środa, kwietnia 17, 2013

(722+1). I po dziewictwie

 wpis przeniesiony 5.03.2019. 
 (oryginał bez twardych spacji) 

Kupiłam Ją. Z ciekawości. Ze względu na Autorów. Z miłości do pięknych i mądrych książek dla dzieci. I zaskoczyła mnie. Bo to książka w swej formie niebywała. Mieści w sobie nie tylko „książkę właściwą” — słowa, zdania, akapity, rozdziały — zgodnie ze sztuką składania tekstu złożoną (miodzio!), ale również komiks, przypominajki, zbiorek ćwiczeń i… wyjątkowo urocze notatki na marginesach czynione.

W pierwszej chwili, przyzwyczajona do klasyki książkowej tożsamości — lewa strona, prawa strona i czytanie wiersz po wierszu od lewej do prawej — byłam lekko zdegustowana. Ale gdy poznałam Zosię, Profesora O’Rety i żelazną konsekwencję, z jaką nie wchodzą sobie w paradę, ba, nawet nic o sobie nie wiedzą, choć współdzielą wszystkie drukowano-malowane strony, to zachwyciłam się pomysłem, który przyświecał tworzeniu tej książki.

Kontynuując z wdziękiem rozpoczęty przez Sadownika sezon na tracenie dziewictwa… zrobiłam to! Po raz pierwszy w życiu przeczytałam cały komiks.

Kiedy przyszłam ze szkoły, w przedpokoju usłyszałam głos taty: „Czy szanowny pan zechce zjeść lub choć tylko z lekka powąchać tę jakże smaczną potrawę w postaci brązowych jak jesienne kasztany kuleczek pod pierzynką z niebywale delikatnej galaretki?”. Zajrzałam do kuchni i zobaczyłam tatę nakładającego naszemu Pimpkowi karmę do miski. Dziwne to było i nie wiedziałam, czy tata żartuje, postradał zmysły, czy jest po prostu przepracowany.
Zaraz go o to zapytałam.
— Nie patrz na mnie takim wzrokiem, Zosiu — powiedział tata. — To choroba, wirus
stylus niestosovnus. Mój mechanik go ma i ja to od niego złapałem.
I zaczął opowiadać, jak to dziś zawiózł samochód do mechanika i zastał nowego pana, z którym rozmawiał mniej więcej tak:
— Proszę pana, chyba padły mi klocki hamulcowe — pożalił się tata. — Proszę sprawdzić, bo wydaje mi się, że są już do wymiany. Coś tam piszczy przy hamowaniu.
— Szanowny panie, zechce pan wyjaśnić w szczegółach, na czym polega ta niedogodność, którą pan opisał dość jednak pobieżnie, jeśli można zauważyć.


A. Załazińska, M. Rusinek, Co Ty mówisz?! Magia słów czyli retoryka dla dzieci,
Wydawnictwo Literatura, Łódź 2013.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz