poniedziałek, kwietnia 06, 2015

1298. Poświątecznik (I)

 wpis przeniesiony 14.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Biały Kruk woli powieści od reportaży, bo gdy w tych pierwszych dzieje się zło, to pociesza Seniora fakt, że to wszystko tylko wymyślone. Zgadało się na ten temat przy okazji nieszczęsnej powieści, którą Biały Kruk ma zamiar szturchnąć pazurem swym, a Jabłoń twierdzi, że strata czasu i humoru.

Jabłoń woli reportaż od powieści, bo gdy w tych drugich dzieje się zło, to ona wie, że w jakimś sensie wydarzyło się właśnie i bardzo smutno jej się robi, że niby co, mało na świecie zła?

***

Czasem do znajomości trzeba dojrzeć. Czasem zabiera to dużo czasu. Czasem ludzie rodzą się w różnych czasoprzestrzeniach, ale to nie znaczy, że nie może nadejść właściwy czas spotkania i zachwytu. Tak jest z Jabłonią i Mamą Muminków. Pierwsza poznaje tę ostatnią od końca. Biografią po troszeczku raczy się.

Każda sztuka wymaga biegłości, ale też radości tworzenia”. Tove Jansson przez całe życie pracowała nad sobą, jako artystka, pisarka i jako człowiek.
     „Praca i miłość” to jej ulubiona maksyma
[...] (dewiza sformułowana przez Tove głosiła: Labora et amare, a powinna raczej brzmieć Labora et ama, co znaczy pracuj i kochaj).

Boel Westin, Tove Jansson. Mama Muminków,
Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2012.
(wyróżnienie własne)

W Wielką Sobotę zarządziliśmy ranek poza Świętami, czyli kawa na mieście i czytanie. Gdy już rozsiadłam się wygodnie w fotelu, dotarło do mnie, że kundel został w domu. Na szczęście w plecaku był odebrany papier, co nie był łaskaw ukazać się w wersji elektronicznej. Błogosławiony druk! Miło było wrócić na chwilę do przerzucania rzeczywistych kartek, delektować się marginesami i interlinią. Bo to książką do degustacji. Subtelna. Nastroje. Uczucia. Emocje. Nadzieje. Strachy. Lachy. Międzyludzie. Nic w tej książce grubą linią nie zostało nakreślone. Przewrotna, od tytułu poczynając. To jest powieść, po której nie muszę się leczyć.

     — Proszę nie mieć mi za złe, panno Kling — kontynuowała Anna — ale w pewnym sensie urzeka mnie, że nigdy nie mówi pani tego, czego się po pani oczekuje, że — proszę wybaczyć — nie ma w tym nic z tak zwanej uprzejmości... Uprzejmość bywa niekiedy czymś w rodzaju oszustwa, prawda? Rozumiem pani, co mam na myśli?
     — Tak. Rozumiem.

*

     — Jedno sobie zapamiętaj — powiedziała na odchodne. — Pogodzenie się z czymś nie musi oznaczać, że się poddajemy.

*

     — Katri, proszę teraz posłuchać, co ja mam pani do powiedzenia. Otóż wolę być oszukiwana, niż bez przerwy kogoś podejrzewać.

*

     — Ładna linia — powiedziała.
     — To jest nadburcie — wyjaśnił Mats.
     Pokiwała głową.
     — Dobre słowo. Czy zastanawiałeś się nad urodą i rzeczowością fachowej terminologii? Nad nazwami zawodów, narzędzi, kolorów...

Tove Jansson, Uczciwa oszustka,
Nasza Księgarnia, Warszawa 2013.
(wyróżnienie własne)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz