To książka z kategorii: połykasz w mig, kilka dni musisz poczekać, by fusy wrażeń opadły, a potem dłuższą chwilę zajmie ci jej odksztuszanie. Porusza, dotyka, pokazuje perspektywę, której się nie znało lub nie umiało zamknąć precyzyjnie w słowach i… do bezbrzeżnej niezgody doprowadzić też umie.
Taka jest ta książka. I należeć powinna do obowiązkowych. I… z ogromną przyjemnością czyta się, że dzieli się z Autorką kilkadziesiąt książek.
– Och, ale mnie przestraszyłeś! – […] – Stanąłeś mi za plecami.
– Stoję za tobą od piętnastu lat, nie zauważyłaś?
*
[…] jeśli matka cię kocha, to jesteś wart miłości reszty świata.
Rozmawialiśmy kiedyś, co by było, gdybym miała tylko jedno dziecko.
– Nie miałabym wtedy pewnie ciebie ani Agatki.
– A ja chciałem być – mówi Emil i znowu pogrąża się w zabawie.
*
[…] serio – chcę, żeby coś się trwale zmieniło w społecznej recepcji osób z niepełnosprawnościami.
*
Niepełnosprawność zawsze powoduje dyskomfort otoczenia: trzeba komuś pomóc, na kogoś zaczekać, może żeby niewyraźnie dokończył zdanie, w najlepszym wypadku potrzymać drzwi. Jeśli zapominamy o dyskomforcie, to znaczy, być może, że jesteśmy już zintegrowani.
*
Z początku myślałam, że to nie będzie książka polityczna w wymowie, tylko historia osobista, ale polityka zawsze po nas przyjdzie. Zresztą wierzę, że osobiste jest polityczne.
*
Państwo z tektury, pisała kiedyś moja szefowa, oby tylko nie spadł deszcz.
*
Niektórzy wierzą, że dzieci z widocznymi oznakami choroby budzą w nas empatię. To nieprawda. Nie budzą jej też dorośli z niepełnosprawnościami, ludzie starsi czy kobiety w ciąży w kolejce do lekarza. Empatii mamy jako społeczeństwo tak mało, że w życiu społecznym nie wystarcza jej w zasadzie dla nikogo.
*
[…] pozostaje mi więc pisanie, które może trafi do większej liczby osób i pozwoli im zobaczyć w dzieciach ludzi, tak samo zresztą jak w osobach z niepełnosprawnością.
*
[…] o ile to możliwe, słuchaj niewysłuchanych. Nawet, albo zwłaszcza, dzieci.
*
Komórka rodzinna ma to do siebie, że nikt nie wychodzi z niej bez szwanku ani z tym, czego chce dla siebie […] – pisze Zadie Smith […] – Ktoś musi coś poświęcić – pytanie tylko, jak wiele i dla kogo […].
*
[…] w społeczeństwie przekazujemy sobie dobra i usługi na trzy sposoby: rynek i wymiana pieniężna, państwo i redystrybucja oraz dar i wzajemność.
*
[…] trzy niezbędne elementy postawy troski: uważność, wrażliwość komunikatywną oraz szacunek. Uważność, wiadomo, pozwala zauważyć potrzeby innych, a komunikatywna wrażliwość oznacza zaangażowanie w dialog i umiejętność oceny, czy zainteresowani dostają to, czego potrzebują. Opieka oznacza coś więcej niż zaspokajanie potrzeb: ważny jest sposób, w jaki się ją sprawuje.
*
Bo opieka daje też władzę i tylko od świadczących opiekę zależy, czy zawsze zrobimy z niej właściwy użytek. Należy ciągle i ciągle rewidować swoje opiekuńcze nawyki, bo zawsze nam coś umyka: przez irytację, rutynę, zmęczenie.
*
[…] tylko my mamy siłę i rozmach, żeby zmienić koleje naszego losu.
*
Moja relacja z mamą nigdy nie była łatwa i nie zmieniła się jakoś znacznie po urodzeniu przeze mnie dzieci. Nie wszystkie ziemie mogą zostać odzyskane.
*
[…] postawienie się innym zawsze kosztuje.
*
– Chyba dochodzę do kresu moich możliwości intelektualnych – mówię do męża znad jakiejś trudnej książki.
– Zawsze myślałem, że są nieograniczone – odpowiada on, a ja biorę głęboki wdech i czytam dalej. – Pamiętaj, że tam, gdzie idziesz, jest coraz mniej osób.
*
– Co się dzieje – pyta wykładowczyni – jeśli na coś, co nie ma ceny, nałożymy system kapitalistyczny?
– Stanie się bezcenne? – pytam.
Odwraca się w moją stronę, widzę błysk w jej oku.
– Stanie się bezwartościowe – mówi.
*
[…] nie dajmy sobie wmówić, że nasza praca jest mało wartościowa, bo tak ją wycenia kapitalizm. Jest bezcenna.
Magdalena Moskal, Emil i my. Monolog wielodzietnej matki,
Wydawnictwo Karakter, Kraków 2021.
(wyróżnienie własne)
Skrót myślowy chroni nas czasem przed tym, co trudne i zbyt niewygodne, żeby o tym mówić.
*
Gapienie się na inność to naturalny odruch, trudno z nim walczyć, i sam w sobie nie jest niczym złym. Wiemy jednak, że spojrzenie może być dominujące: męskie, kolonialne, medyczne. „Przeciwieństwem gapienia się jako formy dominacji jest uśmiech”. […] kluczowa jest intencja. […] Jeśli twoja intencja jest dobra, czujesz się na siłach, uśmiechnij się […].
*
[…] zawsze żądaj niemożliwego, niech to będzie punktem wyjścia negocjacji.
(tamże)
"To książka z kategorii: połykasz w mig, kilka dni musisz poczekać, by fusy wrażeń opadły, a potem dłuższą chwilę zajmie ci jej odksztuszanie"
OdpowiedzUsuńTo tak, ja ja mam z Twoimi wpisami ;)
Większość z nich czegoś we mnie dotyka. Ale to dobrze. Bo dzięki temu rzeczy zepchnięte przez mnie w najczarniejsze otchłanie umysłu - zepchnięte, bo trudne i niewygodne - zostają odkopane i mają szansę być jakoś tam przerobione, przepracowane. Ja mam naturę spychacza-zamiatacza (pod dywan), a efektem są różne i liczne frustracje i coraz większe napięcie całego ciała. Opatulam się w ciasną skorupę, jak żółw. Nic dobrego z tego nie wynika, wiem wiem.
zaniemówiłam po słowach mam tak z Twoimi wpisami. Z mojego punktu widzenia to komplement, ale mógłby też to być zarzut ;)
UsuńDla mnie to byłaby komplement :))). Ale ja w ogóle lubię, gdy ktoś mówi o mi coś, co może nie koniecznie jest takie pozytywne-wprost, bo mnie to po prostu zaciekawia i zmusza do autorefleksji :).
OdpowiedzUsuńTwoje wpisy poruszają jakieś tam ukryte a napięte struny z ciemniejszymi tonami, no ale to przecież dobrze, że w ogóle coś poruszają :). Kiedyś napisałam do jednego z mych braci, bo zwykle jest między nami sporo nieporozumień i czasem dość ostrych, że to dobrze, że nawzajem siebie czymś tam denerwujemy, bo to znaczy, że nam jesz ze na sobie zależy. Z innym z moich braci nie mam w ogóle relacji i nawet gdyby napisałby mi jakąś obelgę, to by po mnie spłynęło. Ech, wszyscy jesteśmy tacy skomplikowani! (to cytat i mam gdzieś obrazek mu towarzyszący, jak znajdę, to zrobię foto i prześlę ;)).