Duszę mi dźga ta książka od niedzieli wieczorem, gdy ją skończyłam. Uwiera i boli bardzo — tak być powinno!
Wiedziałam, że wyjdzie i… czekałabym na ibuka. Na szczęście zostałam nią obdarowana dzień po tym, jak ukazała się w papierzu. Moje przeczucia, że to ważna książka, potwierdziły się w pełni i z nawiazką. Śmiało mogę napisać: jeśli masz w tym roku przeczytać tylko jedną książkę, na Boga, niech to będzie właśnie ta! Szczególnie, gdy nie jesteś ani gruba, ani gruby. ta książka otworzy Ci oczy na rzeczy, o których nie masz pojęcia.
Najważniejsza rzecz, którą zobaczyłam dzięki tej książce, to to, że otyłość, jak ciąża, jest sprawą publiczną. Pozostałam wstrząśnięta tym faktem, nie zmieszana.
I tytuł — pierwsze słowo — majstersztyk! Tylko tym, którzy nie zajrzą do książki, wyda się trywialnie oczywisty. Tymczasem jest on wyjątkowo wielowymiarowy. Narobiłam się, by nie wybrać cytatów, które to rozszyfrowują.
dla ciebie, moje słońce, za pokazanie mi, czego już nie potrzebuję, i za znalezienie drogi do mojego ciepła
*
Mamy tak ograniczone pojęcie kobiecości. Kiedy jesteś bardzo wysoka i szeroka, przy czym tatuaże też, jak sądzę, nie pomagają, nazbyt często prezentujesz się jak „niekobieta”. Kolor skóry też odgrywa tu swoją rolę. Czarnym kobietom rzadko pozwala się na kobiecość.
*
Jestem gruba. Mam metr dziewięćdziesiąt wzrostu. Zajmuję przestrzeń na niemal wszystkie możliwe sposoby.
*
Tego uczy się większość dziewcząt — że powinnyśmy być szczupłe i drobne. Nie powinnyśmy zajmować przestrzeni. Powinno się nas widzieć, ale nie słyszeć, a jeśli nas widać, powinnyśmy stanowić widok przyjemny dla mężczyzn, akceptowalny dla społeczeństwa.
*
Kiedy masz nadwagę, twoje ciało staje się pod wieloma względami sprawą publiczną. […] Ludzie z góry przyjmują pewne wyjaśnienia i rzutują je na twoje ciało; prawda twojego ciała, niezależnie od tego, jakakolwiek by była, wcale ich nie interesuje.
*
Niezależnie jednak od tego, co zrobisz, twoje ciało staje się sprawą publiczną, będzie omawiane przez rodzinę, znajomych i obce osoby. Twoje ciało będzie komentowane niezależnie od tego, czy przybierzesz ja wadze, czy stracisz, czy też swoją nieakceptowalną wagę zachowasz. Różne osoby będą przedstawiać ci statystyki i informacje dotyczące zagrożeń związanych z otyłością, jak gdybyś nie tylko była gruba, ale też niewiarygodnie głupia, niczego nieświadoma, i jakbyś miała złudzenia co do własnego ciała i co do rzeczywistości, która jest wobec takich ciał żywiołowo wręcz niegościnna. Tego rodzaju uwagi przybierają często formę wyrazów troski, jak gdyby ludzie, którzy je wygłaszają, myśleli jedynie o tym, co jest dla ciebie najlepsze. Zapominają, że jesteś osobą. Jesteś swoim ciałem, niczym więcej, a twojego ciała powinno być — do cholery — zdecydowanie mniej.
*
Jestem osobą o zdecydowanych poglądach i jako krytyczka kultury dość regularnie daję im wyraz. Jestem pewna swoich opinii i uważam, że mam prawo przedstawiać swój punkt widzenia, bez konieczności przepraszania. Moja pewność siebie zazwyczaj denerwuje osoby, które się ze mną nie zgadzają. Rzadko kiedy dyskusja dotyczy moich poglądów. Podejmowany jest natomiast temat mojej wagi.
fot. Jay Grabiec,
[dostęp: 20.06.2021], źródło.
Moje ciało oferuje mi siłę obecności. Moje ciało jest pełne mocy.
*
Zawsze zastanawiałam się, jak tak naprawdę wygląda proces zdrowienia — na ciele, na duchu. Pociąga mnie wizja, zgodnie z którą umysł czy dusza mogą zrosnąć się tak doskonale jak kość. Że jeśli przez określony czas będą dobrze nastawione, odzyskają pierwotną siłę. Ale gojenie się nie jest aż tak proste. Nic nigdy nie jest tak proste.
*
Nienawidzę tego, że jestem wyjątkowo widoczna a jednocześnie niewidzialna. Nienawidzę tego, że nie pasuję do wielu miejsc, w których chcę być. Mam wdrukowane, że gdybym wyglądała inaczej, to wszystko by się zmieniło. Na logikę dostrzegam błąd w tym rozumowaniu, ale emocjonalnie nie jest tak łatwo dojść z tym do ładu.
*
Zrównywanie szczułej sylwetki z poczuciem własnej wartości jest potężnym kłamstwem.
*
Uważam za niezwykle ważne to, żeby kobiety mogły czuć się dobrze we własnych ciałach, bez potrzeby zmieniania w nich wszystkiego. Jestem (chcę być) przekonana, że moja wartość jako istoty ludzkiej nie wynika z mojego rozmiaru ani wyglądu. Wiem, jako osoba, która dorastała w kulturze zasadniczo toksycznej dla kobiet, nieustannie starającej się dyscyplinować kobiece ciała, jak ważny jest opór przeciw niedorzecznym standardom, określającym, jak powinno wyglądać ciało — moje czy czyjekolwiek.
*
Im jestem starsza, tym lepiej rozumiem, że życie jako takie jest pogonią za pragnieniem.
Roxane Gay, Głód. Pamiętnik (mojego) ciała,
przeł. Anna Dzierzgowska, Cyranka, Warszawa 2021.
(wyróżnienie własne)
[…] schodki? Jak wiele? Czy mają poręcz? Muszę zadawać sobie takie pytania i w związku z tym dostrzegam ułamek pytań, jakie muszą sobie zadawać osoby z niepełnosprawnościami, żeby móc wyjść w świat. Pokazuje mi to, jak wiele rzeczy traktuję jako oczywiste, kiedy nasze ciała nie mają żadnych ograniczeń.
*
Oto jestem, wreszcie dając sobie prawo i wolność, by być kruchą i przerażająco ludzką. Oto jestem i rozkoszuję się tą wolnością.
(tamże)
A ja się trochę nie zgodzę, ale tylko trochę ;), bo to problem nie tylko otyłych, ale wszystkich odbiegających od normy. Jak jesteś drobna, mała, nie masz tipsów, makijażu, garsonki, i jeszcze paru standardowych atrybutów, to też jesteś traktowana po prostu niepoważnie. W komunikacji publicznej nie masz prawa usiąść na jedynym wolnym miejscu, nawet, gdy padasz z nóg a młodsi siedzą (ja nawet siadać nie próbuję), w sklepie możesz poczekać, aż obsłużeni zostaną ci poważnie wyglądający (tak, zdarzyło się). Ludzie boją się innych niż "masa", bo inni mają odwagę być inni, a zatem mogą być niebezpieczni. Zagrażają.
OdpowiedzUsuń