poniedziałek, października 21, 2024

5617. Z oazy (CCXC)

Wielonie­dzielne odgruzowywanie literek, cztery. Noblistka. Jeszcze świeżutka. Gdy ta książka po raz pierwszy ukazała się w Polsce, nawet nie dało się marzyć o ibuku. Wystawiłam tej powieści więc godnościowo środkowy palec i poszłam sobie w czy­tel­ni­czą dal.

Noblistka. Jeszcze całkiem świeżutka. I osiągalna już w ibuku. Zasięgnęłam opinii i… poproszę, klik, klik i wio. A po przeczytaniu przyszło mi tylko do głowy: pro­szę, przypomnijcie mi za co ten literacki Nobel? No, więc: za jej intensywnie po­e­tyc­ką prozę, która każe nam konfrontować się z historycznymi traumami i od­kry­wa kruchość ludzkiego życia. […] przykłada [Han Kang] niebywałą wagę do re­la­cji ciała i duszy, życia i śmierci, a w swojej stylistyce – poe­tyc­kiej i ekspe­ry­men­tu­ją­cej – wytycza nowe kierunki dla współczesnej prozy. I wszystko jasne, ja w tym kierunku już nigdy nie pójdę. Tak jak nigdy nie ruszyłam za Sienkiewiczem czy Reymontem.

Od dawna nie przeczytałam książki, która tak bardzo zmarnowała mój czas. Zy­ska­łam tylko to, że wiem, czym jest plamka mongolska, że można na jej myśl obleśnie się ślinić (fetysze, podobnie jak gusta, nie podlegają ocenie, więc to zdanie powinno podlegać redakcyjnym cięciom). Tego wszystkiego, o czym wspomniał przed­sta­wi­ciel Szwedzkiej Akademii, przyznając nagrodę, nie ma w tej książce. Może poza eks­pe­ry­mentem. Jest za to przemoc strukturalna i bezmiar ludzkiej samotności. Jest i pornol dla ceniących wysoko estetykę intelektualistek.

Zanim została wegetarianką, nigdy nie pomyślałbym, że jest wyjątkowa. […]
     Zdecydowałem się na małżeństwo, bo mimo braku szczególnego powabu nie miała wyraźnych wad.

🖇

Umysł mojej żony wydał mi się nagle nieprzenikniony niczym umiesz­czo­na głęboko w ziemi pułapka.

🖇

Pomyślałem, że wcale nie znam tej kobiety. I była to prawda. Nie kła­ma­łem. Jednak podszedłem do niej na przekór sobie, wiedziony poczuciem odpowiedzialności.
     – Kochanie, co ty tu robisz? – wyszeptałem.

🖇

Chociaż w porównaniu z jego żoną była znacznie mniej atrakcyjna, czuł bijącą od niej siłę dziko rosnącego drzewa, któremu nikt nigdy nie przyciął gałęzi.

🖇

[…]  jej wzrok spotkał się z jego wzrokiem. Zebrała się wtedy w sobie i po­sła­ła mu wściekłe spojrzenie. W jego oczach nie było jednak ani żądzy, ani szaleństwa. Nie było w nich także żalu czy goryczy. Widać w nich było je­dy­nie przerażenie: dokładnie takie, jakie w tamtej chwili sama czuła.
     W ten sposób wszystko dobiegło końca. I nic już nie mogło być takie jak kiedyś.

🖇

Zaskoczyła ją nagła myśl, że tak naprawdę nigdy nie miała szansy sobie pożyć. Święta prawda. Nigdy nie zdołała sobie pożyć. Od kie­dy pamięta, jedynie wszystko przetrzymywała.

🖇

Nie była to twarz człowieka, którego starała się szanować i dla którego roz­pa­dała się na kawałki, próbując wszystko przetrzymać i troszczyć się o nie­go. Jej wyobrażenie na jego temat okazało się zaledwie cieniem osoby, jaką tak naprawdę był.
     – Nie znam cię – wyszeptała i docisnęła odłożoną na widełki słuchawkę. – Nie muszę ci wybaczać ani prosić o wybaczenie. Jesteś dla mnie obcym człowiekiem.

🖇

[…]  zapytała po raz ostatni:
     – Dlaczego uważasz, że śmierć to coś złego?

🖇

Czuje, że traci energię pod wpływem ogromu rozczarowania. – Co z tobą? Naprawdę ci odbiło? – Po raz pierwszy w życiu pyta ją o to, w co nie była w stanie uwierzyć przez kilka ostatnich lat. – Naprawdę ci odbiło?
      […]  Panująca w sali cisza zatyka jej uszy niczym mokra wata. Nie sły­chać nawet, że ktoś oddycha.
     – Całkiem możliwe… – mruczy, przełamując milczenie. – Może łatwiej wpaść w taki stan, niż się wydaje. – Waha się przez moment, a potem do­da­je: – Zwariować, znaczy się…

🖇

Kiedy śnimy, wszystko wydaje się tak rzeczywiste. A jednak po prze­bu­dze­niu zdajemy sobie sprawę, że był to tylko sen… Tak więc i my się kiedyś obu­dzi­my, a wówczas…

🖇

Jeśli jeden człowiek przejdzie gruntowną przemianę, drugi nie ma wyjścia – musi się dostosować.

Han Kang, Wegetarianka,
przeł. Justyna Najbar-Miller, Choi Jeong In,
Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2021.

Wezbrała w niej świadomość doświadczonego cier­pie­nia, która przez wiele lat zdawała się w niej dojrzewać i czekać tylko na ten moment.
     „To wszystko nie ma sensu”.
     „Dłużej tego nie wytrzymam”.
     „Nie potrafię dalej iść tą drogą”.
     „Nie chcę nią dalej iść”.

🖇

Nie wyraziła ani zgody, ani sprzeciwu. Wstrzymał oddech i spojrzał na nią uważnie, próbując zro­zu­mieć, jaka odpowiedź kryje się w jej milczeniu.

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz