wtorek, marca 15, 2022

4562. Z oazy (III)

Autorka przyjechała do Warszawy ostatniego dnia nieistniejącego już świata na pro­mo­cję tej książki, która właśnie tego dnia ukazała się w polskim przekładzie.

Pierwszego dnia wojny wiedziałam, że do moich obowiązków na­le­ży przeczytanie tej pozycji. Długo i bardzo powoli czytałam, nie łudząc się, że woj­na skończy się, nim mnie po­ru­szą ostatnie słowa tej lektury. Skończyłam dwuna­ste­go dnia wojny. Mu­sia­łam odłożyć na dłużej, skończyć inną książkę, kończyć kolejną, by móc do niej wrócić i wybrać cytaty, które chcę tu mieć.

Lektura obowiązkowa na ten czas, ale trudna, gdy nie jest się erudytą w zakresie literatury — nie jestem. Trudna, ale warta czytania, choćby nie wiem jak długo. Warta czytania, by rozumieć, a nie tylko przeczuwać.

[…]  nasza cywilizacja za nic nie jest w stanie nie tylko zareagować na śmier­tel­ne niebezpieczeństwo, ale wręcz go  rozpoznać,  kiedy „już tu jest”, i że najbardziej precyzyjny (najmniej zdegradowany) instrument po­znaw­czy, który nam pozostał – intuicja – jest w tej cywilizacji bez­na­dziej­nie zmar­gi­na­li­zo­wa­ny i do niczego nieprzydatny.

*

[…]  w ramach starego paradygmatu cywilizacyjnego – tego tradycyjnie nazywanego renesansowo-humanistycznym, dzięki któremu Zachód od­no­sił nieustające zwycięstwa w ciągu ostatnich pięciu wieków – donikąd już więcej nie dojdziemy. I żadne zmiany systemów politycznych, w które nai­wnie wierzono pod koniec lat osiemdziesiątych, w niczym tu nie po­mo­gą: potrzebna jest „reforma człowieka” – przynajmniej w zakresie odrzucenia „nowotworowej logiki” dotychczasowego antropocentryzmu.

*

[…]  od nauczycieli, tak jak od rodziców, przejmujemy we wspólnym „pakiecie genetycznym” nie tylko to, co się nam podoba, ale także i to, czego nie zauważamy […].

*

Kłopot z historią polega jednak na tym, że wagarowicz, który nie przyswoi w porę jej lekcji, wcześniej czy później nieuchronnie wraca do tej samej klasy, aby ponownie zaliczać oblany egzamin. I właśnie to obecnie prze­ży­wamy – ze wszystkimi naszymi nieodrobionymi lekcjami z XX wieku i na­szą kompletną niezdolnością do rozpoznania w materiale reportaży z „pro­ble­ma­tycz­nych regionów” (których liczba, notabene, ciągle wzrasta) od­ra­dza­nia się – a nawet, częściej, bezpośredniej kontynuacji – tych sa­mych historycznych scenariuszy, które przez kilka pokoleń zatarły się w naszej pamięci kulturowej. Stoimy przed nimi ślepi i głusi, niezdolni pojąć: co tu się, do cholery, dzieje?…

*

Zło mogło kryć się pod kanapą, w łazience, póki ktoś nie włączy tam świat­ła, w schowku na zabawki, póki jest zamknięty (oczywiście kiedy ma się czte­ry lata, zbyt trudno jeszcze sobie wyobrazić, że najwięcej zła kryje się w ludzkich umysłach i że tam właśnie znajduje się naj­ciem­niej­sze i najrzadziej wietrzone miejsce na Ziemi!).

*

Dziś [2016]  ukraińska literatura łamie sobie głowę, jak ubrać w słowa najbardziej palące ludzkie doświadczenie na Ziemi – rzeczy­wi­stość wojny.

*

[…]  potrzeba upewnienia się, że ich życie ma sens, przynajmniej na tyle, aby warto było o nim opowiadać (samo opowiedzenie jest już uzna­niem znaczenia).

*

„I już” […]  – tak, to wystarczyło. I było jasne, że dla niego [Leonida Pluszcza] to naprawdę „i już”, i nie ma co więcej o tym mówić: wybór raz dokonany, by stanąć po stronie poniżonego, na zawsze odcina pędy wszystkich możliwych wąt­pli­wo­ści i kompromisów, tak jak w matematyce – znalezione prawi­dło­we roz­wią­zanie automatycznie posyła do kosza wszystkie wcześniejsze próby.

*

[…]  nasz upór (jak u wołu, za Wasylem Symonenką), raz po raz powta­rza­ny (kto jeszcze nie usłyszał?!), zbiorowy brak zgody na uznawanie prawa silniejszego za  normę,  jest dobrem i całkiem prawdopodobne, że stanie się w tej nowej wojnie światowej kapitałem moralnym, złotą akcją na szalkach historii – która zadecyduje o losach ludzkości… Jeśli tylko my sami jej nie splugawimy.

*

[…]  stary i z rosyjskich mediów zapożyczony mem, jakoby „niepodległość dostała się nam za darmo”, też można uwa­żać za anulowany przez wojnę: za to, co dostaje się dar­mo, nie walczy się na śmierć!

*

Miłości do ziemi, miłości do pracy, miłości do siebie nas oduczano: czy ma sens siać, jeśli przyjdą i skonfiskują plony? Ma sens budować na wieki, sko­ro jutro wywiozą w tiepłuszkach? Ma sens pisać prawdę, skoro przyjdą z re­wizją i wszystko napisane zabiorą?…
     Nie udało się oduczyć. Jak mówił T.S. Eliot, można nauczyć naród mówić cudzym językiem, ale dopóki nie nauczycie go  odczuwania  w innym ję­zy­ku, ten naród pozostanie niezwyciężony.

*

Jako nadzieja dla całej ludzkości: my wygramy tę wojnę. Nie możemy nie wygrać, bo nie ma na świecie siły moc­niej­szej od tej. I nie można złamać narodu, który ją zachował – jeśli tylko on sam się jej nie wyrzeknie…

*

[…]  „tata-mama-dziadek-babcia, ci spośród naszych poprzedników, któ­rych zdążyliśmy poznać i pokochać wraz z całym chaosem ich dorobku życiowego […].

*

Bo przecież to nie jest podróż: z podróży się wraca. Nie emigracja: emigrację się wybiera. W obu wypadkach jesteście podmiotem tego dzia­ła­nia. A tu kluczowe jest słowo – „transport”, wy zaś jesteście bagażem, statystyczną jednostką w masowych przewozach, tak jak pogłowie bydła albo metr sześcienny drewna. Cudza, niewidoczna wola wyrywa was jak drzewo z korzeniami z waszego jedynego na świecie domu, rodzinnego (własnego drogiego), jak przedłużenie waszego ciała, krajobrazu pamięci rodowej, i przenosi gdzieś po mapie w kierunku braku wiadomości, w nie­zna­ne: teraz wasz dom jest tutaj, ukorzeniajcie się na nowo. Jeśli się nie ukorzenicie, uschniecie – no cóż. Wasza wina.
     Gdy powtarza się ten eksperyment na kilku pokoleniach, człowiek-drze­wo oduczy się głębokiego zapuszczania korzeni. Nie zżyje się tak naprawdę z żadnym  miejscem,  niczym ofiary brutalnie zdeptanej pierwszej miłości, które przez całe życie boją się pokochać po raz drugi.

*

Dopiero kiedy ostatnie drzewo zostanie ścięte, ostatnia rzeka zatruta, ostatni ptak schwytany, człowiek zrozumie, że pie­nię­dzy nie można jeść.
//   Tȟatȟáŋka Íyotake (Siedzący Byk)

*

Nie pozwól uwierzyć w oszustwo, zamknij na nie uszy. Nie pozwól przestać kochać siebie. Bo to by było już zupełnie głupie – tyle wy­trzy­mać, i to wy­trzy­mać z godnością, i zaledwie w „pół pokolenia przed zwycięstwem” ulec przed „niczym”, tak, zupełnie niczym: przed chmarą nasłanych na nas obcych słów o odwróconych znaczeniach, zgniłych i obłudnych, jak błotnista mgła…
     Nie daj nam zdradzić naszych martwych. I żywych. I tych, którzy jeszcze mają się kiedyś urodzić.
     Tylko tyle i nic więcej.
     Bo więcej nie mamy się czego bać.

*

pierwiastek kwadratowy z wieczności = miłość

Oksana Zabużko, Planeta Piołun,
przeł. Katarzyna Kotyńska, Anna Łazar, Joanna Majewska,
Agora, Warszawa 2022.
(wyróżnienie własne)

Z dzieciństwa za­pa­miętałam, że do klasyki można za­li­czyć książkę, która przetrwała trzy pokolenia. Bo trzy pokolenia to dystans tak zwanej żywej pamięci.

*

[…]  jak powiadali przodkowie,
„duch wieje, kędy chce”.

*

Odmowa uczestnictwa w rozmowie […]  jest aktem czy­sto etycznym. […]  znacznie łatwiej jest przebić się przez mur milczenia niż przez hałdy kłamstw. Im wyżej roś­nie więc taka hałda, tym atrakcyjniejszym z mo­ral­ne­go punktu widzenia wyborem wydaje się milczenie.

(tamże)

*  *  *

Patsyki z Franeka & Meyer, Україна 2022.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz