wpis przeniesiony 3.03.2019.
(oryginał bez twardych spacji)
Teraz. Zamknę kompa. Wezmę torbę. Pojadę. Spotkać swojego węża. Pokłonić mu się. Jadę, by krętymi drogami chodzić. To nie przypadek, że wzięłam tę książkę na urlop. To nie przypadek, że wyruszam dziś w Drogę.
Żadne dziecko nie rodzi się samotnie. Nim po raz pierwszy zapłacze, gdzieś daleko — w lesie albo na polanie — pęka skorupka, z jaja wykluwa się wąż. Wąż nie umiera w samotności. Odchodzi on i jego człowiek.
*
Dorośli umęczeni, z tobołkami. A dzieciaki wesołe. Włosy jak czarna kawa, oczy też. Patrzą bez nieśmiałości, z zainteresowaniem. I hałasu jest dużo. I zabawa. I ruch jest. Podskakiwanie nóg w za krótkich niebieskich spodenkach: w przód, w tył, w prawo, i w lewo. To sprawia, że droga do drzwi staje się ciekawa, kręta.
Lidia Ostałowska, Cygan to Cygan
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2012.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz