środa, czerwca 23, 2021

4286. Czytane przed gigantem (II)

Duszę mi dźga ta książka od niedzieli wieczorem, gdy ją skończyłam. Uwiera i boli bardzo — tak być powinno!

Wiedziałam, że wyjdzie i… czekałabym na ibuka. Na szczęście zostałam nią obda­ro­wa­na dzień po tym, jak ukazała się w pa­pie­rzu. Moje przeczucia, że to ważna książ­ka, po­twier­dzi­ły się w pełni i z nawiazką. Śmiało mogę napisać: jeśli masz w tym roku prze­czy­tać tylko jedną książkę, na Boga, niech to bę­dzie właśnie ta! Szcze­gól­nie, gdy nie jesteś ani gruba, ani gruby. ta książka otworzy Ci oczy na rzeczy, o któ­rych nie masz pojęcia.

Najważniejsza rzecz, którą zobaczyłam dzięki tej książce, to to, że otyłość, jak ciąża, jest sprawą publiczną. Pozostałam wstrząśnięta tym faktem, nie zmieszana.

I tytuł — pierwsze słowo — majstersztyk! Tylko tym, którzy nie zajrzą do książki, wyda się trywialnie oczywisty. Tym­cza­sem jest on wyjątkowo wielowymiarowy. Narobiłam się, by nie wybrać cytatów, które to rozszyfrowują.

dla ciebie, moje słońce, za pokazanie mi, czego już nie potrzebuję, i za znalezienie drogi do mojego ciepła

*

Mamy tak ograniczone pojęcie kobiecości. Kiedy jesteś bardzo wysoka i szeroka, przy czym tatuaże też, jak sądzę, nie pomagają, nazbyt często prezentujesz się jak „niekobieta”. Kolor skóry też odgrywa tu swoją rolę. Czarnym kobietom rzadko pozwala się na kobiecość.

*

Jestem gruba. Mam metr dziewięćdziesiąt wzrostu. Zajmuję przestrzeń na niemal wszystkie możliwe sposoby.

*

Tego uczy się większość dziewcząt — że powinnyśmy być szczupłe i drobne. Nie powinnyśmy zajmować przestrzeni. Powinno się nas widzieć, ale nie sły­szeć, a jeśli nas widać, powinnyśmy stanowić widok przy­jem­ny dla męż­czyzn, akceptowalny dla spo­łe­czeń­stwa.

*

Kiedy masz nadwagę, twoje ciało staje się pod wieloma względami sprawą publiczną. […] Ludzie z góry przyjmują pewne wyjaśnienia i rzutują je na twoje ciało; prawda twojego ciała, niezależnie od tego, jakakolwiek by była, wcale ich nie interesuje.

*

Niezależnie jednak od tego, co zrobisz, twoje ciało staje się sprawą pu­blicz­ną, będzie omawiane przez rodzinę, znajomych i obce osoby. Twoje ciało będzie ko­men­to­wa­ne niezależnie od tego, czy przybierzesz ja wadze, czy stracisz, czy też swoją nieakceptowalną wagę zachowasz. Różne osoby będą przedstawiać ci sta­ty­sty­ki i informacje dotyczące zagrożeń zwią­za­nych z oty­ło­ścią, jak gdybyś nie tylko była gruba, ale też nie­wia­ry­god­nie głupia, niczego nie­świa­do­ma, i jakbyś miała złudzenia co do własnego ciała i co do rze­czy­wi­sto­ści, która jest wobec takich ciał żywiołowo wręcz nie­go­ścin­na. Tego rodzaju uwagi przybierają często formę wy­ra­zów troski, jak gdyby ludzie, którzy je wygłaszają, myśleli jedynie o tym, co jest dla ciebie naj­lep­sze. Zapominają, że jesteś osobą. Jesteś swoim ciałem, niczym więcej, a two­je­go ciała powinno być — do cholery — zdecydowanie mniej.

*

Jestem osobą o zdecydowanych poglądach i jako krytyczka kultury dość regularnie daję im wyraz. Jestem pewna swoich opinii i uważam, że mam prawo przedstawiać swój punkt widzenia, bez konieczności przepraszania. Moja pewność siebie zazwyczaj denerwuje osoby, które się ze mną nie zga­dza­ją. Rzadko kiedy dyskusja dotyczy moich poglądów. Podejmowany jest natomiast temat mojej wagi.


fot. Jay Grabiec,
[dostęp: 20.06.2021], źródło.

Moje ciało oferuje mi siłę obecności. Moje ciało jest pełne mocy.

*

Zawsze zastanawiałam się, jak tak naprawdę wygląda proces zdrowienia — na ciele, na duchu. Pociąga mnie wizja, zgodnie z którą umysł czy dusza mogą zrosnąć się tak doskonale jak kość. Że jeśli przez określony czas będą dobrze nastawione, odzyskają pierwotną siłę. Ale gojenie się nie jest aż tak proste. Nic nigdy nie jest tak proste.

*

Nienawidzę tego, że jestem wyjątkowo widoczna a jednocześnie nie­wi­dzial­na. Nienawidzę tego, że nie pasuję do wielu miejsc, w których chcę być. Mam wdrukowane, że gdybym wyglądała inaczej, to wszystko by się zmie­ni­ło. Na logikę dostrzegam błąd w tym rozumowaniu, ale emocjonalnie nie jest tak łatwo dojść z tym do ładu.

*

Zrównywanie szczułej sylwetki z poczuciem własnej wartości jest potężnym kłamstwem.

*

Uważam za niezwykle ważne to, żeby kobiety mogły czuć się dobrze we własnych ciałach, bez potrzeby zmieniania w nich wszystkiego. Jestem (chcę być) przekonana, że moja wartość jako istoty ludzkiej nie wynika z mojego rozmiaru ani wyglądu. Wiem, jako osoba, która dorastała w kul­tu­rze zasadniczo tok­sycz­nej dla kobiet, nieustannie starającej się dys­cy­pli­no­wać kobiece ciała, jak ważny jest opór przeciw nie­do­rzecz­nym stan­dar­dom, określającym, jak powinno wy­glą­dać ciało — moje czy czyjekolwiek.

*

Im jestem starsza, tym lepiej rozumiem, że życie jako takie jest pogonią za pragnieniem.

Roxane Gay, Głód. Pamiętnik (mojego) ciała,
przeł. Anna Dzierzgowska, Cyranka, Warszawa 2021.
(wyróżnienie własne)

[…] schodki? Jak wiele? Czy mają poręcz? Muszę za­da­wać sobie takie py­ta­nia i w związku z tym do­strze­gam ułamek pytań, jakie muszą sobie za­da­wać osoby z nie­peł­no­spraw­no­ściami, żeby móc wyjść w świat. Po­ka­zu­je mi to, jak wiele rzeczy traktuję jako oczywiste, kiedy nasze ciała nie mają żad­nych ograniczeń.

*

Oto jestem, wreszcie dając sobie prawo i wolność, by być kruchą i przerażająco ludzką. Oto jestem i roz­ko­szu­ję się tą wolnością.

(tamże)

1 komentarz:

  1. A ja się trochę nie zgodzę, ale tylko trochę ;), bo to problem nie tylko otyłych, ale wszystkich odbiegających od normy. Jak jesteś drobna, mała, nie masz tipsów, makijażu, garsonki, i jeszcze paru standardowych atrybutów, to też jesteś traktowana po prostu niepoważnie. W komunikacji publicznej nie masz prawa usiąść na jedynym wolnym miejscu, nawet, gdy padasz z nóg a młodsi siedzą (ja nawet siadać nie próbuję), w sklepie możesz poczekać, aż obsłużeni zostaną ci poważnie wyglądający (tak, zdarzyło się). Ludzie boją się innych niż "masa", bo inni mają odwagę być inni, a zatem mogą być niebezpieczni. Zagrażają.

    OdpowiedzUsuń