Na moim wirtualnym stosiku, sprawdziłam, od pięciu lat bez trzech tygodni. Zakupiłam w nagłym przypływie optymizmu, że jestem dobrą kandydatką na czytelniczkę tej książki. Fala przypływu ustąpiła, minęło dużo czasu i… wydarzył się Strajk Kobiet i… transparenty. O jednym z nich tydzień temu z małym okładem wspomniała Gepardzica i Drzewko przyznało się, że nie rozumie, bo nie czytała. Nie czytała, bo nie opuszczał jej strach, że intelektualnie nie podoła.
fot. Malwina Kozłowska, fragment,
[dostęp: 14.11.2020],
źródło.
I co z tego, że to lektura w szkole średniej, a Drzewko wiekowe, z dość rozbudowaną edukacyjnie tabliczką znamionową? Nic z tego, naprawdę nic! Wyniki mojej matury są od dziesięciu lat pełnoletnie i choć zacne, to pamięć (1), że tylko dwóm lekturom dałam radę w życiu od początku do końca, ale za to ze zrozumieniem i zachwytem (Latarnik i Kamizelka) oraz pamięć (2) smaku obezwładniającego strachu, że język polski przekreśli moje, nie najgorzej zapowiadające się, studenckie życie, są całkiem świeże, jakby to było wczoraj.
Gepardzica i Smoku kibicowali. Biały Kruk podesłał pięknie czytanego przez Henryka Boukołowskiego audiobuka. Cztery nieudane podejścia do słuchania pierwszego rozdziału zrobiłam. Wróciłam do ibuka. Słuchanie zadziałało dopiero, gdy wkręciłam się w tę rewelacyjną historię. Przeżyć życie bez spotkania z mistrzem i Małgorzatą? Lepiej nie! Mistrzu, Małgorzato, pierwszy w mym życiu audiobuk za mną, dzięki wam i w waszym towarzystwie. Dałam radę nie tylko intelektualnie, ale również kardiologicznie i emocjonalnie. Majstersztyk, nie powieść! Dziś w rozmowie z Gepardzicą ustaliłyśmy, że to nie książka-prorok, tylko książka-diagnoza — niebywale aktualna w XXI wieku.
Annuszka już kupiła olej słonecznikowy, i nie dość, że kupiła, ale już go nawet rozlała.
✎
Przemykające obok werandy koty przybrały już poranny wygląd. Na poetę nieubłaganie zwalał się dzień.
✎
— Kochaneczku, to nonsens!
— Co nonsens?
— Druga świeżość to nonsens! Świeżość bywa tylko jedna — pierwsza i tym samym ostatnia. A skoro jesiotr jest drugiej świeżości, to oznacza to po prostu, że jest zepsuty.
✎
No a czary, jak wiadomo, skoro raz się zaczną, to nic ich już nie powstrzyma.
✎
[…]
co ludzie mogą podrzucić?
— Dziecko! — krzyknął ktoś z sali.
— Absolutnie słusznie — potwierdził konferansjer — dziecko, anonim, ulotkę, maszynę piekielną, diabli wiedzą co jeszcze, ale czterysta dolarów nigdy w życiu nikt nie podrzuci, takiego kretyna nie ma na świecie.
✎
To fakt. A fakty to najbardziej uparta rzecz pod słońcem. Nas jednak interesuje to, co będzie dalej, a nie ów dokonany już fakt.
✎
— […] podejrzewam jednak nie bez podstaw, że ten ból w kolanie to pamiątka po pewnej czarującej wiedźmie, z którą zawarłem bliższą znajomość w roku 1571 w Brockenhill, na Diabelskiej Katedrze.
— Ach, czyż to możliwe? — zawołała Małgorzata.
— Głupstwo! Za trzysta lat przejdzie!
✎
— Nie zdarza się, powiada pan? — powiedział Woland. — To prawda. Ale my jednak spróbujemy. – I zawołał: – Azazello!
✎
— […] Czy to pan jest tym kotem, który wsiadał do tramwaju?
— Ja – przytaknął kot, który czuł się pochlebiony, i dodał: – Miło mi słyszeć, że się pan tak uprzejmie zwraca do kota. Nie wiadomo, dlaczego wszyscy mówią do kotów „ty”, choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu.
✎
— […] Dobrze, dobrze, mogę milczeć! Będę milczącą halucynacją. — I zamilkł.
✎
Mniej więcej o północy sen użalił się wreszcie nad procuratorem. […] zdjął sandały i wyciągnął się. Banga natychmiast wskoczył na pościel i położył się obok, jego pysk znalazł się przy głowie procuratora, który położył dłoń na karku psa i wreszcie zamknął oczy. Dopiero wtedy zasnął i pies.
✎
— Mówimy, jak zawsze, różnymi językami — powiedział Woland. — Ale rzeczy, o których mówimy, nie ulegają od tego zmianie, prawda?
✎
To, co powiedziałeś, powiedziałeś w sposób zdający się świadczyć, że nie uznajesz cieni ani zła. Bądź tak uprzejmy i spróbuj przemyśleć następujący problem — na co by się zdało twoje dobro, gdyby nie istniało zło i jak by wyglądała ziemia, gdyby z niej zniknęły cienie? Przecież cienie rzucają przedmioty i ludzie. Oto cień mojej szpady. Ale są również cienie drzew i cienie istot żywych. A może chcesz złupić całą kulę ziemską, usuwając z jej powierzchni wszystkie drzewa i wszystko, co żyje, ponieważ masz taką fantazję, żeby się napawać niezmąconą światłością? Jesteś głupi.
✎
— Niechcący powiedziałeś teraz prawdę — powiedziała — diabli wiedzą, co to ma znaczyć, i diabli, wierz mi, wszystko załatwią! […]
— A wiesz, że rzeczywiście jesteś teraz podobna do wiedźmy.
— Wcale nie przeczę — odpowiedziała Małgorzata — jestem wiedźmą i bardzo się z tego cieszę.
✎
Czy po to, żeby uważać się za żyjącego, trzeba koniecznie siedzieć w suterenie, w jednej koszuli i szpitalnych kalesonach? To śmieszne!…
✎
— Płoń, płoń, dotychczasowe życie!
— Spłoń, cierpienie! — wołała Małgorzata.
Michaił Bułhakow, Mistrz i Małgorzata,
przeł. Irena Lewandowska, Witold Dąbrowski,
Agora, Warszawa 2012.
(wyróżnienie własne)
— To zupełnie proste! — odparł. — Ci, którzy są otrzaskani z piątym wymiarem, bez trudu mogą powiększyć lokal do potrzebnych rozmiarów. Powiem więcej, łaskawa pani — do czort wie jakich rozmiarów! Zdarzało mi się zresztą — paplał dalej Korowiow — spotykać ludzi, którzy nie tylko nie mieli zielonego pojęcia o piątym wymiarze, ale w ogóle o niczym nie mieli zielonego pojęcia, niemniej dokonywali najprawdziwszych cudów, jeśli chodzi o powiększenie swoich mieszkań.
✎
— Taki jeden krytyk… Dziś wieczorem zdemolowałam mu całe mieszkanie.
— Proszę, proszę! A czemuż to?…
(tamże)
Wracam do tej książki średnio co rok, przed Wielkanocą.
OdpowiedzUsuńI naogół lekturę kończę na opowieści o ukrzyżowaniu.
Wyznam, że dalszy ciąg jakoś nie ma już tego ciągu, nie wciąga.
Ale może to odruch obronny, wszak spora część rozgrywa się w piekle, wolałbym to odwlec.
Z pierwszej części utkwił mi w pamięci taki fragment: Co, Boga też nie ma?
Ludzie, u was piwa nie ma, mięsa nie ma, a teraz na dodatek Boga nie ma? Czy u was w ogóle coś jest?
Oczywiście po napisaniu powyższego komentarza zajrzałem do źródła.
OdpowiedzUsuńWedług zasady - najpierw strzelać, potem sprawdzać o co chodzi.
Tym razem rezultat nie jest taki zły, tyle że dyskusja o Bogu jest teoretyczna a braki w zaopatrzeniu wspomniane są w połączeniu z brakiem diabła.
Pozdrawiam.
ale to piwa nie ma, mięsa nie ma, a teraz na dodatek Boga nie ma? Czy u was w ogóle coś jest? jest piękne!
UsuńHistoria Piłata dalej jest fascynująca, więc sporo przyjemności sobie odbierasz.
Tymczasem u nas w Prawej i Sprawiedliwej Polsce piwo jest, mięso jest, ale Bóg wyjechał urlopowo, nie może patrzeć na to, co się dzieje. Nawet On nie wpadłby, że kobiety z prawidłowo nadanym peselem (czyli obywatelki) to terrorystki i trzeba je antyterrorystami potraktować. Smutny teraz to kraj.