czwartek, lutego 03, 2022

4534. Covid Zone (III)

Naoglądałam się już w życiu lekarzy. Większość z nich miała głębokie deficyty ko­mu­ni­kacyjne i traktowała mnie w najlepszym razie patriarchalnie — nie wia­do­mo, czy śmiać się, czy płakać, gdy zachowuje się w ten sposób kobieta — w standardzie jak dziecko, w naj­gorszym jak debila. I nic nie mogłam z tym zrobić — taki klimat.

Trzy dni temu, Sadownik zaordynował lekarza, a Jabłoń była na tyle przerażona i ledwo żywa, że sił na protestowanie jej zabrakło.

Lekarka. Przyszła. Była rzeczowa, ale uważna na niemoc. Osłuchała. Bez zadęcia po­in­for­mo­wa­ła, co i kiedy robić, gdyby. Wychodziła z ula w porze suczego, wie­czor­ne­go wyjścia na spacer. Heniutka twardo ładowała się jej do torby, by medyczna pro­fesjo­na­listka zlitowała się i zabrała bezbronne zwierzę od tych omikronów.

Pani doktor chwyciła mnie za serce, gdy zaczęła sierściuchowi na głos tłumaczyć, że jej szczurki nie byłyby zachwycone, gdyby przyprowadziła do domu psa, choć ro­zu­mie, że Henia byłaby zachwycona szczurkami na pewno. Zapytana, jak znosi fakt, że szczurki żyją tylko dwa–trzy lata, odpowiedziała, że te Jej i tak mają szczęście, że nie skończyły jako karma dla zwierząt, bo to laboratoryjne odzyski.

Długo wieczorem o pani doktor rozmawialiśmy, bo rozmarzyliśmy się, że byłoby cudownie mieć taką ro­dzin­ną. Okazało się, że w swoim bio ma: mama czterech szczurków.

Może ja po prostu powinnam unikać lekarzy, którzy nie mają zwierząt? Ci, co mają tylko samochody, chorzy są po prostu. A mamy kudłatych światów są fajne i już.

2 komentarze:

  1. Ja w ogóle myślę, że ludzie, którzy mają zwierzęta, są jacyś ... bardzkiej ludzcy? Zazwyczaj. Jakby posiadanie zwierzęcia odzierało ich z jakichś masek i form przyjętych w celu zaznaczenia swego miejsca w stworzonym przez siebie świecie stanowisk, pozycji, hierarchii itp...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ciekawe, pomyślałam, że nie da się tego samego, co o ludziach ze zwierzętami, powiedzieć o ludziach z dziećmi. :))))))

      Usuń