niedziela, sierpnia 18, 2024

5562. Z oazy (CCLXXIII)

Nie­dzielne odliczanie literek, dwa. Na stronie redakcyjnej próżno szukać, w którym roku owe literki ukazały się po raz pierwszy. W tekście pojawia się wydarzenie z roku 1928 oraz termin wielka wojna, co oznacza, że perspektywa, z jakiej patrzył Autor ma minimum 85 lat. Gdybym przeczytała podczytnik, nie musiałabym tropić po językowych śladach, bo tam stoi jak wół, że esej ten powstał w cieniu kryzysu gospodarczego lat trzydziestych XX wieku. Gdybym, ale zrobiłam to po lekturze.

Márai to nie nazwisko, Márai to marka! Tekst leciwy, ale nad wyraz żywotny, a mo­men­ta­mi również żywiołowy, bo do niebywałej zdolności dostrzegania, a potem opi­sa­nia prądów i wirów życia społecznego w prześmiewczy sposób, Autor mnie już dawno przyzwyczaił. Szkoła biednych to nie jest książka dla ubogich umysłowo lub bez poczucia humoru.

Świat nie jest rezultatem przypadku ani intencji, lecz rzeczywistością – tak samo jak bieda, środowiska partyjne, wojny, choroby, szpitale, więzienia i szubienice; i jest on taki dlatego, że taka jest jego natura, i tak jest mu dobrze.

🖇

Grzechem obłudnej i nieposiadającej rozeznania kontynentalnej literatury pięk­nej jest to, że i dzisiaj wielu uważa pieniądze za magiczną siłę, czaro­dziej­ską moc, a na giełdzie intelektualnej, gdzie notowane są zmieniające się kursy pojęć, i dzisiaj nie wywieszono jeszcze pełnej listy wartości, które są nie do kupienia. Szerokie kręgi społeczne także dzisiaj żyją w błędnym prze­ko­na­niu, że za pieniądze – za tak lichy i pod względem wartości tak mało trwały symbol, jakim jest w naszych czasach pieniądz – można kupić cały świat, z wszelkimi jego zasobami materialnymi i źródłami energii.

🖇

Rozpowszechnionym błędnym przekonaniem jest i to, że biednych i bo­ga­tych odróżnia od siebie fakt posiadania pieniędzy. […]  Przyczyną tego błęd­ne­go przekonania […] , jest powierzchowne podejście, z jakim ludzie zwykli uważać pieniądz – w każdych czasach – za prosty miernik wartości, a naj­czę­ściej zapominali o tym, by zbadać, jakież są te wartości, które można mierzyć pieniędzmi. […]  Ale kupić nie można na przykład zdolności my­śle­nia, tak żeby jakiś głupi człowiek, nawet jeśli ma pieniądze ją sobie nabył, a przyznajemy, że myślenie jest jednak czymś zabawniejszym niż picie szam­pana z kobietami w którymś z luksusowych burdeli w Marsylii. […]  pieniędzmi nie sposób też zdobyć tak prostych zdolności, jak talent do śpie­wu czy poczucie humoru. Człowiekowi nie mieści się to w głowie, ale tak właśnie jest.

🖇

Prawdziwy bogacz, taki z krwi i kości […,]  jed­no­cześnie dąży do zdobycia pra­wa wyłączności do francuskiego Konga, fa­bry­ki porcelany w Sèvres oraz połowów śledzi w Norwegii, a tak przy oka­zji chętnie się targuje przy zakupie pudełka zapałek.

🖇

Od niepamiętnych czasów bogaci żywią podejrzenie, że biedni są z natury leniwi i nie lubią pracować. To taki zakorzeniony, odwieczny sąd, któremu dawali wyraz już w starożytności. […]
     Powszechnie znany jest fakt, że biedni są nie tylko leniwi, lecz są także łakomczuchami i smakoszami. Są smakoszami w większym stopniu niż bo­ga­ci, bo wielu z nich cały swój dochód wydaje na żywienie, na chleb, cebulę i inne takie rarytasy, w przeciwieństwie do bogatych, którzy na smakołyki wydają tylko ułamek swoich dochodów. Większość biednych jest tak ła­ko­ma, że cały swój zarobek po prostu przejada.

🖇

Każdemu biednemu ukazuje się kiedyś Bóg. Nie potrzeba do tego nawet krze­wu gorejącego. […]  W naszej cywilizacji to spotkanie może się zdarzyć niekiedy nawet w trywialnych okolicznościach, w jakiejś kawiarni albo w ko­lej­ce podziemnej, bo Bóg pojawia się częściej chyba w sferze profanum niż w kościele.

🖇

Hierarchia biednych klasyfikuje w górę i w dół na dokładnie tak samo szerokiej skali odcieni, jak znane jest to w świecie bogatych.

🖇

Z oficjalnego miejsca często i z naciskiem zapewniano go już, że życie jest piękne, nie wolno poddawać się zwątpieniu, tylko trzeba pracować, cierp­li­wie znosić los i zachwycać się naturą albo wznieść swą duszę ku Bogu, a wów­czas wszystko niebawem się poprawi. Biedny, jako człowiek po­zba­wio­ny słuchu, najczęściej w ogóle nie rozumie, czym właściwie jest to, co ma się poprawić.

🖇

Bogaci są skłonni założyć, że bieda jest jednoznaczna ze stanem braku pie­nię­dzy. Jednak wcale nie o to tu chodzi. Bogaty, który nie ma ani fillera – a ilu jest takich! – wciąż jeszcze jest nieporównywalnie bogatszy od bied­ne­go, który ma cztery zmiany ubrania, mały domeczek i sad na Orlim Wzgó­rzu, dzieci o rumianych policzkach, chleb powszedni, skromną eme­ry­tu­rę i tysiąc dwieście siedemdziesiąt dolarów w starej pończosze, na nie­spo­koj­ne czasy. Takich biednych też jest więcej, niżbyśmy sądzili. Ubogi bogaty nigdy nie jest tak ubogi, jak zamożny biedny.

🖇

[…]  żyć w ramach społeczeństwa zawsze znaczy też tyle, co żyć przeciwko komuś jednemu lub przeciwko wielu ludziom, a im pełniejsze i bez reszty jest zaspokojenie jednostki w ramach społeczeństwa, tym więcej – z ko­nie­czno­ści – wyrządza ona, ta jednostka, szkody swym bliźnim.

🖇

Człowiek sądzi, że natura, góry i morza to takie darmowe atrakcje. Prak­ty­ka jednak uczy, że raczej właśnie do natury pieniędzy potrzeba bardziej niż do wszelkich innych pozbawionych uprzedzeń rozkoszy […].

🖇

Chory, tak jak podróżujący, jest istotą poza społeczeństwem, nie ciąży na nim obowiązkowa odpowiedzialność względem węższej społeczności, którą zostawił w domu, podąża w półśnie, z natężonymi, a zarazem przyjemnie odrętwiałymi zmysłami, przechodzi przez obcą atmosferę, gdzie nic nie mo­że na nic poradzić, do niczego nie może zostać zmuszony, a na dodatek in­ni są w stosunku do niego jeszcze nawet i uprzejmi, bo chory w rodzinie jed­no­cześnie spełnia funkcję i gra rolę wytwornego obcego.

🖇

Czym jest podróż? Znacznie bardziej tym, że skądś odchodzimy, niż tym, że dokądś przybywamy.

🖇

Gdy spoglądam wstecz na dziesięciolecia spędzone w społeczeństwie, zmu­szo­ny jestem dostrzec ze zdumieniem, że mnóstwo tego pośpiechu, gorącz­ko­we­go gonienia pomiędzy dwojgiem ludzi, dwoma terminami, dwiema miłościami, dwiema kwotami pieniędzy, dwoma zadaniami nie dostarczyło mi w ostatecznym rachunku ani dóbr materialnych, ani duchowych; dzisiaj jestem dokładnie tak samo biedny, jak byłem przed dziesięciu laty, a to, co zdobyłem tym uganianiem się, tym śmiesznym kręceniem się, trafiało mi się zawsze przypadkowo po drodze, najczęściej tylko ot, tak i przy takich oka­zjach, gdy nie ruszyłem nawet małym palcem.

🖇

O, czasie, podarunku bogów! Jak długo trwało, nim poznałem twoją prawdziwą naturę!

🖇

Pędziłem, żeby „starczyło czasu”, żeby go nie przekroczyć, żeby się nie skoń­czył, a tymczasem nie zauważałem, że czas, którego może nie starczyć, któ­ry może się nawet skończyć, mało co daje i jest bezwartościowy. Jeszcze nie wiedziałem, że tylko czas ukazuje zjawiska w ich prawdziwej istocie i tylko w żywiole czasu zmienia się w widzialne, dostrzegalne to, co jest sensem na­szych działań, co jest sensem i strukturą życia. Najdrobniejsze czyny mego życia są bez znaczenia, ale gdy tylko poświęciłem im czas, wydawały się interesujące lub rozkoszne.

🖇

Nie wiedziałem, jaka to rozkosz „poświęcić czas” – i tu zmuszeni jesteśmy zadziwić się instynktowną subtelnością języka, bo z czasem trzeba się obchodzić rzeczywiście tak samo nabożnie, jak z boskim darem – tak, poświęcić czas na mycie rąk, na twarz jakiegoś człowieka, na ruch ja­kie­goś zwierzęcia, dać czas papierosowi, łykowi napoju lub smakowi kęsa potrawy, żyć w czasie!

🖇

Wewnątrz społeczeństwa mogłem wszak mówić, jak wiadomo, tylko o ta­kich kwestiach, które miały jakiś cel praktyczny. Gdy natomiast znalazłem się na zewnątrz społeczeństwa, zauważyłem, że żyję, […], że celem mego ży­cia w żadnym razie nie jest „kariera”, w żadnym razie nie jest nim suma zmo­dyfikowanych podłości i uwijania się, co powszechnie zwykło się na­zy­wać przebiegiem kariery zawodowej, lecz po prostu to, aby przy możliwie najmniejszej liczbie tarć zdobyć jak najbardziej osobistą wiedzę o świecie.

🖇

[…]  za znanymi światami istnieje jakiś nieznany.

Sándor Márai, Szkoła biednych,
przeł. Irena Makarewicz, Czytelnik, Warszawa 2024.
(wyróżnienie własne)

[…]  wielkie, radykalne rozwiązania życiowe są na pierw­szy rzut oka nadzwyczaj proste, a cud kryje się być może właśnie w tym, że sekretu, jak rozwiązać za­gad­kę życia, nie wolno wyrażać słowami […].

🖇

[…]  ludzie, którzy potrafią żyć jedynie w ramach spo­łe­czeń­stwa, niczego nie uważają za bardziej prawdo­po­dob­ne od tego, że ktoś, kto nie jest skłonny brać udziału w ich rozrywkach, świętach, […]  słowem, ktoś, kto się od tego wszystkiego odżegnuje, jest chory na umyśle.

🖇

Ze wszystkiego wytrzymuję tylko to, co naj­bar­dziej luksusowe lub najprostsze, jednym słowem – to, co prawdziwe […].

🖇

Podróżować można w bezruchu, bez walizki, nawet bez biletów i wizy.

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz