poniedziałek, października 21, 2024

5516. Z oazy (CCLXXXIX)

Wielonie­dzielne odgruzowywanie literek, trzy. Nie było planu na zakup czy czytanie tej książki, ale ani się obejrzałam, a ibukosknera przyniósł mi ją w zębach, szczerząc się ze szczęścia, bo kiedy ostatni raz udało mu się upolować coś za piętnaście złotych polskich? No, kiedy? Nie pamiętałam.

Lubię bardzo sposób, w jaki Autor układa obok siebie literki i ani przez chwilę nie byłam zła na ibukosknerę, że się ze mną nie skonsultował w sprawie tego zakupu. Książka przejmująca, ale to, co ze mną pozostanie na zawsze to dwa pierwsze aka­pi­ty. Gdy wczoraj kończyłam wybieranie fragmentów, wróciłam właśnie do nich. I by­ło pewne, że po­ślizgnie się publikacja tego postu, bo musiałam obejrzeć Nanette. Musiałam obejrzeć dwa razy.

Jestem przyzwyczajona, że z książek wydłubuję inne książki, innych autorów, pio­sen­ki, obrazy, fotografie, ale wydłubanie Nanette na długo pozostanie dla mnie nu­merem jeden skutków ubocznych czytania.

Zanim się dowiedziałem, kim właściwie są Żydzi, już byłem antysemitą.

Zdałem sobie z tego sprawę stosunkowo niedawno, oglądając po raz ko­lej­ny Nannette, stand-up Hannah Gadsby, australijskiej lesbijki w spektrum autyzmu, wychowanej na Tasmanii. Hannah mówi w pewnym momencie, że zanim zdążyła się zorientować, że jest lesbijką, już była homofobką. No oczywiście. Przesiąka się tym wszystkim, co w naszej społeczności oczy­wi­ste. Nasiąka jak piach tym, co podskórne, co właściwie nie musi być wypowiadane wprost. Wiadomo, że pedał jest czymś obrzydliwym. Wiadomo, że Żyd jest czymś obrzydliwym. Wiadomo, że nie jest kimś, tylko czymś.

Kiedy się w końcu dowiedziałem, kim są Żydzi, mogłem powoli zacząć prze­sta­wać być antysemitą.

Przepaść nas nie przecina, przepaść nas otacza. Albo może i otacza, i zaraz przecina, i zaślepia, i ogłusza. Nicość nie istnieje.

🖇 🖇

Hannah Gadsby, Nanette, 2018.

Historia sztuki nauczyła mnie, że istnieją dwa typy ko­biet: dzie­wi­ce lub kurwy. […] Małe dziewczynki miały tylko te dwa wybory. I zawsze kazano nam wybierać. I w tym ca­ła sztu­czka. Patriarchat to nie dyktatura. Masz przecież wybór!

(tamże)

🖇 🖇

     – W moim rodzinnym mieście – mówię do Michaela, z którym znów po­pi­jam kawę w DeRevo – Polacy mordowali Żydów. Ale przede wszystkim kielczanie mordowali kielczan, sąsiedzi zamordowali sąsiadów.

🖇

Myślę, nie wiem już za kim – Konstantym Gebertem? Grossem? Tokarską-Bakir? – o wojennej traumie przemocy jako źródle społecznego zwy­rod­nie­nia. O tych destrukcyjnych momentach, gdy przemoc staje się normą.

🖇

Kościele katolicki, światowi przywódcy religijni, co zrobicie na Bałkanach, co zrobicie w Rwandzie? Wasz romans z nazizmem zdmuchnie ogólno­świa­to­wa amnezja? A co wasze gorące pocałunki z Cyrylem i Putinem?

🖇

Tak, największym zagrożeniem nie było gestapo, tylko sąsiedzi. Którzy węszyli korzyści albo mieli nadzieję, że w ten sposób unikną kary i sami ocaleją. A więc chciwość i strach. Bieda i strach. Nędza i zwierzęce instynkty.

🖇

     – Jako profesjonalny Żyd – Michael znów się śmieje – sporo rozmawiam z Polakami o Żydach. Ale też rozmawiam z Żydami o Polakach, o Zagładzie i Polakach. I kiedy mówią, że Polacy to świnie, pytam ich, czy myślą, że oni na waszym miejscu zachowywaliby się inaczej. Pytam ich po prostu: Jak myślicie, jak wy byście postąpili na miejscu tych świń?

🖇

Jest takie powiedzenie, że wystarczy jeden człowiek, by zabić sto osób, ale potrzeba stu osób, żeby uratować jednego człowieka.

🖇

Gdyby nie było tych wojen, jacy ludzie żyliby teraz na świecie? A jacy nie? Od takich rozważań można zwariować – mówi dziadek – można oszaleć. Lepiej tak nie myśleć, […], zobacz, spójrz, spójrz tutaj, „zobaczysz w lustrze kogoś, kto odziedziczył wszechświat, zobaczysz kogoś, kto jest tu przy­pad­kiem”.

🖇

a dorośli
[…] 
nie umieją odpowiedzieć
dzieciom
na proste pytania
bo czy istnieją proste pytania
teraz
teraz nie ma już
ani jednego prostego pytania

🖇

     – Szkoda, że dinozaury wymarły – wzdycha Witek.
     – No właśnie nie wymarły, nie całkiem w każdym razie. To znaczy te, któ­re przetrwały, wyewoluowały w ptaki. Kura to dinozaur. Dodo to di­no­zaur. Paw to dinozaur. Gołąb to dinozaur.
     – Gołąb to dinozaur?!
     – No dobra, prawnuk dinozaura. To wszystko są odległe prawnuki. Pra pra pra pra pra pra pra pra. W każdym razie przed dinozaurami nie było ptaków.

🖇

Sporo czasu minie, zanim zrozumiem,
że odwaga to nie jest brak strachu.

🖇

Imiona, jak wiemy, mówią o człowieku wszystko […]. Z tymi imionami, zda­je się, jest dokładnie tak jak ze znakami zodiaku – w końcu to, że ktoś się urodził na przykład 22 listopada, w skrzyżowaniu gwiazdozbiorów Skor­pio­na i Strzelca, ustawia jego charakter na wieki wieków amen. Co tam geny, pff, dajcie spokój! Gwiazdy! Gwiazdy, które świecą miliony lat świetl­nych stąd, a w te konstelacje poukładane są według astrologicznego wi­dzi­mi­się sprzed setek i tysięcy lat – to ma największy wpływ, to nas pro­gra­mu­je i ustawia schematy działania, to nam magicznie wbija w serca al­go­rytmy temperamentu i relacji z innymi ludźmi. Nie geny, nie wychowanie, nie przypadek, gwiazdy!

Mateusz Pakuła, Skóra po dziadku,
Wydawnictwo Agora, Warszawa 2024.
(wyróżnienie własne)

Nic się nigdy nie kończy, a jednocześnie wszyst­ko kończy się w mgnieniu oka, to znaczy gaśnie i roz­błyska na no­wo, czyli wszystko trwa w nie­skoń­czo­ność […]. Nie ist­nie­ją żadne granice czegokolwiek.

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz