niedziela, listopada 12, 2023

5258. Z oazy (CCV)

Nie­dzielne odliczanie literek, dwa. Mam ogromną słabość do kreski, jaką malowane są okładki tej serii. Nie musiałam być bardzo namolna wobec samej siebie, by klik, klik. Ze zdziwieniem odkryłam, że dwie inne powieści z tego cyklu przyrosły do wir­tu­alnego stoliczka książek do przeczytania. Delikatnie, ale zde­cy­do­wa­nie prze­su­nę­łam je bliżej wierzchu.

To opowieść, która w błyskotliwy sposób pokazuje, jak świetnie „służy” kobietom patriarchat. Japoński, a nie byle jaki, ukryty pod skromną flagą jakiegoś wschodnio­euro­pej­skie­go kraju, w którym kobiety mają jak w niebie. To przy­powieść o tym, że każda kobieta może albo grać znaczonymi kartami w znaną od wie­ków grę, albo na dobry początek ułożyć pasjansa według osobiście stworzonych reguł. To również opo­wieść, że wartościowa zmiana zabierze trochę więcej czasu, niż my­śli­my, że dro­ga do prze­mia­ny będzie z pewnością uwierać, boleć czasem, fru­stro­wać nie raz, ro­dzić zwątpienie, ale to nigdy nie będzie powód, by zaniechać pierw­szego kroku.

Zamiast wisienki na czytelniczym torcie, płatek kwiatu wiśni. Dobry kwadrans stu­diowałam w internetach podwójną powiekę. Długo nie mogłam zrozumieć, o co cho­dzi. Zatkało mnie. No ale właśnie tak jest, ślepotę na własne przywileje prze­pra­co­wuje się całe życie.

Nikt mi nie powiedział, że to element mojej pracy. Tylko że jeśli zostawiłam którąkolwiek z tych rzeczy niezrobioną, od razu słyszałam: „Ej…”. Na przy­kład: „Ej. Mikrofalówka…”. A nie przypominam sobie, żebym nazywała się jak sprzęt AGD.
     […]  gdy tylko pojawiał się ktoś spoza firmy, magicznym sposobem za­po­minali, jakie to łatwe – i wbijali we mnie niezadowolone spojrzenia. Jeśli pracowałam dalej, nie zwracając uwagi, znów słyszałam: „Ej. Kawa…”. Tak też nie miałam na imię.
     Niektórzy wykazywali niezwykłe zaangażowanie, byle uniknąć tej pro­stej czynności. Raz usłyszałam rozmowę dwóch kolegów z działu, którzy mieli uczestniczyć w spotkaniu, gdy nie będzie mnie w biurze.
     – Co robimy z kawą dzisiaj po południu?
     – Spokojnie, poprosiłem już kobietę z innego działu.
     – Ty to pomyślisz o wszystkim!
     Najwidoczniej panowało powszechne przekonanie, że mężczyźnie stanie się jakaś okropna krzywda, jeśli zrobi kawę i poda ją komuś innemu.
     […] 
     Przywykłam do nowego stanowiska, dostawałam więcej zadań, a liczba obowiązków bez nazwy nie malała. W międzyczasie przyjęto kilku męż­czyzn świeżo po studiach, były przetasowania w podziale pracy, ale moje nieokreślone powinności pozostawały bez zmian.

🖇

Naprawdę miałam zamiar grzecznie posprzątać – i gdyby w filiżance z nie­do­pi­tą kawą nie leżał niedopałek, gdyby smród peta zostawionego aż do szesnastej trzydzieści nie był tak potworny, naprawdę bym to zrobiła.
     – Przepraszam? – zaczepiłam menedżera, który akurat przechodził obok.
     Chyba zmierzał do kuchni, w rękach miał kubek i torebkę z herbatą. […] 
     – Mógłby mnie ktoś zastąpić? W sprzątaniu.
     – Co?
     – Nie dam rady.
     – Ale o co nagle chodzi?
     – Jestem teraz w ciąży i od zapachu kawy dostaję mdłości. Od pa­pie­ro­sów też. Poza tym w całym budynku obowiązuje zakaz palenia, prawda?
     Tak właśnie zaszłam w ciążę.

🖇

Zniknął temat rozmów, zostało tylko skrępowanie.

🖇

Nie miałam pojęcia, że o tej porze pociąg może być zatłoczony ludźmi wra­ca­jącymi do domu. Mało tego, na ich twarzach wcale nie malowała się ra­dość z wyjątkowo krótkiej dniówki. Byłam zdumiona, że aż tyle osób zu­peł­nie zwyczajnie kończy pracę niewiele po siedemnastej.

🖇

Okazało się, że ludzie wynajdują naprawdę najróżniejsze kryteria wyboru imienia: oczywiście liczy się brzmienie i sens znaków, natomiast dla nie­któ­rych decydująca jest liczba kresek, a inni używają znaków z imion rodziców albo takich, które mają związek z porą roku, w której dziecko się urodzi. […] Na jakiego człowieka miałoby wyrosnąć moje dziecko […]?  Dumałam do­brych kilka minut, ale nadal nie wiedziałam, czego powinnam od niego ocze­kiwać. Poczułam raczej niepokój – bo czy wolno mi narzucać w ten sposób własne oczekiwania człowiekowi, który będzie miał inny charakter niż ja? […]
     Co innego, gdyby pytanie brzmiało: na jakiego człowieka miałoby nie wyrosnąć? Wtedy od ręki podałabym całą listę. Na kogoś bez wyobraźni, aroganckiego, nieporadnego. Lepiej, żeby potrafił słuchać innych, ale też bez przesady, bo trudno się żyje, jeśli człowiek wiecznie zwraca uwagę na to, co myślą inni.

🖇

Wiem, mamy rozdzielność płciową i rodzą tylko kobiety, no ale ten etap już zaliczyliśmy. Teraz jesteśmy na równi, nie ma już nic, czego nie byłby w sta­nie robić, poza karmieniem piersią. Ale nie, jaśnie pan mówi, że po­trze­bu­je czasu, żeby nauczyć się być ojcem. Facet, jesteś ojcem od dziewięciu miesięcy! A on stoi i patrzy się, jakby przyjechał z klasą na lekcję w terenie! Mówi do mnie: „No wiesz, ja mam pracę”. A ja niby nie mam? W sensie: nie miałam?

🖇

Skarpetki, które ostatkiem sił trzymały się jej łydek, dały za wygraną i zsu­nęły się na kostki – ale na to też nie zwracała uwagi.

🖇

[…]  Maryjo, to znowu ja. Ciągle jestem pod wrażeniem, jaka byłaś dzielna. Poród z mężem cieślą i osiołkiem? Musiałaś umierać ze strachu. Potem przy­byli aniołowie, mędrcy czy kto tam jeszcze, choć tak naprawdę wo­la­ła­byś położną i pielęgniarki, prawda? […]  Ostatnimi czasy wiele kobiet chce wrócić do pracy po urodzeniu dziecka, czy raczej musi, bo inaczej nie będzie za co go utrzymać. Tylko że brakuje miejsc, gdzie można by je zostawić w cią­gu dnia. […]  Urodzisz, piekło. Nie urodzisz, też piekło. Pewnie się teraz zastanawiasz, w jakim okropnym miejscu żyję, prawda? A prze­cież minęły dwa tysiące lat. No cóż, przy następnej okazji wpadnij w od­wie­dzi­ny. […]  Radzę sobie trochę lepiej, niż kiedy słyszałaś mnie ostatnim razem, co?

🖇

Wiedziałam, że nawet jeśli się tutaj pożegnamy,
żadna z nas nie odejdzie.

🖇

    – A właśnie. Wiesz co? […]  – i od razu chciała się rozłączyć. Byłam w szo­ku. Powstrzymałam ją i wypytałam o szczegóły. Yukino zawsze po­dej­mu­je decyzje, zanim reszta się zorientuje. Ale chyba wszyscy tak robią. Ona przy­naj­mniej mówi, co postanowiła. Jest na tyle życzliwa.

🖇

W dzień powszedni muzeum świeciło pustkami. Rozmowę dwóch pań przed dziełem van Gogha – „Niesamowite użycie kolorów!”, mówiła jedna, a dru­ga wtórowała: „Prawdziwy geniusz!” – najchętniej od razu zre­la­cjo­no­wa­ła­bym samemu autorowi, który przecież nie sprzedał za życia ani jednego obrazu.

🖇

W internecie łatwo znaleźć informacje na temat tego, o czym chcemy wiedzieć więcej, ale niekoniecznie musimy. Gorzej ze sprawami, które naprawdę pragniemy poznać. Nie wspominając o rzeczach, o których istnieniu nie mamy pojęcia.

🖇

Niby wszyscy dorośli, niby tylko trzy osoby, a wspólne siedzenie przy stole zmienia się w małe piekło.

🖇

     – Z drugiej strony, dlaczego tylu ludzi wtrąca się innym w życie? Tak naprawdę wcale ich nie interesują, ale i tak muszą komentować, przylepiać łatki, a jeśli coś wychodzi poza granice ich zrozumienia, zaczynają gadać, że dziwne, że jakieś. Nie mogę tego znieść. Po prostu nie mogę i czuję się samotna, i mam wrażenie, jakbym miała zapomnieć, kim jestem.

🖇

[…]  to właśnie chciałam zobaczyć. Moment, gdy w ogrom­nym mechanizmie pojawia się rozdarcie, gdy coś, co uważa się za niezmienne, zaczyna pękać.

🖇

     – Posłuchaj. Trzeba zadbać o miejsce tylko dla siebie. Nawet kłam­stwo się nada. Wystarczy niewielkie, takie, żeby pomieściło człowieka. Jeśli schowa się je w sercu i będzie długo powtarzać, wbrew pozorom może prze­nieść cię zupełnie gdzie indziej. Kto wie, czy w tym czasie i ty, i świat nie zmie­nicie się chociaż trochę.

🖇

     – […]  Nie da się. Nie tylko zamienić się miejscami, nie sposób nawet do­wiedzieć się, co ktoś inny tak naprawdę czuje. Bo nie jesteśmy tym kimś. Nawet ja, choć stoję teraz przed tobą, nie jestem w stanie zrozumieć, jak bardzo cierpisz ani jak okropnie jesteś śpiąca.

🖇

Przewracałam chwilę za chwilą, ale wciąż był wieczór.

🖇

Książki do nauki wcale się nie zmieniły od czasu moich studiów – nawet zapach nowiuteńkiego papieru był dokładnie taki sam.
     Choć może jednak zaszła pewna zmiana: kiedy otwierałam je, leżąc na kilimie, podręczniki wydawały się chłodne i pełne rezerwy, wręcz wzbu­dza­ły zaufanie. W ręku dorosłego stanowią narzędzie do tego, by wy­rwać się z miejsca, w którym człowiek aktualnie jest.

Emy Yagi, Dziennik pustki, przeł. Dariusz Latoś,
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2023.
(wyróżnienie własne)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz