czwartek, marca 17, 2022

4565. Z oazy (V)

Poziom ignorancji niewyobrażalnie wysoki miałam, gdy czytałam Szczeliny ist­nie­nia trzy lata z haczykiem temu. Dziś to do mnie dotarło. Owe trzy lata temu z ha­czy­kiem byłam tak pewna nieżyjącej formy istnienia Autorki, że w mej głowie nie po­wstał nawet cień wątpliwości, co kazałby klik, klik zrobić.

Zachwyciła mnie wiadomość, że wznawiana jest ta książka. Ibukosnerę pogoniłam, w mig na czytniku miałam, tylko chwilkę musiała na mnie poczekać. Momentami tak okrutnie współczesna, z uwagami dotyczącymi ludzkiej kondycji tak trafnymi, że wykluczała śmierć Autorki w XX wieku. Klik, klik i ignoracji swej kwiat na własne oczy ujrzałam.

Wczoraj była pierwsza rocznica śmierci Autorki. Wczoraj, kompletnie tego nie­świa­do­ma, skończyłam tę książkę. Dziś klik, klik. Pokochałam to zdjęcie, bo gdy patrzę na nie, wiem, że Pani Profesor w prawej ręce ma kask i gdy tylko opuści ten kadr, wsiądzie na swojego motonga i… pomknie. Nie będę w nic klikać. Niech mknie! Dla mnie Mistrzyni dotykania chwil i zatrzymywania ich w słowach.


fot. Maciej Zienkiewicz,
[dostęp: 17.03.2022], źródło.

Kto rozpozna siebie w liściu maliny, temu nie przeszkadza wielość wizji świata, jakie tworzą inni.

*

Gdy stajemy po stronie spraw prostych, z łatwością zauważamy, że umie­jęt­ność opierania się należy do podstawowego uposażenia ży­cio­we­go. Bez tego kroku nie moglibyśmy zrobić.

*

[…]  najważniejsze jest to, co doświadczane, cho­ciaż nie­wi­docz­ne. Odczucia. Myśli. Zagapienia. Wybuchy ener­gii. Trwanie. Przeczekiwanie i nagłe szarże. Wreszcie spo­koj­ny rytm drepczącego muła.

*

W chwili najgłębszej rezygnacji powietrze czeka na west­chnie­nie. […]  zdarza się czasem, że łatwiej oprzeć się na powietrzu niż na sobie samym. […]  każdy wdech i każdy wydech osadzają nas w rzeczywistości realnej i czuwają, byśmy z niej nie umknęli.

*

Ideą schowków jest brak zaufania.

*

Jaka arogancja wobec życia. Szeleścić papierami, odwracać się od zmy­słów, wpajać idee zapachów, nie wąchać!

*

[…]  nazwisk panieńskich nie ma. Są to raczej kawalerskie nazwiska ojców.
     Tylko mężczyzna, używając imienia i nazwiska, może w miarę jedno­znacz­nie prezentować siebie. A co najważniejsze, nazwisko przypomina mu nieustannie, że nie jest sam, że nie wziął się znikąd. Mężczyzna zachowuje kontakt z poprzedzającymi go pokoleniami. Natomiast kobiety cywilizacja wyrwała z ich tradycji, stale przecina wszelkie związki i zaciera ślady. Ich nazwiska nie zachowują pamięci pramatek, a nawet – co mniej ważne – praojców, skoro kolejne kobiece pokolenia są rozsypywane po cudzych ro­dach i ukrywane pod coraz to innymi nazwiskami.

Jolanta Brach-Czaina, Błony umysłu,
Wydawnictwo Dowody na Istnienie, Warszawa 2022.
(wyróżnienie własne)

Pośród możliwości wybieramy. Na jedne nie zwracamy uwagi, choć wszyscy dziwią się naszej obojętności. Inne zdarzenia porywamy, by latami trzymać je w sobie. Wi­dać potencjalnie należały do naszego ja, jeszcze za­nim się nim stały.

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz