niedziela, października 03, 2021

4393. Takim książkom mówię tak!

Nie przeżyłabym tamtej książki. Porzuciłabym ją w cholerę. Nie zrobiłam tego tylko dlatego, że poszłam na wymianę — w nagrodę za rozdział tam, miałam rozdział tej książki.

Kocia Mama tych dwóch Dziewczynek, a w zasadzie One Same były pre­teks­tem, by zajrzeć do tej książki, która szczęśliwie ma w sobie wszystkie cztery opo­wie­ści o kot­kach ze skrzydłami.

Ilustracje! Nie mógłby ich narysować ktoś, kto nie żył pod jednym dachem z kotami. Najdrobniejsze subtelności kocich ruchów zatrzymane zostały w rysunkach w mi­strzow­ski sposób.

Mistrzyni słowa, Mistrz kreski i Mistrzowie życia, czyli prawdziwe Koty — oto pełny skład autorów tej opowieści. Dla siebie wyjęłam psa, dla Michela sowę, a wszystkie koty dla Kocich Mam, które uwielbiam.

     – Może mają skrzydła, bo przed ich urodzeniem ma­rzy­łam, żeby mogły stąd odfrunąć – odparła pani Jane Bura.

*

     – Co to jest, to coś w rzece? – szepnął.
Rodzeństwo zbliżyło się i spojrzało. W wodzie widać było w świetle gwiazd jakiś ruch – srebrne migotanie, błysk… Roger szybko sięgnął łapką…
     – Moim zdaniem to kolacja – powiedział.

*

     – Lepszy gołąb w garści niż kocurek na dachu! – zaśpiewała Harriet, przycupnięta na wieżyczce.

*

To wszystko nie od razu stało się jasne dla Sowy. Sowa nie myśli szybko. Sowa myśli długo. […] Sowa myśli powoli, lecz skutecznie.

*

     James nic nie mówił, ale bolało go lewe skrzydło i żałował, że wyruszył w tę podróż.
     Harriet nic nie mówiła, ale bolały ją oba skrzydła i żałowała, że wy­ru­szy­ła w tę podróż.

*

     – Bycie innym jest trudne – powiedziała Thelma. – A cza­sa­mi bardzo niebezpieczne.

*

Przymknęli oczy. I czekali. Koty są cierpliwe. Nawet kiedy się niepokoją i boją, cicho czekają na dalszy rozwój wypadków.

*

Gdy słońce zaszło, usiadła na dachu i zadała sobie pytanie:
     – Dokąd teraz?

*

Sądził, że świat kończy się płotem ogrodu. Dlatego zdziwił się, gdy odkrył, że płot ma jeszcze drugą stronę.

Ursula K. Le Guin, Kotolotki, ilustr. S.D. Schindler,
przeł. Maciejka Mazan, Prószyński i S-ka, Warszawa 2021.

W końcu, gdy byłam już półżywa ze zmęczenia, nagle pod­niosły mnie ręce. Prawie nie rozumiałam, co się dzieje.

(tamże)

2 komentarze:

  1. Już wiem, jestem sową. Zresztą sowy uwielbiam, ale widziałam może trzy razy w życiu, i to w locie. I z pięć razy słyszałam (wrzasku puszczyka nie da się z niczym pomylić). Oraz oczywiście trochę jestem też kotem ;)

    OdpowiedzUsuń