wpis przeniesiony 8.04.2019.
(oryginał z zawieszkami)
wieczór. dwa dni temu. telefon. numer nieznany. człowiek — po drugiej stronie zestawionego połączenia — znany (?) lata świetlne temu.
rozmowa. dwadzieścia lat od „że cię nie opuszczę aż do śmierci” plus kilka przed. razem więcej niż dotychczasowa połowa życia dzwoniącej do mnie osoby. rozwód.
drugi dzień przed oczami mam nieaktualne już dane — błysk w oczach człowieka, który kilka lat temu przy kawie o drugiej połowie wspomniał. rozwód. a błysk? rozwód.
w poznawczym dysonansie tkwię drugą dobę. związek?…. z drugą osobą?… doszłam tu: gwarancji brak. jednak jeśli po małżeńskiej przysiędze ludzie nie staną się rodzicami lub przyjaciółmi, to pewność z cienia wylezie na bank. rozwód.
Rodzicielstwo ważna rzecz, ale to bez przyjaźni związek nie przetrwa. Na przyjaźń trzeba zapracować. Znoju i potu czoła nie każda połówka chce doświadczać...
OdpowiedzUsuń