niedziela, listopada 19, 2023

5267. Z oazy (CCVIII)

Nie­dzielne odliczanie literek, trzy. Moja nie najłatwiejsza relacja z beletrystyką ewi­dent­nie w przy­padku tej serii zmieniła się chwilowo w relację miłosną. Odłożyłam wszystkie czytane reportaże i… Bingo! Nareszcie w pełni poczułam to, co chyba czu­ją ci, którzy czytają wyłącznie powieści. Było dużo śmiechu, odrobina zadumy i tro­chę łez. Wybranymi fragmentami, należy dodać, w żaden sposób nie spojleruję finału tej powiastki.

I pomyśleć, że do fantastycznych dialogów z diabłem doprowadził mnie kot z okład­ki. Nie udało mi się tylko nie sięgnąć po czekoladę podczas konsumpcji tej lektury.

Przyzwyczajenie to przerażająca siła.

🖇

Kiedy usłyszałem od lekarza, że niewiele mi już zostało, postanowiłem inaczej traktować upływający czas: nie myśleć, że godzina ma tylko sześćdziesiąt minut, ale że ma aż trzy tysiące sześćset sekund.

🖇

Ile będę miał okazji, by posłuchać ulubionej muzyki? By napić się kawy? Ile jeszcze posiłków, ile powitań, ile kichnięć, ile uśmiechów?

🖇

„Wielu ludzi chciałoby sprzedać duszę diabłu. Problem w tym, że on wcale nie kwapi się do kupna”.
     Akurat w moim przypadku nie miał racji. Mnie nawiedził dia­beł bardzo chętny do dobicia targu. Oczywiście nigdy bym nie przypuszczał, że takie rzeczy zdarzają się naprawdę.

🖇

     – No to co zamierzasz?
     – Słucham?
     – Chyba niewiele ci zostało.
     – No tak…
     – To co planujesz?
     – Na razie zastanawiam się nad dziesięcioma rzeczami, które chcę zro­bić przed śmiercią.
     […] 
     – Nie no, wielu ludzi wpada na taki pomysł. Wiesz: „Przed śmiercią zro­bię wszystko, o czym marzyłem!”, coś takiego. Każdy musi choć raz przez to przejść… Nie żeby było drugie podejście!
     […] 
     10. Chcę się zakochać…
     – Co to ma być?
     – No, ten…
     – W gimnazjum się zatrzymałeś czy co?! Miej trochę wstydu!

🖇

     – Co to ma być, ja się pytam?! Nie przesadzasz przypadkiem?
     Z kuchni dobiegł mój krzyk.
     To znaczy nie mój, tylko mojego sobowtóra – diabła.
     – Zwykłe przeziębienie, a ty robisz taką szopkę? Daj żyć!
     – Ale… o co chodzi?
     Oczy mnie bolały od jego jaskrawoczerwonej hawajskiej koszuli.
     – O to, że nic poważnego ci nie było, a ja musiałem cię tu taszczyć na ple­cach! To poważna harówa nawet dla diabła!
     Nalał wrzątku do mojego kubka, dodał miodu, wycisnął soku z cytryny i zamieszał, głośno stukając łyżeczką.
     – Kiepsko wyglądałeś, aż się bałem, że naprawdę kopniesz w kalendarz! – rzucił z wyrzutem, kładąc [stawiając] kubek przy poduszce.
     – Przepraszam…
     Upiłem odrobinę słodko-kwaśnej mikstury. Była pyszna.
     – Mój autorski program przedłużania życia jeszcze nigdy nie zawiódł, wiesz? Gdybym teraz nagle zawalił, dostałbym od Boga taką burę, że sobie nie wyobrażasz!
     – Będę pamiętał na przyszłość…
     – Akurat o przyszłości to bym się na twoim miejscu nie wy­po­wia­dał. Po prostu uważaj na siebie, dobrze?

🖇

Komórki w zaledwie dwadzieścia lat od powstania przejęły kontrolę nad ludzkością. Gadżet, którego równie dobrze mogłoby nie być, stał się nie­zbęd­ny i niezastąpiony. Wynajdując telefon komórkowy, człowiek wynalazł także niepokój powodowany przez brak telefonu.

🖇

Dziwna sprawa. Miałem w telefonie całe mnóstwo numerów, ale żadnego nie znałem na pamięć. Nawet tych do przyjaciół, współlokatorów, ba, do rodziców też nie. Wszystkie powierzyłem komórce. Można powiedzieć, że oddałem jej część kontroli nad relacjami, które łączyły mnie z innymi ludź­mi. Trochę przerażające, jak się nad tym zastanowić, co telefony z nami zrobiły.

🖇

Wszyscy mamy w życiu ze trzy takie momenty, gdy nagle ktoś zupełnie od­mienny charakterem przyciąga nas z siłą, której nie sposób się oprzeć (a przy­naj­mniej ja tak uważam). Albo zostajemy wtedy parą (jeśli trafi, w moim przypadku, na kobietę), albo najlepszymi przyjaciółmi.

🖇

A Fellini powiedział:
     „Rozmowa o snach jest jak rozmowa o filmach, bo kino używa języka snów”.

🖇

Film oglądany raz jeszcze po dłuższym czasie wywiera na nas zupełnie inne wrażenie. Oczywiście nie dlatego, że zaszły w nim jakieś zmiany – my się zmieniliśmy.

🖇

Wystarczy dobra historia i ktoś, z kim można o niej porozmawiać. Wtedy życie jest coś warte.

🖇

     – Powiedz, wiesz, co to miłość? […]   Hm, jako kot chyba i tak byś nie zrozumiał… Ale u ludzi jest coś takiego. Kiedy się kogoś bardzo lubi, kiedy bardzo nam na kimś zależy i chcemy być z tym kimś już zawsze.
     – To coś dobrego?
     – Cóż… Czasami jest z tym sporo zachodu, momentami bardzo prze­szka­dza, ale tak, to coś dobrego. Bardzo, bardzo dobrego.
     […]
     Miłość. To szczególne brzemię, przeszkoda i problem ludzkości, a rów­no­cześnie coś, co wspiera każdego z nas z największą mocą.

🖇

Wstał i delikatnie wskoczył mi na kolana. Ciepło jego ciałka przenikało mnie, kojąc moje serce.
     Koty to jednak nie byle co. Zwykle mają nas w nosie, ale gdy naprawdę cierpimy, trwają u naszego boku.

🖇

Spróbowałem na spokojnie przeanalizować sytuację.
     Mogłem dostać dodatkowy dzień życia za usunięcie ze świata jednej rzeczy.
     Czyli około miesiąca za trzydzieści rzeczy. Za rok – trzysta sześćdziesiąt pięć.
     Wymarzony układ. Na świecie wręcz roiło się od rzeczy nikomu nie­po­trzebnych i zwyczajnych głupot. […]
     – Zgoda. Usuwamy, tylko przedłuż mi życie.
     Przystałem na propozycję. Teraz, kiedy już podjąłem decyzję, nagle po­czułem przypływ odwagi.
     – Ha! Czyli jednak! – Aloha wydawał się dziwnie uradowany.
     – No wiesz, w zasadzie nie dałeś mi wyboru… Zresztą, mniejsza. Co by tu usunąć? Y… To na początek może… Plamy na ścianach!
     Aloha milczał.
     – Albo kurz z półek z książkami!
     Nadal nic.
     – Pleśń między płytkami w łazience!
     – Hola, hola. Wolnego. Nie jestem twoim panem sprzątającym. Zwra­casz się do samego diabła, uważaj, co mówisz!
     – Czyli nie usuniesz tych rzeczy?
     – Oczywiście, że nie! Ja dokonuję wyboru, nie ty!
     – Ale jak?
     – Jak? No… na wyczucie.
     – Serio?
     – Co by tu na początek…

🖇

     – A smaczne to? – zapytał, patrząc to na jedno, to na drugie opa­kowanie.
     – Całkiem, całkiem – odpowiedziałem.
     – Naprawdę?
     – Nigdy nie próbowałeś?
     – Nie.
     – Proszę, częstuj się.
     – Nie, dzięki, ludzkie jedzenie jakoś mi nie podchodzi. Tak ogólnie, ca­ło­ściowo.
     – Aha…
     Miałem ochotę zapytać, co w takim razie jada diabeł, ale jednak po­sta­no­wi­łem milczeć. Ciekawość najwidoczniej wygrała, bo Aloha wziął jednego grzybka, powąchał, obejrzał uważnie z każdej strony, znów powąchał, po czym bardzo ostrożnie zbliżył do ust, z całej siły zacisnął powieki i włożył czekoladkę do ust.
     Zaległo milczenie. W całym pokoju było słychać tylko odgłos chrupania.
     – I jak? – zapytałem nieśmiało, ale Aloha siedział bez słowa, nadal nie otwierając oczu.
     – Coś się stało?
     – A…
     – W porządku?
     – Aa…
     – Wezwać karetkę?
     – Aaale pyszne!
     – Słucham?!
     – Takie dobre rzeczy w ogóle istnieją? Niemożliwe! Serio chcesz to usu­nąć? Przecież aż żal!
     – To był twój pomysł.
     – No niby tak… Ale palnąłem, no jak dzik w sosnę! Nie spodziewałem się, że to takie pyszne!
     – Ale jeśli tego nie usuniemy, to umrę, prawda?
     – Cóż, nie da się ukryć.
     – No to usuwamy.
     – …na pewno? – dopytywał Aloha, rozpaczliwie marszcząc brwi.
     – Tak, na pewno – potwierdziłem z lekkim współczuciem.
     – Chwileczkę! – wrzasnął.
     – O co chodzi?
     – Mogę jeszcze jednego? – poprosił z żałosną miną. Miał łzy w oczach. Musiało mu naprawdę zasmakować.
     Po kryjomu wpakował sobie do ust kilka grzybków naraz i zjadł je bez pośpiechu, delektując się smakiem.
     – No nie, jednak… Nie mogę.
     – Że co?
     – Usunąć coś tak pysznego?! To zbrodnia!
     – Ale…
     Łatwo mu mówić. Dla mnie była to sprawa życia i śmierci.

🖇

Byłem szczęśliwy czy nie? Nie miałem pojęcia.
     Ale wiedziałem jedno: ludzie za sprawą własnego myślenia są w stanie być najszczęśliwsi, ale też najbardziej nieszczęśliwi za sprawą samego swo­je­go myślenia.

🖇

List jest jak ciepły oddech. Im ich więcej, tym mocniej nas ogrzewają. Myśli, które puściliśmy w świat, nio­są nas samych.

🖇

Diabeł roześmiał się, widząc mnie pogrążonego w zadumie.
     – Na sam koniec zdałeś sobie sprawę, jak wspaniale jest istnieć na tej zie­mi. Zrozumiałeś, kto był dla ciebie najważniejszy, i odkryłeś istnienie rze­czy, których nic nie mogłoby zastąpić. Odbyłeś podróż po świecie, w któ­rym żyłeś, i zobaczyłeś go na nowo. Pojąłeś, że choć codzienność bywa nużąca, równocześnie jest aż nazbyt piękna. Pod tym względem moja wi­zy­ta chyba miała jakiś sens.

🖇

[…]  żal jest piękny. Bo to dowód na to, że żyłem.

🖇

Jakie wspomnienia będą wymieniać nad moim ciałem?
     Wtedy to do mnie dotarło.
     Zdałem sobie sprawę, że żyłem właśnie dla tego momentu, którego nie bę­dę miał szansy doświadczyć. Co dałem tym wszystkim ludziom? Co im po sobie zostawiłem? To się liczyło.
     […]
     Między światem, w którym żyłem, a takim, w którym mnie nie było, po­win­na istnieć drobna różnica.
     Właśnie ona – ta mała, maleńka rozbieżność – stanowiła ślad, który miał pozostać po moim pobycie na ziemi.

🖇

[…]  ich wspólny czas naprawdę istniał.

Genki Kawamura, A gdyby tak ze świata
zniknęły koty
?, przeł. Dariusz Latoś,
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2021.
(wyróżnienie własne)

🖇

     – N-nie myśl, cz-czuj! – wołał Tsutaya, widząc mnie pogrążonego w niewesołych myślach.

🖇

Wziąć niezliczone słowa, które we mnie drzemały, po­wi­ta­nia i pozdrowienia, które z bólem serca po­mi­ja­łem, uczucia, których nie zdołałem przekazać.
     Wyrzucić je wszystkie z siebie i na każdą nakleić znaczek.

🖇

Okruchy mojego życia
pojawiały się i znikały.

🖇

Tyle porażek, tyle nietrafionych decyzji, tyle nie­speł­nio­nych marzeń. Tylu ludzi, których nie poznałem, smaków, których nie spróbowałem, miejsc, których nie od­wie­dzi­łem. Miałem umrzeć z całym mnóstwem takich rzeczy i spraw. Ale nie szkodzi. Teraz cieszyłem się, że jestem so­bą. Cieszyłem się, że jestem właśnie tutaj, ni­gdzie indziej.

🖇

[…]  nie ma żadnego „za wcześnie” ani „za późno”.

🖇

[…]  ich [prezentów]  prawdziwy sens nie tkwi w przed­mio­cie, ale w czasie, gdy go wybieramy, wyo­bra­ża­jąc sobie uśmiech na twarzy obdarowywanej osoby.

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz