niedziela, lutego 23, 2025

5721. Z oazy (CCCXXV)

Nie­dzielne odliczanie literek. Wrócona z krainy mroku i bólu łapczywie chwyciłam się wczoraj życia. Szykując się na to, co przyniesie nowy tydzień, dźga mnie i po­ga­nia imperatyw opróżnienia czy­tel­ni­czej filiżanki wrażeń.

Tak. Jest syn, jest matka i alzheimer oraz związany z nim pełen wachlarz trudności. O tym najlepiej doniesie podczytnik, ale jest coś jeszcze. Dla mnie najbardziej zna­czą­cy­mi elementami tej opowieści są te chwile, gdy matka ustępuje kobiecie, któ­rą była. Uśmiechałam się, gdy wyłaniała się z historii, ponieważ w moim życiu było kil­ka matek, które zrejterowały z bycia kobietą, oddały walkowerem bycie czło­wie­kiem. Pogadać z takimi nie dało się.

Rodzice są postaciami, które wywierają na nas niesamowicie wielki wpływ. Kiedyś przez cały czas myślałam, jak mam od nich uciec, tak bardzo odczu­wa­łam siłę, z którą mnie wiązali. Aż w pewnej chwili dotarło do mnie. To nie jest tak, że rolę naszych rodziców koniecznie muszą odgrywać osoby, z którymi łączą nas więzy krwi. […]  Odkąd zdałam sobie z tego sprawę, a byłam już wtedy dorosła, przestałam myśleć, że więzy krwi i rodzina to coś absolutnie koniecznego. Często ludzie potrafią się uzupełniać właśnie dlatego, że są sobie całkowicie obcy, bez więzów krwi.

🖇

I suita wiolonczelowa Johanna Sebastiana Bacha. […]  Izumi słyszał kiedyś, że wiolonczela ma ten sam zakres dźwięków co męskie głosy i dlatego brzmi jak ludzka mowa.

🖇

Zdał sobie sprawę, że jako matka i syn przekroczyli już granicę wyznaczającą połowę ich wspólnego czasu.

🖇

„Osobie chorej nie chodzi o to, żeby się po prostu przejść. Ma jakiś powód, ja­kiś cel, do którego dąży i który musi zrealizować. Są ludzie, którzy chcą się dostać w swoje strony rodzinne, są tacy, którzy uciekają z domu. Dla­te­go proszę nie myśleć, że to jest irracjonalne zachowanie”. Lekarz tłumaczył mu to podczas wystawiania diagnozy, a mimo to Izumi nie umiał po­wstrzy­mać surowego tonu.

🖇

Specjalistka do spraw opieki powiedziała mu przez telefon, że demencja nie oznacza końca, ale raczej początek walki.

🖇

[…]  Tyle rzeczy jego matka pamiętała, choć traciła pamięć. Izumiego za­wsze zaskakiwały świeżość i wyrazistość wspomnień Yuriko. Za każdym razem, kiedy go poprawiała, orientował się, jak bardzo jego pamięć jest zatarta i przepisana tak, żeby mu pasowała.

🖇

„Dokąd ona mogła w ogóle pójść w samym środku takiego tajfunu?”, zastanawiał się Izumi.
     „Jak cię nie ma, Izumi, to strasznie szybko tracę pamięć” – przy­po­mniał sobie słowa Yuriko, jakby wyciągając je siłą z pamięci.

🖇

[…]  usiedli obok siebie na łóżku i w milczeniu wpatrywali się w roz­cią­ga­ją­cy się w oddali letni ocean. Być może dobytek człowieka można było po­rów­nać do jego pamięci. Zbliżając się w stronę śmierci, stopniowo po­trze­bu­je­my coraz mniej rzeczy.

🖇

Są ludzie, dla których uczucie smutku, wtapiając się w piękny krajobraz, przeradza się w miłość.

🖇

     – Tak naprawdę to chciałem zostać architektem – zaczął mówić po chwi­lowym namyśle. – Ale oblałem egzaminy i poszedłem na inżynierię. A stam­tąd trafiłem do okrętów. Wiesz, od zawsze lubiłem pojazdy. Zwła­szcza stat­ki. Samochody są produkowane masowo, ale statki przypominają do­my, każdy jest tworzony indywidualnie.

🖇

Izumi zastanawiał się, w jakim kierunku będzie teraz zmierzać jego matka, która rozstawała się kolejno z rzeczami i słowami, a nawet pamięcią.
     „Może stawanie się dorosłym polega właśnie na traceniu róż­nych rze­czy”.
     Głos Kaori cały czas rozbrzmiewał echem w jego głowie.

🖇

Być może jej pamięć też zawraca i płynie pod prąd.
     – Wiesz, ostatnio gdy wychodziłem z domu opieki, to nagle przytuliła mnie dziwnie mocno.
     – Naprawdę? To musiało być żenujące uczucie, co?
     – Bardzo. Ale mogła mnie też z kimś pomylić. Pomyślałem sobie, że w koń­cu moja matka była też kobietą. – Oczami wyobraźni widział matkę siedzącą na ławce. Oglądając białe statki, czekała na Asabę. – Nie umiałem sobie nawet wyobrazić, że mogłaby się w kimś kochać, ale jak się nad tym zastanowić, to przecież bycie matką jest tylko jedną z jej twarzy.
     – Rozumiem cię. Z moją babcią było tak samo.

🖇

Czy jest ktoś, kogo nawet teraz nie zapomniała? […]  Czyja po­stać pojawia się ostatecznie w jej sercu, podczas gdy traci ko­lejne wspo­mnie­nia o miłości?

🖇

Oświetlone żarówkami ze straganów, czarne niczym węgiel źre­ni­ce Yuriko błyszczały jak szklane kulki. Jaki człowiek od­bi­jał się w tej czerni bez dna?

🖇

Uwielbiałam grę Horowitza, którego fortepiany niemal śpiewały. Nie grał zgodnie z zapisami nutowymi, dowolnie zmieniając tempo. Jednak te wy­ko­na­nia, pełne jednocześnie siły i ulotności, zapadały w pamięć.


Robert Schumann, Kinderszenen, op. 15, Träumerei,
Vladimir Horowitz (fortepian).

„To nie tak ma brzmieć”. Yuriko pokręciła głową na boki, jakby strofowała samą siebie. Westchnęła, niejako dając znać, że odzyskała równowagę, i za­czę­ła grać z pamięci. Kolejne dźwięki komponowały się ze sobą łagodnie je­den po drugim i stopniowo wyłonił się z nich pełen utwór. Sceny dziecięce Schumanna, no. 7, Träumerei. Melodia, której tak wiele razy słuchał w ich małym domu. […]
     – Nie musisz się spieszyć, ale nie przestawaj grać.
     Pomyślał o słowach, które powtarzała mu matka, kiedy jeszcze uczył się grać na fortepianie. „Nie musisz się spieszyć, mamo”.

🖇

     – […]  A ty, Yuri-chan? Kradzież czego by była najgorsza dla ciebie? Bo z pieniędzmi to zawsze sobie jakoś można poradzić.

🖇

Mieliśmy tam blisko i mogliśmy pójść w każdej chwili. Tak my­śla­łam, a w tym czasie minęło ponad pół roku.

Genki Kawamura, Sto kwiatów, przeł. Wiktor Marczyk,
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2024.
(wyróżnienie własne)

Nie sądzi pan, że życie tylko w świecie, który sami po­tra­fi­my sobie wyobrazić, jest bardzo przytłaczające?

🖇

Serce nakazuje ciału, żeby dalej żyło codziennym życiem.

🖇

Życie ma to do siebie, że nie­ustan­nie pcha czło­wieka do przodu.

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz