych chwil zastanawiam się, jak by mu naj­de­li­kat­niej przypomnieć, że nie jest sam w tym pokoju (i na tym świecie – czasem lubię myśleć globalnie).

🖇

🖇

[…]  nie rozmawiamy o tym, co jest zrozumiałe samo przez się: o zależności, która powstaje niezależnie od naszych pragnień, o miłości, która mimo­wol­nie wgryza się w duszę, o ciele, które się przyzwyczaja, i o pustce, która zo­sta­je wokół.

🖇

🖇

bez ubrań ciała czują się niepewne 
jak ślimaki bez skorupy.

🖇

pępek – ta wyrwa to niepewne wspomnienie o początku, które za życia nie zdąży się zabliźnić.

🖇

🖇

     – Każdy ma swoją historię – mówię gdzieś w stronę morza, ale wiatr podchwytuje moje słowa i unosi.

🖇

Zawsze podejrzewała, że naprawdę nic się nie porusza i nie zmienia, zmie­nia się tylko punkt, z którego ona na to patrzy, wrażliwość jej organów na bodźce, a cała reszta – to po prostu niepewna gra wyobraźni.

🖇

🖇

„Ale co jest naprawdę istotne?” – często zastanawia się Nela (kiedy pra­cu­jesz rękami, masz dużo czasu na rozmyślania). Jak się dowiedzieć, co jest naprawdę istotne? Czasem właśnie to, co komuś wydaje się zby­tecz­ne, dla kogoś innego jest najważniejsze.

🖇

🖇

Czasami nie starcza życia, żeby zrozumieć,
co ci naprawdę jest potrzebne.

🖇

🖇

[…]  bo kiedy idziesz do zakładu i znajdujesz się w nieznanej sytuacji, i mu­sisz siedzieć jak skamieniała, to jaka tu naturalność. Na tych fo­to­gra­fiach wszyscy zazwyczaj przegrywali z emocjami: szerokie uśmiechy przylepione do smutnych oczu albo na odwrót – oczy z figlikami, a zdjęcie patetyczne i oficjalne.

🖇

„Kto ciebie, głupiego, urodził, wychował, że mu coś takiego robisz? – po­trzą­sał chłopcem, póki ten się nie opamiętał. – Umrzeć prosto, a ty spróbuj żyć! Pożyć spróbuj!”
     „A ty spróbuj żyć – mówił sobie za każdym razem jak tamtemu chłopcu. – Spróbuj!” Pomagało.

🖇

🖇

Psychoterapeutów na pewno specjalnie tak uczą, żeby się niczemu nie dziwili […].

🖇

We wtorki i czwartki musiał wymyślać coś w pracy, żeby wyjść wcześniej. Po­wód musiał być stały i ważny, taki, żeby nikomu nawet przez myśl nie przeszło, aby mu odmówić. A co może być ważniejsze od rodziny? – słusz­nie, matka. […]  Matka była żelaznym argumentem, można powiedzieć – je­go milczącą wspólniczką. Nie mogła zadzwonić przypadkiem do pracy ani przyjść nagle czy nieopatrznie pokazać się ludziom, kiedy on będzie siedział u lekarza Melca. Nawet cmentarz, na którym leżała, znajdował się zbyt da­le­ko stąd, żeby ktoś trafił na jej grób i dowiedział, że to jest właśnie jego matka.

🖇

🖇

Mężczyzna trzymał się rekomendacji WHO odnośnie dystansu społecznego, dobrze, że łóżko na to pozwalało – nie na darmo kupili łóżko dwa na dwa metry! Oceniwszy krytycznym okiem sytuację, Maria zobaczyła, że mniej więcej metr wygodnej przestrzeni w centrum łóżka zajmuje kot. Położył się w poprzek, podrygując od czasu do czasu łapami, jakby kogoś gonił, a ona i mąż jak sieroty kulili się na brzegach.

🖇

Nic tak nie podnosi na duchu człowieka na kwarantannie jak nietypowa sytuacja.

🖇

I kiedy Maria wieczorem, zbierając od wszystkich rzeczy do prania, pytała, czy ktoś ma coś czarnego, mąż lakonicznie odpowiedział: „Tylko myśli” i wie­lo­znacznie zagłębił się w sobie.
     […]  zamknięci jak pająki w słoiku ze swymi charakterami, kaprysami i wewnętrznymi konfliktami muszą kiedyś wyrzucić z siebie negatywne emocje.

🖇

Ostrzyc mniejsze dziecko było łatwiej: równasz z prawej, potem równasz z lewej, następnie z przodu, potem z tyłu, potem przekonujesz siebie, że już wszystko prawie jest równe, potem przekonujesz dziecko, że wszystkie księż­nicz­ki strzygą się właśnie tak, zapewniasz, że teraz może się nie czesać i nie zaplatać warkoczyków, potem syczysz na każdego, kto odważy się po­wie­dzieć małej prawdę. Prawda – nikomu nie jest potrzebna, zwłaszcza jeśli odnosi się do kobiecej urody. Bo prawda to straszna siła, ale uroda – straszniejsza.

🖇

W komputer matka Marii nie wierzyła, komputer to rzecz niepewna, dzisiaj jest, a jutro – trzask, prask – i już się nie włącza, jak tablet zięcia, który ona przecierała octem, żeby nie było widać palców. A tablet się nie włącza – i wszyst­ko, nie ma szkoły, nie ma angielskiego, świat jest prosty i zro­zu­mia­ły jak dwie kopiejki.

🖇

Hałyna Kruk, Ktokolwiek, tylko nie ja,
ilustr. Walerija Peczenyk, przeł. Bohdan Zadura,
Biuro Literackie, Kołobrzeg 2022.
(wyróżnienie własne)

5674. —

nadzieja karmi się cierpliwością.
Maja Komorowska

🍆

sobota, grudnia 28, 2024

5673. 361–/366

jedna ze zdo­byczy cywilizacyjnych anty­szcze­pion­kowców, krztu­siec. wypiłabym za ludzką głupotę, gdybym tylko mogła sa­mo­dziel­nie prze­su­nąć swoje ciało choćby o mi­li­metr. wszyst­kie plany na między­świą­tecz­ny czas skasowane — chcemy, tyl­ko i aż, prze­trwać.

361–/366

środa, grudnia 25, 2024

5672. 360/366

przy­zwyczajona do tego, że dawniej to ona nieprzy­to­mnie szar­pa­ła rodzinną tkaninę; nauczona w kończącym się właśnie ro­ku, jaką wartość ma każda, składająca się na nią, nić, patrzyła z nie­do­wie­rza­niem, jak robią w suknie ogromną dziurę, nie ma­jąc komp­let­nie pojęcia, co czynią.

smutno dziś nie tylko mi. jebaniutkie świę­tuch­na, wersja je­den, kropka, zero.

360/366

(5670+1). [suplement]


fot. Hawwa, fragment.

wtorek, grudnia 24, 2024

5670. 359/366

nie ma po­wodu, by nie obchodzić twoich urodzin*. zwłaszcza gdy ból ustępuje ogromnej wdzięczności za to, że byłeś, jesteś i będziesz częścią mojego życia.

dziewczyny, dziękuję im z całego serca, zapaliły światełka.

359/366

___________
  * wiedziałam, że nie lubiłeś swojego imienia, ale do dziś nie miałam pojęcia, że chciałeś mieć na imię Franciszek, Biały Kruku. Groszce to imię skojarzyło się ze świętym, mi z Si­natrą — każdemu według jego własnych ścieżek.


fot. Kaan, fragment.

*

pamiętam, jak odkryłeś płytę z tą „kolędą” i natychmiast się nią podzieliłeś. pamiętam radość, jaką nam co roku sprawiała, gdy choć na chwilę chcieliśmy wy­łamać się ze świąteczego sy­stemu. włoskie radio przy­po­mnia­ło mi o tych wrażeniach, łomolę.

359/366

The Pogues, Fairytale Of New York.


Autor(ka) nie do ustalenia.

Nieważne, czym nas obdaruje Święty Mikołaj, możemy go pokonać…

Terry Pratchett, Kiksy klawiatury. Eseje i nie tylko,
przeł. Piotr W. Cholewa, Prószyński i S-ka, Warszawa 2015.

poniedziałek, grudnia 23, 2024

5669. —

Rzeczywistość to wartość,
nie tylko więzienie
.

JiM

Myślę o „cudownym przypadku” jako świa­do­mie, żeby nie po­wie­dzieć – perfidnie wybranej strategii życiowej. „Daj się pro­wadzić, wy­da­rze­nia nie cierpią zwłoki”. […]  Jest moją spra­wą umie­jęt­ność dostrzeżenia pod­su­wa­nych mi przez rzeczywistość, przez to coś większego ode mnie, intrygujących kawałków.

Małgorzata Halber, Hałas, Cyranka, Warszawa 2024.
(wyróżnienie własne)

sobota, grudnia 21, 2024

(5666+2). W drodze do tam…

Jabłoń:
(kocha latać samolotami od zawsze)
Przypomniało mi się odkrycie z maja:
mając ciężką, nieuleczalną chorobę,
masz dodatkowy luz, gdy wsiadasz do samolotu.

Pan Ciasteczko:
Nie powinniśmy latać razem.

Pan Ciasteczko & Jabłoń:
(zanieśli się najzdrowszym śmiechem)

[…]  nie trzeba daleko szukać, trzeba inaczej patrzeć.
Małgorzata Halber, Hałas, Cyranka, Warszawa 2024.

(5666+1). Ścinki z czasu z ciasteczkami








*

Justin Hurwitz, City Of Stars [z filmu:] La La Land, Luc Serra.

czwartek, grudnia 19, 2024

5666. 354/366

od dziś do soboty jestem wyłącznie w cha­rak­te­rze żony. będę korzystać z przywileju bycia małżonką pana ciasteczko. mam: 35€ w kie­szeni kurtki oraz wywierconą dziurę w brzuchu męż­czy­zny mojego życia, by do księgarni galopem.

354/366

Włosi potrzebują w codziennym życiu ko­lo­ro­wych i mocno urozmaiconych wyo­bra­żeń wielkości, swego rodzaju stałego for­tis­si­mo; w ich przypadku to wymóg osobo­wo­ści. Ale nie potrzebują instytucjonalnej manii „wielkości”, jak Niemcy; nie mają poczucia ułomności, które trzeba prze­krzy­czeć. Zado­wa­la­ją się, jeśli mogą oznajmić światu, fortissimo, że są Włochami. Są gło­śni, lecz łagodni. Pokrzykują, ale są ludzcy. Ich dusza i charakter znaj­du­ją się jeszcze blisko siebie.

🎄

Włosi rozmawiają głośno, lecz spokojnie, i myślą sercem. Ich wielkość polega na tym, że są życzliwi.

🎄

Idea wielkości, tak jak ją rozumiał Mus­so­li­ni, a Włochom wbijano do głowy przez wy­cho­wanie, była czymś po­wierz­chow­nym, tak naprawdę w ogóle w nią nie wie­rzy­li. A i wca­le jej nie potrzebowali. Oni i tak są wielcy, w swej istocie, w tym, że niezmiennie są Włochami.

Sándor Márai, Porwanie Europy,
przeł. Irena Makarewicz, Czytelnik, Warszawa 2022.
(wyróżnienie własne)

5665. Z oazy (CCCX)

Przedskoczek nie­dzielnego odliczania literek, dwa. Właściwy powód, dla którego w środku tygodnia odliczam.

Zamykam dziś tą książką ostatnie siedem i pół miesiąca, gdy nie raz gubiłam i swoje marzenia, i siebie. Gdy tak się działo, nie byłam tego specjalnie świadoma, ale z per­spek­tywy czasu widzę słonia z opuszczoną trąbą na środku pokoju.

Ponad miesiąc temu okazało się, że dziś zacznie spełniać się marzenie, którego nie śmiałam nawet mieć. Synchronicznie, odkryłam, że jest! Kolejna książka z ulubionej serii tworzonej przez małżeński duet. Nie patrzyłam na nic, klik, klik i czekanie. Do dziś przeczytałam ją kilka razy, delektując się jak zwykle nie tylko historią i ilustra­cja­mi, ale również wszystkimi czasownikami oraz ich formami. Magia czasow­ni­ków? Dwa fascynują mnie od dłuższego czasu, bo różnica między nimi dotyczy tylko jednej literki: aggiungere (dodać) i raggiungere (osiągnąć). Wszystko mi się zga­dza. Trzeba coś od siebie dać, dodać, zrobić pierwszy i kolejne kroki, by osiągnąć cel albo przy­naj­mniej zmierzać w jego kierunku: aggiungi, aggiungi, aggiungi per rag­giun­gere… (dodaj, dodaj, dodaj, by osiągnąć…).

Ode mnie do Autora są, jak się okazało, tylko dwa uściski dłoni. Uścisnę właściciela pierwszej dłoni. Nie śmiałam marzyć, że zrobię to jeszcze raz w tym roku.

Zamykam dziś czas przetrwania. Jestem w dobrym miejscu. Słyszę, jak wscho­dzą moje marzenia, wzbogacając moje życie, karmiąc (l.mn.!) nadzieje.

Ogni Natale, oca Olivia organizzava una grande cena con i suoi più cari amici. Era una cuoca eccellente e tutti ama­va­no festeggiare con lei gustando incredibili prelibatezze...
     I suoi famosi biscotti allo zenzero e cannella erano così buo­ni da far girare la testa!
     Alcuni venivano da molto lontano per assaggiarli, perfino dall’Antartide, come il pinguino Coriandolo.
[W każde Boże Narodzenie gęś imieniem Olivia organizowała wielką ko­lację wigilijną dla swoich najdroższych przyjaciół. Była wspaniałą ku­charką i wszyscy uwielbiali z nią świętować, delektując się nie­sa­mo­wi­tymi przysmakami…
     Jej słynne pierniczki wraz z winem były tak pyszne, że aż się od nich kręciło w głowie!
     Niektórzy przybywali z daleka, by ich skosztować, nawet z Antar­kty­dy, jak pingwin Pietruszek.]

🖇

Olivia, che curava ogni cosa nei minimi dettagli, aveva chie­sto alla renna Mirtillo di trovarle l’albero più bello per po­ter­lo addobbare a festa.
[Olivia, która troszczyła się o wszystko w najdrobniejszych szczegółach, poprosiła renifera Mirtillo, by znalazł dla niej najpiękniejsze drzewko, by przystroić je na Wigilię.]

🖇

Arrivò finalmente la sera della vigilia di Natale. Candidi fiocchi di neve iniziavano timidamente a cadere […].
[W końcu nadszedł wigilijny wieczór. Bielusieńkie
płatki śniegu zaczęły nieśmiało spadać […]]

🖇

Fu una cena meravigliosa. Gli amici risero e parlarono a lungo, scambiandosi confidenze e idee per il futuro.
[To była wspaniała kolacja. Przyjaciele śmiali się i rozmawiali przez długi czas, wymieniając się zwierzeniami i pomysłami na przyszłość.]

🖇

     — Hai un sogno da realizzare? — chiese Romeo.
     — Certo! Perché tu no? — domandò Simba.
     — Non so. Come faccio a capire qual è il mio sogno?
     — A me aiuta questa domanda: che cosa faresti se non ave­ssi paura?
     — Paura di cosa? Di sbagliare? — chiese Romeo.
     — Esatto! Se fossi sicuro di non fallire cosa faresti?
[   — Masz marzenie, które chcesz zrealizować? — zapytał lemur Romeo.
     — Pewnie! Czemu ty nie masz? — zapytał Simba.
     — Nie wiem. Jak mam rozpoznać swoje marzenie?
     — Mi pomaga takie pytanie: co chciałbyś robić, gdybyś się nie bał?
     — Bał się czego? Popełnić błąd? — zapytał Romeo.
     — Dokładnie! Gdybyś miał pewność, że nie poniesiesz porażki, co byś robił?]

🖇

[…]  un gran silenzio era sceso nella stanza.
     Il primo a romperlo fu Coriandolo: — Io ce l’ho un sogno […]. Lo segui Ernesto: — Il mio sogno invece è diventare il più bravo al mondo a lavorare a maglia. Più bravo anche di mia nonna, che mi ha insegnato quest’arte. Però mi ver­go­gno un po’ a dirlo perché una volta ho sentito dire che la­vo­ra­re a maglia è “una cosa da femmine”.
[…w pomieszczeniu zapadła głęboka cisza.
     Pierwszym, który ją przerwał, był Pietruszek:
     — Ja mam marzenie […].
     Po nim kontynuował Ernesto:
     — Moim marzeniem zaś jest zostać najpiękniej na świecie robiącą na drutach osobą. Lepszą niż moja babcia, chociaż to ona nauczyła mnie tej sztuki. Ale wstyd mi to mówić, ponieważ jednego razu usłyszałem, jak mówią, że robienie na drutach to „babska sprawa”.]

🖇

Il castoro Martino, porgendo un fiore a Olivia disse: — Il mio più grande sogno è […]? Lo interruppe Mirtillo: — Il mio so­gno è ancora più difficile da realizzare […]... Olivia, infine, concluse: — Be’, almeno voi un sogno lo avete, io credo di non avere ancora capito quale sia il mio...
[Bóbr Martino podając kwiatek Olivii powiedział:
     — Moje największe marzenie to […]? — Przerwał mu Mirtillo.
     — Moje marzenie jest jeszcze trudniejsze do zrealizowania […]…
     Olivia osta­tecz­nie podsumowała:
     — Cóż, przynajmniej macie marzenie. Mi się zdaje, że wciąż nie zro­zu­mia­łam, na czym polega moje…]

🖇

A un certo punto si sentì un gran rumore provenire dal giardino e tutti corsero all finestra per vedere cosa stesse succedendo. Non potevano credere ai loro occhi.
[W pewnym momencie dało się słyszeć wielki hałas, dochodzący z ogro­du. Wszyscy pobiegli do okna, by zobaczyć, co się działo. Nie mogli uwie­rzyć własnym oczom.]

🖇

Babbo Natale scese dalla slitta, salutò e sfilò il primo regalo dal suo grande sacco. Era per Ernesto. — Questo è un kit per lavorare a maglia con i gomitoli di lana più pregiati, caldi e resistenti che tu possa trovare. Il tuo è un bel sogno, non farti scoraggiare dalle idee degli altri. Continua ad ascol­ta­re il tuo cuore: solo tu puoi sapere cosa ti rende felice.
[Święty Mikołaj zszedł z sań, przywitał się, wysunął pierwszy prezent z worka. Był dla Ernesto.
     — To jest zestaw dziewiarski do robienia na drutach wraz z motkami najszlachetniejszej, najcieplejszej i najbardzie wytrzymałej wełny, jaką możesz znaleźć. Twoje marzenie jest piękne, nie zniechęcaj się po­my­sła­mi innych. Słuchaj swojego serca: tylko ty możesz wie­dzieć, co cię uszczęśliwia.]

🖇

     — Conosco bene il tuo sogno. Non farti spaventare da chi è più bravo di te, ma impegnati per raggiungere i suoi stessi ri­sultati. […]
     — Anche il tuo desidero è molto ambizioso... Bravo! Mi piac­ciono i grandi sogni! —disse Babbo Natale […]. Distri­bu­i­ti tutti i pacchi Babbo Natale si apprestò a ripartire. Ma non appena fece per salir sulla slitta, Simba gridò: — Babbo Na­ta­le, aspetta! E se fosse tutto sbagliato?
     — In che senso, Simba? — chiese Babbo Natale.
     — Non so, forse è troppo sognare […]?
     E anche Mirtillo disse: — E se non riusciremo mai a re­aliz­za­re i nostri sogni?
[   — Dobrze znam twoje marzenie. Niech cię nie przeraża ktoś lepszy od ciebie, zaangażuj się, by osiągnąć swoje najlepsze wyniki. […]
     — Również twoje marzenie jest ambitne… Świetnie! Lubię wielkie ma­rzenia! — powiedział Mikołaj […]. Rozdawszy wszystkie paczki, święty przygotował się, by ruszyć w dalszą drogę. Ale jak tylko wsiadł do sań, Simbo krzyknął:
     — Święty Mikołaju, poczekaj! A jeśli wszystko było pomyłką?
     — W jakim sensie? — zapytał Mikołaj.
     — Nie wiem, może zbyt duże marzenie […]?
     Również Mirtillo dopowiedział:
     — A jeśli nie damy rady zrealizować naszych marzeń?]

🖇

     — Amici, venite qui vicino e ascoltatemi bene. Non abbiate paura di sognare. Non costa nulla e può trasformare in me­glio la vostra vita.
     — Significa che basta credere nei propri sogni per poterli realizzare? — chiese Mirtillo confuso.
     — No, servono anche altre cose, per esempio l’impegno, lo studio, imparare dagli errori, a talvolta un po’ di fortuna... Ma l’ingrediente più importante per realizzare un sogno è avercelo un sogno. Se non ce l’hai, non lo realizzerai!
[   — Przyjaciele, podejdźcie tu blisko i posłuchajcie mnie dobrze — Nie bójcie się marzyć. To nic nie kosztuje, a może zmienić wasze życie na lepsze.
     — To znaczy, że wystarczy wierzyć w swoje marzenia, by mogły się spełnić? — zapytał Mirtillo zakłopotany.
     — Nie, potrzebne są inne rzeczy, na przykład, działanie, nauka, ucze­nie się na błędach, a niekiedy trochę szczęścia… Ale najważniejszym skład­nikiem, by urzeczywistnić marzenie, jest je mieć. Jeśli go nie masz, nie spełni się!]

🖇

     — Andrà bene lo stesso, Martino. Questa è la grande magia dei sogni. La gioia non è nel realizzarli, ma nel sapere che passerai la tua giornata a curare ciò che ami!
     — Grazie! — disse Simba. — Ci hai portato dei bellissimi regali. — Ma il più bello è che ci hai fatto capire l’importanza di difendere i nostri sogni.
     Babbo Natale abbracciò Simba e i suoi amici e, salito sulla sua slitta, volò alto nel cielo per continuare a vivere il suo sogno: realizzare quelli degli altri.
[   — Będzie dobrze, Martino. To jest wielka magia marzeń. Radość nie jest w tym, by je zrealizować, ale by wiedzieć, jak spędzisz swój dzień, by zadbać o to, co kochasz!
     — Dziękuję! — powiedział Simba. — Przyniosłeś nam przepiękne pre­zen­ty. Ale najpiękniejszym jest to, że pomogłeś nam zrozumieć, jak waż­ne jest bronienie naszych marzeń.
     Mikołaj uściskał Simbę i jego przyjaciół, wsiadł na swoje sanie, wzbił się w niebo, by podjąć dalej swoje marzenie: spełnianie marzeń innych.]

Luca Mazzucchelli, La magia dei sogni, ilustr. Giulia Telli,
Giunti Editore, Firenze/Milano 2024.
(wyróżnienie własne)

I sogni forniscono energia, accendono passioni, proiet­tano in un futuro entusiasmante, mostrano nuove pro­spet­tive. In buona sostanza, ci aiutano a vivere invece che a sopravvivere […].
[Marzenia dostarczają energii, podsycają pasje, przedstawiają eks­cy­tu­ją­cą przyszłość, przedstawiają nowe perspektywy. Osta­tecz­nie pomagają nam żyć zamiast tylko przetrwać […].]

🖇

Le persone che hanno perso i sogni, in particolare, tendono a scoraggiare gli altri nel raggiungere i loro.
[W szczególności ludzie, którzy przestali marzyć, zniechęcają inne osoby, by realizowały swoje marzenia.]

(tamże)

­

5564. Z oazy (CCCIX)

Przedskoczek nie­dzielnego odliczania literek, raz. By zachować chronologię, by upu­ścić wrażenia. By mieć pustą filiżankę wrażeń, przygotowaną na przygodę, która za­cznie się za kilka godzin.

Spokojnie można żyć bez tej książki, ale przypowieści: o frezji i o krawatach muszę tu mieć. Zamyśliłam się chwilkę, ustawiając w rządku wszystkie zdarzenia-krawaty i ludzi-krawaty, które i których spotkałam na swojej drodze, zupełnie nie wiadomo po co, a jednak. Po jakimś czasie okazywało się, że krył się w tych spotkaniach głę­boki sens. Moja osobista kolekcja krawatów jest naprawdę imponująca.

To jest samozależność. Wiedzieć, czego oczekuję od innych, pamiętać, że nie jestem samowystarczalny, ale mogę tak długo szukać, aż znajdę to, czego chcę: tę relację, tę rywalizację, tę miłość… Jeśli jednak ani Fernando, ani María Inés nie mogą dać mi tego, czego pragnę, będę szukał tak długo, aż znajdę. Gdziekolwiek? Tak, gdziekolwiek. Być samozależnym to zrozumieć, że nie jestem wszechmocny, że jestem słaby i że jestem panem własnego losu.

🖇

[…]  małżeństwa można podzielić na dwie grupy. Na te, których mał­żon­ko­wie chcieliby być tymi wybranymi raz i na zawsze, oraz na te, których mał­żonkowie chcą być wybierani codziennie, być w związku, w którym ma się wrażenie, że jest się ciągle wybieranym. Nie z tych samych powodów, ale jest się wybieranym.

🖇

„Nie możesz mi tego powiedzieć!”
 A ja na to: „Dlaczego nie?”.

🖇

„Nie może być aż takim gnojkiem”.
     […] 
     Dlaczego nie? Może być jeszcze większym gnojkiem… Dlaczego nie? Może być kimkolwiek chce. Wolna wola.
     To ty będziesz musiał bronić się przed kimś takim. To już Twoja sprawa, nie jego.
     „Nie, ponieważ nie może!”
     Jasne, że może.
     „Nie powinien…”
     Dlaczego nie powinien? Komu jest winien? Nic nie jest winien.

🖇

Przebudzenie następuje nie po tym, co słyszymy z ust innych, lecz jest wy­ni­kiem procesu nabywania tożsamości: coś, co widzimy, lub to, czego do­świad­cza­my, pozwala uświadomić sobie pewne rzeczy.

🖇

Pewien mężczyzna przemierza pustynię. Właśnie opróżnił bidon z ostatniej kropli wody. Palące słońce i krążące dookoła sępy wróżą niechybny koniec.
     — Wody! — krzyczy. — Wody! Choćby odrobinę!
     Z prawej strony widać postać zbliżającego się Beduina na wielbłądzie.
     — Bogu dziękować! — zwraca się do obcego. — Wody, błagam… wody!
     — Nie mogę dać ci wody — odpowiada mu Beduin. — Jestem kupcem, a bez wody nie uda mi się przejść przez pustynię.
     — No to mi ją sprzedaj — błaga nieszczęśnik. — Zapłacę…
     — To niemożliwe. Nie sprzedaję wody, tylko krawaty.
     — Krawaty???
     — Tak, spójrz, jakie piękne… och, te są prosto z Włoch, w promocji, trzy za dziesięć dolarów… A te, te jedwabne prosto z Indii, na całe życie… A te…
     — Nie… nie… nie chcę krawatów, chcę wody… Wynocha stąd! Wynooocha!
     Kupiec odchodzi, a wędrowiec błąka się dalej.
     Wspiąwszy się na jedną z wydm, widzi jak z drugiej strony nadciąga inny.
     Biegnie w jego kierunku i krzyczy:
     — Sprzedaj mi choć trochę wody, błagam!…
     — Wody nie — odpowiada kupiec — ale mam dla ciebie najlepsze kra­wa­ty w całej Arabii…
     — Krawaty! Nie chcę krawatów! Chcę wody! — krzyczy zdesperowany wędrowiec.
     — Mamy promocję — nalega kupiec — jeśli kupisz dziesięć, dostaniesz jeden za darmo…
     — Nie chcę krawatów!
     — Można zapłacić w trzech ratach, bez odsetek, można też kartą. Masz przy sobie kartę?
     Wściekły, spragniony wędrowiec odchodzi w przeciwnym kierunku.
     Kilka godzin później, powłócząc nogami, podróżnik resztką sił wspina się na najwyższą z wydm i spogląda na horyzont.
     Nie może uwierzyć własnym oczom. Przed nim, jakieś tysiąc metrów da­lej, widać oazę. Palmy i zieleń otaczają wodę.
     Mężczyzna biegnie w tym kierunku, bojąc się, że to tylko złudzenie. Ale nie, to prawdziwa oaza.
     Miejsce to jest otoczone płotem, a przy jedynym wejściu stoi strażnik.
     — Proszę, pozwól mi przejść. Potrzebuję wody… Błagam.
     — To niemożliwe, proszę pana. Nie wpuszczamy bez krawatów.

🖇

Poznanie polega przede wszystkim na pracy nad sobą, na odkrywaniu, a nie budowaniu tego, kim jestem; zrozumieniu, co jest moją siłą, a co słabością; co lubię, a czego nie; czego pragnę, a czego nie.

🖇

Pewien król zaszedł do ogrodu i odkrył, że jego drzewa i kwiaty obu­mie­rają.
     Dąb powiedział, że umiera, bo nie może być tak wysoki jak Świerk.
     Spoglądając na Świerk, król zauważył, że ten więdnie, bo nie może da­wać owocu winnego tak jak Winorośl. Winorośl umierała, bo nie zakwitała tak jak Róża.
     Róża roniła łzy, bo nie była tak silna jak Dąb.
     Król spostrzegł nagle małą Frezję, piękną i świeżą jak żadna inna roślina.
     Zapytał:
     — Jak to możliwe, że tak pięknie rośniesz w tym ogrodzie pełnym smutku i żalu?
     Kwiat odpowiedział:
     — Nie wiem. Może dlatego, że zawsze wiedziałam, że posadziłeś mnie, bo chciałeś mieć frezje. Gdybyś chciał dęby albo róże, to je byś zasadził. I wtedy sobie pomyślałam: postaram się być najpiękniejszą frezją na świecie.

🖇

[…]  narzędzie daje możliwość, ale to, co liczy się najbardziej, to zamiary tego, kto z niego korzysta.

🖇

Wolność myślenia jest bardzo ważna, jednak nic nie zyskamy, nie umiejąc wcielić naszych myśli w czyn, nawet tych najmniejszych.
     Działanie bowiem może zmienić nasze zaangażowanie w życiu, może za­sko­czyć nas czymś nieprzewidzianym i tym samym zmodyfikować nasz spo­sób myślenia.

🖇

Wolność nie jest ideą polityczną ani myślą filozoficzną,
ani też ruchem społecznym. To magiczna chwila
przy podejmowaniu decyzji
między dwiema monosylabami: tak i nie.

Octavio Paz (1914–1998)

🖇

Wolność polega na tym, że jestem w stanie wybrać między tym, co jest w za­sięgu moich możliwości, i wziąć na siebie odpowiedzialność za wybór, jakiego dokonałem.
     Wybierać oznacza budować własną drogę, tak żeby dotrzeć na szczyt, który sam wybrałem.

Jorge Bucay, Droga do samozależności,
przeł. Bernadeta Krysztofiak,
Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2024.
(wyróżnienie własne)

Dotarliśmy do początku wiedzy,
dotarliśmy do niezrozumienia.

🖇

Ważne, żeby odnaleźć drogę i podążać we właściwym kierunku. Możliwe, że trzeba będzie wyruszyć samemu po to tylko, żeby po jakimś czasie odkryć, że inni obrali ten sam kurs.
     Ten ostateczny, osobisty kierunek stanie się mostem łączącym nas z innymi.
     […]  istnieje wiele sposobów dotarcia do celu, setki nie­kończących się dojazdów, tysiące ścieżek i wszystkie prowadzą w dobrym kierunku.[…]
     Obyśmy się tam spotkali.
     Obyście tam dotarli.
     Obym dotarł tam i ja…

🖇

Pozdrawiam Buddę, który drzemie w Tobie.

(tamże)

środa, grudnia 18, 2024

5663. 353/366

klucz prze­kazany. na moich oczach dopięty do pęczka innych, na końcu których czekają pies lub psica, czekają na Maggie. po­pro­si­łam wczoraj o cyk.

353/366


fot. Maggie, fragment.