środa, kwietnia 24, 2013

(724+2). Berlińskie łzy

 wpis przeniesiony 5.03.2019. 
 (oryginał bez twardych spacji) 

Upłakałam się jak norka z anegdoty, którą opowiedział Arny. Fragment, szybciutko zapisałam, by nie zgubić:

*

Upłakałam się ze wzruszenia, gdy jeden z Uczestników seminarium w niedzielę rano opowiedział, co mu się przytrafiło dzień wcześniej, gdy wracał z koleżanką po całym, wyczerpującym seminaryjnym dniu. Po powrocie do domu, napisałam do Piotra, by ocalić tę historię od zapomnienia. Oto ona:

We were on the underground and my friend Tracey lied down on the chair to relax. As she did that there was an older, kind of tramp guy who said:
Berlin is like a dream...
I said: wow, interesting...
He then offerred some Jägermeister to my friend.

He looked at her lying and said:
In Berlin we forgive everything...
I said: I see...
He said: We forgive because the whole world forgave us...

to już umiem:
danke shön

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz