wtorek, czerwca 22, 2021

4285. Czytane przed gigantem (I)

Pierwszą część tego cyklu czytałam jako ostatnią, skończoną książkę na gigancie. Drugą (tę książkę) za­czę­łam jeszcze tam, ale potem porzuciłam. Gdy już w końcu wylądowałam w ulu, wróciłam do niej, nie mogąc się już oderwać. Ryczałam (nie płakałam), czytając, jak bóbr! A beletrystyka na to: widzisz, jak chcesz, to potrafisz. Na koniec okazało się, że… będzie trzeci tom. Będzie trzecia część, będzie!

Czekam więc na szwedzki trzeci tom, a potem na przekład ze szwedzkiego na polski. Trochę będzie tego czekania. Poczekam.

Najgorsze w innych ludziach jest to, że jesteśmy od was uzależnieni. Wasze czyny mają wpływ na nasze życie. Nie tylko tych, których wybieramy i lu­bi­my, ale również pozostałych – idiotów. […] Wy też macie wpływ na na­sze życie, w każdym momencie.

*

Miłości nie da się zmierzyć, ale nie powstrzymuje nas to przed kolejnymi próbami. Jedną z miar może być prze­strzeń: ile dasz jej człowiekowi, którym jesteś, by stać się tym, którym chcesz być?

*

Sport to tylko sport, dopóki ludzie, którzy w dupie mają sam sport, nie dostrzegą, że można coś na nim ugrać. Wtedy zmie­nia się w ekonomię.

*

Życie to tak cholernie dziwna sprawa. Poświęcamy cały nasz czas, by je kon­tro­lo­wać, mimo to najbardziej kształtuje nas to, co dzieje się całkowicie poza naszym zasięgiem.

*

Niektóre słowa nie cichną w nas jednak nigdy.

*

[…] przychodzi mu do głowy myśl jakiegoś filozofa: „Człowiek jest jedynym stworzeniem, które nie zgadza się być tym, czym jest”.

*

Kim więc chce być? Wszyscy mamy momenty, w których się to rozstrzyga. Gdy wybieramy.

*

     — Czy można się z tym kiedykolwiek pogodzić?
     — Nie.
     Teemu obraca kubkiem. Okrążenie za okrążeniem.
     — Jak w takim razie żyć, do kurwy nędzy? – pyta.
     — Człowiek walczy jeszcze mocniej – mówi cicho Peter.

*

     — A ty jej wybaczyłeś?
     — Tak.
     — Dlaczego?
     — Bo ludzie popełniają błędy.

*

     — […] Nie chcę, żebyś coś dla mnie robił! Chcę, żebyś mi WIERZYŁ. Nie chcę, żebyś mnie gdzieś zabierał, tylko wspierał, tak żebym sama mogła się tam dostać!
     — Okej.
     — Co „okej”?
     — Okej… Ja… Po prostu okej. Ja… też cię kocham.

*

[…] z każdym krokiem do przodu robimy prawie taki sami w tył. Z perspektywy czasu zmiana zachodzi wolno, prawie nie da się jej w trakcie zauważyć.

*

     — Jeśli będziesz się bił, to cię zdyskwalifikują! Potrzebujemy cię! – mówi Benji.
     — Ale on pierdoli jak pojebany! – krzyczy Vidar, wskazując na prze­ciw­nika.
     — Co powiedział? – pyta Benji.
     — Że jesteś pedałem!
     Benji patrzy na niego długo.
     — Ja JESTEM pedałem, Vidar.
     Wzburzony Vidar uderza pięściami po niedźwiedziu na piersi.
     — Ale NASZYM pedałem!
     Benji wzdycha ciężko ze wzrokiem wbitym w lód. To najbardziej chory komplement, jaki kiedykolwiek otrzymał.
     — Możemy teraz po prostu pograć w hokeja? – prosi.
     — No dobra – mruczy Vidar.

*

Wykluczenie to znużenie, które wżera się w szkielet. Ludzie, którzy są jak wszyscy inni i należą do większości, nigdy tego nie pojmą. Jak mieliby to zrobić?

*

[…] porównanie ze sklepem z porcelaną: mucha nie jest w stanie zbić w nim najmniejszej filiżanki. Natomiast taka, która lata w uchu byka, aż ten w pa­ni­ce i złości wbiega do sklepu, może zniszczyć wszystko.

*

Nie wierzę w gole ani tabele, ale w sygnały i symbole.

*

     — Mój ojciec życzył sobie pewnie nieraz, żebym była chłopcem.
     — Dlaczego?
     — Bo wiedział, że żeby zyskać akceptację, zawsze będę musiała być co najmniej dwa razy lepsza od mężczyzn. To samo dotyczy teraz ciebie. Bę­dziesz oceniany inaczej. Ci, którzy mnie nienawidzą, pozwolą mi praw­do­po­dob­nie trenować drużynę, ale tylko jeśli wygramy. Pozwolą ci też pewnie grać, ale tylko jeśli będziesz najlepszy. Już nie wystarczy, że jesteś po prostu dobry.
     — To tak cholernie niesprawiedliwe – mówi cicho Benji.

*

Czy było warto? Skąd mamy to zawczasu wiedzieć?

*

Bycie mamą jest jak drenaż domu albo wymiana dachu: wymaga czasu, po­tu i pieniędzy, a gdy wszystko jest gotowe, wygląda dokładnie tak samo jak wcześniej. Za to nie dostaje się pochwał. Natomiast pozostanie w biurze godzinę dłużej to jak zawieszenie nowego obrazu albo lampy – wszyscy to widzą.

*

Prawda o ludziach jest bowiem tyleż prosta, co nie do znie­sie­nia: rzadko chcemy tego, co dobre dla wszystkich. Naj­czę­ściej chcemy tego, co dobre dla nas.

*

Rzadko możemy być dumni z naszych spontanicznych reakcji. Mówi się, że pierwsza myśl na dany temat jest najszczersza, ale najczęściej to nie­praw­da. Zwykle jest najgłupsza. Bo po co w innym razie byłoby nam głębsze za­sta­no­wienie?

*

Niepokój. Włada nami, nie pozostawiając żadnych śladów.

*

W głębi serca chcielibyśmy, żeby wszystkie bajki były proste, ponieważ pra­gnie­my, żeby właśnie tak wyglądała też rzeczywistość. Ale społeczności są jak lód, nie jak woda. Nie zaczynają nagle płynąć w jakimś kierunku tyl­ko dlatego, że się je o to prosi. Zmiany w nich dokonują się cen­ty­metr po cen­ty­metrze, jak w lodowcu. Czasem nie ruszają się wcale z miejsca.

*

Dlaczego siedzi tu pani po nocy i strzela do bramki?
     Zackell się uśmiecha.
     — Bo to fajne.

*

     — […] Chcę tylko, żeby wszystko było jak zwykle!
     Ramona opuszcza ręce. Wzdycha. Nalewa więcej alkoholu.
     — Wiem, chłopcze. Jest jak jest. Musimy po prostu poszukać dla nas nowego jak zwykle. Są dwa rodzaje ludzi. Niektórzy potrzebują więcej czasu, a inni więcej rozumu. Ta druga grupa jest już stracona, ale warto poczekać i zobaczyć, ilu jest w tej pierwszej, zanim zaczniemy walić im tym po głowach. Benji unika jej wzroku.
     — Czy pani też się na mnie zawiodła?
     Ramona wybucha śmiechem, kaszle dymem.
     — Ja? Bo chcesz sypiać z facetami? Mój kochany, zawsze bardzo cię lu­bi­łam. Życzę ci szczęśliwego życia. Mogę tylko żałować, że wolisz sypiać z fa­ce­ta­mi, bo to mogę powiedzieć ci od razu: z facetami nie można być szczę­śli­wym. Oni, do cholery, to nic innego, tylko, kurwa, problemy!

*

Nie da się wcisnąć pauzy, gdy wszystkiego robi się za dużo i nie mamy już na to siły. Pocieszać może tylko to, że wszy­scy jedziemy na tym samym wózku.

*

Gdy dzieją się okropne rzeczy, część ludzi jest niczym fale, ale są i tacy, co zmieniają się w skały. Falami rzuca tam i z powrotem, gdy przychodzi wiatr, skały natomiast, niewzruszone w oczekiwaniu, aż sztorm minie, przyjmują każde uderzenie.

*

Słowa są jak wyschnięte gałązki, łamliwe pod najmniejszym ciężarem.

*

     — […] tylko dzieci biorą odpowiedzialność jedynie za to, co robią. Dorośli muszą też odpowiadać za to, co powodują. Jesteś przywódcą. Mężczyźni po­dą­ża­ją za tobą. Jeśli więc nie weźmiesz odpowiedzialności za swój ogon, to jesteś tylko zwykłym potworem.

*

Wyobraźnia napędza nam zawsze więcej strachu niż sama rzeczywistość.

*

Gdy ktoś na nas patrzy, dni po pierwszym pocałunku, gdy to nadal jest na­sza ma­ła, niewytłumaczalna tajemnica. Że mnie chcesz. To tylko po­dat­ność na zranienie, nic strasznego.

*

Co zrobić, jeśli marzy się o tym, by wszystko było jak dawniej? Idzie się do pracy. I ma się nadzieję na najlepsze.

*

Żałoba jest niczym dzikie zwierzę, które targa nas tak daleko w mrok, że wydaje się, że nigdy już stamtąd nie wrócimy. Nigdy nie będziemy się już śmiać. Boli tak bardzo, że nigdy do końca nie zrozumiemy, czy kiedyś nam przejdzie, czy też po prostu trzeba się do niej przyzwyczaić.

*

[…] gdzieś w głębi naszego DNA tkwią dowody na czu­łość matki i ojca.

*

     — „Kiedy spoglądasz w otchłań, ona również patrzy na ciebie”. Tak. To Nietzsche.

*

Albo… jak to, kurwa, było? „A ci, którzy tańczyli, zostali uznani za szalonych, przez tych, którzy nie słyszeli muzyki”.

*

Długie małżeństwo to suma drobnych rzeczy, ale gdy je zgubimy, nigdy nie wiadomo, gdzie i od czego zacząć szukać.

*

Czasami nie potrzeba wiele, żeby zacząć coś kochać. Wystarczy czas.

Fredrik Backman, My przeciwko wam,
przeł. Anna Kicka, Sonia Draga, Warszawa 2020.
(wyróżnienie własne)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz