Trzecia, czwarta wciąż rozgrzebane, a do dwóch innych zaglądam bez żadnych wyrzutów sumienia. Ta jest jedną z tych dwóch. Co zrobić, potrzeby Ducha za nic mają sobie liniowość, obowiązkowość i genetyczne obciążenie po Orzeszku regułą zaczęłaś-skończ.
Gdy zajrzałam do darmowego fragmentu tej książki… szału nie było, ale zbliżały się urodziny Kaan (dzielimy miłość do literek Patti Smith)… więc dyskusji też nie było.
Biały Kruk, już to wiem, jest niecały tydzień starszy od Patti Smith i nie wiedzieć czemu, ma to dla mnie znaczenie — dwoje ważnych dla mnie ludzi jest z tego samego rocznika, niezłe! W tej książce jest sporo urodzin i rocznic. Najwięcej jest magii, której potrzebowałam bardziej niż powietrza.
Rok Małpy to również rok, w którym Patti Smith odbierała za Dylana nagrodę Nobla — nie ma o tym w książce ani słowa. Ile razy oglądałam, jak dopadła ją niemoc? Setki! I wciąż jestem pod wrażeniem Jej szczerości i serca. Przyszedł więc czas, by to tu mieć pod ręką. Jest moją Nauczycielką Magii i Serca.
Jakiś czas siedziałam, dumając, co dalej, aż wreszcie postanowiłam podążyć za impulsem, który weźmie akurat górę nad innymi. A więc za tym zwycięskim.
*
Marek Aureliusz. Otworzyłam jego Rozmyślania. „Nie żyj tak, jakbyś miał żyć lat dziesięć tysięcy”… Miało to jakiś straszliwy sens dla kogoś, kto jak ja wspiął się już wysoko po drabinie czasu i zbliżał się do siedemdziesiątki. Weź się w garść, powiedziałam sobie, po prostu rozkoszuj się ostatnimi chwilami sześćdziesiątego dziewiątego roku, świętą liczbą Jimiego Hendrixa, który na takie przestrogi miał własną odpowiedź: „Będę żył tak, jak mi się podoba”.
*
[…] cyknęłam zdjęcie polaroidem, a oderwana odbitka powędrowała do kieszeni.
— Dziękuję ci, Motelu Marzeń – powiedziałam, trochę do powietrza wokół, ale trochę jednak do znaku.
— Motelu Snów! — wykrzyknął znak.
— No tak, przepraszam — odparłam nieco skonsternowana. — Choć szczerze mówiąc, nic mi się nie śniło.
— Czyżby? Nic a nic?
— Nic a nic!
[…]
— A teraz?
— Ten umysł! — krzyknęłam zrozpaczona, bo ruchome szkice mnożyły się w zastraszającym tempie.
— Przytomny umysł! — zachichotał znak triumfalnie.
[…] mózg, gdy naprawdę go rozruszać, uwrażliwia się na najróżniejsze sygnały… Nie miałam jednak zamiaru spowiadać się z tego wszystkiego jakiemuś znakowi.
*
[…] rozsiadłam się na ławce, żeby podumać o zeszłym wieczorze i jego ostrych krawędziach.
*
Dobry znak? Zły? Hm, zważywszy na ogólną kondycję świata, któż by je umiał rozróżnić?
*
Ogarnęło mnie złe przeczucie. Towarzyszył mu lęk, że zdarzy się coś przeraźliwego, czego zupełnie się nie spodziewam, albo co gorsza — że nie zdarzy się nic.
*
[…] tak to już z nim jest, że wciąż biegnie [czas], tyka sobie w najlepsze, i wciąż przybywa rzeczy, których nie da się zmienić ani nawet w porę zanotować.
*
— Niektóre sny wcale nie są snami. To tylko inna perspektywa, z której oglądamy rzeczywistość.
— Jak mam to rozumieć? — spytałam.
— Ze snami jest tak, że równania rozwiązują się w nich zupełnie inaczej niż zwykle […].
*
Być może potrzeba przerwy, czegoś na kształt antraktu, może trzeba porzucić jeden scenariusz, by mogło rozwinąć się coś innego. Coś, co jest nieistotne, lekkie i całkiem nieoczekiwane.
*
Czasem w inny wymiar przenoszą nas najbardziej przypadkowe rzeczy.
*
Żadnych zasad. Żadnych zmian. Tylko że wszystko w końcu się zmienia. Taki już jest ten świat. Cykle śmierci i wskrzeszeń, choć nie zawsze tych, które sobie wyobrażaliśmy. Na przykład: wskrzeszeni możemy wyglądać inaczej, chodzić w ciuchach, w których nawet umrzeć byśmy nie chcieli.
*
[…] nic o mnie nie wiedział, ja o nim jeszcze mniej. Ale tak czasem bywa. Ktoś nie całkiem obcy staje się nam bliższy niż wszyscy inni.
*
[…] każda pusta strona jest obietnicą ucieczki, a pióro robi swoje […].
*
[…]
i tomiszcze o geometrii euklidesowej. Wyciągnęłam to ostatnie. Gęsto ilustrowana książka, z której niewiele rozumiałam, ale starałam się coś wchłonąć.
— Zginął mi ten płaszcz od ciebie — powiedziałam. — Ten czarny, który mi dałeś na urodziny.
— Wróci – odparł.
— A jak nie?
— To będzie na ciebie czekał w przyszłym życiu.
Uśmiechnęłam się, bo z jakiegoś powodu podniosło mnie to na duchu.
*
To wszystko zdawało się tak bliskie: promienie słońca, ta słodycz, poczucie utraconego raz na zawsze czasu.
Patti Smith, Rok Małpy, przeł. Krzysztof Majer,
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2020.
(wyróżnienie własne)
Istnieje wiele prawd i wiele światów — oświadczył uroczyście znak.
*
Pamiętałam, że jako dziecko na spacerze z wujkiem stanęłam kiedyś przed podobnym wizerunkiem trzech małp. Którą chciałabyś być? — spytał. Tą, która nic złego nie widzi, tą, która nic złego nie mówi, czy tą, która nic złego nie słyszy? Trochę mnie wtedy zemdliło, bo bałam się źle wybrać.
*
Nie tylko odłamki miłości, jak by to ujął Sandy, ale cała czara.
(tamże)
* * *
Patti Smith na gali wręczenia nagród Nobla w 2016 roku.
* * *
Ufałam jego dłoniom na kierownicy. Kojarzyły mi się z innymi dłońmi — należącymi do dobrych ludzi.
[…]
Mówił głównie on, o geometrii metafizycznej. Ten jego cichy, medytacyjny styl, jak gdyby wyciągał słowa z tajemnego schowka. […]
— Nie ma hierarchii. Na tym polega cud trójkąta. Nie ma góry, dołu, żadnych stron, po których można by stanąć. Usuń z Trójcy etykietki Ojca, Syna i Ducha Świętego, a pod każdą podstaw Miłość. Rozumiesz już, o czym mówię? Miłość. Miłość. Miłość. Równowaga w całym naszym tak zwanym życiu duchowym.
(tamże)
Autor(ka) portretu nieznan(y/a), 2016.
A, to ciekawe. Mój Tata, przypominający raczej małego szpaka, niż kruka ;), jest nieco ponad tydzień starszy od Patti Smith ... Ale, niby niewiele - a to inny znak zodiaku! :)
OdpowiedzUsuńPatti również uwielbiam, za całokształt. Chciałabym być choć w połowie tak niezależna i odważna ...
w końcu znalazłam! ten wpis — może i Twój Tata w przebraniu małego szpaka biega, ale w środku to na pewno Biały Kruk! :)))))) Bo kim innym mieliby być ojcowie, którzy dają więcej niż życie.
Usuń