sobota, lipca 11, 2015

1381. Bele-trele-styka (I)

 wpis przeniesiony 15.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Co mnie podkusiło? Aaaa, jakiś ranking top 10 książek na wakacje. Odcedziłam. Wybrałam. Jedną powieść w dwóch częściach, trzecia ma być na jesieni. Jednego autora, ale z innym dziełem. Nabyłam. I się zaczęło.

Gdy tydzień temu pochwaliłam się Sadownikowi, czego próbuję z okazji lata, był łaskaw przeczytać mi trochę informacji o sylwetce autora. No i w końcu zrozumiałam publicystów frondy, wszelkich naczelnych prawicowo-katolickich tworów. Już rozumiem, dlaczego są przeciwko temu wszystkiemu, co im do niczego niepotrzebne, a wielu ludziom w tym kraju ułatwiłoby życie. Rozumiem, bo gdybym ja miała takie fantazje, to też bałabym się wszystkiego, czego nie przyklepali hierarchowie jedynego prawdziwego kościoła. Czy mnie zdziwiły wczorajsze senackie ekscesy? Ani trochę.

A pan autor? No cóż, jak nie wyrabia się w jednym gatunku szybko przeskakuje w drugi, by za chwilę wrócić do pierwszego. Przeczytałam. I starczy. I dość.

[…] czerwono-czarne chrząszcze ćmentarne na nieustającej szychcie entropii.

*

Gerd jest smokiem.
     Chciałby od smoka uciec. Ale jak uciec, jeśli płynie się w jego żyłach, jak odejść, skoro dzieli się z kim bycie, jak uciec od siebie samego?

*

Dlaczego nie miałby zabijać dzieci? W czym dzieci mniej się nadają do zabijania niż dorośli, dojrzali?

*

Kurczyk najpierw milczał, bo się bał — a potem milczał, bo odkrył, że milczenie sprawia, że szanują go jeszcze bardziej, nie mają nawet odwagi zagadywać.

*

[…] żeby prześladowała mnie swoją psią obecnością, chcę, żeby zawsze była ze mną i za mną, i przy mnie, i pode mną, żeby mnie przebóstwiła, żebym stał się jej światem.

Szczepan Twardoch, Tak jest dobrze,
Powergraph, Warszawa 2013.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz