Moja intuicja — unikać tej książki, by uniknąć bólu — była jak najbardziej słuszna, ale podkusiło mnie i stało się.
Potrzebowałam dwóch dni, by wybrać cytaty, kolejnych trzech, by odparować lekturę i móc zająknąć się na jej temat. Są w niej fragmenty, które wywołują odruch wymiotny, gdy czytając, staje się człowiek świadkiem okrucieństwa. Na kilka dni odebrało mi moc posługiwania się słowami.
A jak dodać do tego fakt, że nie ruszając mnie z ula, wypchnięto mnie z cywilizowanego, europejskiego kraju do krainy, którą trudno ogarnąć rozumem, gdzie od lat fakty są opiniami, wyroki stały się wyłącznie publikacjami satyrycznymi, a głupota objawem patriotyzmu, to brak słów pogłębia się do nieznanego do tej pory poziomu.
Push-back mentalny na milionach — tani ten eksperyment nie będzie, jestem pewna. Niestety, nie zapłacą za niego ci, co nam go zafundowali. Jeden z cytatów wyjętych z tej książki przyłożony do tego, czego jesteśmy świadkami brzmi tak: duma z powodu bycia Polakiem powinna dziś stanowić pierwszy objaw wstydu.
Gdy słowa tracą moc, pozostaje pamięć ciała. Byśmy tylko w odpowiednim czasie powiedzieli: pamiętamy.
Najczęściej nazywali mnie babą, a dla nich to słowo było najgorszą obelgą – wyczuwałem to z ich tonu, kiedy to mówili – wyrażającą większą odrazę niż kretyn albo przygłup. W tym świecie, w którym męskie wartości zostały wyniesione do najwyższej rangi, nawet moja matka mówiła o sobie: Mam jaja, nikt mi nie podskoczy.
*
[…] ton jej głosu dobitnie wyrażał niepokój, zamęt w głowie wyczuwalny u osób, które stają nagle oko w oko z obłędem. No to co robisz całymi dniami, jeśli nie masz telewizji?
*
W miasteczku jest tak, jakby kobiety rodziły dzieci po to, żeby stać się prawdziwymi kobietami – bez tego nie do końca nimi są. Uważa się je za lesbijki albo oziębłe.
*
Wybrała hipotezę szaleństwa, by nie wymknęło jej się to inne słowo, pedał – żeby odpędzić, wykluczyć myśl o homoseksualizmie, samej sobie wmówić, że w grę wchodzi szaleństwo, lepsze od uznania faktu, że jej syn to ciota.
*
Może duma z powodu bycia prostą kobietą stanowi pierwszy objaw wstydu.
*
Choć rodzice nie potrafili ni w ząb zrozumieć mojego zachowania, moich wyborów i upodobań, to kiedy mowa była o mnie, ich wstyd często zaprawiony był dumą.
*
Patrząc na wychowawczynię na dziedzińcu szkolnym, próbowałem odgadnąć, kim chciała zostać, kiedy była małą dziewczynką.
*
Lubiłem szkołę. Nie gimnazjum, nie gimnazjalne życie – tam byli moi dwaj prześladowcy. Ale lubiłem nauczycieli. Oni nie mówili baby czy pieprzone pedały. Tłumaczyli nam, że trzeba akceptować inność – to był język republikańskiej szkoły, że wszyscy jesteśmy równi. Że nie wolno osądzać człowieka na podstawie koloru jego skóry, religii czy orientacji seksualnej […].
*
[…] słowa, które chciałoby się móc zapomnieć, co więcej, zapomnieć, że się zapomniało, żeby całkiem i do reszty zniknęły […].
*
Trzeba było uciekać.
Z początku jednak nie myśli się o ucieczce, nie wie się bowiem, że istnieje jakieś „gdzie indziej”. Nie wie się, że ucieczka jest pewną możliwością. Najpierw próbuje się być takim jak inni, wobec tego ja również próbowałem być taki jak wszyscy.
*
Sytuacje dla dorosłego śmiechu warte, ale w dziecku pozostają na długo.
*
[Moja ucieczka] była ostatnim, po serii osobistych porażek, rozwiązaniem, jakie wziąłem pod uwagę. Najpierw postrzegałem ją jako porażkę, złożenie broni. W tym wieku sukces oznaczał bycie takim jak inni. A ja już spróbowałem wszystkiego.
*
Te sytuacje, kiedy im więcej upływa czasu, tym bardziej szanse na naprawę błędu czy na wybrnięcie z kłopotliwej sytuacji maleją, a zdolność do działania słabnie.
*
Prokurator zadał mu zwykłe pytania […]. I inne pytania, których Sylvain nie rozumiał z powodu języka, nie tylko języka prawniczego, ale także świata, w którym ludzie kończą studia.
*
Ten, kto nie czuje się mężczyzną, lubi za takiego uchodzić, a ten, kto zna swoją ukrytą słabość, chętnie urządza popis siły.
*
Te słowa, które padają po alkoholu i nigdy tak do końca nie wiadomo, czy są od dawna skrywane, zepchnięte w głąb duszy człowieka, z którego ust padają, czy też nie mają żadnego związku z prawdą.
*
[…] cierpienie jest ustrojem totalitarnym – wymazuje wszystko, co się w nim nie mieści.
Édouard Louis, Koniec z Eddym,
przeł. Joanna Polachowska,
Wydawnictwo Pauza, Warszawa 2019.
(wyróżnienie własne)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz