sobota, października 09, 2021

4396. W pamięci

Moja intuicja — unikać tej książki, by uni­knąć bólu — była jak najbardziej słuszna, ale podkusiło mnie i stało się.

Potrzebowałam dwóch dni, by wybrać cytaty, kolejnych trzech, by odparować lek­tu­rę i móc zająknąć się na jej temat. Są w niej fragmenty, które wywołują odruch wy­miot­ny, gdy czytając, staje się człowiek świadkiem okrucieństwa. Na kilka dni ode­bra­ło mi moc posługiwania się słowami.

A jak dodać do tego fakt, że nie ruszając mnie z ula, wypchnięto mnie z cy­wi­li­zo­wa­ne­go, europejskiego kraju do krainy, którą trudno ogarnąć rozumem, gdzie od lat fakty są opiniami, wyroki stały się wyłącznie publikacjami satyrycznymi, a głupota objawem pa­trio­ty­zmu, to brak słów pogłębia się do nieznanego do tej pory poziomu.

Push-back mentalny na milionach — tani ten eks­pe­ry­ment nie będzie, jestem pew­na. Niestety, nie za­pła­cą za niego ci, co nam go zafundowali. Jeden z cytatów wy­ję­tych z tej książki przyłożony do tego, czego jesteśmy świadkami brzmi tak: duma z po­wo­du bycia Polakiem powinna dziś stanowić pierwszy objaw wstydu.

Gdy słowa tracą moc, pozostaje pamięć ciała. Byśmy tylko w odpowiednim czasie po­wie­dzie­li: pamiętamy.

Najczęściej nazywali mnie babą, a dla nich to słowo było najgorszą obelgą – wyczuwałem to z ich tonu, kiedy to mówili – wyrażającą większą odrazę niż kretyn albo przygłup. W tym świecie, w którym męskie wartości zostały wyniesione do najwyższej rangi, nawet moja matka mówiła o sobie: Mam jaja, nikt mi nie podskoczy.

*

[…] ton jej głosu dobitnie wyrażał niepokój, zamęt w głowie wyczuwalny u osób, które stają nagle oko w oko z obłędem. No to co robisz całymi dnia­mi, jeśli nie masz telewizji?

*

W miasteczku jest tak, jakby kobiety rodziły dzieci po to, że­by stać się prawdziwymi kobietami – bez tego nie do koń­ca nimi są. Uważa się je za lesbijki albo oziębłe.

*

Wybrała hipotezę szaleństwa, by nie wymknęło jej się to inne słowo, pedał – żeby odpędzić, wykluczyć myśl o homoseksualizmie, samej sobie wmówić, że w grę wchodzi szaleństwo, lepsze od uznania faktu, że jej syn to ciota.

*

Może duma z powodu bycia prostą kobietą stanowi pierwszy objaw wstydu.

*

Choć rodzice nie potrafili ni w ząb zrozumieć mojego zachowania, moich wyborów i upodobań, to kiedy mowa była o mnie, ich wstyd często za­pra­wio­ny był dumą.

*

Patrząc na wychowawczynię na dziedzińcu szkolnym, próbowałem od­gad­nąć, kim chciała zostać, kiedy była małą dziewczynką.

*

Lubiłem szkołę. Nie gimnazjum, nie gimnazjalne życie – tam byli moi dwaj prześladowcy. Ale lubiłem nauczycieli. Oni nie mówili baby czy pieprzone pedały. Tłumaczyli nam, że trzeba akceptować inność – to był język republi­kań­skiej szkoły, że wszyscy jesteśmy równi. Że nie wolno osądzać człowieka na podstawie koloru jego skóry, religii czy orientacji seksualnej […].

*

[…] słowa, które chciałoby się móc zapomnieć, co więcej, zapomnieć, że się zapomniało, żeby całkiem i do reszty zniknęły […].

*

Trzeba było uciekać.
      Z początku jednak nie myśli się o ucieczce, nie wie się bowiem, że istnieje jakieś „gdzie indziej”. Nie wie się, że ucieczka jest pewną możliwością. Naj­pierw próbuje się być takim jak inni, wobec tego ja również próbowałem być taki jak wszyscy.

*

Sytuacje dla dorosłego śmiechu warte, ale w dziecku po­zo­sta­ją na długo.

*

[Moja ucieczka]  była ostatnim, po serii osobistych porażek, rozwiązaniem, jakie wziąłem pod uwagę. Najpierw postrzegałem ją jako porażkę, złożenie broni. W tym wieku sukces oznaczał bycie takim jak inni. A ja już spróbowałem wszystkiego.

*

Te sytuacje, kiedy im więcej upływa czasu, tym bardziej szanse na naprawę błędu czy na wybrnięcie z kłopotliwej sytuacji maleją, a zdolność do dzia­ła­nia słabnie.

*

Prokurator zadał mu zwykłe pytania […]. I inne pytania, których Sylvain nie rozumiał z powodu języka, nie tylko języka prawniczego, ale także świa­ta, w którym ludzie kończą studia.

*

Ten, kto nie czuje się mężczyzną, lubi za takiego uchodzić, a ten, kto zna swoją ukrytą słabość, chętnie urządza popis siły.

*

Te słowa, które padają po alkoholu i nigdy tak do końca nie wiadomo, czy są od dawna skrywane, zepchnięte w głąb duszy człowieka, z którego ust padają, czy też nie mają żadnego związku z prawdą.

*

[…] cierpienie jest ustrojem totalitarnym – wymazuje wszystko, co się w nim nie mieści.

Édouard Louis, Koniec z Eddym,
przeł. Joanna Polachowska,
Wydawnictwo Pauza, Warszawa 2019.
(wyróżnienie własne)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz