Długo polowałam. Jeszcze dłużej czekała na mnie na wirtualnym stosiku. Proporcjonalnie do czekania rozczarowała. Ta książka jest niczym spotkanie autorskie — można pójść i stracić trochę czasu. Straciłam, bo gen Orzeszka się odezwał. Zaczęłam, skończyłam, amen. Wydłubałam conieco, by mieć.
Książka ta nie ma nic wspólnego z filozofią Ludwiga Wittgensteina, jedynie przybliża pogląd autora na fakty o jego życiu, miłości i śmierci.
*
Jak wiadomo, w erze przedinternetowej ten, kto czegoś nie wiedział, musiał zajrzeć do słownika.
*
Zdaniem pozytywistów tym milczeniem nic istotnego nie przemilczymy; ważne jest tylko to, o czym można mówić. Jednak dla Wittgensteina to, o czym trzeba milczeć, jest najważniejsze w życiu człowieka.
*
[…] w zwyczajnym życiu metody statystyczne niestety ograniczają się do stwierdzeń typu: prawdopodobieństwo, że zawiasy w drzwiach domu będą skrzypieć, jest wprost proporcjonalne do tego, jak późno wrócisz do domu. Albo: jest naukowo niemożliwe, żeby padało, skoro zabraliśmy parasol.
*
Wiadomo, że jeśli jakiś przymiotnik lub przysłówek zaczyna się od przedrostka „naj”, językoznawcy nazywają takie słowo superlatywem. Wiadomo również, że jeśli do słowa „bogaty” dołożymy pewną końcówkę, powstanie słowo „bogatszy”, ze słowa „wielki” powstanie słowo „większy” – językoznawcy nazywają to komparatywem. Wiemy również, że różne skrótowe i tyleż mylne psychologizujące teorie ekonomiczne próbują nam wmówić, że motywacją postępowania człowieka jest często zazdrość o to, że jeden jest bogatszy od drugiego, że jeden czy drugi majątek jest większy.
*
Zanim człowiek się czegoś nauczy, zwykle błądzi. Nawet ci najlepsi spośród nas niekiedy dopuszczą się wielu błędów.
*
Matematyka mówi jasno: zero i nieskończoność to dwie strony tej samej monety. […] Nieskończona mądrość filozofa nie istnieje. Nieskończona jest wyłącznie miłość.
*
[…] już nie wystarczy umieć dobrze grać w grę, bowiem ciągle od nowa zadawane jest pytanie: czy należy w ogóle grać w tę grę? Która gra jest tą właściwą?
*
[…] wymachiwał czerwoną flagą i wrzeszczał: „Niech żyje menstruacja!”. Przewodniczący był trochę bardziej podchmielony, ale zaczął wrzeszczeć: „Zwariowałeś? Chyba niech żyje rewolucja, nie?”. Franta odpowiedział: „Jest mi wszystko jedno, najważniejsze, że leje się krew”.
*
[…] potrzeba opowieści jest niekiedy silniejsza od możliwości podzielenia się tym, co niewypowiadalne.
*
Trudno odszyfrować runy, które opisują Pański adres na pocztówce. […] Miejmy nadzieję, że będzie dobrze i będziemy mogli kontynuować naszą wymianę myśli.
*
Żadna kwota nie jest wystarczająca, by zabezpieczyć rzecz lub los kogoś, kogo się lubiło najbardziej w życiu.
Ladislav Čumba, Wittgenstein: wiadomo, że…,
przeł. Anna Wanik, Iskry, Warszawa 2019.
(wyróżnienie własne)
Istnieje perwersyjne wyobrażenie, że w ostatniej godzinie przed śmiercią dzieje się z człowiekiem coś bardzo ważnego, a człowiek ze świadomością zbliżającego się końca w jednym zdaniu przekaże ludzkości wynik swoich życiowych przemyśleń i zmagań.
*
[…] Wittgenstein lubił gwizdać. Wiadomo również, że potrafił wygwizdywać całe zdania z symfonii, nawet na wiele głosów. Znana jest również inna jego cecha: kiedy ktoś gwizdał, ale gwizdał niedokładnie, albo wręcz fałszował, zatrzymywał jego gwizdanie i pokazywał mu, jak ma być poprawnie. […] ulubioną piosenką Ludwiga do gwizdania były Wariacje na temat Haydna Brahmsa.
// dyrygent: Gustavo Dudamel.
(tamże)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz