środa, lipca 28, 2021

4326. Przeczytane na gigancie (IV)

Przypomniało mi się, że na premierę tej książki czekałam w zeszłym roku. Czekałam podwójnie, bo premiera ibuka opóźniła się względem planowanej przez wy­daw­nic­two daty o minimum dwa tygodnie. Czekałam, czekałam, wyczekałam, nabyłam i po kilkudziesięciu stronach rzuciłam w kąt ze względu na merytoryczny poważny błąd, nie wierząc, że został popełniony, a potem przeoczony.

Przypomniało mi się, że książkę tę mam, choć nie mogłam przypomnieć sobie, dla­cze­go ją porzuciłam. Tak czy inaczej ze względu na jeden uścisk dłoni od Autorki do prof. Osiatyńskiego posłałam książkę Białemu Krukowi i sama też się za nią wzięłam.

Przypomniało mi się migiem, dlaczego rzuciłam ją w kąt. Chaotycznej końcówce dziękowałam, że stanowi ostatnie rozdziały książki, które mogłam już dopchnąć kolanem zgodnie z maksymą Orzeszka: zaczęłaś, skończ. Skończyłam i dałam radę wydłubać trochę dobrych liter.

Warto jednak pamiętać, że dobre życie nie powstaje ze strachu – czyjegoś przed nami i naszego przed innymi. „Obecność? Nieobecność? Co jest prawdą? Jeżeli ten, kto odszedł, jednak nadal jest, bo pozostawia ślady, o których tylu ludzi opowiada, to odszedł czy nie odszedł?

*

Tracę siebie… Jak to przetrwać? Czy przetrwam?

*

[…] nie wszystko i nie zawsze układa się dobrze. A w gruncie rzeczy dość często układa się źle. Jednak wtedy ma się wybór lub raczej trzy wybory: załamać się lub nie załamać; szukać winnych albo nie szukać; skupić się na przyczynach albo zająć rozwiązaniami.

*

[…] główną motywację w wyborze światopoglądu oraz filozofii życia i śmierci stanowi wolna wola, która nas prowadzi, manewrując pomiędzy lękami i tęsknotami, niewiedzą i wiedzą, pragnieniami i przeczuciami.

*

Sentencja brzmiała: „Zawsze znajdujesz się w miejscu, w jakim chciałaś być”. Och, jak się wtedy wściekłam. Ale zaraz potem pomyślałam: „Dobrze. Przekonamy się, kto ma rację”. Pomyślałam tak z przekornym prze­świad­cze­niem, że oczywiście rację mam ja i udowodnię, że w tamtej mojej sytuacji nic nie da się zrobić. Nieszczęście to nieszczęście. Wyrok. Koniec, kropka.
     I co? Zrobiłam ten pierwszy krok, tak jak mi ktoś doradził, w zupełnie inną stronę niż sądziłam, że zdołam. Pamiętam, że ze zdumienia nie mogłam się otrząsnąć: nagle znalazłam się w zupełnie innym miejscu niż chwilę przedtem. W odróżnieniu od poprzedniego to miejsce było znacznie lepsze, otwierało się na nowe możliwości, a przede wszystkim dotarło do mnie, że i to nowe miejsce, i to poprzednie niedobre miejsce zależało od „losu” tylko trochę, ale głównie ode mnie samej. I że nawet jeżeli nie mogę od razu robić tego, co chcę czy bym chciała, to na pewno mogę myśleć i czuć się tak, jak sama zechcę. „Zawsze znajdujesz się w miejscu, w którym chcia­łaś być” – jakże innego znaczenia nabrało wówczas to powiedzenie.

*

[…] przyjmować siebie z pokorą, jak jedyny, a więc naj­lep­szy możliwy dar od losu.

*

Doświadczenie to raczej subiektywne zjawisko, na które składają się trzy zasadnicze elementy: doznania, emocje i myśli.
// Yuval Noah Harari

*

Bo nie sztuka być ofiarą, która amputuje swój ból. Każda amputacja zawsze pozbawia kawałka żywej ciebie. Prawdziwa sztuka to swemu bólowi nie zaprzeczać i nie pozbywać się go, ale go ukoić, uciszyć i nie pozwolić mu odebrać sobie radości życia.

*

Lubię słowa z ukrytymi kalamburami, takimi jak ten: po-moc. Tak to właśnie widzę, słyszę i rozumiem – po-MOC.

*

Coś w końcu trzeba robić z tym wszystkim, czego nie mogę zmienić.
     […] A ze śmiercią – co robię, gdy zabiera mi tych, których będzie mi już zawsze brakować? Dla nich otwieram swój wszechświat wewnętrzny. Mam tam już najważniejsze osoby z całego mojego życia; są moimi myślami, pamięcią i uczuciami.

*

Jeżeli nie ruszysz z miejsca i zostaniesz w tym ciasnym tunelu, nigdy nie dowiesz się, że twoje bolesne przeżycie jest tylko małym kadrem widzianym z głębi tunelu, z twojej pułapki. Rusz do przodu, wydostań się. Wyjdź z tu­ne­lu, rozejrzyj się, im szerzej się rozglądniesz, tym więcej zobaczysz dróg, możliwości, szans.

*

Trzeba szukać powodów do dumy z siebie, zadowolenia ze swoich dokonań i wdzięczności za swoje życie.

*

Akceptacja natomiast jest zaprzestaniem nieracjonalnej walki i obróceniem odzyskanej energii oraz oszczędzonych zasobów fizycznych, psychicznych i społecznych na własny pożytek. Kapitulacja to przegrać, akceptacja to wygrać. Kapitulacja to ulec i zrezygnować z siebie, akceptacja to wziąć na nowo w swoje ręce ster nawy. Kapituluje słabszy i bezradny, akceptuje silny i ciekaw dalszej drogi. Kapitulacja to bezczynność, akceptacja to dzia­ła­nie. Kapitulacja zatrzymuje w miejscu ze spuszczoną głową, ak­cep­ta­cja pozwala iść dalej z głową podniesioną.

*

Akceptacja jest aktem duchowym. Nie jest ona transakcją w sferze relacji międzyludzkich, nie jest efektem czyjegoś dorobku naukowego ani wy­so­kie­go ilorazu inteligencji. Jest stanem uspokojenia i ulgi. Osiąga się ją przez zmianę myśli, uczuć i zachowań, przez zaprzestanie uporu i lamentu i do­pusz­cze­nie do głosu szeptu, ugody, nawet uśmiechu, chociaż może być przez łzy.

*

Im bliżej akceptacji, tym bardziej człowiek gotów jest przyjmować rzeczy takimi, jakie są, tym chętniej współpracuje, poddaje się prowadzeniu, za­czy­na słu­chać, nie szuka już ucieczek, nie chowa się za swoją wy­jąt­ko­wo­ścią, nie odrzuca wskazówek i pomocy.

*

Stratę trzeba oswoić – dla siebie i w sobie. Spojrzeć jej w oczy. Odważyć się przyjąć ją na zawsze. Żałoba po kimś najważniejszym to droga, tym trud­niej­sza, im głębsza była więź ze zmarłym. Ale wtedy też trzeba – w imię pa­mię­ci wspólnej przeszłości – powrócić do życia. Ból nie mija, lecz z cza­sem stopniowo cichnie i płowieje.

Ewa Woydyłło, Żal po stracie,
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2020.

Duszę się miewa.
Nikt nie ma jej bez przerwy
i na zawsze.

[…]

Rzadko nam asystuje
podczas zajęć żmudnych,
jak przesuwanie mebli,
dźwiganie walizek
czy przemierzanie drogi w ciasnych butach.

Przy wypełnianiu ankiet
i siekaniu mięsa
z reguły ma wychodne.

[…]

„Nie mówi skąd przybywa
i kiedy znowu nam zniknie,
ale wyraźnie czeka na takie pytania.

Wygląda na to,
że tak jak ona nam,
również i my
jesteśmy jej na coś potrzebni.
  // Wisława Szymborska, Trochę o duszy.

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz