niedziela, lipca 01, 2018

2932. Póki jeszcze jest ten nasz czas

Jabłoń:
(w tygodniu przy kawie czytała)

Sadownik:
Rany! Czytasz na siedząco! Przy stoliczku!
Nie pamiętam, kiedy tak robiłaś ostatni raz.

Jabłoń:
Bo to papier i ciężki.

*

To właśnie tę książkę od setnej strony czytałam już tylko przy stoliczku kawowym, bo ciężka. Ciężka ciężarem, bo ciężka kalibrem była od samego początku, jeszcze czytana w pozycji horyzontalnej.

Wpadłam na nią przez przypadek, gdy kilkanaście dni temu sprawdzałam, ile i które książki Autorki, chcę przeczytać i dlaczego ta, na którą mam największą ochotę wciąż kisi się w dziale „poluję”. W ibuku tej nie ma, więc klik, klik i po trzech dniach pan listonosz zapukał do drzwi.

Skończyłam ją w czwartek i potrzebowałam odparować, poczekać, aż opadnie emocjonalny pył. To książka, która znaczy czas, uświadamiając, że nie jest nieskończony. A może nie znaczy? Ponagla, by żyć, póki jest to możliwe. A może nie ponagla? Jest o życiu, o nieuniknionym przemijaniu, o mierzeniu się z dniem i nocą. Natychmiast przypominają mi się książki Didion i Lewis. To książka o „potem”.

Tak wiele jest do powiedzenia w małżeństwie, tak wiele pozostaje niewypowiedziane. Stwierdzasz, że będą jeszcze inne chwile, inne okazje. Lata!

*

Ogrodnik to modelowy optymista: nie tylko wierzy, że przyszłość przyniesie owoce jego starań, ale też wierzy w przyszłość.

*

Kochanie. To słowo, którym oboje na zmianę zwracamy się do siebie. […]
     Logika, jaka za tym stoi: każdy na świecie może się do nas zwracać po imieniu, ale tylko my dwoje możemy używać tego intymnego określenia.

*

Być śmiertelnym to wiedzieć: nie dam rady, ale muszę próbować.

*

Wstrząsająca jest ta myśl, że nasza tożsamość — to „ja”, które ludzie w nas rozpoznają w swoim mniemaniu: „nasza osobowość” —jest w całości uzależniona od tlenu, wody, pożywienia i snu — że nasz fizyczny byt pozbawiony tylko jednego z nich zaczyna się zmieniać niemal natychmiast — niebawem dla innych już nie jesteśmy „nami” — ale z kolei kim innym jesteśmy?
     Czy „ja” to fizyczne ciało czy raczej ciało to przechowalnia dla „ja”?
     To najstarszy ze wszystkich filozoficznych — metafizycznych — paradoksów. Nie widzi się „ja” bez ciała, które je w sobie skrywa, a jednak nie widzi się też ciała bez „ja”, które je uaktywnia.

*

Potem już zawsze rozpoznajesz te miejsca — przedtem niewidzialne, niedostrzegalne — gdzie gromadzą się kałuże pamięci.

*

Oto, co odkryłam: każdy dzień da się przeżyć, jeśli się go podzieli na części.
     A mówiąc ściśle, każdy dzień da się przeżyć, tylko jeśli się go podzieli na części.

*

[…] masz tu wolną wolę.
     Bo kto ci przeszkodzi, jeśli naprawdę chcesz się zabić? Kto ma taką moralną władzę, kto zna twoje serce?
     […]
     Myśl o samobójstwie jest pocieszająca, ale jednocześnie jest przerażająca. Bo samobójstwo to sekretne drzwi, które, kiedy już raz je otworzysz i przez nie przejdziesz, zatrzaskują się za tobą — już nigdy więcej nie pokonasz tego progu.

*

Nie wyobrażam sobie, jak to jest być tobą, a ja jej na to odpowiedziałam: ja też nie.

*

„Nadzieja to takie coś z piórami”, stwierdziła jakże heroicznie Emily Dickinson. Takie niezdarne, bezbronne, żenujące coś. Ale oto jest.

*

Ralph Waldo Emerson zauważył rozumnie: „Człowiek jest tym, o czym myśli przez cały dzień myśli”. Możemy zakładać, że mówiąc o człowieku, nie wykluczał kobiet.

*

Każdemu zawsze się wydaje, że śmierć czyha gdzie indziej — tak już jest.
     Że nawet jeśli śmierć jest nieuchronna, to jest nieuchronna gdzie indziej.

*

[…] w latach pięćdziesiątych […] wiedziano o nim [autyzmie] niewiele, a zamiast tego dużo spekulowano: to były czasy nasiąknięte Freudem, w których matki autystycznych dzieci, podobnie jak matki homoseksualistów, były „obwiniane” za aberracje wykryte u ich potomstwa.
     Bo obwinianie stanowi najbardziej naturalną reakcją na to, że czyjeś życie legło w gruzach.
     Obarcza się winą tego, kto jest najbliższy i najsłabszy — czyli matkę.

*

Strzeż się lejów […]!
     Terror leja nie polega na tym, że on istnieje. Leje muszą istnieć, to zrozumiałe. Terror leja polega na tym, że go nie zauważasz, że go nigdy nie zauważasz, dopóki do ciebie nie dotrze, że wlazłaś do leja, dopóki nie jest za późno, że już cię wciągnął i dalej wciąga

*

Wszystkie wspomnienia są podróżami, śledztwami. Niektóre to pielgrzymki.

*

W katolickiej kosmologii wierzyło się, że „nieczyste myśli” to poważny grzech. […]
     Jakie niedorzeczne są dla nas takie wyobrażenia! Przynajmniej dla niektórych z nas.
     Jakie potrafią być ważne w życiu innych. Trzeba pamiętać, że większość ludzi zamieszkujących kulę ziemską „wierzy” w swój spersonalizowany związek z jakimś bogiem, często o charakterze represyjnym. Cała ziemia jest przesączona krwią tych, którzy zginęli w imię swych przekonań religijnych, jak i zabitych przez tych, którzy wierzą.

Joyce Carol Oates, Opowieść wdowy,
przeł. Katarzyna Karłowska, Rebis, Poznań 2011.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz