czwartek, kwietnia 09, 2015

1303. Zanim starość pobłogosławi nas sobą

 wpis przeniesiony 14.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Z poniedziałku na wtorek. Wychodząc ze świątecznego czasu. Wchodząc w ten zwyczajnie uświęcony. Wtedy zdążyłam przeczytać tylko pierwszy reportaż, który mną wstrząsnął. Przez chwilę zaczęłam się zastanawiać nad kluczem, w jaki wybieram książki.

Nie odłożyłam. Przeczytałam do ostatniej deski. To najmocniejsza książka, jaką czytałam w ostatnich latach.

Ostatni rozdział to rozmowa z psycholożką. I zgodzić się z nią nie mogę, że seniorowi dobrze jest sprawić psa — pies nie jest urządzeniem do wyprowadzania staruszków trzy razy dziennie na dwór — zapamiętajcie, na zawsze!

W zabrudzonych frędzlach z zaplątanej sierści wyglądał jak umorusany pyłem anioł na polowaniu.

*

Denerwowała ją ta troska wrzucona pomiędzy chleb z twarogiem i jajka na miękko. Czasem miała wrażenie, że córka w ogóle jej nie słucha. Dlatego raz powiedziała:
     — Nocą wyrosła mi trzecia ręka.
     Córka pokiwała głową, przełykając łyk kawy z mlekiem.

*

„Człowiek oderwany od życia, do jakiego przywykł, czuje się, jakby go już nie było” — nie potrafiła przestać o tym myśleć.

*

Nie do końca ma ochotę słuchać. Chce rozmawiać.

*

Ani jednego artykułu o starości, ani jednej wskazówki, jak poradzić sobie z własnym starzeniem się, ani jednego słowa, co zrobić z czasem, który pozostał. Wszędzie tylko troska o dobre samopoczucie, płaskie brzuchy, krągłe pupy, kuse sukienki, splecione nagie ciała i próby rozwiązania zagadki: „Jak wspólnie przeżyć orgazm?”.
     — Mamo, już obie dla świata jesteśmy niewidoczne.
     — Nie dla wszystkich. Niektórzy jeszcze na nas napadają...

*

Pani Barbara odłożyła słuchawkę. Nie potrafiła wytłumaczyć córce, że ci obcy ludzie są jej dużo bliżsi niż własna rodzina.

*

Wspomnienia to wszystko, co człowiek tak naprawdę posiada.

*

     — Masz piękne kurze łapki — powiedział żonie w dniu jej czterdziestych szóstych urodzin i pocałował najpierw lewe oko, potem prawe.

*

Miłość po prostu się wydarza. Miałem z niej zrezygnować, żeby inni mieli lepsze samopoczucie? Bo skoro skończyłem sześćdziesiątkę, to już w życiu nic mnie nie czeka? Ani uczucie, ani seks, ani bliskość?

*

[...] zdałam sobie sprawę z tego, że on, mój wspaniały, mężny i odważny mężczyzna, również jest śmiertelny. Nie czułam tego nawet wtedy, kiedy chorował na raka. Bo raka można wyleczyć, ze starości niestety już się nie wychodzi.

*

[...] kartki już całkowicie pożółkły.
     — Tak wygląda umykający czas — mówiła do siebie za każdym razem, gdy spoglądała na grzbiety książek.

*

     — To moja przyszłość. Jeżeli dożyję — szepnęła do siebie.

*

     — Najważniejsze to nauczyć się żyć tym, co jeszcze nam zostało, bo zamartwianie się lub myślenie, co by było gdyby, nic nie daje prócz bólu. A tu każdy chce go uniknąć, najdłużej jak się da.

*

[...] idę do pobliskiego parku, siadam na ławce i patrzę na życie innych — matki z dziećmi, ojcowie z synkami uczącymi się jeździć na rowerze, wesołe nastolatki podrygujące w rytm muzyki i śmiejące się z nie wiadomo czego, psy obsikujące drzewa i murek dzielący park od ulicy, za nim jadące samochody i tramwaje. Ten chaos mnie uspokaja. Przez moment czuję, że jestem częścią tego biegnącego żwawym rytmem życia i wprawia mnie to w radosny letarg.

Iza Klementowska, Minuty. Reportaże o starości,
PWN, Warszawa 2014.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz