Przypomniało mi się, że na premierę tej książki czekałam w zeszłym roku. Czekałam podwójnie, bo premiera ibuka opóźniła się względem planowanej przez wydawnictwo daty o minimum dwa tygodnie. Czekałam, czekałam, wyczekałam, nabyłam i po kilkudziesięciu stronach rzuciłam w kąt ze względu na merytoryczny poważny błąd, nie wierząc, że został popełniony, a potem przeoczony.
Przypomniało mi się, że książkę tę mam, choć nie mogłam przypomnieć sobie, dlaczego ją porzuciłam. Tak czy inaczej ze względu na jeden uścisk dłoni od Autorki do prof. Osiatyńskiego posłałam książkę Białemu Krukowi i sama też się za nią wzięłam.
Przypomniało mi się migiem, dlaczego rzuciłam ją w kąt. Chaotycznej końcówce dziękowałam, że stanowi ostatnie rozdziały książki, które mogłam już dopchnąć kolanem zgodnie z maksymą Orzeszka: zaczęłaś, skończ. Skończyłam i dałam radę wydłubać trochę dobrych liter.
Warto jednak pamiętać, że dobre życie nie powstaje ze strachu – czyjegoś przed nami i naszego przed innymi. „Obecność? Nieobecność? Co jest prawdą? Jeżeli ten, kto odszedł, jednak nadal jest, bo pozostawia ślady, o których tylu ludzi opowiada, to odszedł czy nie odszedł?
*
Tracę siebie… Jak to przetrwać? Czy przetrwam?
*
[…] nie wszystko i nie zawsze układa się dobrze. A w gruncie rzeczy dość często układa się źle. Jednak wtedy ma się wybór lub raczej trzy wybory: załamać się lub nie załamać; szukać winnych albo nie szukać; skupić się na przyczynach albo zająć rozwiązaniami.
*
[…] główną motywację w wyborze światopoglądu oraz filozofii życia i śmierci stanowi wolna wola, która nas prowadzi, manewrując pomiędzy lękami i tęsknotami, niewiedzą i wiedzą, pragnieniami i przeczuciami.
*
Sentencja brzmiała: „Zawsze znajdujesz się w miejscu, w jakim chciałaś być”. Och, jak się wtedy wściekłam. Ale zaraz potem pomyślałam: „Dobrze. Przekonamy się, kto ma rację”. Pomyślałam tak z przekornym przeświadczeniem, że oczywiście rację mam ja i udowodnię, że w tamtej mojej sytuacji nic nie da się zrobić. Nieszczęście to nieszczęście. Wyrok. Koniec, kropka.
I co? Zrobiłam ten pierwszy krok, tak jak mi ktoś doradził, w zupełnie inną stronę niż sądziłam, że zdołam. Pamiętam, że ze zdumienia nie mogłam się otrząsnąć: nagle znalazłam się w zupełnie innym miejscu niż chwilę przedtem. W odróżnieniu od poprzedniego to miejsce było znacznie lepsze, otwierało się na nowe możliwości, a przede wszystkim dotarło do mnie, że i to nowe miejsce, i to poprzednie niedobre miejsce zależało od „losu” tylko trochę, ale głównie ode mnie samej. I że nawet jeżeli nie mogę od razu robić tego, co chcę czy bym chciała, to na pewno mogę myśleć i czuć się tak, jak sama zechcę. „Zawsze znajdujesz się w miejscu, w którym chciałaś być” – jakże innego znaczenia nabrało wówczas to powiedzenie.
*
[…] przyjmować siebie z pokorą, jak jedyny, a więc najlepszy możliwy dar od losu.
*
Doświadczenie to raczej subiektywne zjawisko, na które składają się trzy zasadnicze elementy: doznania, emocje i myśli.
// Yuval Noah Harari
*
Bo nie sztuka być ofiarą, która amputuje swój ból. Każda amputacja zawsze pozbawia kawałka żywej ciebie. Prawdziwa sztuka to swemu bólowi nie zaprzeczać i nie pozbywać się go, ale go ukoić, uciszyć i nie pozwolić mu odebrać sobie radości życia.
*
Lubię słowa z ukrytymi kalamburami, takimi jak ten: po-moc. Tak to właśnie widzę, słyszę i rozumiem – po-MOC.
*
Coś w końcu trzeba robić z tym wszystkim, czego nie mogę zmienić.
[…] A ze śmiercią – co robię, gdy zabiera mi tych, których będzie mi już zawsze brakować? Dla nich otwieram swój wszechświat wewnętrzny. Mam tam już najważniejsze osoby z całego mojego życia; są moimi myślami, pamięcią i uczuciami.
*
Jeżeli nie ruszysz z miejsca i zostaniesz w tym ciasnym tunelu, nigdy nie dowiesz się, że twoje bolesne przeżycie jest tylko małym kadrem widzianym z głębi tunelu, z twojej pułapki. Rusz do przodu, wydostań się. Wyjdź z tunelu, rozejrzyj się, im szerzej się rozglądniesz, tym więcej zobaczysz dróg, możliwości, szans.
*
Trzeba szukać powodów do dumy z siebie, zadowolenia ze swoich dokonań i wdzięczności za swoje życie.
*
Akceptacja natomiast jest zaprzestaniem nieracjonalnej walki i obróceniem odzyskanej energii oraz oszczędzonych zasobów fizycznych, psychicznych i społecznych na własny pożytek. Kapitulacja to przegrać, akceptacja to wygrać. Kapitulacja to ulec i zrezygnować z siebie, akceptacja to wziąć na nowo w swoje ręce ster nawy. Kapituluje słabszy i bezradny, akceptuje silny i ciekaw dalszej drogi. Kapitulacja to bezczynność, akceptacja to działanie. Kapitulacja zatrzymuje w miejscu ze spuszczoną głową, akceptacja pozwala iść dalej z głową podniesioną.
*
Akceptacja jest aktem duchowym. Nie jest ona transakcją w sferze relacji międzyludzkich, nie jest efektem czyjegoś dorobku naukowego ani wysokiego ilorazu inteligencji. Jest stanem uspokojenia i ulgi. Osiąga się ją przez zmianę myśli, uczuć i zachowań, przez zaprzestanie uporu i lamentu i dopuszczenie do głosu szeptu, ugody, nawet uśmiechu, chociaż może być przez łzy.
*
Im bliżej akceptacji, tym bardziej człowiek gotów jest przyjmować rzeczy takimi, jakie są, tym chętniej współpracuje, poddaje się prowadzeniu, zaczyna słuchać, nie szuka już ucieczek, nie chowa się za swoją wyjątkowością, nie odrzuca wskazówek i pomocy.
*
Stratę trzeba oswoić – dla siebie i w sobie. Spojrzeć jej w oczy. Odważyć się przyjąć ją na zawsze. Żałoba po kimś najważniejszym to droga, tym trudniejsza, im głębsza była więź ze zmarłym. Ale wtedy też trzeba – w imię pamięci wspólnej przeszłości – powrócić do życia. Ból nie mija, lecz z czasem stopniowo cichnie i płowieje.
Ewa Woydyłło, Żal po stracie,
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2020.
Duszę się miewa.
Nikt nie ma jej bez przerwy
i na zawsze.
[…]
Rzadko nam asystuje
podczas zajęć żmudnych,
jak przesuwanie mebli,
dźwiganie walizek
czy przemierzanie drogi w ciasnych butach.
Przy wypełnianiu ankiet
i siekaniu mięsa
z reguły ma wychodne.
[…]
„Nie mówi skąd przybywa
i kiedy znowu nam zniknie,
ale wyraźnie czeka na takie pytania.
Wygląda na to,
że tak jak ona nam,
również i my
jesteśmy jej na coś potrzebni.
// Wisława Szymborska, Trochę o duszy.
(tamże)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz