Na początku tego tygodnia upłakałam się jak norka dzięki Smoku, który w roli literkowego kaowca trzyma rękę na pulsie, jeśli chodzi o lubianego felietonistę. Decyzja, by zatrzymać tu wyimki, zapadła we wtorek, ale na siły, by to zrobić, musiałam poczekać do dziś. Zachować od niepamięci, ale i polemizować.
Nie tylko znam psa-rasistę, ja dzielę życie z kudłatą rasistką i ejdżystką. Henia nie znosi buldożków francuskich i daje im to odczuć, udając, że są powietrzem, choć one są nią zachwycone zwykle od pierwszego wejrzenia. Gdy ja w siódmym niebie przy każdym napotkanym szczeniaku rozpływam się ze szczęścia, Henia patrzy na mnie z politowaniem i obrzydzeniem, psie dzieci działają Heni na nerwy od pierwszej sekundy, nie muszą zupełnie nic robić, wystarczy, że są; a jeśli próbują wejść z Kudłatą w relację, ta ostatnia głębokim, niskim szczęknięciem komunikuje im uprzejmie: spierdalaj! Sadownik kwituje takie chwile zawsze w ten sam sposób: ma to po mamusi. Fakt, ludzkie niemowlęta nie zachwycały i nie zachwycają mnie wcale.
Jeśli ludzie mają Duszę — choć czasem trudno uwierzyć, że wszyscy — to psy, panie Krzysztofie, mają ją na pewno. By kochać, trzeba mieć Duszę, a przynajmniej Ducha. Nie czarujmy się, jeśli chodzi o miłość, człowiek to tylko marna podróba psa. I choćby z powodu miłości do ludzi, nie zawsze uzasadnionej, psy na pewno idą do nieba (fajnego, na pewno nie katolickiego).
Czy spotkaliście kiedyś psa prezentującego spiskowe teorie dziejów? Natknęliście się na psa homofoba, antysemitę, psa płaskoziemcę, na psa foliarza, a choćby i psa zwolennika Konfederacji? Nie spotkaliście, jestem pewien
[…]. *
Powiedzcie z ręką na sercu: czy zetknęliście się kiedyś z psem, który byłby kompletnym imbecylem? No właśnie, na pewno mieliście do czynienia z kompletnymi imbecylami rodzaju ludzkiego, nawet jeśli nie osobiście — choć w życiu prywatnym wyjątkowo trudno uniknąć takich osobników — to obserwując życie publiczne, nieraz łapaliście się za głowę, krzycząc: „Co za imbecyl!”. O żadnym psie nigdy zaś nie powiedzieliście, że jest imbecylem. *
Prędzej dogadasz się z psem niż ze statystycznym Polakiem, prędzej z psem dojdziesz do kompromisu i osiągniesz wzajemne zrozumienie niż z Polakiem, ta prawda jest okrutna, ale za to prawdziwa. Wyższość psa nad Polakiem polega na tym, że pies będzie słuchał, co masz mu do powiedzenia, jakie masz argumenty, jakie propozycje, tymczasem Polak będzie słuchał tylko siebie i domagał się, żebyś wykonywał jego polecenia i podzielał w pełni jego wizję świata. Jest to zazwyczaj wizja świata charakterystyczna dla wariatów. Pies może być oczywiście mniej lub bardziej stuknięty, ale żaden pies nie jest obłąkańcem w sensie kliniczym.
Krzysztof Varga, O wyższości psa nad Polakiem, * * *
Psów się pan boi? Niech się pan ich nie boi. Obwąchają pana tylko. Kto pierwszy raz, muszą go obwąchać. Żebym to ja wiedział. Nie uczyłem ich tego. Same z siebie tak. Pies, jak człowiek, jest nieprzenikniony. Pan ma psa? To powinien pan mieć. Od psa można się dużo nauczyć. Wiesław Myśliwski, Traktat o łuskaniu fasoli,
Newsweek Polska, 6/2022.
(wyróżnienie własne)
Wydawnictwo Znak, Kraków 2007.
(wyróżnienie własne)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz