piątek, lipca 24, 2015

1389. Polskie opowieści rodem z Kabulu

 wpis przeniesiony 15.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Gdzieś na tym blogu jest wpis — nie mogę go znaleźć — w którym padają słowa dwóch kobiet, które miały ogromny wpływ na to, jak wygląda od wielu lat moje życie. Nie znają się, raz znajdowały się w tej samej czasoprzestrzeni, ale niezależnie stwierdziły:
     — Nie wyobrażam sobie, że mogłam urodzić córkę.
Oniemiałam. Pamiętam uczucie, które się we mnie pojawiło, gdy słowa te wybrzmiały. Między innymi zażenowanie. Patrzyłam na te kobiety wielkimi oczami i widziałam jedynie ukrytą głęboko mizoginię.

Przy kilku okazjach rozmów z innymi kobietami przytaczałam tę historię. Te inne kobiety uświadamiały mi istnienie przeczuć prenatalnych, preciążowych, predecyzjnych o posiadaniu dziecka. Gotowa byłam opuścić stanowisko, że nie ma nic gorszego na świecie niż nienawiść kobiet do kobiet.

Tak, ale bez względu na te wszystkie pre, na dnie, w samym korzonku zdania:
     — Nie wyobrażam sobie, że mogłam urodzić córkę.
jest potworna, kulturowo indukowana, nienawiść do własnej płci. I nie potrafię się powstrzymać, by po latach nie odpowiedzieć:
     — Pojebało cię, kobieto?

To nie były kobiety z Afganistanu. To nie były islamistki. To były Polki. Wykształcone. Powiedziały, co powiedziały na przełomie XX i XXI wieku. Przypomniałam sobie o tych historiach, czytając Chłopczyce z Kabulu (Mijo, dziękuję za tytuł). Zamyśliłam się nad tą książką. Pozwoliła mi dojść do wniosku, że dzietność w wielu krajach to wciąż ciężka psychoza a nie wybór. Nie daleko za górami, za morzami, ale za miedzą, na drugiej ulicy, w drugiej dzielnicy, w innym mieście Polski. A ja? Byłam wariatką zakładając ten blog. Ale zachwyconą swoim życiem.

     — Moja rodzina jest przedmiotem plotek. Kiedy nie masz syna, odczuwasz ogromny brak i wszyscy cię żałują.
     Azita mówi to tak, jakby to było prostym wyjaśnieniem.
     Posiadanie co najmniej jednego syna jest tutaj niezbędne do zyskania jako takiego statusu i dobrej opinii.
[…] obowiązkiem każdej mężatki jest jak najszybsze wydanie na świat dziecka płci męskiej — to jej najwyższe życiowe powołanie i kiedy się z niego nie wywiązuje, ludzie zaczynają podejrzewać, że jest z nią coś nie tak. Może przylgnąć do niej łatka dochtar zai, czyli „tej, która rodzi tylko dziewczynki”. Jest co prawda jeszcze większa zniewaga — mianowicie kiedy zupełnie bezdzietna kobieta zostaje napiętnowana jako sanda bądź choszk, co w języku dari znaczy „sucha” — lecz w kulturze patriarchalnej kobieta, która nie potrafi powić syna, jest w oczach społeczności — i we własnych — obciążona fundamentalną skazą.

*

     — Musisz słuchać tego, o czym nigdy nie mówią.

*

Chłopiec oznacza triumf i sukces. Dziewczynka to upokorzenie i porażka. Chłopiec to bacza, co oznacza „dziecko”. Dziewczynka to ta „inna”: dochtar. Córka.

*

Afganistan to opowieść o pierwotnej formie patriarchatu. Pod tym względem opowieść ta rzuca też światło na historię Zachodu, na życie naszych pradziadów i prababek. Poznając mechanizmy funkcjonowania chorego afgańskiego systemu, możemy też uzmysłowić sobie, jak większość z nas — mężczyzn i kobiet, bez względu na narodowość i przynależność etniczną — od czasu do czasu utrwala problematyczną kulturę honoru, w której zarówno kobiety, jak i mężczyźni tkwią w tradycyjnych rolach płciowych. A robimy to, ponieważ te role wszystkim nam odpowiadają — albo dlatego, że tak nas wychowano i nie znamy niczego innego.

*

Czy opowieści o ustępstwach i oporze, tragedii i nadziei mogą występować obok siebie?
     W przypadku kobiet występowały obok siebie od zawsze.

*

Podszywanie się pod kogoś lub coś innego to doświadczenie wielu kobiet i mężczyzn, którzy cierpiąc ucisk, zapragnęli wolności.
     Tak na przykład było w przypadku geja służącego w amerykańskiej piechocie morskiej, który musiał udawać heteroseksualistę. Albo żydowskiej rodziny udającej protestantów w nazistowskich Niemczech. Albo czarnego mieszkańca RPA, który w czasach apartheidu starał się wybielić sobie skórę. Upodabnianie się do członka grupy akceptowanej i oficjalnie uznawanej to zarówno wywrotowy akt infiltracji, jak i ustępstwo wobec uciążliwego rasistowskiego, seksistowskiego lub jakiegokolwiek innego systemu dyskryminacji.

Jenny Nordberg, Chłopczyce z Kabulu.
Za kulisami buntu obyczajowego w Afganistanie
,
(tłum. Justyna Hunia),
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2015.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz