wpis przeniesiony 3.03.2019.
(oryginał bez twardych spacji)
Wróciłam do domu. Ostatnie trzy dni Sadownik z Heniutką bywali u Sadowniczych Rodzicieli a ja pognałam na coroczne POP-owskie święto, jakim jest Zjazd Naukowy IPP-work. Ludzie, za którymi już tęskniłam. Fantastyczne prezentacje. Obłędnie cudna atmosfera, ale wróciłam.
Wróciłam i na dobry wieczór została mi opowiedziana historia, która miała miejsce dziś u Rodziców Sadownika, gdzie reszta Stada spędziła weekend.
Był sobie pies. Był sobie dom. I były sobie jajka. Na balkonie co otwarty był. Tata Sadownika w kuchni słyszał dziwne dźwięki, ale na to co miało miejsce, by nie wpadł. Okazało się, że korzystając z kudłatego doświadczenia życiowego (jajko w skorupce), Heniutka znalazłszy się na balkonie, odkrywszy wspomniany pojemnik, wzięła sobie jedno. Z jajkiem w pysku, spokojnie wróciła do pokoju, pod ławą zaległa, skonsumowała, dywan wylizała i bardzo była ze swej przedsiębiorczości zadowolona.
Uśmiałam się jak norka widząc to oczami wyobraźni. Czyż nauka nie polega również na umiejętności generalizowania? Mądra Dziewczynka!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz