niedziela, listopada 19, 2023

5265. Z oazy (CCVI)

Nie­dzielne odliczanie literek, raz. Okładki tej serii niezmiennie przyciągają moją uwagę i zawsze coś obiecują. Pamiętam powód, dla którego zdecydowałam się na nabycie tej książki — dziewczynki Kociej Mamy. Skoro Ona ma koty, to ja poczytam o kocim kłaczku. Zaczęłam i szybko porzuciłam.

Wróciłam do tej opowieści po roku z dużym hakiem. Przez chwilę pomyślałam, że chyba na głowę upadłam, czytając tak infantylną książkę. Przy drugiej z czterech opowiastek zaskoczyłam. Po wszystkich czterech uśmiecham się na myśl, że może nam się tylko wydaje, że dajemy domy kotom czy psom. W rzeczywistości to one są darczyńcami. Czynią nasze życia pełniejszymi i lepszymi, dbają o to, by nasze światy tylko trzeszczały w szwach i nie rozpadały się bardziej, niż tego potrzebujemy, choć jeszcze nie wiemy dlaczego.

Sporo kotów w tej książce, a pies, i to jaki, tylko jeden! Ma oko na wszystkie światy przedstawione w książce. Czuwa nad żywym nawet teraz. Pozostaję psiarą. A żółw, to wiadomo z innej lektury, taszczy na swoim grzbiecie cały świat od zawsze. I tylko dlatego mo­gliśmy dziś spokojnie napić się kawy.

Mojego ostatniego dnia w pracy szef powiedział mi: „Część swojego życia musisz zostawić tylko dla siebie”. Dopiero całe lata później zrozumiałam, co miał na myśli.

🖇

     – Weź, nie gadaj takich rzeczy głośno.
     Kuro czuł się zażenowany, ale równocześnie trochę zazdrościł Chobiemu, że potrafi mówić wprost o tego rodzaju sprawach.

🖇

     – Nawet najgorsze typki mają jedną czy dwie zalety.
     Kuro i Chobi siedzieli obok siebie, obserwując Ryōtę.
     – Ci zbyt sumienni i uczciwi nie potrafią uznać, że coś może być winą in­nych, o wszystko oskarżają siebie i przez to cierpią.
     „Charakteru może trochę mu brakuje, ale na ludziach się zna” – pomyślał Kuro.

🖇

Zrobiło mi się tak smutno, że zwiesiłam i ogon, i uszy.
     Kochać się w człowieku? Przecież to bzdura. […]
     Poszłam na spacer daleko jak nigdy.

🖇

Mangi dla dziewczynek w czasopismach, które pożyczałyśmy sobie na­wza­jem z koleżankami, zawsze dobiegały końca, gdy bohaterka schodziła się ze swoim ukochanym. Było jasne, że dziewczynom nic więcej nie trzeba do szczę­ścia. Teraz przekonałam się, że w rzeczywistości wcale się na tym nie kończy.

🖇

„Chobi”. [wym. „ciobi”, „cio”, jak w słowie „ciocia” – dosł. coś małego.]
     Zawsze tak na mnie mówiła. To imię łączyło mnie z nią, a ona łączyła mnie ze światem.

🖇

Ze scen, które we mnie nie wzbudzają zupełnie niczego, ona wyciąga coraz to nowsze interesujące niuanse. Zupełnie jakby widziała coś, czego ja nie potrafię dostrzec.

🖇

Społeczeństwo jest zbudowane ze słów.
     Zaczęłam tak myśleć, gdy skończyłam naukę i pierwszy raz poszłam do pracy. „Zrób to”, „Przekaż tamto panu jakiemuś tam”. Praca posuwa się do przodu za sprawą rzucanych niedbale, ulotnych zdań.

🖇

Starałam się jak najwięcej spać, pełna emocji, dla których nie potrafiłam znaleźć ujścia.

🖇

Karmiła mnie, ale nie byłam jej kotem.
     – Wybacz, ale nie mogę cię przygarnąć – powiedziała przy naszym pierwszym spotkaniu. – Bo koty umierają.
     Przyznałam jej rację. Koty umierają, i to szybko.

🖇

Znowu to samo. Nadal dryfowałam na powierzchni morza słów, nie znając ich ukrytych sensów, nie pojmując rzeczy, które wszyscy rozumieją in­stynk­tow­nie.

🖇

     – Pewnie. Jak można kogoś kochać, nie znając jego imienia? – rzuciłam zaczepnie, czując się trochę zazdrosna.
     – Imię to tylko imię. Można nazwać kota „Pies”, a mimo to nadal będzie kotem, prawda?

🖇

Stwierdziłam w duchu, że słowa mają moc zmieniania świata. Trochę się tego przestraszyłam.

🖇

Czy powiedział to pod wpływem chwili? Owszem. Ale skoro słowa już padły, należało wziąć za nie odpowiedzialność.

🖇

     – Proszę… Proszę…
     Zrozumiałem, że zerwała się więź między nią a kimś bardzo dla niej ważnym.
     – Proszę, niech mi ktoś pomoże…
     Płakała bez końca.
     Świat nadal kręcił się razem z nami w nieskończonej ciemności.

🖇

Przebywanie w jednym miejscu bez końca to koszmar,
nieważne jak jest przytulne.

🖇

     – To co one robiły przez cały czas? – wtrącił się Kuro.
     – Nic. Po prostu istniały. Co prawda nie trwała długo, ale była kiedyś ta­ka epoka.
     – I co się z nimi teraz dzieje?
     – Wyginęły. […]  Dlaczego raj liściokształtnych organizmów nie wy­trzy­mał próby czasu, a piekło odmiennych stworzeń zabijających się nawzajem rozkwitło? Istniały dwa powody: różnorodność i rywalizacja.
     […]
     – Mówiąc prościej, raj ma to do siebie, że nie trwa długo.
     – Czyli tamte niby-liście same były sobie winne?
     – Otóż to.
     – Ale ty masz wiedzę.
     – Każda istota, która przychodzi na świat, wie o wszystkim, co zdarzyło się od narodzin życia. Po prostu wszyscy szybko zapominają, a ja pa­mię­tam. Nic wielkiego.
     – No nie wiem…

🖇

     – Studia i tak niewiele dają.
     Odwracałam kota ogonem.
     – Tak mogą mówić osoby, które je skończyły.

🖇

Moim zdaniem kwestia szczęścia czy pecha
zależy od nastawienia.

🖇

     – Uwaga, skaczę!
     Tak powiedziałam, ale skok wymagał odpowiedniego przygotowania. Chodziłam w tę i z powrotem po blacie, wychylałam się poza krawędź, to znowu chowałam. Powoli nabierałam odwagi, by tego dokonać.
     Wreszcie odbiłam się z całej siły i skoczyłam.

🖇

     – Sekret? – powtórzył Chobi z ciekawością.
     – Kiedyś do was wrócę.
     – Naprawdę?
     – Tak. Możliwe, że pod inną postacią, ale wy na pewno mnie rozpoznacie.

Naruki Nagakawa, Makoto Shinkai, Ona i kot, przeł. Dariusz Latoś,
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2022.
(wyróżnienie własne)

     – Przecież mówili nam ostatnio na zajęciach, że w ży­ciu trzeba zbierać doświadczenia, nie tylko ćwi­czyć – od­po­wiedział. Chyba nie czuł się urażony.
     – Wycieczka na basen to nie doświadczenie życiowe.
     – Ale od takiej wycieczki może się zacząć miłość, która potem odmieni całe życie.

🖇

     – Wiesz co, Chobi? – zapytała.
     – Tak? – miauknąłem.
     Nie powiedziała już nic więcej, ale jej emocje i tak do mnie dotarły. Oboje czuliśmy to samo.
     „Kocham ten świat” – pomyślałem z przekonaniem.
     Uśmiechnęła się. Spojrzałem w górę na jej roz­pro­mie­nio­ną twarz. Moja myśl dotarła także do niej.
     Sądzę, że darzyła świat tym samym uczuciem.

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz