środa, kwietnia 08, 2015

(1298+3). Poświątecznik (III)

 wpis przeniesiony 14.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

O tej książce przeczytałam dwa tygodnie przed świętami. Była tylko w papierze. Machnęłam ręką. Trudno. W wielkopiątkowy poranek coś mnie tknęło. Jest i na kundla. Na święta jak znalazł. To była doskonała książka na lany poniedziałek — prysznic patriotyczno-mentalny przez cały dzień. Ręce do ziemi od czasu do czasu, na dłuższą chwilę, niestety. Trudno uwierzyć w tak skonstruowaną czy dekonstruowaną polską rzeczywistość. Sprawdziłam, to nie działo się dwadzieścia–trzydzieści lat temu. Reportaże obejmują lata 2006–2014.

Stanąłem nago obok kas i promocji kawy. Chciałem się sprzedać. Miałem kartkę z ceną człowieka: 9,99. Przybiegła ochrona marketu. [...]
     Kultura, w którą jestem zaangażowany, powinna mieć funkcję zmiany społecznej. Jest kulturą krytyczną i zaangażowaną. Taka trochę „donkichoteria”. Ma inspirować do myślenia, dotykać.

*

     Ona: — Ja się nigdy nie zastanawiałam, czy dusza koniecznie musi mieć serce. Ale wiem, że kiedyś księża byli takim pobraniom przeciwni.
     On: — Dla mnie to oczywiste. Dusza nie musi mieć serca, nerek czy wątroby. Bo to jest dusza! Inaczej musiałaby jeść, pić, a nie je i nie pije. A jakby taka dusza była się znalazła, co lubi alkohol czy narkotyki, to co by było?

*

Ten lęk sięga jeszcze czasów okupacji, gdy Polacy najpierw ukrywali Żydów przed sąsiadami, a dopiero potem przed Niemcami. Sąsiad wiedział, kto jest Żydem, Niemiec nie.

*

A w liceum to chyba wiedziała o nas cała szkoła. I wtedy, na języku niemieckim, gdy klasa wybuchła śmiechem, w tym śmiechu właśnie nie było wrogości. Poczułem takie szczęście i ulgę.
     Albo jak wtedy gdy już byłem z Pawłem i przechodziliśmy pierwszy raz przez most w Cieszynie. Już po czeskiej stronie mogliśmy się wziąć za ręce. Wtedy też taka ulga i szczęście.

*

Bo uczynki, a nie krzyżyk na szyi, czy mycka na głowie — świadczą o człowieku i jego wartości. Krzyż jako taki nie budził i nie budzi moich emocji. Budzili je ludzie.

*

Zaakceptowałem siebie, udało mi się stworzyć szczęśliwy związek, który dał mi poczucie radości, spełniły się moje marzenia o byciu kochanym przez mężczyznę. Ten krzyż, który dźwigałem przez okres mojego dorastania, udało się zdjąć i odłożyć na bok.

Paweł Reszka, Diabeł i tabliczka czekolady,
Agora, Warszawa 2015.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz