środa, września 26, 2012

(549+7). Powakacyjne reminiscencje

 wpis przeniesiony 3.03.2019. 
 (oryginał bez twardych spacji) 

Trzeci dzień tylko i wyłącznie zajmuję się chorowaniem. Jest jednak dziś pierwszy dzień, gdy spadła mi gorączka na tyle, że zaczynam wychodzić z łóżka choć na chwilę, by pokręcić się po domu. Zaraz potem padam wykończona. Zanim jednak zacznie się „Nowe” związane z kalendarzem, postanowiłam zarchwizować wszystkie perełki ostatnich dwóch tygodni, których zgubić tak bardzo bym nie chciała.

***

Jesteśmy Parą już piętnasty rok, ale niezmiennie i wciąż odkrywamy się na nowo. Dziś, gdy zamówione zdjęcia Sadownik mi odcedził, miałam jak na dłoni przepiękną różnicę, która jednoznacznie dookreśla moment, w którym każde z nas zwalnia migawkę. I pomyśleć, że robimy zdjęcia temu samemu psu...

*

Przy sierści Sadownika zatrzymuje światło, refleksy, odbicia, cienie...


*

Mnie niezmiennie zatrzymuje Cud, jakim Heniuta w całości swej natury jest — Jaźń sierścią obleczona. Jako Kudłata Mama jestem od portretów i zachwytu:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz