Wieloniedzielne odgruzowywanie literek, siedem. Poślizgnięte na czekaniu, by opowiedziały się włoskie literki.
Czekałam na tę książkę rok bez dwóch tygodni. Nie było warto czekać. Zadziwiające, że trzy pierwsze części trzymały niesamowicie poziom, a ta, czwarta i ostatnia, nie trzyma go wcale. No i tyle. Dawno mi się nie zdarzyło, by książki marnowały mój czas. Ta jest drugą w tym miesiącu, która dała radę to zrobić.
Mijały kolejne pory roku. W tym czasie różni ludzie przyszli do kawiarni i przenieśli się do przeszłości. Inni z kolei nie przyszli, a jeszcze inni wyszli, gdy usłyszeli zasady.
🖇
Coś we mnie… choć nie potrafię dokładnie określić co… przywiodło mnie tutaj.
[…]
– Nie było innego sposobu?
– Nie wiem, może był.
🖇
Tak często w życiu stajemy na rozstaju dróg. Każdy żal wynika z czegoś, co wydarzyło się w pewnym momencie, mimo że nigdy nie sądziliśmy, że nas to spotka. Kiedy to nasze własne działanie doprowadza do nieoczekiwanego skutku, jak mielibyśmy nie żałować? W końcu czy kiedykolwiek dostajemy drugą szansę?
🖇
– Chyba nic się nie da zrobić w tej sprawie, prawda?
– Co się stało, już się nie odstanie.
Niektóre problemy uczuciowe można rozwiązać tylko samemu.
Toshikazu Kawaguchi, Zanim się pożegnamy,
przeł. Joanna Dżdża,
Grupa Wydawnicza Relacja, Warszawa 2024.
– Co się właśnie wydarzyło?
– Co ma pani na myśli?
– Teraźniejszość się nie zmienia, prawda?
– Zgadza się.
– Przeszłość też się nie zmienia?
– Nie, nie zmienia się.
– To dlaczego czuję się, jakbym po powrocie do teraźniejszości była zupełnie inną osobą?
🖇
Wciąż nie wiem, co tutaj robię, ale niech będzie…
🖇
– Rozumiem. Rozumiem. Jakie to fascynujące.
🖇
Gdybyś mógł cofnąć się w czasie,
z kim chciałbyś się spotkać?
(tamże)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz