niedziela, lipca 08, 2018

2937. Wiele wymiarów świra

Wiele płaszczyzn. Wiele wymiarów. Jesteś za karą śmierci? Jesteś przeciw? Dlaczego jesteś za? Dlaczego przeciw? Bycie wyłącznie „za” lub wyłącznie „przeciw” — bez miejsca na wątpliwości — jest rodzajem odmiennego stanu, świra, odlotu i odrealnienia. I to w tej książce widać jak na dłoni.

Wiele perspektyw. W tej książce absurd (po jednej i po drugiej stronie) goni absurd. Bycie jednostronnym czyni człowieka chorym. Bardzo chorym — myślę sobie.

Death Row jest jak wioska. Wszyscy wszystko wiedzą o wszystkich i chcą tego, co wszyscy: pogrzebu państwowego, tyle samo pieniędzy na wydatki w sklepie więziennym, takich samych drogich adwokatów, komitetów obrony, testów DNA.

*

     — Poślub skazanego na śmierć — radzi jej Hester. — To idealny mąż. Nie może cię uderzyć, nie chrapie ci do ucha i sam zbiera z podłogi brudne majtki i skarpetki.
     Kelnerka mruga, mówi, że o tym pomyśli, i odchodzi, żeby przekazać nasze zamówienie do okienka przy kasie.
     — Naprawdę trochę uważam, że są idealni — zwraca się do mnie Hester. — Nie mogą dotknąć niczego innego, tylko twojego serca. Mężczyzna z celi śmierci musi podbić kobietę listami i starać się podtrzymywać oczarowanie. Właściwie to wszyscy mężczyźni powinni spędzić trochę czasu w celach śmierci. Byliby o wiele bardziej przyjaźni dla kobiet.

*

Dla wielu Amerykanów dyskusja o karze śmierci, o ile się ją prowadzi, ogranicza się do pytania, co jest ważniejsze: czy egzekucja powinna być bezbolesna dla skazanego, czy dla sumienia narodu?

*

Strzelby dla małych dziewczynek są różowe. Dla chłopców można wybrać broń w modnych odcieniach brązu. Dziecięce strzelby nazywają się „cricketts”. Kiedy pięcioletnia dziewczynka zabiła taką ministrzelbą dwuletnią siostrzyczkę, a czterolatek swego sześcioletniego przyjaciela, winą obarczano nie prawo swobodnego posiadania broni w Teksasie, ale rodziców. Powinni nauczyć dzieci lepszego obchodzenia się z bronią. Zaostrzenie przepisów prawa do posiadania broni Teksańczycy odrzucają jako niedopuszczalne ograniczenie praw człowieka.

*

     — Zamówił porcję frytek, pudding bananowy i filiżankę kawy. Dla niego też się starałem. Zmuszałem się do patrzenia na dwie strony medalu. Jeśli ofiarą jest twoja matka, to nie dałbyś takiemu człowiekowi puddingu bananowego. Ale jeśli sprawcą jest twój syn? Albo brat? Taka historia wygląda nagle zupełnie inaczej.

*

     — Cywilizowane społeczeństwo zawsze chce móc powiedzieć: „Darujemy ci humanitarną śmierć, której ty nie dałeś ofierze. Posyłamy cię do Stwórcy z pełnym brzuchem. Co z tobą zrobi, to jego sprawa” — mówi Price.

*

Myślała, że kupi swoje ulubione lody truskawkowe. Ale kupił piankę pod prysznic. Dwadzieścia jeden lat temu, kiedy był na wolności, takiej pianki jeszcze nie było na rynku. Przynajmniej on jej nie znał. Chciał wypróbować, „bo żyje się przecież raz, prawda? Ha, ha, ha”, napisał do siostry. Nie wiedział tylko, ile jej użyć, więc poprosił kolegę o radę. Ten odpowiedział, że jedną nakrętkę na myjkę. McCoskey pomyślał jednak, że jest bardzo duży. „W ciągu kilku sekund wyglądałem jak drzewo podczas burzy śniegowej”. Przez chwilę panikował, bo więźniowie nie mają wiele czasu na prysznic, a im więcej wody używał, tym więcej piany się tworzyło.

*

Jeśli trzeba utrzymać więźnia przy życiu do egzekucji, to nagle leczenie staje się możliwe, a jeżeli to konieczne, nawet pod przymusem. Skazani są własnością państwa i nikt inny, tylko właściciel ma prawo zakończyć ich życie. Więźniowie prowadzący strajk głodowy są karmieni na siłę. Skazaniec, który tuż przed egzekucją połknął zaoszczędzone tabletki, żeby stracić przytomność, został odwieziony helikopterem do szpitala akademickiego w Galveston. Zrobiono mu płukanie żołądka, szybko doszedł do siebie, po czym podano mu śmiertelny zastrzyk zgodnie z planem. Kiedy więzień dostał zawału serca niedługo przed wykonaniem wyroku, reanimowano go tylko po to, żeby go potem zabić. Skazaniec umierający na raka z przyjemnością drażnił strażników. Zrobił im psikusa.

*

W tym momencie pojmuję, że mówiąc „dom”, ma na myśli oddział cel śmierci.
     Dlaczego, na Boga, ktoś chciałby wracać do celi śmierci?
     — Mam tam szparę wzdłuż sufitu, przez którą widzę niebo — mówi. — Czasami widzę ptaka albo motyla. Tutaj ciągle patrzę na ścianę z cegły. Najpierw myślałem, że tutaj będzie lepiej, bo mają telewizję. Ale wolę jednak ten kawałek nieba i ptaki.

*

Pastor tłumaczy, dlaczego kara śmierci jest konieczna.
     — Czym byłoby chrześcijaństwo, gdyby Jezus otrzymał karę piętnastu lat więzienia z szansą na wcześniejsze zwolnienie? Niczym! Nie istnielibyśmy!

*

Pastor Robert pamięta dokładnie: w 1962 roku diabeł postawił nogę w Teksasie. Wtedy to prezydent John F. Kennedy i Sąd Najwyższy USA znieśli obowiązkową modlitwę poranną w amerykańskich szkołach.

*

     — Po prostu nie mogę przestać chwalić jego imienia! Jeeeezus!
     Bimmmm.
     — Mahomet jest martwy! Budda nie żyje! Jeeeezus umarł, ale zmartwychwstał! Kto jest najlepszy?! — krzyczy do obecnych.
     — Jezuuuuus! — odpowiadają wierni.
     — W kogo powinniście wierzyć?!
     — W Jeeeezuuuuusa!

*

Co mam zrobić, kiedy opona pęknie mi przy jednej z tych niekończących się polnych dróg? Zapytałam kiedyś Teksańczyka.
     — Nigdy nie pukaj do kogoś z prośbą o pomoc! – odpowiedział.
     Prawo do samoobrony jest pojmowane bardzo szeroko. Samo domniemanie niebezpieczeństwa może wystarczyć do użycia przemocy, mogą cię zabić.

Linda Polman, Laleczki skazańców. Życie z karą śmierci,
przeł. Małgorzata Diederen-Woźniak, Czarne, Wołowiec 2018.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz