niedziela, maja 02, 2021

4222. Przedskoczek kolonijny (II)

I’griega podesłała buczek, nie anonsując o czym, bo zwykle nie jest to potrzebne. Zareagowałam jak swojego czasu Biały Kruk — uznałam, że nie mam przestrzeni na książkę kucharską lub esej o uzależnieniu od cukrów. Koń wciąż śmieje z moich sko­jarzeń.

Kilka dni później Kaan wyprowadziła mnie z błędu, mówiąc: będziesz zachwycona. Już na pierwszej stronie miałam pewność: to nie jest książka kucharska! Kaan miała rację, byłam bardzo zachwycona od pierwszych akapitów. Gdyby dziś była ładna po­go­da, pognałabym nad jezioro. Ktoś, nie ja, zamówił dziś pogodę barową, a to ozna­cza dla mnie niezmiennie czytanie — co godzinkę jedno ćwiczenie i można było wró­cić do czytania w majestacie prawa i lepiej krążącej w ciele krwi. Wskutek na­tu­ry dzisiejszego dnia książka ta skończyła się przedwcześnie.

Teraz cze­kam na kolejną książkę Autorki. W mię­dzy­cza­sie chwycę pierwszą — Ibu­ko­skne­ra dru­gi rok na nią polował (bezskutecznie). Koniec z po­lo­wa­niem, za­or­dy­no­wa­łam — Ibukosknera obrażony — mam ją już na czytniku. Wsiąknę w nią jutro w dro­dze na turnus rehabilitacyjny.

Brakuje mi historii takich osób jak ja, dlatego postanowiłam, że napiszę jedną. Rok 2020 wydaje się do tego najlepszy! Jest on jednocześnie czasem zamknięcia się w domu i czasem wychodzenia na ulice po to, żeby krzyczeć.

*

Chcę, żeby był to kraj dla wszystkich. Może być nawet dla tych osób, które uważają się za patriotów, trudno, może obok innych w końcu się czegoś nauczą.

*

Niektórym osobom nadal wydaje się, że autyzm to patrzący w okno chło­piec z niebieskim balonikiem. Dziewczyny są w tym systemie nie­wi­docz­ne. Jeśli mogą, to znajdują własne strategie, które pomagają im się przy­sto­so­wać. Lepiej naśladują pożądane zachowania, a może też są wychowywane inaczej, z innymi oczekiwaniami ze strony dorosłych. Wydaje mi się, że jest to konsekwencją męskocentryzmu świata, w którym to chłopiec ma być wzo­ro­wo odważny, waleczny i pewny siebie, a dziew­czyn­ka może być żadna. To świat, w którym dziewczynka może być wypełnieniem ładnej sukienki albo przyjemnym rekwizytem na zdjęciu rodzinnym. Jest głównie swoim wyglądem, niewymagającym widzenia od wewnątrz. Wystarczy, że jest czysta i cicha. Problemem jest też brak wiedzy. A tak naprawdę jest mnóstwo problemów.

*

Jednostkowa perspektywa — dla mnie właśnie na tym polega sens pisania. Czytam tekst, dzięki któremu poznaję czyjąś perspektywę, przez co mój ogląd świata staje się pełniejszy. Im więcej w tym szczegółów osobistych, tym lepiej dla mnie.
     Gdybym była mężczyzną, mogłabym ciągle pisać o sobie i nikt nie miałby mi tego za złe. Nawet gdyby to było sześć tomów o moim życiu, z całym roz­dzia­łem o robieniu kupy w lesie. Wszyscy byliby pod wrażeniem z po­wo­du mo­jej szcze­ro­ści. […] Nie byłoby dylematu, czy mnie wydać, czy czytać i czy to się komuś opłaci. Ale jestem dziewczyną, a to podnosi ocze­ki­wa­nia. Więcej rzeczy jest dla mnie objętych zakazem, a jednocześnie muszę się bardziej starać, bo inaczej moja twórczość zostanie naznaczona jako li­te­ra­tu­ra kobieca, czyli do niczego, bo literatura kobieca nie jest dla ludzi ani o nich. Czy to ma sens?

*

Brakuje mi umiejętności, które podobno nazywają się „miękkie”, ale też wierzę w to, że najlepsze rzeczy — nawet w relacjach — to te, które są kru­che i chrupiące, wyglądają trochę ryzykownie, ale też zawsze są takie same i bardzo transparentne. […] Ja nie mam najlepszych narzędzi. Je­dy­ne, ja­ki­mi dysponuję, to wkrętarka, szlifierka mimośrodowa, wy­rzy­nar­ka i blen­der. W kontaktach międzyludzkich są one właściwie bezużyteczne, cho­ciaż to ostatnie przydaje się trochę do okazywania miłości, która dla mnie po­le­ga na tym, że robi się komuś naleśniki na śniadanie. W tym jestem bardzo dobra. Jak autystyczna Mama Muminka z jednym prostym za­da­niem i ciągle w tym samym ubraniu […].

*

Nie potrafię zmusić się do zajmowania się rzeczami, które mnie nie interesują.

*

Każdy ma trochę inaczej. Na tym polega neuroróżnorodność. Temple Grandin — wysokofunkcjonująca osoba w spektrum i doktorka zoo­tech­ni­ki — przekonuje, że świat potrzebuje wszystkich mózgów. To oczy­wi­ście racja, zgadzam się z nią. Niestety świat nie zawsze daje po sobie po­znać, że potrzebuje mózgów takich jak mój.

*

W moim ciele jest nadal dużo pamięci, której nie ma głowa.

*

Czułam się zdeterminowana. Zamierzałam osiągnąć wszystko, co po­sta­no­wię. To nigdy się nie zmieniło. Jest w tym pewna moc i jest mnó­stwo na­iw­no­ści, ale nigdy się nie poddaję, jeśli chcę coś zrealizować. Wiem, że wszyst­ko, czego chcę, jest nieuniknione. To tylko kwestia czasu. Świat w końcu mi to da. Trzeba tylko trochę się postarać i trochę namęczyć się brakiem. Być może to jedyny skuteczny sposób na życie.

*

Niedoskonałość wydaje mi się pełna życia.

*

Moje uczucia są bardzo fizyczne. Dzięki temu mogę się zorientować, że w ogó­le je mam, bo nie zawsze wiem, czy rzeczywiście czuję się zmęczona, czy tylko myślę, że tak się czuję, czy może coś mi się wydaje. To stany pra­wie nie do odróżnienia, ale da się je rozpoznać w ciele.

*

Sny są niezawodne. To moja ulubiona metoda poruszania się w czasie. Wszystko jest w nich dokładnie takie, jakie powinno być.

*

W kłótniach jestem bezbronna i radykalna. Zazwyczaj zastygam z ka­mien­ną twarzą. Staram się mówić językiem żyrafy, ale to wywołuje jeszcze więk­szą agresję w osobach, z którymi się kłócę. Kiedyś myślałam, że z ksią­żek nauczę się, jak rozmawiać z ludźmi i co im mówić, i już nigdy nie znajdę się w sytuacji konfliktowej, wszyscy będą mnie lubić i wreszcie bę­dzie łatwo. NIE JEST.

*

Miałam kilka momentów, kiedy myśl o śmierci była dla mnie najbardziej pocieszająca ze wszystkich planów na przyszłość.

*

Gdybym mogła, to chyba wolałabym być psem niż sobą. Byłabym wtedy kimś łatwiejszym do rozumienia, nawet dla siebie.

Dorota Kotas, Cukry,
Wydawnictwo Cyranka, Warszawa 2021.
(wyróżnienie własne)

Dla mnie pisanie to najwyższa konieczność. Jedyny w pełni skuteczny sposób na to, żeby zrozumieć, co się dzieje wokół mnie.

*

[…] byliśmy tylko dziećmi i nie mieliśmy zbyt wielu przywilejów, ani nawet statusu prawdziwej osoby, z którą ktoś by się liczył. Nikt nie wierzył w ani jedno nasze słowo.
     W pisaniu jest dla mnie pewna wolność. Pisząc, daję też znać sama sobie, że moje doświadczenie jest ważne.

*

W pewnym sensie uznaję czytanie za najlepszy rodzaj spotkania towarzyskiego.

*

[…]  jak zwykle miałam szczęście. Szczęście towarzyszy mi przez całe życie. Niczego już nawet nie planuję. Po prostu biorę to, co dostaję. Biorę wszyst­ko to, co jest. Najczęściej jest to dobre. Nie zawsze jest takie od razu, ale za­zwy­czaj po jakimś czasie już tak, albo się przyzwyczajam, albo coś zmie­niam. Dzięki temu wszystko jest dobre.

(tamże)

1 komentarz:

  1. "W kłótniach jestem bezbronna...." podpisuje się pod tym całkowicie... Podnoszę się właśnie po takiej z XYZ...

    OdpowiedzUsuń