niedziela, lutego 02, 2025

5702. Z oazy (CCCXX)

Nie­dzielne odliczanie literek, dwa. Nazwisko-wytrych — ibukosknera, gdy je widzi, nawet nie wy­wra­ca oczami.

Pamiętam, jak książeczka ta była nie­do­stępna w ibuku. Od nie­chce­nia klik, klik i zdziwionko, jest! Więc klik, klik i na czytniku, i za chwi­lę prze­czy­tane. Ubawiłam się i zamyśliłam, i zachwyciłam szkicami.

Od kiedy zacząłem poznawać mity greckie – […] – czułem się onie­śmie­lony ich głębią i urodą, choć już po kilku minutach lektury mu­sia­łem stwierdzić, że ten świat jest dla mnie trudny, szybko mnie nie­cierpliwi, wprawia w za­gu­bie­nie: za dużo w nim ojców tego sa­me­go dziecka, za dużo żon tego samego męża, za dużo niewiarygodnych przygód. Gubiłem się w nim. Czułem, że mógłby być prostszy, zre­du­ko­wa­ny do tego, co mnie samego interesuje i wzrusza najbardziej.

Ale przy całym wysiłku przybliżenia sobie archaicznej materii i ruchu każdą lekturę i tak zawieszałem po kilkunastu stronach, zagubiony, zde­zo­rien­towa­ny, przekonany o własnej niezdolności do rozumienia skomplikowanych podań.

[…] wpadłem na pomysł, a raczej na język, własnej mitologii. Sku­pio­nej na pojedynczych postaciach, które same opowiadają o so­bie, jed­no­wąt­kowo, poprzez epizody, o których myślałem jako o do­mi­nan­tach skomplikowanych historii.

Kto wie, czy nie pisałem tej „innej mitologii”, „mitologii osobnej”, naj­pierw z myślą o dzieciach. Nigdy zresztą nie wierzyłem, że jaki­kol­wiek świat dzieli się na opowieść dziecięcą i dojrzałą.

Jarosław Mikołajewski

🖇 🖇

🖇

[Afrodyta]  Czułam się dzieckiem nienazwanych żywiołów. […]
     Kiedy wyszłam z morza, zobaczyłam nagość w lustrze, które słońce roz­snu­ło na wodzie. Była moja. Była tym, co we mnie nazywali pięknem.

🖇

🖇

[Antygona]  Byłam trudna.
     Nie wszystkim mówiłam witajżegnaj.
     […]
     Kiedy Kreon zabronił pochować mojego brata, prócz żałoby miałam w sobie sprzeciw. Ale nie ten, który szamoce się w bezsilności.
     Pogrzebałam Polinejka własnymi siłami, wbrew zakazowi króla. I nie był to efekt namysłów, rozważań. To było coś jak podanie przybyszowi z da­le­kiej krainy szklanki wody. Jak odruchowe spojrzenie na spadającego Ikara. Na rozkwit lotosu.

🖇

[Niobe]  Byłam matką, jestem kamieniem. Myślałam, że jestem jedyną matką, którą spotkał ten los, ale Mnemosyne wydobyła mnie z błędu. Mnemosyne – pamięć. Błogosławiona, przeklęta. Ta, która boli.

🖇

🖇

[Hermes]  Nigdy nie planowałem zdarzeń mojego istnienia. Wywoływałem je tylko, a kiedy sprawy zwracały się przeciw mnie, reagowałem nie­po­ję­tym zmysłem okazji i ucieczki.
     […]  Czy zostanę zrozumiany, kiedy powiem, że mnie po prostu korciło? Czy znacie stan, któremu odpowiada to słowo? Nigdy nie dowiedziałem się, czym jest ta nieodparta siła, która wyprzedza myślenie i działanie. Nigdy nie poznałem imienia boginki czy boga, którzy napędzają kaprys po­chop­ne­go czynu.

🖇

[Ares]  Moimi rodzicami byli Hera i Zeus, co dawało mi poczucie bez­kar­ności. […]
     Na początku moja mowa była taknie. Podczas wielu wojen nauczyłem się jednak cieniować odczucia i sądy.

🖇

🖇

[Cerber]  Byłem psem Hadesu. Psem piekielnych podziemi.
     Nie ma mnie, tak jak nie ma już świata Olimpu.
     W ludzkim świecie nieludzkim trwa tylko nieśmiertelne moje ugryzienie, jakie zostawiam tym, którzy kogoś tracą.
     […]
     Żyję tylko w chwili, kiedy zanika życie.
     Jest to dziwne i niedziwne zarazem.

🖇

🖇

[Atena Nike]  Urodziłam się z obolałej głowy ojca, z własnej obolałej głowy biorę moją trudną opowieść.
     […]
     Niewiele rozumiałam z mojej własnej przeszłości i z losu przodków.

🖇

[Hera]  Przetrwaliśmy w ludziach, w ludziach więc widzę jego arogancję, podłość, okrucieństwo. A zwłaszcza dumę. Jej ślad pozostawił w męż­czyz­nach, którzy maltretują żony, a potem podczas obiadów, przy których się nudzą, wygłaszają nieznoszące sprzeciwu mądrości.
     To nawet nie chodzi o jego głupotę. To była nieuważność kogoś, kto za­wo­dzi i nie ma odwagi się do tego przyznać. […]
     Byłam zazdrosna. O co? O kogo? O to, czego nie było? O tego, którego nie ma?

🖇

🖇

[Hefajstos]  Robiłem dla ojca pioruny i berła.
     […]  Wielu ludziom przypominałem ich własnych ojców. Krzywdzących. Skrzywdzonych.

🖇

[Dafne]  Przestraszyłam się. Nie chciałam, żeby w moim życiu zdarzyło się coś, czego nie rozumiem. Prawie bezwiednie wyszeptałam prośbę, by tato zmienił mnie w drzewo. Nie myślałam, że to bezpowrotne.
     Nie znajdziesz mnie więc w tym grobie. Jestem w liściach, na których […]  gra […]  z czułością wiatr.

🖇

🖇

[Dedal]  Kiedy wzbiliśmy się w niebo, nie przewidziałem, że syn posłucha mojej nauki, żeby w życiu zawsze piąć się coraz wyżej i wyżej. Nie pomy­śla­łem, że w gorączce słońca wosk się roztopi, pióra opadną, a Ikar runie na ziemię. […]
     W późnych latach często myślałem, że geniusz tkwi nie tylko w pomy­sło­wo­ści, lecz również w tym, by przewidywać skutki własnych arcydzieł. Lecz cóż mi teraz po mojej mądrości?

🖇

[Ikar]  Mówił, żebym nie wznosił się zbyt wysoko, bo – twierdził – z każdej wysokości widać to samo. Ja jednak w powietrzu poczułem wyzwanie. Chcia­łem sprawdzić, jak blisko mogę podlecieć do słońca i nie runąć na ziemię.
     Dostałem skrzydła, zanim dostałem dojrzałość.

🖇

[Demeter]  Nie chciałam żyć, nie zależało mi na życiu innych. Kiedy pła­ka­łam, mówili, że to ryczy Etna. W rozpaczy nie rodziłam owoców. Pozwa­la­łam każdemu życiu umierać z zimna i głodu.
     Zeus, z troski o tych, którzy go wielbili i składali mu ofiary, sprawił, że Per­se­fona na pół roku do mnie powraca. Patrząc na rozkwit słoneczników i słońca, ludzie mówią, że poznali tajemnicę wiosny i lata. Oby nigdy nie we­szli w tajemnicę zimy. Mówię to z głębi wymrożonej jesieni.

🖇

🖇

[Dionizos]  Byłem bogiem oszalałej radości, jaką daje codzienne roz­ko­cha­nie w życiu. […]  Kochałem, jak wino zapuszcza w żołądek żarłocznego ro­ba­ka nieobojętności, wyostrza zmysły i na pierwszą chwilę biesiady de­sty­lu­je piękno świata. […]
     Żona mojego ojca do końca twierdziła, że nie jestem jego synem. Uwa­ża­ła, że jak na boga, za mało jest we mnie boskości. Dziś, kiedy mnie nie ma, chciałbym, by miała rację. Wino pozwalało mi bawić się często tą możliwością.

🖇

🖇

[Driady]  Żyjemy w lasach.
     Rodzimy się z drzewami, umieramy z drzewami.
     Każda z nas ma swoje drzewo, każde drzewo ma nas.
     […] 
     Głupi ludzie nie wiedzą, że ścinając drzewo, ścinają jedną z nas. Kiedy ścinają las, mordują tysiące dziewcząt. „Czemu ranisz?” – pytamy, kiedy zrywasz gałązkę.
     Jesteśmy dobre i mroczne jak las. Dajemy wytchnienie, lecz jeśli ktoś szkodzi drzewu, bronimy je i stajemy się mściwe. Spytajcie tych, którzy zgubili się w lesie.

🖇

[Eris]  Byłam boginią niezgody. Tej dobrej, która każe sprzeciwiać się złu i doskonalić swą sztukę, powalać granice, wychodzić na place, unosić pię­ści, wykrzykiwać święty protest wobec zła. I tej niedobrej, która za­zdro­ści i unosi się namiętnym gniewem.
     Kiedy nieproszona pojawiłam się na weselu, rzuciłam między boginie jab­łko z napisem „Dla najpiękniejszej”. Hera, Atena i Afrodyta posprzeczały się o nie, bo każda uważała, że najpiękniejsza jest ona.
     Bogiń już nie ma, spór trwa. I żyje podobno moja wynaturzona córka o wstydliwym imieniu Zawiść.

🖇

🖇

[Eurydyka]  Miałam więcej szczęścia od innych młodych kobiet. Nikt na mnie nigdy nie napadł. Kochałam i byłam kochana.
     […] 
     A jednak się odwrócił. Spojrzał. Stracił mnie na zawsze. Ja straciłam je­go. Na początku myślałam, że nie mógł się mnie doczekać. Teraz przy­cho­dzi mi do głowy, że wolał żyć z moim cieniem w sercu niż ze mną u boku.

🖇

[Orfeusz]  Wzlecieliśmy ku sobie jak stęsknione liście. […]
     Nie wiem, dlaczego odwróciłem głowę. Nie nadawałbym temu głę­bo­kie­go sensu. To była zwykła chwila zagapienia. Przedwczesnej ra­do­ści. Upoj­nej tęsknoty.

🖇

[Ismena]  Komu mam powiedzieć, że istnieją dwa momenty protestu, i że dzieli je czeluść. Ten pierwszy, gdy nie pada tuż po niegodziwości, i ten drugi, który unieważnia twoją szlachetność.

🖇

[Uranos]  Późno zrozumiałem, że władza to dzika bestia wy­pu­szczo­na z klatki naszej godności. […]
     Straciłem moc, zyskałem marzenie, które jest radością wszystkich ludz­kich starców – zajmować się wnuczką, wnukiem. Nie pamiętam, czy ma­rzenie to się spełniło. Byłem już bardzo archaicznym bogiem. Starym. Nie­pomnym.

🖇

[Zeus]  Sądzić, wybaczać, z nadprzyrodzoną mądrością bogów, którzy nie doświadczyli małości, lecz potrafią ją zrozumieć u innych? […]  Mój dziadek był Niebem, moja babcia Ziemią. Czy te zdarzenia tłumaczą to, że nie­bo i zie­mia walczyły we mnie o lepsze?
     […]
     Miejcie tyle mądrości, ile ja miałem władzy.
     Nie na odwrót.

Jarosław Mikołajewski, Mity osobne, ilustr. Alicja Nikiel,
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2024.
(wyróżnienie własne)

[Echo]  Z miłości rozpłynęłam się w powietrzu. Po­wietrzu.
     Ze wszystkiego, czym byłam, został tylko głos. Głos.
     Pogłos. Pogłos.
     Strużka głosu. Głosu.
     Nawet nie mojego. Mojego.
     Tylko tych, którzy mówią do mnie. Do mnie.
     Jestem tylko wtedy, kiedy do mnie mówisz. Mówisz.
     Więc mów. Mów.

🖇

[Iris]  Jestem błyskawiczna, nie mam nic wspólnego z przerażającą mocą błyskawicy. Mam w sobie jej szybkość.

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz