Niedzielne odliczanie literek, cztery. Z miliona powodów nie nadaję się do czytania poradników dla korposzczurów. Przyglądam się światu z drugiej połowy drugiej połowy swojego życia (to nie powtórzenie czy edytorski błąd, to moc ułamków). Są rzeczy, na które już się nie nabieram, choć wciąż spotykam ludzi, którzy upierają się przy swoim modelu zwiększania efektywności, w celu poprawy ludzkiego dobrostanu. Dla mnie to nie wyścig szczurów, lecz zwykły kołowrotek dla chomików lub lękowe gonienie własnego ogona. Jestem z siebie w tej materii bardzo dumna, bo nauczyłam się i nie pokazuję już ludziom prętów tych zabawek, jeśli mnie o to nie poproszą.
Gdy zobaczyłam podczytnik tej książki, wiedziałam, że to lektura dla mnie. Książka, w której szajba omnipotencji pojawia się tylko na peryferiach widzenia. Odpoczęłam przy tej opowieści. Czy dlatego, że dzielę z bohaterką pewne doświadczenia? Pewnie tak.
Gdyby w podczytniku napisano, ile razy w książce pojawi się złamanie główki kości udowej, nie zdecydowałabym się na te literki. Nie napisali. Nie liczyłam podczas czytania wszystkich złamań. Przy okazji pojawiania się każdego z nich szybciutko prześlizgiwałam się do następnego całego zdania lub akapitu.
Moje życie jest wyludnione. Zostało mi troje żywych ludzi. […] W moim otoczeniu nie ma nic, co wcielałoby mnie w szeregi jakiejkolwiek wspólnoty. Sąsiedzi, ludzie w sklepach i innych przybytkach, których jestem klientką, widzą tylko starą kobietę.
🖇
Wczoraj przy zmywaniu stłukło się kilka szklanek. Ktoś powinien był zawołać „Merde!”, ale zapadła zupełna cisza. Dokładnie tak wygląda starość.
🖇
– Tęsknię za bystrym umysłem – mówię. – Niedługo nie będę już mogła niczego sobie przypomnieć.
– Może to będzie ulga – rzuca Colin, zupełnie jakby to miał być żart.
Śmieję się uprzejmie razem z nim. Ale on się zaraz reflektuje.
– Wiesz, co może pomóc? – pyta.
– Nie.
– Kanasta.
Colin woła jednego z kelnerów, który zaraz przynosi nam kawę, miękkie ciasteczka i dwie talie kart na srebrnej tacy.
🖇
– Bonjour – mówię. – Ça va?
🖇
Powinnam była zapytać o to Colina, gdy jeszcze istniał. Czy on w ogóle wyobrażał sobie chwilę, w której wszyscy będą musieli pogodzić się z myślą o nieuniknionym końcu człowieka na naszym globie?
Z myślą, że wszyscy, których kochamy, znikną i nie będzie to miało żadnego sensu.
Że zniknie wszystko, co uwielbiamy: stada flamingów, zapach bzów, miasta, trawa, na której stoję. Drzewa, lato, współpraca. Pola, konie, wino i wszystkie słone łzy.
[…]
Colin musiał popełnić błąd, myśląc o przyszłości, podobnie jak wszyscy inni, którzy patrzą przed siebie z przesadnym optymizmem, ale ludzie nigdy przecież nie byli za bardzo racjonalni, zaś naszym najbardziej błędnym założeniem jest przekonanie, że jako gatunek w ogóle mamy przed sobą jakąś przyszłość. Bo przecież wydaje się to coraz mniej prawdopodobne.
🖇
[…]
wyspy na Oceanie Spokojnym wkrótce znajdą się pod wodą, ich mieszkańcy zdążyli już uciec. Reaguję wzruszeniem ramion, jak na wszystkie inne katastrofy, które muszę codziennie oglądać.
Dochodzi do nich w jakimś miejscu na świecie.
Daleko ode mnie.
Aby zupełnie nie zwariować z bezsilności, wytwarzamy sobie filtr ochronny, który umieszczamy między sobą a beznadzieją świata. W ten sposób dochodzi do stopniowego znieczulenia.
Bo chyba sytuacja na świecie nie wygląda aż tak źle?
A właśnie że tak.
Bieguny się topią.
Poziom mórz rośnie.
Lasy są wycinane.
Drzewo za drzewem.
I tak dalej.
Tylko dlaczego poświęcać więcej uwagi garstce ludzi i ich głupawym działaniom niż prastarym wyspom, które za chwilę znikną pod powierzchnią oceanu?
No cóż, w sumie to wszystko jedno.
Najprawdopodobniej i tak jest już za późno.
🖇
Każda porażka ma przykrą tendencję do pociągania za sobą kolejnej.
🖇
Zanim odpowiem, Javiér wysyła mi kolejną wiadomość, w której przeprasza za słaby żart. Umiejętność autorefleksji u mężczyzn zawsze jest dla mnie miłą niespodzianką. Wzbiera we mnie nieśmiała radość. Oto jak niewiele potrzeba.
🖇
To nie do końca prawda, że byłem w podróży, pisze Javiér. Ale z pewnością już się tego domyśliłaś. Naprawdę przepraszam, że nie byłem z Tobą w pełni szczery, po prostu nie miałem pewności, czy przeżyję, i nie chciałem Cię rozczarować. Rzecz wygląda tak, że na początku roku byłem na tyle głupi, by znów wsiąść na rower elektryczny. Po przejechaniu kilku przecznic i jednym niezdarnym manewrze leżałem już na asfalcie ze złamaną szyjką kości udowej oraz obojczykiem.
🖇
Ma zręczne dłonie o długich, eleganckich palcach. Co prawda trochę drżą, ale moim zdaniem są wspaniałe z tej prostej przyczyny, że nadal działają. A może raczej dlatego, że się nie poddają, nawet wobec swojej oczywistej słabości.
[…]
Jego entuzjazm cieszy mnie i jednocześnie boli, bo przy każdej jego historii zadaję sobie pytanie, gdzie wtedy byłam i jak wyglądałoby moje życie, gdybym spotkała Javiéra wcześniej. Większość czasu spędziłam bez miłości. Próbuję nie myśleć o tym wszystkim, z czego nigdy nic nie wyszło.
🖇
W sumie to oddycham z ulgą na myśl, że nie powołałam na ten świat żadnych dzieci, które musiałyby umrzeć.
Bo tego bym chyba nie zniosła.
🖇
Może tęskniłam do czegoś w dzieciństwie, odnalazłam to u niego i dlatego go pokochałam.
O Boże.
O Boże!
O BOŻE!
🖇
Po zakończonej rozmowie długo jeszcze zastanawiałam się, czy on może źle odczytał, kim jestem, albo czy to może ja zakochałam się w mężczyźnie, którego w ogóle nie umiem zrozumieć.
🖇
– Coś się stało? – pyta.
– Tak – odpowiadam.
– Co takiego?
– Wkrótce wydarzy się coś strasznego, a ja nie mogę nic z tym zrobić. Jestem tego zupełnie pewna.
– No i dobrze. Skoro nic nie możesz zrobić, to po co się denerwować?
🖇
Nie mogę się skarżyć.
A właśnie że tak.
Ale jednak nie.
🖇
Zdarzyło mi się płakać ze współczucia dla dziewczynki, którą kiedyś byłam. Nikomu o tym nigdy nie powiedziałam.
🖇
– Czego one ode mnie chcą? – rzuciłam.
– Są przecież twoją rodziną – odparł Javiér. – Rodzina to rzecz bezwarunkowa.
– Nie zgodziłabym się z tym.
– Może i tak – stwierdził Javiér. – Ale spróbuj podejść do tego jak człowiek.
🖇
Przez jakieś trzydzieści pięć lat właściwie mieszkałam w szpitalu. Było to wymagające, bo takie być musiało. Mogłam sobie wybrać jakiś lżejszy, łatwiejszy los, ale bez reszty pochłonęło mnie serce.
🖇
Mężczyźni stawiają na mężczyzn.
By osiągnąć swoje cele, musiałam pracować dwa razy tyle co oni.
🖇
Nigdy nie potrafiłam wstrzelić się w obowiązującą modę. Gdy byłam dzieckiem, nikt nie uznawał dzieci za ważne. Kiedy studiowałam i pracowałam, stawiano raczej na mężczyzn. A teraz, gdy dożyłam prawdziwej starości, na świecie liczy się najwyraźniej młodość.
🖇
„Mów »nie« częściej niż »tak«”, powtarzam sobie w duchu. „[…] Nigdy się nie poddawaj”.
🖇
Te przygotowania popchnęły mnie do przeczytania kilku gazet. Ależ to ogłupiające. Co za dureń stwierdził kiedyś, że nasze myśli są tak nieskończenie wolne? To przecież nigdy nie była prawda. Większość z nas pozostaje więźniami swoich czasów, a tak jak dzisiaj to ludźmi się jeszcze nigdy nie manipulowało.
🖇
Zdarza się, że jestem zupełnie skołowana. Nie wiem, czy to przez współczesność, czy przez mój wiek. Nie rozumiem na przykład, czemu na świecie jest coraz więcej, a nie coraz mniej despotów. Ci zadufani w sobie, nadęci psychopaci cały czas stosują te same stare sztuczki, a ludzie dają im się oszukiwać.
Owszem, prawda ma swoje ograniczenia, ale mimo to jestem rozczarowana, widząc, że tak wielu ludzi akceptuje oczywiste kłamstwa i kusząco proste rozwiązania, by tylko unikać dyskomfortu wiążącego się z koniecznością krytycznego spojrzenia na niesprawiedliwy, niejasny i groźny chaos, którym jest dzisiejszy świat. Nawet Europa zaczyna upadać. Przestaliśmy czytać książki. Wszystko ma swój kres.
„Gdzie się podziali przyzwoici ludzie?”, mamroczę sama do siebie.
🖇
Okazuje się, że ludzkość ma coraz wyższy iloraz inteligencji. Trudno w to uwierzyć, bo przecież otacza nas tyle głupoty.
[…]
Tych zapatrzonych w siebie bufonów powinno się uciszyć raz na zawsze, jak w dawnych czasach, ale media co rusz pozwalają im publicznie opowiadać kompletne bzdury. To zupełny brak odpowiedzialności.
🖇
Personel pielęgniarski pozuje na ludzi dorosłych. Obojętnych i efektywnych.
[…]
[…]
Gdzie się podziało to wszystko – śmiech, łzy, krzyk?
🖇
Żadnych więcej pocałunków. Żadnych kłótni. Żadnych słów. Żadnych zmian aury na łagodniejszą. Ani łez. Żadnych ataków, uginających się kolan ani spojrzeń trzepoczących niczym skrzydła motyla przed pierwszym lotem. Żadnych dłoni na skórze. Ani nóg splatających się pod kołdrą na zgodę po zgaszeniu światła. Tylko mały wróbel, promyk nadziei, który podrywa się nagle i odlatuje spłoszony.
🖇
Moi byli koledzy coraz częściej wdzierają się w moje sny z tym swoim nieznośnym męskim poczuciem wyższości.
Gdy się w końcu budzę, jestem wyczerpana ze strachu. Stosunkowo szybko udaje mi się też ustalić, że przebywam sama, tak jak od dłuższego czasu.
🖇
Czas jednocześnie
okrada nas ze świata
i nas nim obdarza.
Simone de Beauvoir
(1908–1986)
🖇
Kiedyś zmęczenie mijało, gdy trochę sobie odpoczęłam, ale stopniowo, niemal niezauważalnie, zaczęło mi towarzyszyć bez przerwy, odpoczywam cały czas i jestem z grubsza nieustannie zmęczona.
🖇
Fantazjowałam, że wstaję z łóżka i krzyczę do nich, że mam siłę na wszystko, że jestem kimś, kogo spokojnie można zabrać ze sobą na jakąkolwiek wojnę.
[…] wzbierał we mnie wielki bunt przeciwko wszystkiemu, co jej zdaniem powinnam robić, by wrócić do normalnego życia. Raz próbowałam nawet przemówić jej do rozumu: „Jeśli chcesz pomóc innemu człowiekowi, musisz wyjść mu naprzeciw i spotkać się z nim w miejscu, w którym potrzebna jest pomoc”. Ona nic z tego nie rozumiała. Zaproponowałam, by spytała mnie, w czym potrzebuję pomocy.
🖇
[…] wnioskiem wyciąganym z większości kryzysów życiowych bywa: to wcale nie takie ważne!
🖇
– Na pewno będzie lepiej – mówię sobie i słyszę, że w tym zdaniu nie ma krztyny prawdy. Nie jest mnie już w stanie do czegokolwiek przekonać. To niepojęte, że nie zrozumiałam tego wcześniej, ale może i tak będzie najlepiej. Bo przecież nie wszystko się może zdarzyć.
– Uspokój się, Birgitte – mówię sobie.
🖇
Gdybym się przejmowała, co myślą o mnie inni,
nie poradziłabym sobie w życiu.
Kjersti Anfinnsen, Chwile wieczności,
przeł. Karolina Drozdowska,
Wydawnictwo ArtRage, Warszawa 2023.
(wyróżnienie własne)
Chcę obejmować innych i być obejmowana.
Chcę.
Ale nie potrwa to już długo.
🖇
Każdego dnia, drobne wysiłki,
ale podobno warto.
(tamże)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz