Niedzielne odliczanie literek, raz. Okładki tej serii niezmiennie przyciągają moją uwagę i zawsze coś obiecują. Pamiętam powód, dla którego zdecydowałam się na nabycie tej książki — dziewczynki Kociej Mamy. Skoro Ona ma koty, to ja poczytam o kocim kłaczku. Zaczęłam i szybko porzuciłam.
Wróciłam do tej opowieści po roku z dużym hakiem. Przez chwilę pomyślałam, że chyba na głowę upadłam, czytając tak infantylną książkę. Przy drugiej z czterech opowiastek zaskoczyłam. Po wszystkich czterech uśmiecham się na myśl, że może nam się tylko wydaje, że dajemy domy kotom czy psom. W rzeczywistości to one są darczyńcami. Czynią nasze życia pełniejszymi i lepszymi, dbają o to, by nasze światy tylko trzeszczały w szwach i nie rozpadały się bardziej, niż tego potrzebujemy, choć jeszcze nie wiemy dlaczego.
Sporo kotów w tej książce, a pies, i to jaki, tylko jeden! Ma oko na wszystkie światy przedstawione w książce. Czuwa nad żywym nawet teraz. Pozostaję psiarą. A żółw, to wiadomo z innej lektury, taszczy na swoim grzbiecie cały świat od zawsze. I tylko dlatego mogliśmy dziś spokojnie napić się kawy.
Mojego ostatniego dnia w pracy szef powiedział mi: „Część swojego życia musisz zostawić tylko dla siebie”. Dopiero całe lata później zrozumiałam, co miał na myśli.
🖇
– Weź, nie gadaj takich rzeczy głośno.
Kuro czuł się zażenowany, ale równocześnie trochę zazdrościł Chobiemu, że potrafi mówić wprost o tego rodzaju sprawach.
🖇
– Nawet najgorsze typki mają jedną czy dwie zalety.
Kuro i Chobi siedzieli obok siebie, obserwując Ryōtę.
– Ci zbyt sumienni i uczciwi nie potrafią uznać, że coś może być winą innych, o wszystko oskarżają siebie i przez to cierpią.
„Charakteru może trochę mu brakuje, ale na ludziach się zna” – pomyślał Kuro.
🖇
Zrobiło mi się tak smutno, że zwiesiłam i ogon, i uszy.
Kochać się w człowieku? Przecież to bzdura.
[…]
Poszłam na spacer daleko jak nigdy.
🖇
Mangi dla dziewczynek w czasopismach, które pożyczałyśmy sobie nawzajem z koleżankami, zawsze dobiegały końca, gdy bohaterka schodziła się ze swoim ukochanym. Było jasne, że dziewczynom nic więcej nie trzeba do szczęścia. Teraz przekonałam się, że w rzeczywistości wcale się na tym nie kończy.
🖇
„Chobi”. [wym. „ciobi”, „cio”, jak w słowie „ciocia” – dosł. coś małego.]
Zawsze tak na mnie mówiła. To imię łączyło mnie z nią, a ona łączyła mnie ze światem.
🖇
Ze scen, które we mnie nie wzbudzają zupełnie niczego, ona wyciąga coraz to nowsze interesujące niuanse. Zupełnie jakby widziała coś, czego ja nie potrafię dostrzec.
🖇
Społeczeństwo jest zbudowane ze słów.
Zaczęłam tak myśleć, gdy skończyłam naukę i pierwszy raz poszłam do pracy. „Zrób to”, „Przekaż tamto panu jakiemuś tam”. Praca posuwa się do przodu za sprawą rzucanych niedbale, ulotnych zdań.
🖇
Starałam się jak najwięcej spać, pełna emocji, dla których nie potrafiłam znaleźć ujścia.
🖇
Karmiła mnie, ale nie byłam jej kotem.
– Wybacz, ale nie mogę cię przygarnąć – powiedziała przy naszym pierwszym spotkaniu. – Bo koty umierają.
Przyznałam jej rację. Koty umierają, i to szybko.
🖇
Znowu to samo. Nadal dryfowałam na powierzchni morza słów, nie znając ich ukrytych sensów, nie pojmując rzeczy, które wszyscy rozumieją instynktownie.
🖇
– Pewnie. Jak można kogoś kochać, nie znając jego imienia? – rzuciłam zaczepnie, czując się trochę zazdrosna.
– Imię to tylko imię. Można nazwać kota „Pies”, a mimo to nadal będzie kotem, prawda?
🖇
Stwierdziłam w duchu, że słowa mają moc zmieniania świata. Trochę się tego przestraszyłam.
🖇
Czy powiedział to pod wpływem chwili? Owszem. Ale skoro słowa już padły, należało wziąć za nie odpowiedzialność.
🖇
– Proszę… Proszę…
Zrozumiałem, że zerwała się więź między nią a kimś bardzo dla niej ważnym.
– Proszę, niech mi ktoś pomoże…
Płakała bez końca.
Świat nadal kręcił się razem z nami w nieskończonej ciemności.
🖇
Przebywanie w jednym miejscu bez końca to koszmar,
nieważne jak jest przytulne.
🖇
– To co one robiły przez cały czas? – wtrącił się Kuro.
– Nic. Po prostu istniały. Co prawda nie trwała długo, ale była kiedyś taka epoka.
– I co się z nimi teraz dzieje?
– Wyginęły. […] Dlaczego raj liściokształtnych organizmów nie wytrzymał próby czasu, a piekło odmiennych stworzeń zabijających się nawzajem rozkwitło? Istniały dwa powody: różnorodność i rywalizacja.
[…]
– Mówiąc prościej, raj ma to do siebie, że nie trwa długo.
– Czyli tamte niby-liście same były sobie winne?
– Otóż to.
– Ale ty masz wiedzę.
– Każda istota, która przychodzi na świat, wie o wszystkim, co zdarzyło się od narodzin życia. Po prostu wszyscy szybko zapominają, a ja pamiętam. Nic wielkiego.
– No nie wiem…
🖇
– Studia i tak niewiele dają.
Odwracałam kota ogonem.
– Tak mogą mówić osoby, które je skończyły.
🖇
Moim zdaniem kwestia szczęścia czy pecha
zależy od nastawienia.
🖇
– Uwaga, skaczę!
Tak powiedziałam, ale skok wymagał odpowiedniego przygotowania. Chodziłam w tę i z powrotem po blacie, wychylałam się poza krawędź, to znowu chowałam. Powoli nabierałam odwagi, by tego dokonać.
Wreszcie odbiłam się z całej siły i skoczyłam.
🖇
– Sekret? – powtórzył Chobi z ciekawością.
– Kiedyś do was wrócę.
– Naprawdę?
– Tak. Możliwe, że pod inną postacią, ale wy na pewno mnie rozpoznacie.
Naruki Nagakawa, Makoto Shinkai, Ona i kot,
przeł. Dariusz Latoś,
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2022.
(wyróżnienie własne)
– Przecież mówili nam ostatnio na zajęciach, że w życiu trzeba zbierać doświadczenia, nie tylko ćwiczyć – odpowiedział. Chyba nie czuł się urażony.
– Wycieczka na basen to nie doświadczenie życiowe.
– Ale od takiej wycieczki może się zacząć miłość, która potem odmieni całe życie.
🖇
– Wiesz co, Chobi? – zapytała.
– Tak? – miauknąłem.
Nie powiedziała już nic więcej, ale jej emocje i tak do mnie dotarły. Oboje czuliśmy to samo.
„Kocham ten świat” – pomyślałem z przekonaniem.
Uśmiechnęła się. Spojrzałem w górę na jej rozpromienioną twarz. Moja myśl dotarła także do niej.
Sądzę, że darzyła świat tym samym uczuciem.
(tamże)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz