wpis przeniesiony 14.03.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Ktoś z miejsca o krótkiej, soczystej nazwie do mnie wlazł. Czasem lubię odbyć drogę w odwrotnym kierunku. Zaszłam w miejsce o ciekawej nazwie: rdza.blox.pl. Z przyjemnością przeczytałam o książce, którą w czasach przedblogowych chapnęłam zębem własnym. Uśmiechnęłam się na wyobrażenie, jak Autorka bloga do Wrzenia Świata trafiła, kawy nie wypiła, ale książkę nabyła.
Odtruć się po powieści chciałam jak najszybciej, więc jeszcze przed pracą w poniedziałkowy ranek klik, klik, pyk, pyk i książkę, co ją Autorka nabyła, na moim kundlu miałam. No i nową serię, dzięki Autorce, odkryłam przy okazji.
Wczoraj skończyłam. Gnałam z czytaniem, bo byłam bardzo ciekawa „trzydzieści pięć lat później” i muszę przyznać, że poraziło mnie to nie mniej niż cała historia.
Odtrułam się po powieści. Pozostałam zamyślona z jakimś nieokreślonym bliżej przeczuciem, odczuciem, wrażeniem. Niech się kluje, nim zamieni się w działanie, czyn, fakt.
Czy uwierzą Państwo, że w 1979 roku w Polsce — w Sandomierzu — zakończył się proces o zbrodnię, której miara kryminalna, obyczajowa i prawna przerastała wszystko, co znał ówczesny świat?
A co znał?
Zabójstwo Kennedy’ego, porwanie i śmierć Aldo Moro oraz masakrę w Jonestown.
[...]
W wigilijną noc 1976 roku we wsi Połaniec w świetle reflektorów autobusu bestialsko zamordowano trzech mieszkańców wsi Zrębin. Potem nieudolnie upozorowano wypadek. Świadkami zabójstwa było co najmniej trzydzieści osób — mieszkańców wsi, którzy siedzieli w autobusie i oglądali zbrodnię przez okno. Jeszcze tej samej nocy wszyscy złożyli śluby milczenia. Sprawcom niemal udało się zataić sprawę.
Mariusz Szczygieł (red.), 100/XX. Antologia polskiego reportażu
XX wieku, tom 2, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2014.
***
Spytano kiedyś Halinę Bortnowską (która od lat tłumaczy nam, dlaczego wyrok śmierci jest złem), czy za zbrodnię powinna być kara. „Tak — odpowiedziała — ale kara, która jest naprawianiem. Powinno się prowadzić człowieka tak, by zrozumiał, co uczynił. Człowiek powinien być zamknięty, by nie stanowił zagrożenia, ale jednocześnie mógł coś zrobić, by pomóc innym. Nawet jeśli ktoś zrobił coś strasznego, to kara śmierci tego nie naprawi. A rzeczywista sprawiedliwość, która ludzi umacnia i pociesza, to sprawiedliwość w naprawianiu, a nie zemście.
*
— Czy w Zrębinie ludzie chcą rozmawiać na temat sprawy?
— Ludzie się trzęsą, bo oskarżeni mogą wyjść wolni.
— We wsi wiedzą, że Wojda był ławnikiem?
— Tak, Wojda miał ciągnik, liczył się jako Bóg i znawca prawa.
*
A prawdziwa prawda — pan redaktor pyta? Człowiek w strachu o prawdzie zapomni, ciała broni.
*
— Ogarnął mnie lęk — powiada. — Swoi zaczęli mnie straszyć.
Co to jest lęk? To jest to, co on czuje, a czego nie potrafi nazwać. Objaśni, co to są grabie albo chleb z kiełbasą — ale lęk?
Zastanawia się: — Może lęk to to, że wszyscy się od człowieka odwracają?
*
Wojda przestał ziewać. Już kilkakrotnie usłyszał, jak biegł za Krysią w pole, jak na głowę Miecia naprowadzał fiata. Coś się zacięło w sprawnie działającym mechanizmie do zamykania ludziom gęby przed sądem.
*
Największe poruszenie na sali wywołał dialog:
Sędzia przewodniczący: — Czy panią nie zainteresowało to, że za autobusem leży obnażona kobieta, którą oświetlają latarkami?
Świadek: — Nie... A co mi tam...
Sędzia: — A gdyby tam leżała krowa?
Świadek: — A, krowa to co innego!
*
Tu zaś mamy przestępstwo zbiorowe — zabójstwo i milczenie wokół niego.
*
Pan mnie też krzywdzisz. Łuka, mówisz mi, że tyle sędziów tę sprawę przemyślało, to chyba oni się nie mylą. A ja mam już gotową odpowiedź: te sędzie to ludzie z teorią! Nie mają praktyki w poznawaniu rozumu chłopa!
*
Czas płynie.
Pytam ludzi: co to znaczy moralność?
Słyszę: a po co to komu wiedzieć?
Wiesław Łuka, Nie oświadczam się,
Wydawnictwo Dowody na Istnienie, Warszawa 2014.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz