Widziałam zwiastun przysłany przez Kaan. Bez zachwytu — z Dziesiątą Muzą mam niełatwą relację — żadna postać mi nie pasowała, książka lepsza!
Wiadomo, że lepsza, ale dałam się namówić Sadownikowi i obejrzeliśmy. Film jest dobry, ale książka (o tym samym tytule) milion razy lepsza — samo tłumaczenie to majstersztyk. Na plus należy zaliczyć filmowi, że jest włoski (włączyliśmy sobie napisy). Nie zająknęłabym się tu na ten temat, ale wyjęłam z filmu piosenkę i muszę ją tu mieć, bo włoska, bo ładna. Ta, też z filmu, łazi za mną z premedytacją, choć wie, że nie jest z mojej bajki.
Laura Pausini, Io sì.
…sto qui, sto qui…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz